Slayers Fans

Odwiedź nas na http://slayers-fans-society.blogspot.co.uk/

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Moda

  • Index
  •  » Fanfiki
  •  » Prototyp reaktywacji fanfika o niezbyt sprecyzowanym tytule

#61 2011-08-11 10:36:35

 Meitsa

Lord Mazoku

Skąd: Scotland/Poland
Zarejestrowany: 2011-05-24
Posty: 2281
Punktów :   
WWW

Re: Prototyp reaktywacji fanfika o niezbyt sprecyzowanym tytule

To wyślij mi na maila rozdział to mogę ci korektę zrobić


Nadworny zboczeniec forumowy <3

Offline

 

#62 2011-08-12 01:36:54

Guenh

Lord Mazoku

Zarejestrowany: 2011-05-23
Posty: 545
Punktów :   

Re: Prototyp reaktywacji fanfika o niezbyt sprecyzowanym tytule

Zapraszam do kontemplacji (prawie) całości drugiego rozdziału.
(Prawie) całości tylko dlatego, że przeprowadziłąm fuzję początku rozdziału drugiego z całym rozdziałem trzecim. Po prostu zamieniłam trochę kolejność wydarzeń.
Fanfik jest niby parodią, więc nie starałam się wszystkiego tłumaczyć. Mogę go jednak zawsze usprawnić i z tego powodu czekam na sugestie. Jestem ciekawa waszej opinii




Xellos był jednak dla Barneja zwykłym gościem, który nie ma bladego pojęcia o połowie rzeczy wygłaszanych codziennie na jego temat. Pomimo pracy w telewizji i prasie, Xellos nigdy nie przeczytał czegoś innego niż własne, starannie wypocone wypociny. Spalił również wszystkie księgi zawierające jakąkolwiek wzmiankę o jego przeszłości z czasów uświetnionych istnieniem Inverse. Pomimo tego zarówno jego postać, jak i Liny, jak i Zelgadisa, jak i bógwiekogojeszcze zawarta została w nieznanym mu japońskim komiksie, na którego to podstawie powstała bajka, na której to podstawie uformował się fandom, na którego to podstawie świat oplotły sieci bzdur i kłamstw na jego temat.
- Nieprawda, jego postać została całkiem dobrze odwzorowana - pomyślał Barnej i powrócił do wewnętrznego monologu. A, tak. Świat został opleciony siecią bzdur na temat wydarzeń z przeszłości. Xellos uznał więc za swój cel nigdy, ale to przenigdy nie dowiedzieć się, co zostało przekazane ludziom, a co nie. Dlatego nie czytał ksiąg pokrytych warstwą kurzu cieńszą niż długość jego paznokcia u małego palca. Posiadł ogromną, niepotrzebną nikomu wiedzę - idealną do rozpoczęcia kariery w świecie telekomunikacji. Jak więc Xellos zdobył sławę w przemyśle handlującym informacją? Totalnym brakiem informacji. Uwielbiał zasiewać w ludziach ziarna teorii spiskowych tak, by wzajemnie się o wszystko podejrzewali. Podczas gdy był główną przyczyną ich zmartwień, oni zaczęli traktować go jak półboga i oferować coraz to wyższe stanowiska. Istna paradaxella.
- Może właśnie o to chodzi w tej zagadce. Byśmy się nawzajem pozabijali - klasnął w ręce Xellos - Jak myślisz?
- No… Może tak - wydukał Barnej i począł się hiperwentylować.
- Tylko w jaki sposób?
- Kwas. Zdecydowanie kwas .
- Nnnieeeeee...
- Klej błyskawiczny pod powieki i kwas.
- N n  nieeeeee….
- Szczur na brzuch i rozgrzana do czerwoności misa.
- NIE! Skąd masz takie dziwaczne pomysły?!
Barnej zamrugał zaskoczony.
- Myślałem, że chcesz, żeby jak najbardziej cierpiała.
Zapadła długa, krępująca cisza. Xellos patrzył oniemiały na swojego jak do tej pory najukochańszego barmana. Barman natomiast z lękiem spoglądał w stronę Xellosa niewyglądającego jak Xellos. Generalnie sytuacja była bardzo stresująca jak na męską imprezę i lepiej by było, gdyby się nie wydarzyła. Oboje doskonale o tym wiedzieli i pluli sobie w brodę, że kiedykolwiek się na potrzebę tej okazji poznali.
- Nie - powiedział bardzo wolno i spokojnie Xellos, jak gdyby tłumaczył coś nienormalnemu - Nie chcę, żeby cierpiała.
- Jesteś demonem - Barnej starł z twarzy zimny pot . - Myślałem, że w twojej naturze leży zadawanie bólu.
- No… bo leży. Ale…
- Ale? - spytał szczerze zaciekawiony Barnej.
- …Ale nie chcę, żeby…akurat ona…UHHH, jakoś wcale nie chcę żeby cierpiała i tyle - wydusił w końcu Xellos i zamoczył usta w swoim napoju na wypadek, gdyby chciał się jeszcze odezwać.
- Dlaczego? - spytał Barnej. A Xellos mu odpowiedział.
- Hmmm, to ciekawe - na twarz Barneja wpełzł szczery, promienny uśmiech.
- Mimo to, muszę ją zabić i idę uczynić to niezwłocznie - i zanim Barnej zdążył cokolwiek powiedzieć, demon pochłonął resztę zawartości pistacji, narzucił na siebie kurtkę i wybiegł.

Jakieś 40 minut po wyjściu Xellosa do knajpy wpadł niczym szarańcza Irivier T'anari. Osobnik ten znany był jako całkiem wysokiego pochodzenia demon, choć w książkach pisano o nim tylko przy okazji zdjęć zbiorowych. Zazwyczaj był przysłowiowym "mistrzem drugiego planu" i gdy fotografia traktowała o zjeździe postaci powołanych do spraw Likwidacji Ras Niepotrzebnych, Irivier w tle zdjęcia widniał jako profesjonalny Puszczacz Baniek Mydlanych. Pomimo braku użyteczności dla rodu Mazoku, przysposobił sobie sympatię Rady na tyle sprytnie, by nie mieli już ochoty go zabijać.
I to byłoby na tyle jeśli chodzi o Iriviera.

- MAM DO CIEBIE PYTANIE! - krzyknął rozemocjonowany Irivier i zerknął na niesprzątnięty bar. - Był tu Xellos, czy co?
- Nieważne. To, co zawsze?
- Tak! Poproszę!

Barnej wywlókł z zaplecza wannę dla niemowląt i rozpoczął napełniać ją piwem. W międzyczasie zaaferowany Irivier próbował podzielić się z barmanem tym, co jego oczy widziały w ostatnich godzinach.
- Xellos siedzi teraz w ciele Filii i wise werse! - zawieśniaczył z lekka.
- No proszę - Barnej spróbował udać zdziwienie i całkiem zgrabnie mu to wyszło.
- Przyznaję, że ledwie się skapnąłem. W każdym razie, siedzę ja sobie przed telewizorem oglądając wyjątkowo fascynujący odcinek kącika kulinarnego. Kątem oka spoglądam na cierpiącą - teraz już wiem - na cierpiącą Filię. I kiedy miła pani w telewizji tłumaczy, że do danej potrawy lepsze są oliwki z pestką,  do mieszkania wpadł - teraz już wiem - Xellos i pierwsze co pochylił się nad tym nieszczęściem. Odgarnął jej pieszczotliwie kosmyki włosów z czoła i spytał słodko "Czy mogę cię zabić?".

Barnej nie mógł powstrzymać wybuchu śmiechu. Najwyraźniej dla Xellosa śmierć była porównywalna z  odstąpieniem komuś ciastka.
- A co z twoim pyt…
- To nie koniec.  Filia nie wiedzieć czemu niesamowicie się wściekła. Jak zaczęła się drzeć, tak drze się do tej pory. Xellos więc uciekł i teraz wysyła mi smsy o treści… - zerknął na monitor komórki. - O treści "czy już koniec bo ukrywam się w lesie".
- Fantastycznie. A co do twojego pytania…
- To jeszcze nie koniec. Xellos ponoć znalazł w tym lesie jakiś kufer, w którego środku leżała z kolei przedziwna, stara księga. Księga ta zawierała w sobie tylko jedno zdanie: rozwiązanie jest nieprzyjemne jak teściowa twojej żony.
- Wspaniale. Co z py…
- TO JESZCZE NIE KONIEC. Xellos postanowił więc, że pora odwiedzić Zellas, jak to miła książka podpowiada. Tyle, że do odwiedzin niezbędna jest Filia, a ona non stop się drze.
- Aha, i mam wam pomóc ją uciszyć? - ucieszył się Barnej. Irivieria zbiło to trochę z tropu.
- N-nie… Chciałem się odnośnie tego wszystkiego spytać…
- Tak?
- Dlaczego akurat z pestką?

Barnej oniemiał. Próbował nie wpaść w szał, więc rozpoczął odtwarzanie w myślach całej płyty Division Bell - Pink Floyd.
- No bo według mnie lepsze są oliwki bez pestki…I trochę mi to zniszczyło światopogląd, wiesz… Bla bla bla bla….

Nie zamienili tego dnia już ani słowa. Barnej śmiertelnie obraził się na Iriviera, a ten nie rozumiejąc wymierzanych w jego stronę pretensji, odbył swoją kąpiel w wypełnionej piwem wanience i zniknął, niestety, nie na zawsze.  Do piwialni schodzić zaczęli stali bywalcy, Barnej więc zajął swoje myśli robotą i z przyjemnością omawiał ludzkie, NORMALNE problemy. Poczuł dziwną ulgę, słysząc o zdradach, spadkach, podwyżce cen cukru i nieudanych wakacjach na Malediwach.
Kiedy już postanowił zamknąć bar i czyścił wszystkie zabrudzone przez gości szklanki, drzwi knajpy otworzyły się. Stanęła w nich postać szczupłego młodzieńca o tajemniczo pięknej twarzy. Czerwone od płaczu ślepia rozejrzały się po pomieszczeniu, aż w końcu napotkały uprzejme spojrzenie Barneja.
- Pani Filia, jak mniemam?

Może ten wieczór nie był aż tak fatalny.
____________________________________________________________________________________________________________________________________



Filia zerknęła spode łba na wskazany przez Xellosa budynek. Daleko mu było do wspomnianej przez demona doskonałości . Ściany wyglądały tak, jakby mogły się rozpaść w każdej nadobnej ku temu sekundzie. Wszystkie okna  - a i tak było ich niewiele – nie miały szyb, przez co wydobywająca się ze środka muzyka kalała uszy smoczycy swoim nieznośnie wysokim natężeniem.
- I to TU mieszka Zellas…? – spytała z politowaniem. Xellos spojrzał na nią jak na upośledzoną.

- Ani razu nie powiedziałem, że tu mieszka. Nazwałbym to raczej jej tymczasowym miejscem pobytu.

Filia nie zdążyła nawet wyrazić swojego zdegustowania, gdyż jej towarzysz skierował się ku najniżej położonym oknom. Bez chwili namysłu wdrapał się na zewnętrzny parapet jednego z nich, po czym zniknął w czeluściach ciemności.  Dziewczyna nie mogła uwierzyć w ten tupet demona, który kazał mu zostawić ją samą na ulicy. Pośpiesznie podbiegła pod budynek i podążając śladami Xellosa wskoczyła do środka. Nie byłaby sobą, gdyby się nie zgubiła - nie dało się wszak jednoznacznie określić, z którego z kilkunastu pokoi rozbrzmiewała irytująca ją muzyka. A tam właśnie – jak to pozwoliła sobie mniemać – jest zapewne Xellos.
- Xellos, Xellos. – powtórzyła z przekąsem, po czym nacisnęła na klamkę najbliżej stojących drzwi.
W środku zaś czekał na nią widok, którego przez swe długie życie nie miała okazji uświadczyć. Oto stała się mimowolnym świadkiem aż nazbyt zmysłowej orgii. Dziesiątki nieprzyzwoicie splecionych ze sobą ciał wiły się w spazmach rozkoszy, wydając z siebie dziwacznie brzmiące pomruki i jęki. I choć Filia dobre dwie minuty przypatrywała się im w szczerym oniemieniu, oni zdawali się nie zwracać na nią najmniejszej uwagi. Powoli wycofała się z pokoju.
- Co…to…było? – wyszeptała, kierując się bezwiednie w przód. – Co to było? – powtórzyły po niej postacie z wiszących krzywo na zgrzybiałych ścianach obrazów.
Krążyłaby zapewne w nieskończoność po ponurych korytarzach, gdyby nie wybuch głośnego, opętańczego śmiechu dochodzący spod kawałka podłogi, na której obecnie stała. Rozsądek kazał jej uciekać możliwie najbliższym wyjściem, ale nie mogła przecież zostawić Xellosa. Nie dlatego, że zdążyła przyzwyczaić się do jego stałej obecności, o nie! Tak się złożyło, że wspomniany demon był w posiadaniu czegoś, co bardzo lubiła, jej ciała. Gdyby teraz zwiała, mogłaby nie mieć już okazji się o nie upomnieć. Śmiech nie ustawał, a wręcz z każdą sekundą przybierał na sile. Filia zeszła powoli po schodach i uchyliła drzwi, spod których wydobywało się światło.
W pokoju trwała szampańska zabawa. Tłum dziwnie ubranych postaci podskakiwał w rytm niezrozumiałej dla smoczycy muzyki. Ilość osób na metr kwadratowy pomieszczenia była tak trudna do ogarnięcia trzeźwym umysłem, że Filia musiała się bardzo wysilić by wyróżnić z niej sylwetkę Xellosa. Stał przy suto zastawionym stole, zza którego wyłaniała się właścicielka felernego śmiechu.

- Nie uwierzę! Nie…! – kobieta z trudem wydobyła z siebie jakiekolwiek słowa, po czym wytarła wyciekające z oczu łzy ubawienia. Filia bez trudu domyśliła się, że oto widzi na własne oczy przełożoną Xellosa, słynną Zellas Metallium. Aż do tej chwili wyobrażała sobie ją zupełnie inaczej. Skłamałaby, gdyby powiedziała że utarty przez jej umysł wizerunek jednej z mrocznych lordów zbliżył się jakkolwiek do siedzącej nieopodal istoty. Była zdecydowanie zbyt beztroska jak na obejmowaną przez nią wysoką pozycję w hierarchii demonów. Zbyt… ludzka. Nie można ją było nazwać skończoną pięknością - rodzaj urody, którym się charakteryzowała, zwykł należeć do szeroko pojętego gatunku baby. I to tej potężnej odmiany baby - takiej z ogromnymi piersiami i rozłożystymi biodrami (idealnej do rodzenia dzieci).

- To wcale nie jest śmieszne! – krzyknął desperacko Xellos. – Pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że obecna sytuacja napawa mnie nieznanym mi smutkiem!
Filia jedno mogła zaobserwować z jego obecnego zachowania, smutny nie był z pewnością. Co najwyżej wściekły i rozjuszony jak dzikie zwierzę.

- Przyznaj jednak, że miłym jest choć przez chwilę znaleźć się w ciele ostatniej z rodu Złotych Smoków – Zellas posłała Xellosowi jeden z uśmiechów, które słusznie uważała za uwodzicielskie – Skoro wszystkie inne metody zawiodły… - dodała.
Filię przeszedł dreszcz przerażenia, gdy jeszcze niedawno należąca do niej delikatna dłoń uderzyła w kamienny blat stołu.
- Nigdy nie chciałem w jakikolwiek sposób wejść w ciało tego irytującego babska – wycedził Xellos, po czym, zupełnie jak w dramatycznych filmach akcji, zapadła cisza. Wszyscy, którzy wcześniej tańczyli i spożywali wysokoprocentowe trunki, teraz z zaciekawieniem obserwowali mierzących się wzrokiem Zellas i Xellosa. Napięta atmosfera zagęszczała się z każdą sekundą, a Filia mogłaby przysiąc, że słyszy dobiegające zza ścian, niedawno poznane przez nią jęki rozkoszy. Nie umniejszały one jednak powagi zaistniałej sytuacji, a wręcz dodawały jej mrocznego i niebezpiecznego wydźwięku.
- To z pewnością tamta orgia - pomyślała i zrazu zabrała się za odganianie podsuwanych jej przez umysł wyobrażeń. Jednak krzyki były coraz głośniejsze i głośniejsze, aż w końcu zamieniły się w istny wybuch jednolitego dźwięku - dźwięku niczym niepohamowanej, zbiorczej ekstazy.
– Czy tak wygląda piekło? – pomyślała Filia, próbując jak najszczelniej zasłonić uszy.
- Nie tak. – powiedziała Zellas głosem mocnym niczym dzwony największych na świecie katedr.

Filia, jako że z nagła znalazła się w obszarze centrum zainteresowania, mogła bardzo dokładnie przyjrzeć się zwracającym się ku niej twarzom. Były różne - brzydkie i najpiękniejsze w świecie ; groźne i te o najdelikatniejszych rysach. O ile jej rasa mogła poszczycić się dosyć jednolitym typem urody, o tyle demony były niemal tak różnorodne, jak i ludzie. Jednak nie było to w tak fatalnym obrocie sprawy czynnikiem najważniejszym.
- Nie jestem pewna słuszności twoich wyobrażeń piekła - zaczęła Zellas, dźwignąwszy się z krzesła - ale z pewnością TO - zatoczyła ramionami koło - TO nim nie jest. Za to nad światem znajdującym się poza tym budynkiem już bym się poważnie zastanawiała.
- C c co masz na myśli? - Filia nie mogła powstrzymać odruchowego rozglądania się za drogą ucieczki. Nie dość, że nie spodziewała się bezpośredniego kontaktu z istną mieszanką studencką demonów, to tym bardziej nawet nie śniło jej się to, czego była teraz naocznym świadkiem: oto jedna z lordów ciemności stała tak blisko niej, że prawie stykały się nosami.
- Nie bój się mnie, nic ci nie zrobię. Sprawdzam tylko, czy przeistoczenie objęło również wasze dusze. - powiedziała Zellas i  jak gdyby w matczynym geście ujęła podbródek Filii, spoglądając jej głęboko w oczy.
- Dusze? - spytał Xellos, który jak do tej pory z zaciekawieniem przypatrywał się rozwojowi sytuacji.
- Tak, dusze. To, czego padliście ofiarą nie jest taką pierdołą, za którą można by to uważać. - odparła kobieta, nie odrywając wzroku od jasnych tęczówek należących tymczasowo do Filii. Całość badań trwała może z trzydzieści sekund, po których upłynięciu przez twarz Zellas przebiegł grymas zniesmaczenia.
- No to po ptokach. - parsknęła bez cienia litości i powróciła do stołu.
- Co, co, co? - Xellos nie mógł powstrzymać wybuchu zniecierpliwienia.
- Transfer cech już dawno się rozpoczął - westchnęła, siadając w fotelu. Nie wyglądała na taką, co by chciała więcej na ten temat powiedzieć, ale widząc nic nierozumiejący wzrok swego podwładnego, dodała - Chcę przez to powiedzieć, drogi Xellosie, że już niedługo zaczniesz lubić uczucie wiatru we włosach.
- Ohyda - skrzywił się demon.
- W sensie… Przejmie niektóre moje cechy? - zdecydowała się odezwać Filia.
- Nie tylko cechy, ale i tendencje, jeśliby uściślić. No i vice versa oczywiście.

Filii zakręciło się w głowie, więc postanowiła ją podtrzymać rękoma.
- Oj. Oj oj ojajaja o u u u - Zellas patrzyła oniemiała na ten Filiowy pokaz umiejętności dźwiękonaśladowczych.
- Kogoś ty tu przyprowadził? - szępnęła do Xellosa.
- Kogoś, czyim przeznaczeniem jest śmierć w młodym wieku - syknął w odpowiedzi.
- No już, już, dziecko. Chluśnij sobie tego. - Zellas podała Filii kufel wielkości głowy dorosłego człowieka. Ku zdziwieniu Xellosa, smoczyca posłusznie wzięła naczynie do rąk i kucając przy tronie jego pani, poczęła łapczywie pić. Był to jeden z najżałośniejszych widoków, jakich kiedykolwiek uświadczył. Ta Filia to jednak była faktycznie niezłą idiotką.
- Jakie to słodkie! Jak za starych dobrych czasów! - krzyknął ktoś z tłumu.
- Xellos zawsze tak reagował na stres! - odezwał się kolejny.
- Wcale tak nie robiłem! - wrzasnął wściekle przedmiot dyskusji.

- Nie mam pojęcia, co spowodowało taki rodzaj zaburzenia - powiedziała Zellas, przerywając chaos panujący w pomieszczeniu. - Wiem jednak, że nie w tym świecie należy szukać rozwiązania.
- To niby gdzie, droga pani?! - wykrzyknął Xellos, po czym zaczął krążyć nerwowo wte i wewte.
- Zachowuj się, Xellosie. Z tego co pamiętam to mówiłam ci, żebyś lepiej nie utrzymywał kontaktu z tą dziewczyną. No ale cóż, widać sentyment na zawsze sentymentem. - odpowiedziała Zellas, pociągając łyk wina. Xellos uraczył ją dobitną dawką milczenia.
- Bzdura. - powiedział w końcu, akcentując każdą literę z osobna.
- To po co przeprowadzałeś się zawsze tam, gdzie ona? To się kłóci z szeroko pojętą logiką, Xellosie.
- Co…? - odezwała się nagle Filia. Zellas i Xellos spojrzeli na to siedem nieszczęść w ludzkiej postaci i musieli przyznać, że emanowało ono całkiem imponującą dawką ciemności.
- Chcecie mi powiedzieć, że całe moje życie jest zrujnowane przez to, że jakiś żałosny zboczeniec mnie śledził…?!

Długo trwała akcja ratunkowa budynku. Świadkowie, którym poszczęściło się być w centrum wydarzeń twierdzili, że był to istny majstersztyk jeśli chodzi o efekty specjalne i ilość krwi na ścianach. Nikt nie ucierpiał na tyle, by przerwać imprezę, ale wszyscy już o wiele mniej energicznie tańczyli do dźwięków death metalu.

- Co my tu robimy? - westchnął Xellos na widok nadzwyczaj zaniedbanej piwnicy. Filia nawet już na niego nie patrzyła, wpatrywała się za to tępo we własne stopy, brodzące w wodzie aż po kostki.
- Tutaj, moi drodzy, umieściłam portal do Wolf Pack Island, gdzie z kolei jest portal do Międzygwieździa, skąd o godzinie jedenastej czasu zimowego macie pociąg do przeszłości. - mruknęła Zellas, najwyraźniej zniesmaczona faktem, że musi oprowadzać emogości po spiżarni.
Xellos nie mógł uwierzyć w tak jawne łamanie zasad porządku.
- Wybacz, ale zwariowałaś do cna. To sprawi, że świat, jakim go znamy, ulegnie zakrzywieniu i że równie dobrze mogę się obudzić jako kamień na sawannie!
- Nie męcz. Wolisz zamienić się w słodkiego kochana? - Zellas próbowała powstrzymać chichot, co oczywiście niezbyt jej wyszło. Nachyliła się tak, że Xellos nie mógł nie zauważyć zarysowujących się przez materiał sukienki konturów bielizny.
- Jest - szepnęła konspiracyjnie, po czym pochwyciła Xellosa za nadgarstek.
- Fąfel, trzymaj ten sznurek. - nakazała, po czym zwróciła się do ponurej Filii - A Ty musisz się przygotować na tą szczególną podróż. Daj mi ręce i powtarzaj wszystko, co powiem.

Filia posłusznie chwyciła wyciągnięte dłonie Zellas i postanowiła przyjrzeć się dokładnie jej twarzy. Obserwowała, jak kobieta przymyka z nabożeństwem i czcią oczy, po czym wdycha i wydycha spory haust powietrza. Przygotowuje zapewne mantrę przywyknięcia, pomyślała dziewczyna. To bardzo skomplikowane zaklęcie z rodzaju tych dualnych. Polega na jednoczesnym wypowiadaniu słów pieśni oddania w starożytnym języku diabłów - szalenie trudnego do opanowania, a co dopiero wyśpiewania. Mazoku to jednak potężne i imponujące stworzenia.
- Seks. - powiedziała Zellas.
- Słucham? - zdziwiła się Filia.
- Seks. Powtórz.

Filia posłała Xellosowi pytające spojrzenie, ale i on zdawał się nie podążać za logiką zabiegu swojej przełożonej.

- S…seks… - szepnęła zawstydzona smoczyca, mając nadzieję usłyszeć jakiekolwiek wytłumaczenie tej przedziwnej operacji.
- Piękno tego dnia może mi ssać. - kontynuowała Zellas.
- Przepraszam, ale chyba nie wierzę w powodzenie tej akcji - oburzyła się Filia.
- To przecież najlogiczniejsza rzecz pod słońcem! Jeśli chcesz przejść niezauważona przez Wolf Pack Island, musisz zachowywać się jak Xellos! Doprawdy, gdzie twoje jaja?!
- W sensie, mam być niezrównoważonym psychicznie erotomanem?! - spytała smoczyca. Zellas zastanawiała się przez chwilę, wysuwając niemal niezauważalnie język i przymykając jedno oko (jest to jedno z tych zachowań, których nie chcielibyśmy nigdy popełnić w towarzystwie), po czym wzruszyła ramionami.
- No, chyba tak. Tak.
- Słodko! - syknął Xellos.
- Tylko się do siebie za bardzo nie przyzwyczajajcie. Transfer to transfer i być może Xellos zdąży ułapać coś z twojej sfery emocjonalnej - Zellas kiwnęła brodą na Filię  - Ciężki by to był obrót spraw i ujma dla naszych rodów, gdybyście z tej mąki chleb upiekli. No, w zasadzie tylko Xellos musi się tym przejmować, ty sama sobie rzepkę skrobiesz - rzekła nietaktowanie Zellas, ani trochę nie zastanawiając się nad niezbyt uprzejmym wydźwiękiem swojej wypowiedzi.
- W jego interesie więc leży jednoznaczność naszego przymierza. - fuknęła zniesmaczona Filia - a ja mogę ci obiecać, że nigdy się w kimś takim nie zakocham. On chyba przysięgnie to samo, w końcu jest twoim tworem i nie uśmiecha mu się ryzykować własne życie na rzecz czegoś, czego nie jest w stanie ogarnąć tak silnie ograniczonym wachlarzem emocjonalnym. - wyrecytowała i spojrzała wymownie na sztylet Zellas, który to ta bez pardonu nosiła przy udzie.
I wtedy stało się niemożliwe: przełożona Xellosa zarumieniła się lekko i odwróciła wzrok.
- Niecnie zgaga mus robi -zdawała się mruknąć.
- Słucham? - spytała smoczyca.
- Nic nie mogę mu zrobić! - prychnęła Zellas, tym razem głośno i zrozumiale dla wszystkich.
- Dlaczego? - zaciekawiła się Filia. Było bowiem ewenementem w historii Mazoku, nie móc ukarać swojego kapłana.
- Powiedzmy, że…Przegrałam zakład. - wydusiła z siebie Zellas, choć przyszło jej to nadzwyczaj ciężko. Filia już chciała uczepiać się rękawów sukni demonicznej damy i prosić o opowiedzenie bajki, kiedy Xellos przytrzymał ją za włosy.
- Chodźmy już. Pani, co mamy zrobić  by się teleportować?
- Pociągnij po prostu za sznurek, a ty smocza panienko - tu zrobiła przerwę na chichot - złap się Xellosa, chyba że wolisz tu ze mną pogaworzyć.

W miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą stała dziwaczna para, poruszał się teraz jedynie gęsty obłok mgły.


____________________________________________________________________________________________________________________________________

Teleportacja trwała nadzwyczaj długo. Filia z nudów miętoliła szalik, który to wręczył jej Xellos, by z należytym szacunkiem chroniła jego szyję przed szkodliwym działaniem zimna.
- Czy to, co mówiła Zellas jest prawdą? - spytała tępo.
- Sprecyzuj "co" - odparł sucho Xellos, nie odrywając wzroku od różnokolorowych zamąceń na pseudościanach okalających ich ciała.
- Hm. Wszystko. - mruknęła z niespodziewanym zdecydowaniem - Że nie jesteś już jej podwładnym. Że możesz czuć. Że za mną… podążałeś.

Xellos nie mógł jej zdradzić swojej ogromnej pasji do ukrywania pewnych faktów, które to Zellas podchwyciła z lubością i ze szczęściem najszczerszym je w kręgu Mazoku rozpowiedziała. Krążą bowiem po świecie legendy o miłości jedynie słusznej i czystej niczym woda destylowana czy spirytus - miłości zakazanej pomiędzy demonem a bogiem (w filmie udział wzięli Xellos i Filia). Nie wiedzieć czemu, ten absurdalny pomysł tak spodobał się ludziom, że zaczęli pisać traktującą o nim poezję, poematy i fraszki. W ten sposób domniemany romans Xellosa z Filią stał się wzorcem miłości najbardziej namiętnej i pasjonującej.O dziwo, Filia nie miała o tych plotkach pojęcia i lepiej by było dla wszystkich, by tak pozostało.
- Mhrrm - wytłumaczył jej zwięźle i odwrócił wzrok.
- Może jestem dla ciebie kimś… w jakiś sposób ważnym?

Xellos parsknął paskudnym śmiechem.

- Filia, chyba za długo przebywałaś w towarzystwie Iriviera. - posłał jej pełne politowania spojrzenie - Nie wiem, czego on ci tam nagadał, ale Irivier urodził się demonem i jest nim po dziś dzień. Skąd wiesz, może jest nawet groźniejszy ode mnie? W każdym razie jakoś jest groźny na pewno. Radzę ci wziąć to pod uwagę.


I po wypowiedzeniu tak srogich jak na jego standardy słów, zamilkł na resztę podróży.  Wiedział, że nie było to najlepszym rozwiązaniem, ale musiał, tak, musiał chronić dziewczynę przed krzywdzącą  prawdą. Filia nie bardzo wiedziała, jak zareagować - uznała więc powstrzymywanie napływających do jej oczu łez zmęczenia za najlepszą opcję. Miała serdecznie dość całej tej sytuacji, szczególnie że czuła się w niej w okropny sposób osamotniona. Faktycznie, nie przefiltrowała całej tej plątaniny słów wyłożonej jej przez Iriviera, którego intencje nadal stanowiły dla niej nie lada zagadkę. Zamiana ciał nie była przecież gwarantem, że Xellos zacznie wykazywać jakiekolwiek objawy czucia. Przeszczep jej serca w umysł demona nie przyjął się; tak jak i jej umysł odmówił przyjęcia emocjonalnej pustki, jaką Xellos zwykł się cechować.
Szkoda.

Wtuliła się w ten przeklęty jej zdaniem, Xellosowy szalik - a gdy zasypiała, snuła plan zemsty na całej rasie Mazoku - od pająków począwszy, na Zellas skończywszy.

____________________________________________________________________________________________________________________________________

Słoik dżemu. Irivier od dobrej godziny wpatrywał się w stojący naprzeciw niego słoik niskosłodzonego dżemu. Nie, żeby specjalnie za tym rodzajem słodyczy przepadał, czy też cenił jej wartość za subtelne kontury mieszczącego ją w sobie naczynia - po prostu szczerze i bezinteresownie wpatrywał się w słoik dżemu.
- Kiedy on coś powie? - spytał samego siebie demon, a potem z niezauważalną gołym okiem szybkością podrapał się po włosach. Z nagła otworzył usta, jakby chciał wykrzyknąć: Eureka! i klasnąć triumfalnie w dłonie, lecz niemal w tej samej sekundzie opuścił ze wstydem głowę w wyrazie poniesionej porażki. Postanowił więc tym razem spojrzeć na słoik jednym okiem. Nic to nie dało.
- Halooo… - szepnął nieśmiało do środka naczynia - Słyszysz mnieee?
(Sprawa wygląda tak, że demony nie wypracowały nigdy żadnego szczególnie wysublimowanego sposobu porozumiewania się. Nie tolerowali telefonów, a ze względu na odległość i brak możliwości swobodnej teleportacji uznali, że równie dobrze mogą szeptać do siebie przez słoiki. Jakie to dziwne!)

Kiedy i to nie poskutkowało, Irivier pochwycił słoik i utkwił wzrok w zarysowaniach na ściance, które najłatwiej było uznać za oczy. Zamyślił się na chwilę, po czym łapczywie pobrał haust powietrza.

- Xellos, powiedz mu żeby się zamknął!!! - Filia próbowała przekrzyczeć sunący po dworcu skowyt układający się w przedziwnie obrzydliwą pieśń.
- Nic na to nie poradzę, że ten zaklinacz głupoty wyparł krem czekoladowy ze świadomości . Zawsze tylko dżem i dżem - odpowiedział demon przybierając możliwie najobojętniejszy wyraz twarzy.
- To niemożliwe! - wrzasnęła w odpowiedzi smoczyca.
- A ty jak zwykle mi nie wierzysz! Jeśli on nie przełączy telepatycznych fal na kanał kremu czekoladowego nic nie jestem w stanie zrobić!
- Niemożliwe, kretynie, że wyparł ze świadomości czekoladę!

Wolf Pack Island przespali z łatwością, ale niska temperatura panująca w Międzygwieździu nie pozwalała im nawet na otworzenie oczu, nie mówiąc już o byciu miłym dla siebie nawzajem. Od rana marzyli o zawitaniu w pociągu do przeszłości i z tej okazji zamilknięciu aż po kres podróży. Dlatego w chwili, w której podejrzanie stara maszyna wjechała na peron, Xellos od razu porzucił pomysł skontaktowania się z Irivierem. Wtaszczyli swoje zamarźnięte cielska do środka pojazdu i z imponującą szybkością podwędzili brytyjskim wiedźmom miejsca siedzące. Teraz wystarczy tylko pozbyć się bagażu i lulu twarzą w szybę, rozmarzyła się Filia. Jednak luk bagażowy przerósł jej najśmielsze oczekiwania. Był zdecydowanie za trudny w obsłudze. Filia nie miała zamiaru fatygować swoich delikatnych nerwów na rzecz takiej pierdoły, zaczęła więc spoglądać wymownie to na ogromną walizę, to na luk bagażowy, aż w końcu na Xellosa. Nie mógł za bardzo pojąć, co stanowi łącznik pomiędzy nim a tymi dwoma elementami, zadecydował więc spytać.
- Słucham?
- Pomóż mi - warknęła w odpowiedzi. Zamrugał nerwowo, patrząc niezbyt pojętnie w jej błękitne ślepia.
- Nie bardzo rozumiem.
- Waliza. Na. Górę - posłała mu najfałszywszy uśmiech, jaki znała.
- Nadal…Nie wiem.
- NA.GÓRĘ.SZMATO.
- Naprawdę Filia! Nie wiem…O co Ci CHODZI!

Offline

 

#63 2011-08-12 12:47:55

 Socki

Generał Mazoku

5061265
Skąd: Namuniu
Zarejestrowany: 2011-05-24
Posty: 1598
Punktów :   
WWW

Re: Prototyp reaktywacji fanfika o niezbyt sprecyzowanym tytule

Piękne Chociaż czasami się gubiłam kto jest kim- ale to moja wina.

A i "wise werse" tzw. wice wersalka pisze się "vice versa "


Short, cute and impossibly evil .

Offline

 

#64 2011-08-12 12:49:13

Guenh

Lord Mazoku

Zarejestrowany: 2011-05-23
Posty: 545
Punktów :   

Re: Prototyp reaktywacji fanfika o niezbyt sprecyzowanym tytule

wise werse jest specjalnie

no wiem, ale już nie bardzo wiedział co pisać po dialogu (powiedział Xellos, mruknął Xellos, zwariował Xellos bla bla)
jestem leniem...

Offline

 

#65 2011-08-12 14:44:34

 Meitsa

Lord Mazoku

Skąd: Scotland/Poland
Zarejestrowany: 2011-05-24
Posty: 2281
Punktów :   
WWW

Re: Prototyp reaktywacji fanfika o niezbyt sprecyzowanym tytule

Wszystko mi sie podoba. Jedyne do czego chce sie uczepic to zbyt szybkie zwroty akcji. Plynniejsze przechodzenie byłoby czytelniejsze


Nadworny zboczeniec forumowy <3

Offline

 

#66 2011-08-12 21:47:23

 Kamena

Mazoku wyższej klasy

Skąd: Nibylandia
Zarejestrowany: 2011-05-30
Posty: 140
Punktów :   

Re: Prototyp reaktywacji fanfika o niezbyt sprecyzowanym tytule

Dokładnie , szczególnie zgubiłam się w akcji z tym słoikiem dzemu i za chiny ludowe nie czaje , ale myśle, że jutro jak będe bardziej wypoczęta to przeczytam ten fragment jeszcze raz i dojdzie do mnie sens. Twoja wersja Zellas przypadła mi do gustu ) Barney i Irivier- świetna konwersacja D


Uploaded with ImageShack.us

Offline

 

#67 2011-08-26 21:49:51

 Socki

Generał Mazoku

5061265
Skąd: Namuniu
Zarejestrowany: 2011-05-24
Posty: 1598
Punktów :   
WWW

Re: Prototyp reaktywacji fanfika o niezbyt sprecyzowanym tytule

Buuu !!! Więcej!


Short, cute and impossibly evil .

Offline

 

#68 2011-08-26 22:18:53

Guenh

Lord Mazoku

Zarejestrowany: 2011-05-23
Posty: 545
Punktów :   

Re: Prototyp reaktywacji fanfika o niezbyt sprecyzowanym tytule

Odechciało mi się trochę... Coś tam od czasu do czasu napiszę, ale jestem zbyt rozleniwiona wakacjami najprawdopodobniej. A co, chcecie? Serio? (łzy w oczach)

Offline

 

#69 2011-08-26 23:32:03

 Socki

Generał Mazoku

5061265
Skąd: Namuniu
Zarejestrowany: 2011-05-24
Posty: 1598
Punktów :   
WWW

Re: Prototyp reaktywacji fanfika o niezbyt sprecyzowanym tytule

Ło Boże! mam to samo! Też ledwo przędę!


A ja będę na siłę oryginalna i powiem tak: Chciałabym żeby coś się wreszcie na serio spieprzyło między X/F. Bo z reguły to jest tak: źle, źle, źle ..wydarzenie które zmienia twoje życie... bosko.

A może by tak schemat komedii romantycznej walnąć. Skoro jesteśmy przy komediach?  Wydarzenie które zmienia twoje życie( już jest) potem źle, średnio, lepiej, fajnie, b. fajnie, cudownie, KRACH - wszystko się posypało... dramatyczny bieg na lotnisko( to przenośnia!!!!) i ta da! Happy end!!!!


A ja chyba przetłumaczę ostatniego smoka. jest malutki i sobie język poćwiczę.


Short, cute and impossibly evil .

Offline

 

#70 2011-08-26 23:53:31

Guenh

Lord Mazoku

Zarejestrowany: 2011-05-23
Posty: 545
Punktów :   

Re: Prototyp reaktywacji fanfika o niezbyt sprecyzowanym tytule

A gdzie mozna tego smoka znalezc?

Zawsze uważałam, że w X/F jest potencjał - bo każde zakończenie jest prawdopodobne. Niestety, fani tej parki nie potrafią za bardzo pisać fanfików, gdzie im się wszystko pieprzy. X/F są zawsze słodkie, pocieszne, zabawne, namiętne. Smutne rzadziej.
Jeśli chodzi o mojego fanfika to to miała być taka parodyjka na modłę komedii romantycznej właśnie. Jednak najprawdopodobniej nie napiszę nigdy niczego innego - może by więc wszystkie swoje przemyślenia wwalić w powyższe opowiadanie i ... zobaczyć co wyjdzie?

A Ty pisaj. Pociesz się tym, że jak Xellosowi i Filii COŚ wyjdzie, to damy Ci spokój )

Offline

 

#71 2011-08-27 12:12:17

 Socki

Generał Mazoku

5061265
Skąd: Namuniu
Zarejestrowany: 2011-05-24
Posty: 1598
Punktów :   
WWW

Re: Prototyp reaktywacji fanfika o niezbyt sprecyzowanym tytule

Ja piszę... po swojemu. Będzie tak jak chciałyście ale swoje trzy grosze też wrzucę


No ! Komedia romantyczna! Lubię komedie romantyczne! Lubię ten schemat. 3 w 1 Tylko widzę, że już wszystkim odechciało pisać ;( ;(
Mówiłam, że przyda się wszystkim zapas wytrwałości.

Guenh pisz. Proszę. Albo zrób tak żeby nie mieć czasu to nagle zachce ci się pisać


Short, cute and impossibly evil .

Offline

 

#72 2011-10-05 12:30:04

Guenh

Lord Mazoku

Zarejestrowany: 2011-05-23
Posty: 545
Punktów :   

Re: Prototyp reaktywacji fanfika o niezbyt sprecyzowanym tytule

Wrzucam troszkę fanfika, choć nie wiem czy ktokolwiek tu jeszcze zagląda.
Niewiele tu akcji, w zasadzie fragment jest jedną wielką rozmową Xellosa i Filii. Może wytrzymacie.


Świadkowie mogli podziwiać, jak wiotka i delikatna sylwetka blondwłosej dziewczyny upycha dwa razy cięższe od niej samej walizki, podczas gdy zimny i oschły drań o fioletowych (dziwne) oczach "pomaga" jej, utyskując groźnie. Ci co bardziej współczujący zwracali uwagę młodzieńcowi, ale on ucinał wszelkie dyskusje krótkim, acz rzeczowym "należy mu się". Świadkowie byli w takim szoku, że już nie bardzo wiedzieli, co zrobić. Zresztą, po paru chwilach świat powrócił do ryz i przedziwna para sączyła ciepłe napoje z podanych przez obsługę naczyń. Widok był iście sielankowy, gdyż w kontraście do ciepłej atmosfery wnętrza pociągu, za oknem szalała śnieżyca.

- Jak byłam mała, popłakałam się ze strachu na widok pierwszego śniegu - odezwała się Filia.
- Bałaś się, że weżre ci się w skórę? - rozmarzył się Xellos i odchylił się, tworząc ciałem kąt rozwarty, który to zwykł przybierać na okazję kontemplowania szczęścia.
- Nie - powiedziała lekko urażona - Po prostu czułam uzasadniony lęk przed nieznanym.
- Z tego, co mi wiadomo na temat dzieci, to normalny ich przedstawiciel zamiast uciekać, napchałby sobie tego śniegu do paszczy ile wlezie - zauważył demon, po czym dodał z ironicznym uśmieszkiem - Przecież miałaś jedno takie.
- A co ty mógłbyś wiedzieć na temat dzieci? Nawet nigdy nim nie byłeś - zmieniła natychmiast wątek.
- Byłem, ale niechcianym, a dziecko niechciane to już nie dziecko.

Filia parsknęła nieuprzejmie w filiżankę kawy i zrobiła to na tyle silnie, by ciecz rozbryzgała się swobodnie  po oknie i twarzy Xellosa, przy okazji.

- Nie rób ze mnie głupiej. Zostałeś stworzony już jako dorosły! - nie mogła powstrzymać chichotu na widok żalącego się demona.
- No ale nie w sposób było mi wszczepić wspomnienia pierwszego śniegu, na ten przykład! Pod względem przeżyć byłem ubogi jak niemowlę - obruszył się, wycierając lico. Filia wydała z siebie ni to przeczący, ni potwierdzający pomruk i wbiła wzrok w brudne okno. Xellos uznając, że to koniec ich uroczej konwersacji, wypuścił powietrze zamagazynowane w płucach na wypadek ewentualnych krzyków. I w tym momencie Filia znowu się odezwała.
- No, to jaka była twoja reakcja? - posłała mu podejrzanie szczery uśmiech.
- Na śnieg?
- Tak, na śnieg.


Spróbował przypomnieć sobie ten konkretny dzień, który w jego karierze na ziemskim padole przyszedł dość szybko. Xellos urodził się bowiem wczesną jesienią, podczas gdy zima zjawiła się już dwa, może trzy miesiące później. Nie mógł powiedzieć tego Filii, ale był to najprawdopodobniej dzień mordu pierwszej sekcji smoków. Pamięć podpowiadała mu, że po skończonej robocie siedział na uboczu i obserwował piętrzący się coraz bardziej stos zakrwawionych ciał. Generałowie reszty Lordów bawili się nieprzeciętnie. On zaś wtedy jeszcze nie bardzo rozumiał, co zabawnego mogło być w męczeniu tak słabego przeciwnika. I wtedy spadł śnieg. O ile Xellos w późniejszej jego karierze uchodził za takiego, co go nic nie dziwi, o tyle wtedy patrzył oniemiały na coraz to grubszą warstwę  białego puchu, przykrywającą makabryczny obraz rzezi. I choć zmarznięta skorupa stała się całkiem przyzwoitym grobowcem dla tragicznie zmarłych smoków, nie ujmowało to   okrucieństwa zbrodni. Może dlatego Filia instynktownie nie przepadała za śniegiem? Może w jakiś sposób wszczepiono jej w świątyni wspomnienie dnia, w którym nawet nie było jej na świecie? Dopiero po chwili Xellos przypomniał sobie, że istnieje coś takiego, jak książki historyczne.
- Byłem przerażony - powiedział, przyklejając do twarzy wyjątkowo udany, sztuczny uśmiech.
- Sam widzisz! - ucieszyła się i nie wiedzieć czemu, dotknęła jego ramienia. Tak się niby robi podczas wyjątkowo emocjonujących rozmów, pomyślał Xellos, choć nie widział w tym nic emocjonującego. Filia również nie była zachwycona swą nagłą erupcją pozytywnych uczuć, które zaowocowały dotknięciem demona. To, że Xellos znajdował się teraz w jej ciele nie stawiało sprawy w jaśniejszym świetle. Pewnie główkowałaby nad tą karygodną pomyłką jeszcze wiele godzin, gdyby nie kilkukrotne klepnięcie po dłoni spod dziwnie sztywnej ręki demona.
- Co to było? - spytała, marszcząc brwi w grymasie dezaprobaty.
- Co? - Xellos wydawał się być więcej, niż zadowolony.
- Ten zimny, pretensjonalny dotyk, jakby arachnofob próbował oswoić się z pająkiem.
- Sama też mnie dotknęłaś, pomyślałem więc, że zasadą dobrego wychowania jest cię oddotknąć.
- Mój dotyk był przypadkowy - broniła się - a twój miał mi okazać zupełnie niepotrzebną litość.
- Nie - wyrecytował powoli - Był pozbawiony jakiegokolwiek podtekstu uczuciowego. Koniec końców, jestem demonem. Ciesz się, że nie był to dotyk śmierci.
- Już nie do końca jesteś demonem. Poza tym, skąd wiem, że nie był? Może teraz wstanę, zrobię pięć kroków i eksploduje mi serce?!
- Na takiej zasadzie raczej ja powinienem się bardziej obawiać.
- Ha, widzisz, i tu jest problem, Xellosie. NIE MASZ serca.
- Nie, Filio. W tym momencie to TY nie masz serca. Ja mam - powiedział powoli, po czym przyłożył palec wskazujący do piersi.

To był wielki cios dla delikatnej psychiki Filii. Dla pewności podążyła śladem demona i dotknęła miejsca, gdzie pod palcami powinna poczuć lekkie pulsowanie. Kiedy jasnym się stało, że pierś nie wznosi się i nie opada, smoczycę uderzył natłok sprzecznych ze sobą myśli. Wówczas przypomniała sobie o wspomnianym przez Zellas "transferze cech". Które czynniki obejmował, a które nie? Dlaczego czuje taką wściekłość, skoro idąc tym tropem pozbawiona jest również układu nerwowego? I dlaczego Xellos jest taki oschły, skoro nagle obdarowany został istnym centrum dowodzenia emocjami?
Nie wpadło jej na myśl, żeby go po prostu zapytać. A demon był właśnie w wyimaginowanym ferworze walki z miłym uczuciem ciepła na widok zmieniającego się krajobrazu. Pociąg zbliżał się do celu.
- Skoro nie mam serca - zaczęła beznamiętnie Filia - to dlaczego tęsknię za jego posiadaniem?
- Może dlatego, że ja nie tęsknię za nieposiadaniem go?

Poczuła coś dziwnego. Koniec końców to było jej serce. I choć Xellos na pewno nie miał tego w zamiarze, jego słowa mogłyby równie dobrze brzmieć: nie tęsknię za nieposiadaniem twojego serca. Lubię twoje serce i chcę je mieć. No dobrze, inaczej: nie przeszkadza mi fakt, że mam twoje serce.
- O matko, a co jak wyczytasz z niego moje wspomnienia?
- A masz się czego wstydzić? - spytał figlarnie.

Bogowie. Powiedziała to na głos?
Każdy ma parę wspomnień, które pielęgnuje i strzeże ich jak oka w głowie, jednak niekoniecznie odtworzyłby je znajomym przy okazji seansu filmowego. Stąd też Filia słusznie żywiła obawę na myśl, że Xellos mógłby dobrać się do chociażby wspomnienia ich rozstania po walce z Dark Starem. Pech chciał, by niemal całość grupki odbiegła majestatycznie w sobie tylko znanym kierunku, podczas gdy ona musiała pożegnać się z demonem bez ich obstawy. Nie zdążyła wymyślić żadnej wymówki, która umożliwiłaby jej szybki odwrót. Wszystko wskazywało na to, że musi podać mu rękę i powiedzieć "żegnaj". Marzyła o tym od ich pierwszego spotkania, a nagle nie czuła się na siłach, by to zrobić. Pamięta, że spojrzała wtedy w jego stronę, a on… Coś jej powiedział. Coś, co z początku wywołało uśmiech, a potem, no cóż. Potem doprowadziło do tego, że płakała w poduszkę. Najgorsze, że to nie były specjalnie wymyślne słowa pożegnania. Zdołały jednak wywołać  u niej niczym nieuzasadnione uczucie osamotnienia.
- Chciałem przez to powiedzieć, że najwyraźniej niektóre uczucia nie są umotywowane posiadaniem konkretnego narządu - Xellos uzupełnił swoją wcześniejszą wypowiedź o tęsknocie, obawiając się nieco nagłego milczenia Filii.

Będąc szczerym, i Filia, i Xellos spodziewali się wybuchu fajerwerków, gdy pociąg do przeszłości skończy bieg. Mieli nawet nadzieję na pokaz umiejętności kuglarzy i chodzących na szczudłach klaunów. Nie konsultując się ze sobą ustalili, że zanim wskoczą do czasów zaprzeszłych, pójdą jeszcze na herbatę i pograją w scrabble. Generalnie, liczyli na cokolwiek, co pokryłoby chociaż trochę ich oczekiwania wynikłe z wielkiej opłaty za przejazd. Im oczom ukazała się jednak zwykła, betonowa płyta, na końcu której pan celnik szczycił się obecnością niezbyt solidnej budki. Okazało się, że podróż do czasów minionych pod względem formalności przypomina nic innego, jak odprawę na lotnisku. Nic więc dziwnego, że Zellas nie martwiła się o naruszenie jakichkolwiek zasad. Najwyraźniej wszystko musiało być dopięte na ostatni guzik, jeśli już chciano urządzać sobie tak ryzykowne wycieczki.
- Do gdzie? - spytał oschle celnik, nie odrywając wzroku od gazety.
- Do Sailunne - odparł nadzwyczaj pewnie siebie Xellos.
- Nie pytam o konkretne miasto, proszę pana, pytam o rok.

Informacja od celnika przerosła Xellosa intelektualnie.
- Nie chce pan chyba powiedzieć, że możemy wylądować w losowo wybranym przez system miejscu? - spytała Filia, by przejąć kontrole nad sytuacją, choć była już dość przerażona.
- My nie jesteśmy proszę państwa biurem podróży, jesteśmy portalem do przeszłości - powiedział dumnie celnik, w opozycji do czego jedna klepka od dachu budy odkleiła się i roztrzaskała z hukiem tuż obok butów Xellosa. Zapadła niczym nieskrępowana cisza.
- Chcę złożyć podpis do księgi skarg - zagroził w końcu demon, przybierając najmożliwiej srogi wyraz twarzy.
- Nie prowadzimy takiej księgi - odbił piłeczkę celnik.
- Niby to dlaczego? - głos oburzonej smoczycy obiegł platformę.
- Nie była do tej pory potrzebna - staruszek był nadzwyczaj uparty.
- Że niby każdy klient po powrocie jest zachwycony, opalony i nosi wiano hawajskich kwiatów na szyi? - Xellos zdawał się nie radzić sobie z napięciem, przez co odezwał się zdecydowanie zbyt głośno. Smoczyca zerknęła z zaniepokojeniem w jego stronę. Transfer daje mu chyba popalić, pomyślała. Niegdyś Xellos szczycił się mianem najbardziej opanowanego ze wszystkich żyjących istot, a tu proszę - drugi wybuch wściekłości w ciągu jednej doby.
- Nie, proszę pana. Po prostu jak do tej pory nikt stamtąd nie wrócił - dokończył swój wywód celnik, a dreszcz grozy mimowolnie oplótł ciała i Filii, i Xellosa. Dopiero po pewnym czasie doszedł do nich prawdziwy sens tych słów, wykluczający możliwość zaginięcia w przeszłości jak w jaskini niedźwiedzia. Celnikowi chodziło raczej o to, że każdy, kto zdecydował się na podróż, nie przebywał jej w konkretnym celu, a zwyczajnie z powodu przeżycia miłych dla jego duszy czasów jeszcze raz.
- W sumie - powiedział pogodzony z parszywym losem Xellos, wpisując wreszcie rok w formularz podróżniczy - To ja też czasem chciałbym powrócić choćby i na chwilę do tamtych czasów.
- Powybijać jeszcze parę ras przed emeryturą? - Filia uśmiechnęła się gorzko.
- Nie zakłócaj mojego pierwszego uczucia tęsknoty, bo będzie ono ostatnim - odparł triumfalnie i oddał papier celnikowi.

I to był ostatni uświetniony obecnością świadków moment, w którym Filia i Xellos się nie kłócili tego dnia. Pech okazał się ich prześladować i zamiast w jakimkolwiek mieście, wylądowali na pustyni. Bardzo szybko wyszło na jaw, że demon skutecznie pozbył się  wszystkich zapasów wody, przez co jestestwo smoczycy zostało wystawione na poważną próbę. Wędrowali kilka bogatych w przekleństwa dni, aż w końcu dostrzegli na horyzoncie ledwie dostrzegalne gołym okiem zabudowania.
- Niemożliwe. To chyba to miejsce, w którym przyszło mi spędzić kilka godzin w areszcie za bycie smokiem - mruknęła niezadowolona Filia.
- Mam nadzieję, że przymkną cię i tym razem - burknął w odpowiedzi wciąż obrażony demon.
- A to znaczy, że… - szepnęła z przerażeniem Filia, obracając się do tyłu. Xellos miał w nosie obecne problemy emocjonalne jego towarzyszki, więc prychnąwszy wcześniej, ruszył przed siebie. Dopiero po chwili zrozumiał, o co chodziło smoczysku. Spojrzał z pewną obawą przez ramię, a gdy już ustalił źródło swego niepokoju, stanął oniemiały. Na niewielkim wzniesieniu stały dwie postacie i kłóciły się o coś namiętnie. Co więcej, postacie te do złudzenia przypominały ich. Bo to byli oni, pomyślał demon i uśmiechnął się  wzruszony, widząc swą dawną potęgę. Za to klon Filii jak zwykle był irytujący i niepotrzebny. Nawet z tak dużej odległości można było usłyszeć wykrzykiwane przez nią gromkie "NAMAGOMI". Xellos otrzepał się z obrzydzeniem, po czym zakrył jej sylwetkę ręką, pozostawiając tym samym widok tylko i wyłącznie jego. Cudownego Xellosa.
- Czy to nie wywoła jakichś komplikacji z czasoprzestrzenią? - wydukała przez drżące wargi Filia, nie odrywając wzroku od przedstawienia - Co jeśli… Znikniemy?
- Niby dlaczego? - prychnął z dezaprobatą demon, przypominając sobie o obecności jeszcze jednej Filii, której nijak nie można zakryć.
- W tym universum nie jesteśmy prawdziwi. Jeśli siły natury znajdą w kimś niepotrzebny dublet, to w nas, nie w nich - skinęła głową w stronę wzniesienia.
- Niepotrzebnie się martwisz. Patrz - rzekł z dziwną pewnością siebie Xellos, po czym nabrał powietrza - EJ WY!!!
- Xellos na litość, co Ty robisz?! - wykrzyczała Filia, widząc, jak klony z przeszłości spoglądają w stronę dochodzącego ich wrzasku.
- XELLOS! UCIEKAJ!  - darł się niczym niezmordowany demon - UCIEKAJ CZYM PRĘDZEJ OD TEJ BABY!!!

Filia osunęła się na piasek, obserwując jak jej życie powoli zapada się w gruzach.

- MOŻE I JEST W NIEJ COŚ FASCYNUJĄCEGO, MOŻE I NAWET MYŚLISZ O NIEJ W KATEGORIACH KOBIETY, ALE NIE DAJ SIĘ ZWIEŚĆ!!! UCIEKAJ!

Zza wzniesienia powoli wydobyło się jeszcze kilka osóbek, które z zaciekawieniem obserwowały całe zajście. Zelgadis, Amelia, Lina i Gourry. Filia z braku innego pomysłu zamachała im na powitanie.

- A WY - ciągnął demon, widząc nowo przybyłą publiczność - WIEDZCIE, ŻE XELLOS JEST EKSTRA! ODWALCIE SIĘ! - zakończył niemal płaczliwie i chwyciwszy Filię za ramię, teleportował się z dala od całego ambarasu.

Offline

 

#73 2011-10-06 13:29:30

urwena

Mazoku średniej klasy

Skąd: Ireland/Poland
Zarejestrowany: 2011-06-18
Posty: 83
Punktów :   

Re: Prototyp reaktywacji fanfika o niezbyt sprecyzowanym tytule

Mnie się podoba. I czekam na dalszy ciąg, bo robi się ciekawie...

Offline

 

#74 2011-11-06 17:42:59

 Meitsa

Lord Mazoku

Skąd: Scotland/Poland
Zarejestrowany: 2011-05-24
Posty: 2281
Punktów :   
WWW

Re: Prototyp reaktywacji fanfika o niezbyt sprecyzowanym tytule

Hehe, humor mi się poprawił gdy to przeczytałam Końcówka w ogóle mnie rozbroiła i jestem ciekawa jak to dalej się potoczy, bo uważam, że Filia i tak może mieć rację Czasami sie zastanawiałam kiedy mówi Filia a kiedy Xellos


Nadworny zboczeniec forumowy <3

Offline

 

#75 2011-11-08 18:14:52

Hagan

Mazoku niższej klasy

Zarejestrowany: 2011-06-20
Posty: 18
Punktów :   

Re: Prototyp reaktywacji fanfika o niezbyt sprecyzowanym tytule

Dawno się tak nie uśmiałam jest szansa na więcej?


Mam silną wolę. Robi ze mną to co chce...

Offline

 

#76 2011-11-23 21:09:51

 Kamena

Mazoku wyższej klasy

Skąd: Nibylandia
Zarejestrowany: 2011-05-30
Posty: 140
Punktów :   

Re: Prototyp reaktywacji fanfika o niezbyt sprecyzowanym tytule

W końcu przeczytałąm. Rozdział rewelacyjny. W poprzednim się troche motałam i nie do końca był dla mnie zrozumiały, ale już w tym się odnalazłam. Pomysł z powrotem do przeszłości jest świetny i ciekawie poprowadzony. Nie mam najmniejszego pojęcia co może się dalej wydarzyć,ale wszystko wkazuje na to, że będzie ubaw po pachy. Końcówka daje kopa, szczególnie jak sobie wyobrażam miny "przeszłych slayersów" na widok dodatkowej Fili iu xellosa Licze, że dasz się namówić na wiecej, mimo tego ,że troche ostatnio wszyscy zawodziliśmy z forum.


Uploaded with ImageShack.us

Offline

 

#77 2012-01-22 14:01:44

Guenh

Lord Mazoku

Zarejestrowany: 2011-05-23
Posty: 545
Punktów :   

Re: Prototyp reaktywacji fanfika o niezbyt sprecyzowanym tytule

Mimo, że to tylko fragmencik, który na dodatek nie wnosi nic nowego do fabuły, postanowiłam go tutaj wrzucić. Być może jak będę to robić regularnie, to jakimś cudem uda mi się doprowadzić to opowiadanie do końca. Notabene, po przeczytaniu go w całości wykryłam ogromną ilość błędów i niedopowiedzeń, więc i tak będę musiała go potem poprawić i wrzucić tu w całości.





Wylądowali na uboczu wąskiej alejki miasta, która by dodać tragedii kropkę nad "i" sąsiadowała z kompleksem sklepów rzeźniczych.
- Cóż za urocze klimaty wybrałeś Xellosie na nasze ostatnie chwile życia - westchnęła nieco  zbyt manifestacyjnie Filia, posyłając mu nie do końca udane, ale wystarczająco mordercze spojrzenie.
- Nie zapomnij cyknąć kilku pamiątkowych zdjęć - odparł całkiem poważnie Xellos, wyprowadzając tym Filię z równowagi. Szarpnęła go mocno za blond włosy, pociagając ku ziemi, a gdy czubki ich nosów znalazły się już na adekwatnym względem siebie poziomie, wycedziła głośno i wyraźnie:
- Możesz tu zostać do końca swojego plugawego życia, które i tak nie potrwa zbyt długo, gdyż Ziemia nie zniesie noszenia na sobie dwóch takich drani jak ty i wyrzyga - Xellos posłał jej w tym momencie oburzone spojrzenie - Tak, Xellosie, wyrzyga cię w przestrzeń kosmiczną. Niemniej jednak najpierw musisz oddać mi to, co do mnie należy, a co ostatnimi czasy sobie przywłaszczyłeś.
- Niewinność? - spytał niepojętnie. Na twarz smoczycy wpełzł wściekły rumieniec.
- Skończ z tymi aluzjami! Nie jesteśmy na wakacjach, a już na pewno nie w podróży poślubnej, więc skup się chociaż na chwilę i wymyśl, co możemy zrobić!
- Ależ ja już mam plan - odparł sucho, choć dumnie, po czym wyciągnął z kieszeni zmięty zwitek papieru i rozłożył go na pierwszej lepszej powierzchni płaskiej.
- Hm - mruknął, pochylając się nad świeżo wyhodowaną podróbką biurka - Hm. Hm.
- Co tam masz? - spytała Filia, próbując zajrzeć mu przez ramię.
- No… - mruknął, jakby chciał coś powiedzieć, po czym zatonął w myślach. Filia pomimo świadomości rychłej dezintegracji, postanowiła dać mu chwilę dla siebie, najwyraźniej plan do najprostszych nie należy i wypadałoby pewne zamiary poddać niezbędnej krytyce , po czym podzielić je na dwie kategorie: te mniej i te bardziej głupie.
Ani się nie obejrzeli, a minęła godzina od kiedy pojawili się w miasteczku.
- No i? - spytała Filia, przerywając chwilowo wnikliwą obserwację swoich butów.
- Hm, no nie wiem - Xellos odwrócił się w jej stronę - Wolisz spać w oberży, czy w trzygwiazdkowym zajeździe, gdzie w cenę wliczone jest śniadanie?

Filia podniosła się gwałtownie, strącając ze swoich kolan torbę, której zawartość z rozniosła się efektownie po alejce z towarzyszącym tej paradzie łomotem.

- I nad tym myślałeś ostatnie sześćdziesiąt minut?! - wrzasnęła, nie będąc w stanie zapanować nad emocjami.
- Nie, zakreśliłem tez na mapie kilka zabytków, których nie zdążyliśmy obejrzeć ostatnim razem - powiedział najobojętniej, jak to możliwe.
- Nie możemy tu ty idioto zostać! Wedle moich obliczeń, nasze duplikaty dotrą do miasta w niespełna trzy godziny!
- Dotarły by w dwie, gdyby nie stanęło na twoim.
- Jak się z nimi zetkniemy, to najprawdopodobniej…
- Ja bym się tak tym faktem nie przejmował - uciął jej w połowie zdania - lubię wspominać czasy, kiedy patrząc w lustro widziałem siebie, więc z chęcią utnę sobie pogawędkę ze swoim klonem - dodał obojętnie, po czym złożył papiery i ruszył zdecydowanym krokiem naprzód.
- Niezwykłe - mruknęła Filia. Xellos nie miał zamiaru słuchać jej dalszych narzekań, ale musiał przyznać, że zaintrygowało go to "niezwykłe". Było bardzo tajemnicze i miało w sobie potencjał do intrygującej, głębokiej rozmowy. Odwrócił się.
- Co, "niezwykłe"? - spytał.
- Niezwykłe, jak wraz z utratą ciała, a więc i mózgu, utraciłeś również jakiekolwiek resztki inteligencji. W istocie, jesteś teraz prawdziwym, pustym do cna...
- Oh, proszę cię.
- …pustym do cna NAMAGOMI.

Xellos z nagła poczuł się źle. W uszach zaczęło mu szumieć, a klatkę piersiową roznosiło szybkie, rytmiczne łomotanie. Chciał przełknąć ślinę, ale w gardle tkwiło mu coś w rodzaju sporej kulki, uniemożliwiającej przeprowadzenie tego prostego zabiegu.
- Co to za zaklęcie? - wykrztusił, łapiąc się za szyję.
- Zaklęcie błyskawicznej wściekłości, Xellosie. Moje ciało, w którym obecnie się znajdujesz, zamieniło się za pomocą twojego zirytowania w tykającą bombę, która tylko czeka by cię zniszczyć - odpowiedziała z niekłamaną satysfakcją Filia, krzyżując ręce na klatce piersiowej - A teraz giń, gnido.
- Trochę mi przykro - wyszeptał Xellos, osuwając się teatralnie na ziemię - ale przynajmniej nie umrę samotnie.
Filia obserwowała, jak Xellos bardzo precyzyjnie krzyżuje ręce na klatce piersiowej i przymyka oczy. Coś mu chyba jednak w tej układance nie pasowało, bo podniósł się na chwilę, wygładził zmarszczenie na sukience, przełożył falę złotych włosów na drugą stronę i ponownie ułożył się do wiecznego snu. Co za kanał, pomyślała Filia.
- Nie czas na żarty - odezwała się w końcu, wyciągając ku niemu ręce - Wstawaj, idziemy poszukać tej oberży. I tak nie zdążymy znaleźć rozwiązania przed zmierzchem.
- Niesamowite, czyli trzeba na chwilę umrzeć, by wywołać w tobie jakąkolwiek dozę rozsądku?

Offline

 

#78 2012-01-22 16:50:50

 Socki

Generał Mazoku

5061265
Skąd: Namuniu
Zarejestrowany: 2011-05-24
Posty: 1598
Punktów :   
WWW

Re: Prototyp reaktywacji fanfika o niezbyt sprecyzowanym tytule

Niesamowite, czyli trzeba na chwilę umrzeć, by wywołać w tobie jakąkolwiek dozę rozsądku? <- Łehłehłe piękne !!!


Po sesji też wam coś dam! Może nie tak fajne jak twoje ale co tam ^^


Short, cute and impossibly evil .

Offline

 

#79 2012-01-22 17:44:41

Guenh

Lord Mazoku

Zarejestrowany: 2011-05-23
Posty: 545
Punktów :   

Re: Prototyp reaktywacji fanfika o niezbyt sprecyzowanym tytule

Będzie tysiąc razy fajniejsze i może otrze łzy porażki po tej zafajdanej sesji

Offline

 

#80 2012-01-22 19:25:54

 Socki

Generał Mazoku

5061265
Skąd: Namuniu
Zarejestrowany: 2011-05-24
Posty: 1598
Punktów :   
WWW

Re: Prototyp reaktywacji fanfika o niezbyt sprecyzowanym tytule

Nie będzie ale fakt... na posesyjny pocieszacz jak w sam raz


Short, cute and impossibly evil .

Offline

 

#81 2012-02-01 19:19:08

 Kamena

Mazoku wyższej klasy

Skąd: Nibylandia
Zarejestrowany: 2011-05-30
Posty: 140
Punktów :   

Re: Prototyp reaktywacji fanfika o niezbyt sprecyzowanym tytule

Guenh jak Ty świetnie potrafisz opisać wszystkie ceregiele Xellosa, że nawet nie trzeba jakoś wysilać wyobraźni by wczuć się w sytuacje, po prostu człowiek czyta i jednocześnie pojawia się zabawna scenka przed jego oczami. Ostatnia scenka- perełka -"Filia obserwowała, jak Xellos bardzo precyzyjnie krzyżuje ręce na klatce piersiowej i przymyka oczy. Coś mu chyba jednak w tej układance nie pasowało, bo podniósł się na chwilę, wygładził zmarszczenie na sukience, przełożył falę złotych włosów na drugą stronę i ponownie ułożył się do wiecznego snu" - huehuee huee szybki kurs efektownej śmierci z Xellosem ))


Uploaded with ImageShack.us

Offline

 

#82 2012-06-25 00:37:03

 Socki

Generał Mazoku

5061265
Skąd: Namuniu
Zarejestrowany: 2011-05-24
Posty: 1598
Punktów :   
WWW

Re: Prototyp reaktywacji fanfika o niezbyt sprecyzowanym tytule

Dobra... to, że ja się obijam to jest okropne i fu i w ogóle.

To, że reszta się obija- to też bardzo nie ładnie.

I wciąż się zastanawiam co z weną, CO Z WENĄ! Jak tu pięknie gadałyśmy w zeszłym roku to miałam miliard pomysłów. Teraz w sumie mam je dalej ale nie mam już woli pisania. Dziewczyny ratujcie no!


Short, cute and impossibly evil .

Offline

 

#83 2012-07-11 23:34:50

Guenh

Lord Mazoku

Zarejestrowany: 2011-05-23
Posty: 545
Punktów :   

Re: Prototyp reaktywacji fanfika o niezbyt sprecyzowanym tytule

Nie mam pomysłu, jak to dalej ciągnąć - nigdy nie należałam do gatunku najzdolniejszych grafomanów... Przede wszystkim wychodzi tu mój brak przygotowania do tworzenia historii, pozapominałam ku czemu miała zmierzać fabuła, mam ochotę wszystko wywalić i rozpocząć od nowa! Czego oczywiście nie uczynię. Nie wiem po kiego grzyba próbowałam tworzyć fika wedle naiwnego pierwowzoru. Ble. Mam gdzieś na dysku szmatławe fragmenty kontynuacji, mogę je tu umieścić bo i tak nigdy tego pisofszitu nie dokończę

Offline

 

#84 2012-07-12 14:11:53

 Meitsa

Lord Mazoku

Skąd: Scotland/Poland
Zarejestrowany: 2011-05-24
Posty: 2281
Punktów :   
WWW

Re: Prototyp reaktywacji fanfika o niezbyt sprecyzowanym tytule

Guenh, zamieść. Może wyjdzie z tego burza mózgów i damy ci podstawy do zamkniętej fabuły?
U mnie jest taki problem, ze mam początek i koniec a co ma być  środku żeby było ciekawie to nie wiem. Miało być zbieranie jakiś artefaktów jak w pierwowzorze tylko tym razem miało być co innego i więcej no i miałam w to wmieszać różne stwory i smoki, które znalazłam w Smokologii. Jak można się domyśleć, ma być jakaś tam przygoda ze smokiem i wtedy bohaterowie dostają artefakt i w międzyczasie mają poznawać różne światopoglądy na temat przeznaczenia żeby na koniec zdecydować co z tym zrobić. Nie wiem czy to dobry pomysł, mam wrażenie, że będzie to oklepany powtarzający się schemat


Nadworny zboczeniec forumowy <3

Offline

 

#85 2012-07-12 23:16:25

Charat

Generał Mazoku

Skąd: Z nienacka
Zarejestrowany: 2011-06-04
Posty: 1325
Punktów :   
WWW

Re: Prototyp reaktywacji fanfika o niezbyt sprecyzowanym tytule

Guenh, zamieszczaj. Ja bardzo chętnie przeczytam.
Szkoda, że nie będzie kontynuacji.


Meitsa, ty się tak nie przejmuj. Nawet ze schematem można zrobić coś fajnego, liczy się podejście do tematu. Diabeł tkwi w szczegółach, a mnie zaintrygowały te stwory. Nie chcę cię naciągać na szczegóły, żeby sobie nie popsuć czytania. Ale przyznaję, że ciekawa jestem.


You call it nightmare, I call it fun~!
I cut and slash.

Offline

 

#86 2012-07-13 00:53:38

 Meitsa

Lord Mazoku

Skąd: Scotland/Poland
Zarejestrowany: 2011-05-24
Posty: 2281
Punktów :   
WWW

Re: Prototyp reaktywacji fanfika o niezbyt sprecyzowanym tytule

Mam trochę informacji o zoologii smoków, o ich podziale (np. smoki metalu). Mam też listę konkretnych smoków np. Fafnir, Quetzalcoatl. Jeżeli chodzi o stwory to np. bazyliszek, sukubus, wiwerna, gargulec. Chcę trochę świat rozbudować


Nadworny zboczeniec forumowy <3

Offline

 

#87 2012-07-13 14:06:04

Charat

Generał Mazoku

Skąd: Z nienacka
Zarejestrowany: 2011-06-04
Posty: 1325
Punktów :   
WWW

Re: Prototyp reaktywacji fanfika o niezbyt sprecyzowanym tytule

No to zapowiada się ciekawie, nie wiem, czym się martwisz. Tylko to jakoś zgrabnie połączyć i wyjdzie coś pięknego.


You call it nightmare, I call it fun~!
I cut and slash.

Offline

 

#88 2012-07-13 17:03:18

 Meitsa

Lord Mazoku

Skąd: Scotland/Poland
Zarejestrowany: 2011-05-24
Posty: 2281
Punktów :   
WWW

Re: Prototyp reaktywacji fanfika o niezbyt sprecyzowanym tytule

No właśnie, zgrabnie połączyć Nie mam zielonego pojęcia czy przy tym pomyśle wyjdzie tasiemiec czy coś krótkiego. Chyba czas zacząć robić jakiś plan fabularny... Swoją drogą co za różnica jeżeli chodzi o długość, ale wtedy czuję jakiś komfort psychiczny


Nadworny zboczeniec forumowy <3

Offline

 

#89 2012-07-13 21:04:15

Charat

Generał Mazoku

Skąd: Z nienacka
Zarejestrowany: 2011-06-04
Posty: 1325
Punktów :   
WWW

Re: Prototyp reaktywacji fanfika o niezbyt sprecyzowanym tytule

Zawsze, jak sobie założę jakieś ramy ilościowe typu: to będzie mieć osiem części, to wychodzi guzik z pętelką. Także może po prostu napisz, a jak ci sie nie będzie podobać, to przerabiaj.

Wczoraj w nocy mi przyszedł do głowy fajny fragment. Problem mam, jak do tego dorobić większą całość, bo sam w sobie jest nieczytelny i z niczym nie powiązany. Inspirowany pewną creepypastą.


Wiesz, mam wrażenie, że większość osób na tym forum zakrzyknie 'Tasiemca~!', jakkolwiek medycznie by się to nie kojarzyło.


You call it nightmare, I call it fun~!
I cut and slash.

Offline

 

#90 2012-07-13 22:52:33

urwena

Mazoku średniej klasy

Skąd: Ireland/Poland
Zarejestrowany: 2011-06-18
Posty: 83
Punktów :   

Re: Prototyp reaktywacji fanfika o niezbyt sprecyzowanym tytule

Guenh- Popieram dziewczyny. Zamieść- być może będzie to motywacją i inspiracą do dalszej pracy.

Meista- zrób sobie plan, ale może z głównym wątkiem, poboczne umieść gdzieś z boczku, na marginesie czy cuś. Czy wyjdzie tasiemiec czy wyjdzie tasiemiec czy nie, to nieważne... Ważne, żeby było

Offline

 
  • Index
  •  » Fanfiki
  •  » Prototyp reaktywacji fanfika o niezbyt sprecyzowanym tytule

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
HotĂŠis Caniço Eco Cottage Marina hurtownia opakowań Piła