Slayers Fans

Odwiedź nas na http://slayers-fans-society.blogspot.co.uk/


#1 2011-06-10 18:58:54

Guenh

Lord Mazoku

Zarejestrowany: 2011-05-23
Posty: 545
Punktów :   

Czy m&a faktycznie są takie złe...?

Tak, jak wyżej Teraz czasy się już zmieniły i anime leci w każdej szanującej się stacji dla dzieci, pokemony z całego świata zjechały się, by tkwić w kioskach ruchu, a konwenty pękają w szwach. Tyle, że każda z nas przeżywała swoje apogeum fascynacji tym tematem, gdy jeszcze tworzyła się wokół niego aura tabu.
Pamiętacie słynny artykuł Super Niani o deprawującej mocy m&a? A słynne wykłady w każdym polskim kościele o kiełkującym jeszcze źle Pokemonów? A pamiętacie... No właśnie. Może nie każdy pamięta zniesmaczonych tym hobby rodziców, ale ja tak.

Opowiem wam moją historię...

...No więc moim rodzicom nie podobało się to całe moje zafascynowanie "chorymi japońskimi animcami".

Koniec wstepu.

musiałam kryć się ze swoją ówczesną miłością. Ściubałam grosze kieszonkowego (bardzo skromnego z uwagi na moją zdziwaczałość) na pojedynczy tomik Oh my goddes. Modliłam się, by rodzice nie wrócili z pracy przed końcem Slayersów. Plakaty przyklejałam na dnie szuflad i zakrywałam je na codzien ciuchami. Pisałam listy do Kawaii z prośbą o przysłanie posiłków (hahaha)... Itd.
A potem wyrosłam i zaczęłam interesować się prawdziwymi ludźmi, co raczej nie wyszło mi na dobre (żarcik)

Ale (nie zaczyna się zdania od "ale") jedno muszę m&a przyznać. Zaczęłam pisać swoje dziecięce opowiadania, jakkolwiek naiwne by nie były. I maniakalnie rysowałam. Praktykowanie tegoż zajęcia zajmowało mi spokojnie całe weekendy. Rysowałam, rysowałam, aż poszłam na szkolne lekcje rysunku. Znalazłam się wśród swoich - wśród dziwaków. Aż w końcu zapisałam się na rysunek do bardzo profesjonalnego nauczyciela. Co prawda przygnieciona ilością spędzonych nad grafikami godzin przerzuciłam się koniec końców na aparat (no bo pstryk i masz, ooo jak szybko), ale - no co - studiuję w końcu tę fotografię nie? I lubię to prawda? I jestem jedną z dziesięciu, nie? Wyjeździłam się na konwenty, poznałam fantastycznych ludzi z którymi do tej pory utrzymuję kontakt. Na czacie Kawaii stworzyliśmy atmosferę iście rodzinną i zjeżdżamy sie raz do roku, by powymieniać się wrażeniami na temat: Pamiętacie Asu? ooo ma już dziecko i męża i drugie dziecko w drodze... O a tu poszliśmy w sześćdziesiątym dziewiątym na pizzę i pierwsze twoje piwo, Nina.

Peplę i peple, a wy nadal nie wiecie, o co mi chodzi. Otóż... Moim osobistym wnioskiem na temat m& jest to, że bardzo mnie otworzyło. Pokusiłabym się wręcz o stwierdzenie, że ogromnie. Nawet moja mama żałuje teraz, że nie pozwoliła mi czytać mang ("no bo poszłabyś cholero na japonistykę i trzepała 10 tysięcy miesięcznie jak Zdziśka z ceramiki!!!!)

Jestem ciekawa, jak to wyglądało u was.

Offline

 

#2 2011-06-10 20:27:02

 Socki

Generał Mazoku

5061265
Skąd: Namuniu
Zarejestrowany: 2011-05-24
Posty: 1598
Punktów :   
WWW

Re: Czy m&a faktycznie są takie złe...?

Hmmm... u mnie nie było takiego zainteresowania m&a. Ani mojego, ani moich rodziców.
No, mama nie chciała żebym oglądała Czarodziejkę, bo twierdziła, że to nie dla czteroletniej dziewczynki. Poza tym pewnie nie chciała żebym się jeszcze bardziej odrealniła, bo ja byłam dziwnym dzieckiem, może dlatego, że jedynym w rodzinie. Nie lubiłam innych dzieci, w sumie cały wolny czas poświęcałam rysowaniu, książkom albo wymyślaniu niestworzonych historii. Napytasz sobie biedy tym zmyślaniem- mówili mi - Jak na razie jedyna "bieda" jaka z tego wynikła to wygrane wycieczki za granicę, książki, prywatne spotkanie z Grzędowiczem i parę innych rzeczy związanych z pisaniem( i zmyślaniem) ale mam wrażenie, że zaczynam się przechwalać

W każdym razie moja przygoda z anime zaczęła się dopiero od Slayersów. Rodzice w sumie pozwalali mi oglądać i szpanowali przed znajomymi, że dzieciak nauczył się piosenki z openingu po japońsku. Ale i tak rzadko mogłam Slayersów oglądać bo dwa razy w tygodniu miałam angielski i dwa razy gimnastykę artystyczną. Tata czasami mi nagrywał żebym wieczorem mogła spokojnie obejrzeć.  Ale i Slayersi przeszli jakoś bez echa. Nie czytałam mangi, nie kupowałam Kawai ani nic z tych rzeczy. W gimnazjum miałam taką dziwna otaku- laskę i ona podrzuciła mi płytki ze Slayersami- no to wtedy napisałam Doda( Ga! Sześć lat temu!!!!) .
No i znowu dopadł mnie brak zainteresowania m&a.
Między czasie chodziłam na rysunek ale nie miało to nic wspólnego z mangą( szczerze- do teraz nie nauczyłam się tego stylu) i znałam garstkę ludzi, którzy się  jarali a&m ale jakoś mnie nie zarazili. No i potem przyszedł czas na studia i stwierdziłam, że idę na japonistykę. Bo to ładna kultura, ładny kraj a ja nie miałam ciekawszego pomysłu na studia. I w sumie dopiero tam w pewnym sensie mnie zmangowali i zanimizowali.

Ale nie... u mnie nie było wojny o m&a. Nie było tak, że byłam mangowym- dziwakiem. Nie identyfikowałam się z żadną grupą, więc  nie poznałam "takich jak ja". Anime oglądam żeby osłuchać się z językiem tak na prawdę, magi raczej nie ruszam Więc tak szczerze, nic szczególnego mi m&a nie dało. No, to forum to chyba szczyt jego osiągnięć ^^""



A japonistyka wcale nie daje dobrych zarobków. Jest paskudny krach i rynki japońskie od czterech lat wycofują się z rynków europejskich. Sam język jest zbyt mało popularny by chciała cię jakaś inna firma. Moi znajomi którzy pokończyli te studia pracują w bankach, przy testowaniu gier lub firmach z innych krajów( i muszą się uczyć innych języków). Te zarobki to taki mit

Ostatnio edytowany przez Socki (2011-06-10 20:30:59)


Short, cute and impossibly evil .

Offline

 

#3 2011-06-11 15:43:48

Charat

Generał Mazoku

Skąd: Z nienacka
Zarejestrowany: 2011-06-04
Posty: 1325
Punktów :   
WWW

Re: Czy m&a faktycznie są takie złe...?

To ja odpowiem krótko: szczęśliwie moi rodzice, czy dalsza rodzina nie mieli specjalnie nic do mangi jako takiej. Mama się co prawda przez długi czas martwiła, że zdziwaczeję i że nie chcę wyjść do ludzi. Więc pewnego dnia sama wykopała mnie na konwent. Od tamtego czasu powolutku wyszłam ze swojej skorupki. Później jeszcze był internet, więc w ogole namnożyło się znajomości, czy to z konwentow czy z Fanslayers. A potem jeszcze studia i Charat jakos wyszedł na ludzi.

Swoją drogą, to pierwsza taka mangowa afera była po artykule w jakiejś poczytnej gazecie. Tomasz Piątek się plul na mangę. I Czarodziejke z Księżyca. Akurat u mnie w domu nigdy z tego powodu problemów nie było, ale wiem, że wielu osobom ten artykuł krwi napsuł.
Po latach pan Piątek się przyznał do uzależnienia od różnego rodzaju środków. Szczerze mówiąc, żadne zaskoczenie, bo wystarczy zerknąć na ten tekst, żeby się przekonać. Jest na anime.com do wglądu.

I też mnie wypychali na japonistykę i nawet spróbowałam. Nie wyszło, ale jakoś nie żałuję. Studia miałam fantastyczne.


You call it nightmare, I call it fun~!
I cut and slash.

Offline

 

#4 2011-06-11 18:52:20

 Socki

Generał Mazoku

5061265
Skąd: Namuniu
Zarejestrowany: 2011-05-24
Posty: 1598
Punktów :   
WWW

Re: Czy m&a faktycznie są takie złe...?

To chyba tylko u mnie wszyscy pukali się w głowy gdy powiedziałam, że idę na japonistykę


Hm, a co do takich większych afer to była chyba jeszcze o Hellsinga i o Dragonball, nie?


Short, cute and impossibly evil .

Offline

 

#5 2011-06-11 20:04:41

Charat

Generał Mazoku

Skąd: Z nienacka
Zarejestrowany: 2011-06-04
Posty: 1325
Punktów :   
WWW

Re: Czy m&a faktycznie są takie złe...?

E, o DB kojarzę tylko te ogólną, o goly zadek. I tym sie gorszyła pani Super Niania. Co było wg. mnie podwojnie śmieszne, bo w tym programie pokazali półkę jej syna z mangami. I mial tam Chirality, czyli hentajową mangę, którą JPF wysyłało wyłącznie osobom dorosłym.

Afery z Hellsingiem w ogóle nie znam.

Hmm, za to tak z osobistych spraw: mój ojczulek na ten przykład niektore anime lubi, z innych się nabija. W ogóle lubi sztuki walki i pewne elementy kultury japonskiej.

Reszta rodzinki jest raczej neutralna. Moja siostra młodsza też lubi, jak sie pewnie już wszyscy domyslili.

I to w zasadzie tyle. W temacie.


You call it nightmare, I call it fun~!
I cut and slash.

Offline

 

#6 2011-06-11 20:17:40

Riley

Mazoku średniej klasy

Zarejestrowany: 2011-05-24
Posty: 56
Punktów :   

Re: Czy m&a faktycznie są takie złe...?

U mnie nigdy nie było z tym problemu.

Za to jak szefowa zobaczyła, że w wolnych chwilach siedzę na chomiku, tanuku i tutaj to się wkurzyła

A z Hellsingiem to była awantura o to, że to satanistyczna manga.

Offline

 

#7 2011-06-12 17:14:34

 Meitsa

Lord Mazoku

Skąd: Scotland/Poland
Zarejestrowany: 2011-05-24
Posty: 2281
Punktów :   
WWW

Re: Czy m&a faktycznie są takie złe...?

Pffff, no to teraz się rozpiszę <Mei bierze głęboki oddech> Ale idę najpierw tego darjeelinga zrobić
Mandze i anime zawdzięczam naprawdę bardzo wiele. Można powiedzieć, że zmieniły całe moje życie. Dlaczego? Bo dzięki nim jestem w szczęśliwym związku od 6 lat. Ale zacznijmy od początku. Zaczęło się od tego, że dzięki magazynowi Kawaii zaczęłam chodzić na mangowe spotkania w moim mieście. Poznałam zwariowanych i fajnych ludzi. Postanowiliśmy jechać na pierwszy w życiu konwent i padło na Reanimation w Bydgoszczy (musiałam kilka miesięcy błagać mamę żeby mnie puściła w nieznane miejsce z obcymi ludźmi, ale do dlatego, że była nadopiekuńcza, a nie dlatego że miała coś przeciwko m&a). Nowych ludzi nie poznałam, ale bardzo dużo wtedy się dowiedziałam o tym i o tamtym. W drodze powrotnej w pociągu poznałam inną grupę mangowców z mojego miasta. Był wśród nich nich mój przyszły chłopak, Shinozuki,  ale w ogóle nie zwróciłam na niego uwagi. Tydzień po konwencie zdobył mój nr telefonu od mojej koleżanki z mangowego (chodzili kiedyś razem do szkoły i stąd się znali) i tak zaczęliśmy znajomość. Niecały miesiąc po konwencie byliśmy już parą (a przedtem w ogóle się nie znaliśmy!). Ja byłam jego pierwszą dziewczyną, on moim pierwszym chłopakiem. Jesteśmy razem do dziś i mamy plany na dalszą wspólną przyszłość. Jednak to, że ostatecznie postanowiłam z nim być zawdzięczam Guenh za co będę dozgonnie wdzięczna ^^ Na początku związku przeżywałam kryzys i miałam na oku innego chłopaka. Guenh poradziła mi żebym została przy tym, który jest mi w stanie bardziej przychylić nieba. W tym przypadku sprawa była oczywista i stwierdziłam, że co mi szkodzi, zostanę przy nim. Nie żałuję wyboru ^^
Oprócz mojego chłopaka poznałam wielu wspaniałych ludzi, usamodzielniłam się, dużo podróżowałam na konwenty. Uważam to za mój najszczęśliwszy czas, który trwa nadal (przykład, to forum). Pod względem zainteresować byłam "odmieńcem" w szkole, ale wszyscy mnie tolerowali, mówili tylko, że zawsze byłam inna, ale miało to pozytywny wydźwięk. Gdybym nie czytała mang pewnie chodziłabym z koleżankami więcej po pubach i zaczęłabym palić, ale wolałabym kryć się w domu Możliwe, że moje zainteresowanie uchroniło mnie przed złem tego świata Myślę, że m&a uczy ludzi otwartości, tolerancji i rozwija pasje np. rysunek, fotografia, krawiectwo, pisanie, nauka języka. Nie jestem specjalistką w żadnej z tych dziedzin, ale wiem troszkę więcej niż kiedyś. Możliwe, że gdyby nie m&a nigdy bym się tym nie zainteresowała. Możliwe, że byłabym metalem - fantastą, który jara papierosy
Rodzice nigdy nie mieli nic do mojego hobby. Zasada była taka: dopóki nauka na tym nie cierpi, mogę interesować czym chcę. Kiedyś za złe stopnie grozili mi wyrzuceniem mang. Poskutkowało :p
Hm, jak coś mi się przypomni na temat to napiszę ^^


Nadworny zboczeniec forumowy <3

Offline

 

#8 2011-06-13 00:48:25

 Socki

Generał Mazoku

5061265
Skąd: Namuniu
Zarejestrowany: 2011-05-24
Posty: 1598
Punktów :   
WWW

Re: Czy m&a faktycznie są takie złe...?

Łeeee jakie historie !!!
Pozazdrościć tylko!

Ja to się nawet porządnie rysować mangi( mangą?) nie nauczyłam

Swoją drogą, ciekawe skąd takie złe nastawienie, co nie? Chyba już ludziom przeszło ale rzeczywiście... kiedyś była awantura o m&a


Short, cute and impossibly evil .

Offline

 

#9 2011-06-13 01:01:51

 Meitsa

Lord Mazoku

Skąd: Scotland/Poland
Zarejestrowany: 2011-05-24
Posty: 2281
Punktów :   
WWW

Re: Czy m&a faktycznie są takie złe...?

Człowiek zawsze z reguły krytykuje to czego nie rozumie. Zobaczy kawałek całości, na podstawie którego wyrabia sobie opinię i dalej ino krytykować. Przeglądałam wczoraj nasz magazyn mangowy i co w pierwszej kolejności rzuca się w oczy? Cycki, cycki, cycki. Ja nie dziwię się rodzicom, że krzywo na coś takiego patrzą. Potem też ciężko takiemu dzieciakowi powiedzieć, że to nie tak jak myślą (a jak? przecież były cycki więc nie ma tłumaczenia). Prawdą jest, że taka nagonka przeszła do historii, ale jeszcze znajdą się jakieś niedobitki oskarżające mangę jako zło całego świata. W końcu sprawa ma się identycznie z grami. Dla tych co nie mieli nigdy z tym styczności to tylko pochłaniacze czasu, umysłów i przyspieszone kursy zabijania. Mówi się, że gry są dla dzieci i jak widzimy grającego dorosłego faceta to mówimy żeby wreszcie wydoroślał. W takim razie ma oddać strzelankę od 18 roku życia 12-latkowi?


Nadworny zboczeniec forumowy <3

Offline

 

#10 2011-06-13 01:11:03

Guenh

Lord Mazoku

Zarejestrowany: 2011-05-23
Posty: 545
Punktów :   

Re: Czy m&a faktycznie są takie złe...?

Meitsa, ooh, aż mi się miło zrobiło i znowu to powiem: piękne czasy!

Ludzie widząc bajkę - którą utożsamia się raczej z niewinnością z racji jej odbiorców - w której dziewczyna macha gołym tyłkiem, są zwyczajnie zszokowani. Nikt im przecież nie tłumaczył, że anime nie równa się kreskówkom z cartoon network. W Japonii zupełnie inaczej postrzega się kwestię seksualności i wydaje mi się, że to jest po prostu zbyt duży kontrast kulturowy.

Była też dziwna, bardzo brutalna kreskówka o miocie królików - krew, śmierć i rozłąki rodzinne. Leciała bodaj na tv polonia. I tu jakoś nikt się nie burzył. Kojarzycie? "opowieści z zielonej doliny" - chyba tak to leciało.

Offline

 

#11 2011-06-13 01:24:14

 Meitsa

Lord Mazoku

Skąd: Scotland/Poland
Zarejestrowany: 2011-05-24
Posty: 2281
Punktów :   
WWW

Re: Czy m&a faktycznie są takie złe...?

Tak Guenh, zupełnie się zgadzam. Piękne czasy. Swoją drogą właśnie przeglądam zdjęcia, kartki i listy, które pisałyśmy do siebie ^^

Pamiętam tę bajkę! Do dziś mam obraz dzieci-myszek nabitych na krzaki i ociekające krwią. Moja mama bardzo lubiła ją za realizm. Ale amerykańskich kreskówek dla dorosłych nikt się nie czepia jakoś. Cycki są bardziej wulgarne. Mnie tam bardzo się podoba podejście Japończyków do sexualności. Chciałabym stanąć przy wielkim posągu fallusa


Nadworny zboczeniec forumowy <3

Offline

 

#12 2011-06-13 01:27:42

Guenh

Lord Mazoku

Zarejestrowany: 2011-05-23
Posty: 545
Punktów :   

Re: Czy m&a faktycznie są takie złe...?

Jest taki posąg??

Ja też nadal mam te listy! Niestety nie zwiozłam ich do Łodzi, ale leżą bezpieczne w skrzyneczce na kluczyk

Offline

 

#13 2011-06-13 01:35:22

 Meitsa

Lord Mazoku

Skąd: Scotland/Poland
Zarejestrowany: 2011-05-24
Posty: 2281
Punktów :   
WWW

Re: Czy m&a faktycznie są takie złe...?

Moje wprawdzie nie na kluczyk, ale są bezpieczne
Ano jest festiwal stalowego kutasa ^^
http://whitelightningct.files.wordpress … tival1.jpg
http://3.bp.blogspot.com/_4B6BR9aWHAk/S … 0c3-tm.jpg


Nadworny zboczeniec forumowy <3

Offline

 

#14 2011-06-13 01:57:33

 Socki

Generał Mazoku

5061265
Skąd: Namuniu
Zarejestrowany: 2011-05-24
Posty: 1598
Punktów :   
WWW

Re: Czy m&a faktycznie są takie złe...?

OO""""""""""""""""""""""""""""""""
Studiuję ten język od dwóch lat...
a to mi umknęło.


Short, cute and impossibly evil .

Offline

 

#15 2011-06-13 08:54:44

Charat

Generał Mazoku

Skąd: Z nienacka
Zarejestrowany: 2011-06-04
Posty: 1325
Punktów :   
WWW

Re: Czy m&a faktycznie są takie złe...?

Wiecie, to jest też trochę związane z mentalnością naszych rodaków. Bo my lubimy narzekać. I czepiać się. Zwłaszcza, kiedy jesteśmy niezadowoleni, a nie oszukujmy się, mamy w Polsce aż nadmiar niezadowolonych ludzi.

Ja myślę, że najbardziej w anime ludzi drażni to, że ma to jakąś głębszą fabułę. Która się rozciąga na całą serię, a nie na kilka odcinków. Pewnie, są wyjątki i teraz uogólniam, ale wytrzymajcie jeszcze chwilę.
To ludzi drażni, gdzyż kiedy wyczuwają fabułę (która jeszcze na dodatek ośmiela się zawierac w sobie tyłki, cycki i ogólnie elemnty niebajkowe) a na dodatek jest obca (nieeuropejska) to im się uruchamia wewnętrzny alarm 'To na pewno wypaczy musk mojego Grzesia i mojej Agatki!'. Jak już się taki alarm uruchomi, to się zapomina, że w naszych bajkach było o dziewczynce, którą zjadło dzikie zwierzę, albo o arystokratce, co zapadła w śpiączkę z powodu anemii... Albo, że taki Jerry ćwiartuje, miażdży i znęca się nad kotkiem...
Phh, wszystko zależy od mentalności rodzica. I od samego dziecka, ile wyniesie z takiej bajki. Jeśli ogląda li i jedynie dla cycków na ekranie, to jest się czym martwić. Ale jeśli oprócz cyców jest fabuła i to właśnie dzieciaka kręci, to rodzic niepotrzebnie wynajduje problem.


You call it nightmare, I call it fun~!
I cut and slash.

Offline

 

#16 2011-06-13 10:31:00

 Meitsa

Lord Mazoku

Skąd: Scotland/Poland
Zarejestrowany: 2011-05-24
Posty: 2281
Punktów :   
WWW

Re: Czy m&a faktycznie są takie złe...?

Przez to, że tyle lat się tym interesuję po prostu nie rozumiem ludzi, którzy potrafią m&a skrajnie krytykować. Przestałam na takich ludzi zwracać uwagę, bo wiem, że są tacy co to tolerują i takich się trzymam. Ja nauczyłam się (mimo jakiś swoich przekonań do świata) podchodzić do wszystkiego z dystansem i zanim coś ocenię najpierw chcę to poznać. Np. dużo ludzi dziwi mi się, że potrafię nawiązać kontakt z innymi, którzy są w pewien sposób odtrąceni przez reszte. Miałam w klasie takiego jednego kolegę, którego dziewczyny uwazaly za dziwaka i lowelasa. Fakt, miał swoje podejście do życia, ale jak poznało się go bliżej bo był bardziej w porządku niż cała reszta, do dziś utrzymuję z nim kontakt. Kiedyś na konwencie przyczepiła się do 12-letnia dziewczynka. Był to jej pierwszy konwent i nie za bardzo wiedziała co i jak mimo, że przyszła ze starszymi. Była dla nich na swój sposób wkurzająca i ją odtrącili. Ja przygarnęłam ją i chodziłam po całym konwencie pokazując wszystko. Była taka szczęśliwa, że miałam z niej taką przylepkę. Do dziś mnie wypytuje kiedy jadę na konwent bo strasznie za mną tęskni (a dla innych wciąż jest wkurzająca, nie wiedzieć czemu). Potrafię wdać się w gadkę ze starszą panią, która przeżyła depresję po stracie męża i wysłuchać jej dziwnego monologu (dla otoczenia) na temat jak trzeba umieć w końcu odbić się od dna. W ogóle ludzi są dziwni, coś im się nie spodoba nagle w drugiej osobie i już są wielkimi wrogami zamiast dać sobie na wstrzymanie i zobaczyć z czasem o co chodzi. To, że ktoś nie odzywa się do mnie miesiąc musi oznaczać, że już nie jest prawdziwym przyjacielem? Śmieszne według mnie. Moją przyjaciółkę znam od przedszkola a kontaktujemy się tylko kilka razy w miesiacu mimo, że mieszkamy obok siebie. Jak jedna odezwie się do drugiej po długim czasie to nie wygląda to na zasadzie "żyjesz ty w ogóle? odezwałabyś się" a raczej "to gdzie dziś idziemy? do miasta, muszę kupić buty". Jak jedna ma osobisty problem to nie ma problemu wysłuchać jej w środku nocy czy lecieć do niej i pocieszyć bo ma akurat doła.
Ale się rozpisałam ^^' No i wydaje mi się, że na temat, bo w końcu mój światopogląd ukształtowało spotykanie się z ludźmi interesującymi się m&a


Nadworny zboczeniec forumowy <3

Offline

 

#17 2011-06-13 15:20:50

 Socki

Generał Mazoku

5061265
Skąd: Namuniu
Zarejestrowany: 2011-05-24
Posty: 1598
Punktów :   
WWW

Re: Czy m&a faktycznie są takie złe...?

A ja nie lubię jeszcze jak sprowadza się to do taniej grafiki. Ok... niektóre anime są tanie. Ale pan Miyazaki !!! W ogóle, niektóre anime są po prostu szczytem sztuki. Wygrywają światowe konkursy do których Disney nawet nie jest dopuszczany... no i jak mi ktoś mówi, że to tania bajeczka to mnie krew zalewa. Jak nie wie- to niech milczy.


Short, cute and impossibly evil .

Offline

 

#18 2011-06-13 18:21:12

 Meitsa

Lord Mazoku

Skąd: Scotland/Poland
Zarejestrowany: 2011-05-24
Posty: 2281
Punktów :   
WWW

Re: Czy m&a faktycznie są takie złe...?

O, też dobry przykład. Przeważnie reakcja otoczenia na takie nagrody to milczenie lol


Nadworny zboczeniec forumowy <3

Offline

 

#19 2011-06-13 21:10:01

Charat

Generał Mazoku

Skąd: Z nienacka
Zarejestrowany: 2011-06-04
Posty: 1325
Punktów :   
WWW

Re: Czy m&a faktycznie są takie złe...?

Ano, Miyazaki jest klasa sama w sobie. I coś się na polskim rynku pod tym względem zmienia. Te filmy mówią same za siebie...

Inna sprawa, że w nich muzyka jest taka piekna, że o maj gad (Oh, mój ty gadzie~)


You call it nightmare, I call it fun~!
I cut and slash.

Offline

 

#20 2011-06-13 22:28:08

 Socki

Generał Mazoku

5061265
Skąd: Namuniu
Zarejestrowany: 2011-05-24
Posty: 1598
Punktów :   
WWW

Re: Czy m&a faktycznie są takie złe...?

Noooo Hisashi potrafi nagrywać niezłą muzykę- fakt. Ale jeszcze ta laska od Kiseki no umi nieźle nagrywa i śpiewa ^^

Tego też ludzie nie doceniają. Chociaż śpiew Japończyków to dyskusyjna sprawa.


Short, cute and impossibly evil .

Offline

 

#21 2011-06-13 22:32:58

Charat

Generał Mazoku

Skąd: Z nienacka
Zarejestrowany: 2011-06-04
Posty: 1325
Punktów :   
WWW

Re: Czy m&a faktycznie są takie złe...?

Ale chodzi ci o kompozytorkę Yoko Kanno (którą bardzo cenię również za muzykę z Escaflowne'a) czy o wykonawczynię? Głowy nie am, ale wydaje mi się, że to Maaya Sakamoto... Chociaż może mylę z Escaflowne'm właśnie...

Może i dyskusyjna, ale talent do muzyki mają.


You call it nightmare, I call it fun~!
I cut and slash.

Offline

 

#22 2011-06-13 22:36:03

Guenh

Lord Mazoku

Zarejestrowany: 2011-05-23
Posty: 545
Punktów :   

Re: Czy m&a faktycznie są takie złe...?

puściłam koleżankom - totalnie spoza tematu m&a - "kolorowy wiatr" z japońskiego Pocahontas uznały, że ten język jest stworzony do śpiewania.
U mnie na uczelni anime cieszy się dużym uznaniem. Co jakiś czas wydział animacji robi pokazy klasyków takich jak Cowboy Bebop czy Evangelion. Zdecydowanym faworytem jest właśnie Miyazaki
Ileż lat swojego życia musiałam na to czekać. Profesorzy lubiący anime... Toż to dziwaczne aż

Hisashi jest genialny. Uwielbiam soundtrack do Mononoke Hime.

Offline

 

#23 2011-06-13 22:36:04

 Socki

Generał Mazoku

5061265
Skąd: Namuniu
Zarejestrowany: 2011-05-24
Posty: 1598
Punktów :   
WWW

Re: Czy m&a faktycznie są takie złe...?

Yoko Kanno- o to mi chodziło.


Powiem może tak. Piszą muzę świetną. Śpiew... nie zawsze im wychodzi. Chociaż Gackt( wiem po***b) ma fajny głosik ^^


Short, cute and impossibly evil .

Offline

 

#24 2011-06-13 22:38:59

Guenh

Lord Mazoku

Zarejestrowany: 2011-05-23
Posty: 545
Punktów :   

Re: Czy m&a faktycznie są takie złe...?

Yoko Kanno i Cowboy Bebop! Lubie również. "Blue" to dla mnie totalny hit: http://www.youtube.com/watch?v=03qBqP2I4p8

Offline

 

#25 2011-06-13 22:46:20

 Meitsa

Lord Mazoku

Skąd: Scotland/Poland
Zarejestrowany: 2011-05-24
Posty: 2281
Punktów :   
WWW

Re: Czy m&a faktycznie są takie złe...?

To nie jest przypadkiem ending do Bebopa? Wiem, że od razu mi się spodobał i zapadł mi w pamięć :3
Kocham muzykę do Escaflowna! Chyba zaraz sobie puszczę. Genialna wg mnie jest jeszcze muzyka do Ghost ib the Shell. Już trochę mnie ale również muzyka do Noir


Nadworny zboczeniec forumowy <3

Offline

 

#26 2011-06-13 22:50:12

 Socki

Generał Mazoku

5061265
Skąd: Namuniu
Zarejestrowany: 2011-05-24
Posty: 1598
Punktów :   
WWW

Re: Czy m&a faktycznie są takie złe...?

A Teru no uta jeszcze !


Short, cute and impossibly evil .

Offline

 

#27 2011-06-14 09:08:50

Charat

Generał Mazoku

Skąd: Z nienacka
Zarejestrowany: 2011-06-04
Posty: 1325
Punktów :   
WWW

Re: Czy m&a faktycznie są takie złe...?

Zgadzam się, zgadzam się. Chociaż Gackt'a akurat lubię wybrane utwory.

I z tym, czy wychodzi, czy nie, to wydaje mi się, to indywidualna sprawa. My też nie jesteśmy pod tym względem idealni, jako Naród.

Z Evangeliona bardzo mi się podoba muzyka. Chociaż nie każdy wytrzymuje. I BGMki też mają piękne. Podobnie BGMki z Sailor Moon. Zwłaszcza z pierwszej kinówki.

Oooo i Final Fantasy. Przepiękna muzyka.


You call it nightmare, I call it fun~!
I cut and slash.

Offline

 

#28 2011-06-14 17:39:57

 Socki

Generał Mazoku

5061265
Skąd: Namuniu
Zarejestrowany: 2011-05-24
Posty: 1598
Punktów :   
WWW

Re: Czy m&a faktycznie są takie złe...?

Tak fakt:)

No i jeszcze folk japoński ^^ Fajowa rzecz Bonodori!!!!!


Short, cute and impossibly evil .

Offline

 

#29 2011-06-14 17:57:40

Charat

Generał Mazoku

Skąd: Z nienacka
Zarejestrowany: 2011-06-04
Posty: 1325
Punktów :   
WWW

Re: Czy m&a faktycznie są takie złe...?

Ano! W ogole, folklor azjatycki jest piękny.


You call it nightmare, I call it fun~!
I cut and slash.

Offline

 

#30 2011-06-21 18:49:18

Miko-chan

Mazoku niższej klasy

Zarejestrowany: 2011-06-21
Posty: 25
Punktów :   

Re: Czy m&a faktycznie są takie złe...?

U mnie raczej nie było wielkich historii, w sumie rodzicom zupełnie nie przeskadzało czy oglądam Czarodziejkę z Księżyca czy nie, nie widzieli w tym nic złego. Zwłaszcza że w wielku 5 lat namiętnie oglądałam Robocopa, a to wygladała znacznie gorzej w CV . Co więcej mój tata bardzo popierał kupowanie i czytanie przeze mnie Kawaii z bardzo prozaicznej przyczyny, w dzieciństwie w ogóle nie chciałam czytać, więc to był świetny trening marnych w tym czasie umiejętności.
Bywały nawet dni, że mama oglądała ze mną Dragon Ball'a i również jej się podobał.
Ogólnie miałam to szczęście, że zawsze na każdym etapie edukacji, otaczali mnie ludzie interesujący się m&a więc nigdy nie czułam się wyalienowana. Stąd nigdy z tym się nie kryłam. Pamiętam po dziś dzień, jak na którąś wycieczkę klasową wzięłam numer Kawaii, który spokojnie krążył po całym autokarze.
Teraz w pracy też wszyscy wiedzą, że mam na tym punkcie bzika . Ostatnio kolega (zupełnie nie interesujący się m&a) znalazł przypadkiem na moim penie tapetę mojej produkcji i tak mu się spodobała, że aż sobie ją ustawił na pulpicie. Byłam z siebie dumna.
http://i470.photobucket.com/albums/rr66 … a2logo.jpg<- to ta tapetka, a co pochwalę się

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
BetónovĂŠ Ĺžumpy TopoĞčany www.ehotelsreviews.com