Hehe, przecież nic na siłę Przeważnie przeciętny panel wygląda tak, że przez 30-45 minut wygłaszasz monolog na temat, który według ciebie jest ważny i chcesz go poruszyć, a potem pytasz się ludzi czy mają jakieś pytania albo sama im zadajesz pytania i w ten sposób prowadzisz dyskusję.

Jeżeli masz pytania dot. spraw organizacyjnych typu co wziąć itp. to pytaj ^^

Eh... u mnie też odpada. Ja i przemowa to porażka gwarantowana. Ale mogę przygotować i komuś oddać ^^

Wiecie, gdyby nie fakt, że termin zupełnie mi nie pasuje to mogłabym poprowadzić dyskusję na podstawie notatek Socki i by fotografowaną przez Meitsę, serio. Jestem wygadana i zazwyczaj się nie denerwuję przed wystąpieniami publicznymi, ale cóż... Ten termin...

Piszę się wstępnie na BAKĘ.

Hmm, trochę. Tzn, po drodze to mi akurat wszędzie, bo mieszkam w grajdole. Ale pracuję do polowy września. Na dodatek w lipcu to mój szef wybywa na urlop, za to pojawi się student do przeszkolenia i pilnowania.
Ale nie ukrywam, że z chęcią bym się wybrała.

Ale nie ukrywam, że do Warszawy bym się z chęcią wybrała. Gdyż, ponieważ tam własnie Sinah zamieszkuje i bardzo mnie ciągnie w te rejony. Byłyby dwa smoki przy jednym Dragu Slave, że tak sobie pozwolę sparafrazować.
Niby w łikend mam wolne, ale wiecie. Jeden czy dwa dni w zapasie byłoby fajnie mieć.

Szefa mam bardzo fajnego. Opowiada śmieszne rzeczy czasami. I urlop mu sie jak najbardziej należy, bo to taki pracoholik, że łojej. I pasjonata. On kocha swoją pracę.

O, a gdzie pracujesz?

Ja w Wydziale Prasowym w KWP w moim mieście. I niestety, moje podanie o wolne musi być rozpatrzone przynajmniej przez panią Naczelnik. Ale to tylko do połowy września, bo potem kończy mi się staż i znowu będę szukać roboty.

Chciałabym tak na spontana nie ukrywam. Ale nie przeszłoby, rodzina by mnie ścigała. Bądź co bądź, mam swój udział w domowym budżecie.

Ano, fajną. I czasem bywa strasznie leniwie, a są dni, kiedy się nie możemy opędzić od dziennikarzy.

Ale tobie też zazdroszczę, z ojcem w jednej firmie. Też bym tak chciała.

Generalnie przed jeżdżeniem na konwenty powstrzymuje mnie obecnie brak funduszy. No i praca.

A, no wiesz. Ja nie mam na co zbierać, bo wszystko pochłania nasza rodzinna dziura budżetowa. Także ni mam nawet na przyjemności. Chyba, że internetowe.
Inna sprawa, że nie mam już zniżki na bilety, więc z tym podróżowaniem, to też różnie.
Mam nadzieję, że dzięki tej pracy coś mi się uda uskładać.

Heh, u nas najgorsze są telefony. Nic nie przebije pewnego faceta, który mi opowiadał o swojej afrykańskiej chorobie i samochodzie, którym rozwozi kobietom radość swego towarzystwa po całej Polsce...