Odwiedź nas na http://slayers-fans-society.blogspot.co.uk/
Ano, dosyć kosztowne, fakt.
*wyobraża sobie jak slayersiątka ustawiają swoje namioty*
Offline
Wyobraź sobie jak siedzimy wieczorem przy ognisku z kiełbaskami i kuflami piwa i wszyscy razem wymyślamy fabuły do slayersowskich fików
Offline
Wyjdzie z tego jedna wielka komedyja.
Pod warunkiem, że ognisko nie sfajczy mi włosów. Ani kiełbaski.
Offline
O, jak ładnie - "Pani Twardowska" Mickiewicza xD
Zależy, gdzie się rozłożymy z tym ogniem
Offline
Nie wiem jak się sprawa ma na terenach zamkniętych jakiś ośrodków, ale ogólnie jak w okolicach lasu to najlepiej w szczerym polu
Zawsze można postawić elektryczny grill
Offline
To jest to!
Teraz mam ochotę na pierś kurczaka z grilla. Daaaamn
Wiem, że w wyznaczonych miejscach do obozowania można spokojnie rozpalać bez mandatu. Chyba, że panuje susza i jest absolutny zakaz.
Offline
Ja mogę jedynie poczęstować kotletem drobiowym po hawajsku
o własnie, jedziemy na Hawaje! Nigdy nie byłam w ciepłych krajach
Offline
O masz, a ja na Hawaje to bym się z chęcią przeprowadziła na stale. Idealna pogoda dla mnie, bo ja źle znoszę śniegi i minusowe temperatury.
Czyli jakbym wyjechała na Hawaje to pewnie już bym nie wróciła.
Offline
Deszcz i wiatr jeszcze jakoś znoszę. Ale niskie temperatury i długotrwałe opady śniegu wpływają destrukcyjnie na moją skórę. Plus, dostaję tzw. śpicy. Czyli mogłabym spać i spać, ciężko mnie obudzić i generalnie ciągle jestem zmęczona.
Może mogłabym przespać zimę jak niedźwiedź.
Offline
Mówiąc szczerze, bo ja bardziej tęsknie za polskim śniegiem niż tutejszym deszczem... A myślałam, ze jest on do zniesienia
Offline
E, jak na razie to u nas nie ma śniegu. Przynajmniej w moim mieście.
Offline
Taa, prawdziwa katorga. Do teraz odczuwam skutki tych mrozów.
Offline
Siostra mi mówiła, że w Szkocji monotonna pogoda potrafi dobić... I czy to prawda, że nikt nie chodzi tam w obcasach? (to nie kraj dla mnie w takim razie)
Ah, miłoby było gdzieś razem wyjechać, ale z doświadczenia wiem że takie projekty szybko upadają... Co do zgadywania się z grupą to ja zazwyczaj nie mam z tym problemów - pod tym względem potrafię się dopasować do każdej sytuacji Zresztą lody zawsze się przełamują po pierwszym wieczorze (a przy obecności % to już w ogóle)
Offline
Szczerze, to szpilki, baletki, kalosze i trapery są na porządku dziennym. Najciekawszym zjawiskiem dla mnie są tutaj kobiety. Wystarczy, że tylko śnieg nie pada to wszystkie w balerinach chodzą, krótkich spodenkach i krótkich kurteczkach a ja w tym samym czasie mam kurtkę zimową. A jak tylko słońce w luty wychodzi to kurtki idą do szafy. Kobiety bardzo mocno pokazują swoją kobiecość mimo, że czasami nie powinny przez wylewające fałdki tłuszczu. W galeriach wszystkie babki w szpilach chodzą.
Offline
To brzmi jak moja koleżanka... Może powinna się wobec tego przenieść do Szkocji? ^^' A tak z ciekawości się spytam, jak Ci się mieszka w Szkocji? Można się przystosować całkowicie do życia za granicą?
Offline
W stosunku do Polski to tutaj człowiek czuje się po prostu jak w cywilizowanym kraju, że za najnizszą pensję można spokojnie żyć. Na początku był wielki szok, bo pełno sklepów, ludzi od wczesnych godzin rannych do nocnych w takich samych ilościach, a nie wymarłe miasta. Bardzo symaptyczni, nawet jeżeli udają to nie odczuwa się tego nie odczuwa. Po prostu jest to wpisane w etyke. Zupełnie inna biurokracja. Tylko przyjaciół brak
Offline
Kurczę, zawsze mi się wydawało, że rozwój jest najwazniejszy... I że wszystko potrafię znieść na rzecz zdobycia wykształcenia, doświadczenia itepe... I rzuciłam się na głęboką wodę - mieszkam w mieście, gdzie mam niewiele znajomych. I ooooh - strasznie mi to siada na psychę! Podziwiam Meitsa, że dajesz tam radę! No ale masz swojego męża u boku
Offline
No właśnie, bez niego mnie by tu nie było. Druga sprawa, że daje tu radę, bo jestem po części typem samotnika i wystarczy mi, że zobaczę rodzinę, znajomych raz na rok i wcale nie uważam, że więzi się rozluźniły. Potrafię tak sam entuzjastycznie rzucić się im na szyję jakbyśmy to robili codziennie. Ale nie potrafię już zawrzeć nowych stałych znajomości, dlatego potrafię być bardzo wylewna w stosunku do was, bo ile lat ja was znam. Nie szkodzi, że nie wszystkich widziałam na żywo.
Jeszcze tak dopowiem, że męska połówka przyleciała do UK całkiem w ciemno prawie bez pieniędzy i miał bardzo duzo szczęścia, że wszysko dobrze się ułożyło i jest jak jest.
Offline
To naprawdę podziwiam Was obie. Ja jestem w tak wygodnej sytuacji, że studiuję w mieście, gdzie się urodziłam, więc mam tu wszystko... Więc naprawdę jestem dla Was pełna uznania i mam nadzieję, że jednak w pewnym momencie, jednak poznacie kogoś naprawdę fajnego
Offline
Pamiętam o tym... Podziwiam odwagę!
I zazdroszczę Ci tego bycia samotnikiem. Kiedyś wydawało mi się, że też nim jestem (inaczej nie siedziałabym tyle przy fanslayersach) i świetnie dawałam sobie radę. Teraz zamieniłam się w zwierze stadne i jak nie widzę kogos, kogo uwielbiam przez dwa miesiące to traktuję to niemal jak utratę tej osoby, serio Mam tyle problemów z innymi ludźmi a i tak nie mogę bez nich życ, haha
Offline
Ja mogę nawet kilka lat nie mieć z kimś kontaktu, ale jak ktoś zapyta nie powiem, ze go nie lubię już czy się pokłóciłam. Dla mnie ten okres to czasami jak tydzień i no niestety takie osoby muszą mnie zrozumiem i przez to nie trzymać urazy To trochę na moją niekorzyść, ale taka jestem
Offline
Albo ktoś nas akceptuje albo nie a jak nas akceptuje wraz z naszymi wadami, to już w ogóle jest super
Offline
Bywa ;p Moja przyjaciółka z ławy szkolnej zawsze mówiła, że nie ma talentu do otrzymywania kontaktu. Więc wiem, że ona po prostu tak ma. Czasem się pozłoszczę i tyle, a żyjemy póki co długo i szczęśliwie ;p
Offline
To tak jak moja przyjaciółka o mnie, po miesiącu mojego nie odzywania się w końcu pisze do mnie "a ty żyjesz w końcu?!'
Offline