Slayers Fans

Odwiedź nas na http://slayers-fans-society.blogspot.co.uk/


  • Index
  •  » Fanfiki
  •  » Kamikaze Kaito Slayers lub Thea Rosa (Ponowne Spotkanie)

#1 2013-08-02 13:37:02

 Meitsa

Lord Mazoku

Skąd: Scotland/Poland
Zarejestrowany: 2011-05-24
Posty: 2281
Punktów :   
WWW

Kamikaze Kaito Slayers lub Thea Rosa (Ponowne Spotkanie)

Ok, są osoby które nie czytały tego co nabazgroliłam 10 lat temu więc zamieszczam fanfika Kamikaze Kaito Slayers, który również nie uchroni się przed reedycją i zmieni się w 50%. Pierwotnie historia miała się opierać o mangę Kamikaze Kaito Jeanne tylko powstawiałam swoje pomysły. Co uważniejsi na pewno dostrzegą podobieństwo z pierwszym tomem mangi. Na chwilę obecną plan się zmienił i będzie to kontynuacja Przeznaczenia: Początek Końca. i mam już konkretny zarys fabularny. Gatunek: alternatywna rzeczywistość, obyczajówka, romans, przygoda, fantasy

Meitsa Mei the Vampire

Prolog

    Świat pognał do przodu zostawiając ich w tyle. Wszystko się zmieniło na przestrzeni lat, tylko oni pozostali tacy sami. Chociaż... musieli się przystosować. Magia przestała być praktykowana i przez to większości z nich już nie ma. Zostały tylko niedobitki różnych, magicznych ras. Los chciał aby ona również pełniła dalej swą egzystencję. Ciekawe dlaczego... Zwiedziła już cały ziemski glob wzdłuż i wszerz, ale zawsze powracała w to samo miejsce. Dokładniej mówiąc, do Środkowej Europy, do państwa które nie wyróżniało się niczym szczególnym, wręcz przeciwnie. Pod względem korupcji było na trzecim miejscu na świecie. Pomimo tego miało dość barwną historię w swej pamięci. Trzeba przyznać, że był to nawet piękny kraj jeśli patrzeć wizualnie. Tak, to była Polska. Czemu tak ją tu ciągnęło, nie wiedziała. Być może w odległej przeszłości to tutaj kiedyś mieszkała i podświadomie to czuła. Cóż, tego chyba nie dowie się do końca życia. Życie... Ile właściwie ona ma lat? Minęło tyle czasu, że straciła rachubę. Chyba z parę tysięcy... Zresztą, nie powinno się rozpamiętywać przeszłości. Tak mówią, lecz czasami jest to trudniejsze niż się wydaje. Wracając do tematu, mieszkała w północnej części kraju, na Kujawach w niespełna stu tysięcznym, nadrzecznym mieście gdzie panowało trzydziesto procentowe bezrobocie. Potocznie mówiło się o nim miastem emerytów i rencistów. Mogła wybrać dwa razy większe, nie całe sto kilometrów od tego z lepszymi warunkami do życia, jednak to miejsce coś w sobie miało...
    Godzina szesnasta. Opuściła miejsce pracy, którym był sklep z antykami. Co jak co, ale nigdy jej się to nie znudzi. W ręku trzymała aktówkę i szła starym miastem w kierunku domu. Mieszkała w bloku, jednym z nielicznych w tej okolicy. Była na miejscu. Przełożyła siatkę z zakupami i pęk kwiatów z kwiaciarni do drugiej ręki i wyjęła pęk kluczy z kieszeni beżowej marynarki. Otworzyła drzwi i weszła do budynku. Zaczęła wchodzić po schodach na trzecie piętro. Gdy stanęła przed swoimi drzwiami również je otworzyła i weszła do mieszkania. Jej M3. Od dziesięciu lat, bo tyle już tu żyła. Postawiła aktówkę w przedpokoju, zdjęła wierzchnią część okrycia i czarne półbuty. Zostawiła zakupy na stole w kuchni i weszła do pokoju po prawej stronie aby wstawić piwonie do wazonu. Tutaj miała pokój gościnny. Pod ścianą w kolorze limonki stała beżowo-czekoladowa kanapa i dwa fotele do kompletu. Po przeciwnej stronie znajdował się telewizor i trzy małe szafeczki na książki. Do tego na środku stał stolik do herbaty a na nim wazon z bukietem dopiero co zakupionych piwonii.
Udała się do drugiego pokoju. Była to sypialnia połączona z kącikiem biurowym. Pierwsze co się rzucało w oczy to wielkie dwuosobowe łóżko. Nie, nie miała partnera, a tym bardziej namiętnego kochanka, po prostu lubiła wygodę. Oprócz łóżka w pokoju znajdowała się wielka szafa z przesuwanymi lustrami na długości całej ściany oraz biurko przy oknie z całą masą papierzysk i sprzętu komputerowego.
Wzięła do rąk zielony segregator zatytułowany "Faktury VAT", usiadła na łóżku i zaczęła wertować jego zawartość. Następnie podeszła do komputera i go włączyła. Usadowiła się wygodnie na krześle, nałożyła okulary i kliknęła na ikonkę "Moja firma". Pojawiło się okno z jakimiś tabelkami, dużą liczbą opisów i cyfr. Zaznaczyła pustą rubrykę i zaczęła wystukiwać na klawiaturze nazwę towaru, klienta, datę wystawienia faktury, datę sprzedaży, ilość sprzedanego towaru i jego wartość netto. Resztą zajął się program. Po jakimś czasie zamknęła go i sprawdziła jeszcze swoją skrzynkę e-mailową. Żadnych wiadomości. Całe szczęście, i tak była już zmęczona. Prowadzenie własnej firmy w tych czasach nie jest taką prostą sprawą jak kiedyś. O nie. Nie w tym kraju. Tutaj nawet księża należą do mafii więc trzeba uważać. Zawsze sobie powtarzała, że trzeba liczyć na samego siebie. Ludzie mają chyba rację mówiąc, że w życiu pewna jest tylko śmierć i podatki. Jednak nie zarzekała. Dochód ze sklepu zapewniał jej godziwe życie. Trzeba tylko zadbać o klientów. Przeciągnęła się leniwie po czym westchnęła. Miała dziś jeszcze spotkanie przedsiębiorców małych firm, na które bardzo nie chciało jej się iść. Wstała i poszła do łazienki wziąć odświeżający prysznic. Zawsze uważała, że kobieta powinna dbać o swój wizerunek w każdych okolicznościach. Wyszła z łazienki opatulona ręcznikiem i udała się do sypialni. Musiała wybrać stosowny strój na to spotkanie. Musi pokazać, że jest kobietą pewną siebie, która wie czego chce. W tym celu wybrała bordową bluzkę z głębokim dekoltem, czarną marynarkę i czarne spodnie wizytowe. Do tego kremowy szaliczek z delikatnego materiału, bordowa torebka i czarne, bardzo wysokie szpilki. Złote włosy spięła w spory kok. Brakowało tylko jej ulubionych perfum, których używała od niepamiętnych czasów tylko na specjalne okazje. Były zamknięte w szklanej butelce, która kształtem i kolorem przypominała oszlifowany kawałek ametystu. Uwielbiała je. Pięknie się rozwijały. Na początku woń była bardzo chłodna. Wzbudzała pewien dystans i tajemnicę. Potem zapach przeistaczał się w lekką otulającą słodycz, a na sam koniec czuć było w nich aromat słodko-gorzkiej herbaty. Te perfumy określały ją jak też kogoś przypominały. Kogoś kogo znała bardzo dawno temu i nie chciała o tej osobie zapomnieć ponieważ dziś była dla niej wzorem. Osoba ta była tajemnicza i niebezpieczna, jednak po dłuższym przebywaniu z nią zaczęło się przywiązywać do niej i traktować jak przyjaciela. No i lubiła herbatę. Ona też chciała być taka. Sprawiać wrażenie pewnej siebie, a jednocześnie chciała być przy tym bardzo kobieca i budzić zaufanie. No i też lubiła herbatę.
Była już gotowa. Zamknęła mieszkanie i wyszła na spotkanie. Po drodze minęła plac zabaw. Słońce miło przygrzewało co dzieci wykorzystały na zabawę w tym miejscu. Wszędzie rozlegał się wesoły gwar i śmiech. Uroczy widok, aż chciało się tam być i uczestniczyć w tej beztrosce. Jej jednak ten widok wcale nie sprawiał radości. Zawsze czuła ból i smutek.
-Dlaczego mi to zrobiłeś... - szepnęła ledwie słyszalnie, ale wiatr który poniósł te słowa dalej, słyszał je wyraźnie i wiedział jaką prawdę w sobie skrywają. Odgarnęła złote włosy, a z jej granatowych oczu popłynęła łza, potem druga tworząc jedną dużą, która spadła na ziemię rozbryzgując się na wszystkie strony. Przyspieszyła kroku, by zapomnieć o bolesnej przeszłości.

Koniec


Nadworny zboczeniec forumowy <3

Offline

 

#2 2013-08-02 13:38:14

 Meitsa

Lord Mazoku

Skąd: Scotland/Poland
Zarejestrowany: 2011-05-24
Posty: 2281
Punktów :   
WWW

Re: Kamikaze Kaito Slayers lub Thea Rosa (Ponowne Spotkanie)

Meitsa Mei the Vampire
Rozdział 1

"Tyle lat..."

-Filia, co ty tam robisz?! Chcesz się spóźnić do pracy?! Jest wpół do dziesiątej! - dało się słyszeć stłumiony, kobiecy głos, któremu towarzyszył dzwonek do drzwi. Ryuzoku gwałtownie zerwała się z łóżka, zarzuciła szlafrok i pobiegła do drzwi po czym z rozmachem je roztworzyła.
-Przepraszam Aga, ale zaspałam. Wczoraj do późna siedziałam nad fakturami. - zaczęła się tłumaczyć jakieś dziewczynie, która stała przed nią. Była niska, miała błękitne oczy i bordowe włosy sięgające łopatek. Była ubrana w biały golfik z krótkim rękawem, pół długą spódnicę w panterkę i czarne sandałki, a przez ramię miała przewieszoną czarną torebkę. Mieszkała obok i odkąd się tu wprowadziła zostały przyjaciółkami. Miła, sympatyczna, czasami trochę zwariowana i porywcza. Tak w wielkim skrócie można było ją scharakteryzować.
-Każdemu może się zdarzyć. - uśmiechnęła się beztrosko - W każdym bądź razie ja muszę już lecieć. Wpadnę po ciebie po pracy. Trzymaj się! - odwróciła się i pobiegła schodami w dół.
-Ty też się trzymaj... - westchnęła i z rezygnacją wróciła do mieszkania. Przemyła twarz zimną wodą żeby się orzeźwić i zaczęła naprędce się szykować. Śniadania nie zdąży już zjeść więc weźmie ze sobą. Rozejrzała się jeszcze po mieszkaniu po czym wyszła.
Spojrzała na zegarek. Była dziewiąta pięćdziesiąt cztery. Nie da rady, będzie musiała czymś pojechać. Rozejrzała się za jakimś środkiem transportu publicznego. Miała szczęście, akurat nadjeżdżał tramwaj. Wsiadła do niego, skasowała bilet i usiadła na wolnym miejscu. Odetchnęła z ulgą, jeszcze nie było tak źle.

~* * *~

    Przetarła zmęczone oczy dłonią i przeciągnęła się leniwie na krześle. W końcu skończyła tą papierkową robotę i jeszcze trafiło się jej paru naprawdę nadzianych klientów. Mało kiedy się tak zdarzało. Zerknęła na stary, srebrny zegarek, który miała na ręce. Za dwadzieścia szesnasta!? Ale ten czas zleciał. W porównaniu do innych sklepów wcześnie kończyła pracę. A co ją to obchodziło, sama była sobie szefową z czego była bardzo zadowolona. Prawie zapomniała, przecież Agnieszka miała po nią wpaść. W takim razie ogarnie co nieco tutaj dla zabicia czasu. Zaczęła zbierać rozrzucone na biurku teczki na jedną gromadę gdy w tym momencie wparowała wyżej wymieniona cała w skowronkach.
-Witaj Fifi! Zbieraj się, mam coś co na pewno cię zaciekawi! - była wyraźnie podekscytowana co Smoczyca zdążyła dostrzec.
-Doprawdy? - drażniła się z nią - Ciekawe co to takiego?
-Pójdziemy do jakiegoś baru mlecznego na obiad to wszystko ci powiem, więc streszczaj się! - pomału zaczynała się denerwować.
-Dobra, dobra. Nie pali się... - wzięła aktówkę pod pachę i zamknęła sklep.

~*~

-Więc co chciałaś mi oznajmić? - wzięła do ust widelec z kawałkiem schabowego. Ta, zamiast mówić, położyła przed nią jakąś kartkę.
-Wiesz co to jest? - uśmiechnęła się od ucha do ucha.
-Niby skąd? - zmarszczyła brwi.
-To, droga Filio, jest wycinek danych naszej Spółdzielni Mieszkaniowej, który pozwoliłam sobie skopiować z Internetu.
-Włamałaś się do ich bazy danych?! Przecież to przestępstwo! – oburzenie złotowłosej nie miało granic.
-A niby nasi politycy są święci kradnąc nasze uczciwie zarobione pieniądze!? - zripostowała.
-Racja... Więc co tu się znajduje? - zainteresowała się ów kartką.
-Pamiętasz naszego sąsiada, Marchlewskiego, którego wyeksmitowali parę tygodni temu?
-Pewnie, staruszek nie płacił czynszu i teraz mieszkanie stoi puste.
-Nie na długo. Tutaj jest napisane, że wkrótce wprowadzi się ktoś nowy. - spojrzała na papier - Widzisz? To mężczyzna, kawaler, ma dwadzieścia osiem lat i jest obcokrajowcem, tak jak ty zresztą. Niestety w momencie kiedy drukowałam wystąpiły jakieś przekłamania i nie mam jego zdjęcia, imienia i  nazwiska. Pamiętam, że było jakieś śmieszne, jakby z łaciny.
-Ciekawe... Ech, Aga, znam cię tyle czasu, a wciąż mnie zaskakujesz. Czy ty nie minęłaś się czasem z powołaniem? Powinnaś być hakerem, a nie grafikiem komputerowym. - roześmiały się.

~* * *~

    Znalazły się przed blokiem. Weszły do środka cały czas zawzięcie o czymś dyskutując. W momencie kiedy Filia była na półpiętrze stanęła przed dużą, metalową skrzynką pocztową. W jej przegródce nic nie było. Westchnęła ze smutkiem. Odwróciła się i poszła dalej dołączając do przyjaciółki. Znowu beztrosko o czymś rozmawiały.
-Mówię ci, nie kupuj tego tuszu, bo wyrzucisz pieniądze w błoto. - przestrzegała ją Aga.
-Wiem coś o tym, kiedyś kupiłam jakiś za trzydzieści złotych i nadawał się tylko do śmieci. Rzęsy miałam całe posklejane i strasznie się kruszył. - dopowiedziała złotowłosa.
Wymieniając swe poglądy na temat kosmetyków szły dalej nie zwracając uwagi gdzie idą w wyniku czego wpadły w stos kartonów, który znajdował się akurat przed drzwiami do ich mieszkań.   
-Hej!!! Co za idiota zostawił to na środku korytarza?!! - Fi była "lekko" wkurzona.
-Przepraszam, to moje rzeczy. Właśnie się wprowadzam obok. - Filię zmroziło. Ten głos, taki znajomy... Jego właścicielem mogła być tylko jedna osoba. Aby potwierdzić swoje podejrzenia skierowała wzrok w stronę, z której dochodził.
-Xe... Xellos?!! To ty, co tutaj robisz?! – w życiu spotkała ją nie jedna niespodzianka, ale ponownego spotkania z Xellosem nigdy by się nie spodziewała.
-Filia! Co za zbieg okoliczności. Kto by pomyślał, że jeszcze się spotkamy. Odpowiadając na twoje pytanie, od dzisiaj mieszkam tu. Masz coś przeciwko? – Mazoku zaprezentował swój firmowy uśmiech.
-Na razie nie. - pomógł jej wstać po czym to samo uczynił z Agnieszką.
-To wy się znacie?! - Aga była mile zaskoczona.
-Taa... Choć nie widzieliśmy się z parę tys... - w porę ugryzła się w język.
-Z parę lat. Prawda Filio? - dokończył - Jeśli się nie mylę to chyba trzy... - jasne, trzy... trzy TYSIĄCE lat, pomyślała w duchu.
-Racja. A ty co? Porzuciłem swój dawny strój? Taka elegancja to trochę na wyrost, nie uważasz? – Filia miała na myśli czarne spodnie od marynarki, czarną koszulę rozpiętą pod szyją i luźno związany fioletowy krawat.
-Czasy się zmieniają, jak sama wiesz. Musisz ewoluować jeśli chcesz coś osiągnąć. – Szmoczyca oczywiście zrozumiała drugie znaczenie tych słów - Ups, przepraszam, nie przedstawiłem się. - zwrócił się do czerwonowłosej - Xellos Metallium. Miło mi. - otworzył oczy i ucałował jej dłoń. Ta nabrała lekkich rumieńców.
-Ag... Agnieszka Lordowska. - Demon najwyraźniej wpadł jej w oko gdyż zaczęła się jąkać.
-Czym się zajmujesz? - próbował ją zagadać.
-Pracuję jako grafik w firmie komputerowej. Ciekawa praca. A ty?
-Na razie jestem bez pracy, ale szybko coś znajdę.
-Ciekawe gdzie, tutaj trudno o pracę. - wtrąciła Ryuzoku.
-O mnie nie musisz się martwić, poradzę sobie. A co ty robisz?
-Prowadzę sklep z antykami. Dochodowa praca.
-Miło mi się z wami rozmawia, ale obowiązki wzywają. Muszę wnieść jeszcze te graty do środka. Jeśli nie macie nic przeciwko, opuszczę was. - na pożegnanie puścił im oczko i zniknął za drzwiami swojego mieszkania.
-Fifi, jaki on przystojny i jaki z niego dżentelmen!!! - rozmarzyła się - On to na prawdę ma styl, nie dość, że ma przefarbowane włosy to jeszcze załatwił sobie szkła kontaktowe z pionowymi źrenicami. Co za facet!
-Lepiej uważaj na niego, znam go wystarczająco długo i wiem do czego może być zdolny. Chociaż... wydaje mi się taki jakiś inny... – zamyśliła się.
-Dobra, dobra. Nie kombinuj, to ja mam go na oku.
-Co, o czym ty mówisz?! Nie bądź śmieszna! - jej twarz oblał rumieniec. Odwróciła się i weszła do mieszkania - Phi, jeszcze czego. - powiedziała do siebie - Tylko tego by brakowało. - poszła do sypialni i przebrała się w luźną bluzeczkę na ramiączkach i krótką spódniczkę po czym wyszła na balkon. Wzięła parę głębokich wdechów. Zwariowany dzień. Najpierw zaspała do pracy, potem okazało się, że Aga ma zadatki na hakera, a na koniec on... Ciekawe na jak długo się tu wprowadził, a przede wszystkim po co?
-Cześć. - z zamyślenia wyrwał ją głos znajomego Mazoku. Spojrzała w prawo gdyż stamtąd dochodził. Xell miał mieszkanie zaraz obok jej i mieli balkony obok siebie
-Ech... Cześć. – a co ma do stracenia, spyta się - Słuchaj... Co konkretnie cię tu sprowadza?
-Właściwie to nic. Mojej pani już nie ma więc z nudów zwiedzam świat.
-Ja tak samo... Dwadzieścia osiem lat na ponad siedem tysięcy, nieźle.
-Skąd wiesz? - zdziwił się.
-Aga skradła dane z Internetu. - podała mu kartkę.
-No, a ty ile niby masz?
-Dwadzieścia siedem.
-Na trzy i pół. A ile ona ma?
-Mówisz o Agnieszce? Dwadzieścia pięć. Młodziutka, w porównaniu do nas.
-Fakt. Ładny widok.
-Prawda? - myślała, że chodziło mu o widok placu zabaw tonącego we wszystkich odcieniach zieleni - Ale na wiosnę jest jeszcze ładniejszy. Wtedy kwitną kasztanowce, mirabelki i mlecze...
-Nie o to mi chodziło.
-A o co? - zdziwiła się.
-Krągłe i dorodne... - ten się głupio uśmiechnął i wzrokiem wskazał jej biust. Filia nadal nie wiedziała o co mu chodzi więc się spojrzała na siebie i wtedy zrozumiała. Jej bluzeczka była tak luźna, a na domiar złego nie miała pod nim biustonosza, tak że faktycznie było co podziwiać - TY NAMAGOMI!!! - zrobiła się cała czerwona i uciekła do pokoju trzaskając drzwiami balkonowymi. Ten tylko uśmiechnął się z satysfakcją.

~* * *~

-CO?!! Miłość od pierwszego wejrzenia?! - Filia aż wstała z krzesła.
-Tak. Jestem tego pewna. – Aga pokiwała twierdząco głową - I co za tym idzie... nie wchodź mi w paradę. W końcu sama mówiłaś, że zmieniłaś o nim zdanie.
-O czym ty w ogóle mówisz?! On mi się wcale nie podoba! Jesteśmy tylko znajomymi, a na dodatek zawsze traktowałam go jak największego wroga! Czy ty wiesz jakiej nerwicy przez niego się nabawiłam przez te wszystkie lata?!
-Prawda czy nie, masz się trzymać od niego z daleka.
-Proszę państwa o spokój i zajęcie miejsc. - do sali właśnie wszedł wykładowca -Chcę poinformować, że od dziś będziecie mieli nowego kolegę. Proszę, wejdź. - w drzwiach pojawił się... - Poznajcie, Xellos Metallium.
-Znowu ty?! - exkapłanka ponownie wstała.
-O, Filia. Ja to mam szczęście.
-Po kiego grzyba tutaj przyszedłeś?
-Wiesz... Znalazłem pracę, ale wymagają znajomości wiedzy na temat Unii Europejskiej, więc się zapisałem.
-Ciekawe co to za praca, morderstwa na zlecenie?
-Chciałabyś, jestem ochroniarzem. - aż ją zatkało gdy to usłyszała - O, cześć Agnieszka. - uśmiechnął się do niej.
-Cześć Xell. Chodź, tu jest wolne miejsce. - wskazała wolne krzesło znajdujące się między nią, a Filią. Robiąc przy tym cały czas maślane oczy.
-Dzięki. - odetchnęła z ulgą, zajął się Agą - Filia-san. – no nie, czego znowu on chce – Mogę cię o coś spytać?
-Ech, mów...
-Poszłabyś ze mną dziś wieczór na wspólną kolację? – odwróciła się gwałtownie w jego stronę.
-Chyba w twoich snach!!! Nie myśl, że dam się tak łatwo podejść, nie zwiedziesz mnie! - podciągnęła spódnicę i pokazała mu swoją "nieśmiertelną" maczugę.
-Jeszcze ją masz? - powiedział z lekkim rozbawieniem.
-Fifi, opanuj się. - błękitnooka próbowała ją uspokoić.
-Fifi, taa..? Podoba mi się. Też będę tak do ciebie mówił.
-Xell, nie drażnij niej. - dziewczyna znowu zrobiła do niego maślane oczka.
-Skoro tak ładnie prosisz...
-Właśnie, czemu nie zaprosisz Agi?
-Xell, czuję się zraniona i pokrzywdzona. - powiedziała z pretensją w głosie wyżej wymieniona.
-Ponieważ... - spauzował i w tym czasie oczy mu się jakoś dziwnie zaświeciły. Fi przeszedł dreszcz i przypomniała sobie wczorajsze zdarzenie. A jeśli to jest powód... O nie!
-MILCZ!!! - zakleiła mu usta taśmą klejącą - Znając ciebie wolę nie znać odpowiedzi.
-Proszę o ciszę! - wykładowca się w końcu zdenerwował. Smoczyca ucieszyła się w duchu. Na jakiś czas będzie miała spokój z tym Demonem - Pani Ul Copt, nie oddała mi pani ostatniego wypracowania.
-Och, przepraszam. Już daję. - zaczęła nerwowo przeszukiwać teczkę, wreszcie wzięła jakieś kartki i chciała je odłożyć na biurko gdy ktoś złapał ją za nadgarstek. Zdumiała się i odwróciła. Xellos...
-Przemyśl moją propozycję. – puścił jej oczko.
-Wybij to sobie z głowy! - oburzyła się. Oddała wypracowanie i wróciła na miejsce. Przez cały wykład nie odwróciła się w jego stronę ani na moment.

~* * *~

    Późny wieczór. Zrobiła już łóżko i przebrała się w koszulę nocną. Była bardzo zmęczona dzisiejszym dniem. Miała wrażenie, że nie będzie się nudzić przez najbliższe parę lat z takim sąsiadem. Cóż, wróciły stare czasy.
-Trochę tu duszno... Przydałoby się wywietrzyć... - otworzyła drzwi od balkonu, po czym udała się do łazienki. Gdy wróciła poczuła świeże powietrze w sypialni. Już chciała zamknąć drzwi gdy coś przykuło jej uwagę. Mianowicie coś w ciemnościach przemieszczało się z dużą prędkością. Wręcz jakby się... teleportowało się z miejsca na miejsce. Wyszła na balkon i zaczęła się baczniej przyglądać. Mogła stwierdzić tylko tyle, że była to jakaś osoba i miała... pelerynę? - Xellos..? - zaintrygowało ją to.

Koniec części 1


Nadworny zboczeniec forumowy <3

Offline

 

#3 2013-08-02 13:43:35

 Meitsa

Lord Mazoku

Skąd: Scotland/Poland
Zarejestrowany: 2011-05-24
Posty: 2281
Punktów :   
WWW

Re: Kamikaze Kaito Slayers lub Thea Rosa (Ponowne Spotkanie)

Meitsa Mei the Vampire
Rozdział #02


"Mówcie mi Kain. Zabiłem..."

    Ryuzoku obudziła się wczesnym rankiem w wyśmienitym nastroju. Przeciągnęła się i ziewnęła z parę razy po czym dopiero wstała z łóżka. Pogimnastykowała się trochę by następnie udać się do kuchni aby nastawić wodę w czajniku na herbatę. Włączyła mały telewizorek i zaczęła robić sobie śniadanie. Podczas posiłku myślała jak rozłożyć dzisiejsze zajęcia aby ze wszystkim zdążyć. O ósmej zaczyna się wykład, następnie o dziesiątej otwiera sklep i zamyka go o szesnastej, obiad zje na mieście, a do domu pójdzie pieszo co łącznie zajmie jej z półtorej godziny, ze dwie godziny posiedzi przy komputerze i pójdzie na zebranie prywatnych przedsiębiorców, a przez resztę dnia będzie miała trochę wolnego czasu. No, cały dzień zaplanowany.
Zaczęła w skupieniu konsumować posiłek składający się z trzech kromek chleba posmarowanych dżemem. Wzięła jeszcze łyk herbaty i poszła szykować się do wyjścia.
-Czy ja na pewno wszystko zabrałam..? - mówiła sama do siebie. W końcu była gotowa i wyszła z mieszkania.
-Cześć Filia!
-Aaa!! Xellos, co ty tu robisz?!
-Jesteśmy już spóźnieni, wiesz o tym?
-Jacy "my"?
-Przecież chodzimy razem na wykłady. A zapomniałbym, w mojej skrzynce był list do ciebie.
-Co?! Natychmiast mi go oddaj!
-Hm? Ale o czym ty mówisz? - zaczął się bawić jej kosztem.
-Ty... - Fi z kolei wręcz kipiała złością.
-Filia! Co ty za cyrki tu odstawiasz?! - na korytarz wpadła Agnieszka i momentalnie przykleiła się do Demona.
-Jestem niewinna! Do niego miej pretensje! - zaczęła się tłumaczyć.
-Chyba o czymś zapomniałaś... - Mazoku pomachał listem przed jej oczami.
-Oddawaj! - Smoczyca wyrwała mu go z ręki. Po chwili na jej twarzy pojawił się wyraz rozczarowania gdyż okazało się, że to była zwykła ulotka reklamowa.
-Czekasz na list? - zainteresował się. Długo wpatrywała się na niego z gniewem w oczach.
-Nie!!! - w końcu ze złością pobiegła schodami w dół.
-Ciągle to samo... - westchnęła Aga.
-Wiesz coś o tym? - spytał zaciekawiony.
-Chciałabym, ale za nic nie chce mi powiedzieć o co chodzi. - również zeszli na dół.

~*~

W połowie drogi do liceum, w którym odbywały się zajęcia.
-Przestań za mną łazić! - Filia miała już serdecznie dość, a dzień dopiero się zaczął...
-Ależ Fifi, przecież uczęszczamy na te same zajęcia.
-Filia, uspokój się w końcu. Odkąd Xellos się pojawił stałaś się bardziej nerwowa. - upomniała ją czerwonowłosa.
-I bardzo dobrze!
Nie wiedzieli, że tymczasem ktoś obserwował ich z ukrycia.
-Proszę, proszę. Spotkanie po latach... - ów ktoś miał na myśli Xellosa i Filię - Trzeba wziąć się do roboty. - nałożył okulary-lustrzanki na  nos i odszedł w kierunku budynków szkolnych.

~* * *~

    Obecnie w budynku liceum trwała jeszcze przerwa i słuchacze wykładu czekali w sali umilając sobie czas pogawędkami.
-Słyszałaś Filia, podobno tej nocy zamordowano trzy osoby.
-Na prawdę? - przeraziła się - Czyżby seryjny morderca?
-Może... - zamyśliła się - W każdym bądź razie zamierzam przeprowadzić śledztwo w tej sprawie. Poszperam trochę w Internecie. Za przydatne informacje dają niemałą kasę.
-Tylko Agnieszka, uważaj na siebie. To dość ryzykowne. - Ryuzoku wyobrażała już sobie najczarniejszy scenariusz.
-Nie martw się. Wiem kiedy powinnam się wycofać.
-Przepraszam... - obie odwróciły się w stronę tego kto to powiedział.
Ujrzały przed sobą młodego mężczyznę przed trzydziestką. Był ubrany w dżinsowe spodnie i jasno-zieloną, rozpinaną koszulę. Miał blond włosy obcięte "na grzybka" i lustrzane okulary na nosie.
-Możemy w czymś pomóc? - Aga odezwała się pierwsza.
-Chciałem się zapytać czy nie jesteście przypadkiem znajomymi Xellosa.
-Zgadza się. - teraz odezwała się złotowłosa.
-Jak się nie mylę, Filia i Agnieszka. Dobrze mówię?
-Tak.
-Tyle mi naopowiadał, że chciałem was poznać.
-To miłe. Skąd go znasz?
-Pracujemy razem w firmie ochroniarskiej i to ja poleciłem mu tą szkołę gdyż sam tu uczęszczam.
-Aha, czyli wczoraj już pracował? - dociekała Filia.
-Tak, miał "nockę". Nadaje się do tej roboty. - uśmiechnął się.
-Jak się nazywasz?
-Przepraszam, zapomniałem się. Mówcie mi Kain.
-Kain..? - Aga miała nieco mieszane odczucia.
-Jak ten z Pisma Świętego. - stwierdziła Smoczyca - To twoje prawdziwe imię?
-Nie. W przeszłości, tak jak biblijny Kain, zabiłem brata z zazdrości. Pochodziliśmy z zamożnej rodziny i tym samym splamiłem rodzinne nazwisko, dlatego nie chcę aby ktokolwiek je znał. - gdy skończył zauważył, że dziewczyny patrzą na niego w osłupieniu - Nie bójcie się, to był tylko mały żarcik – roześmiał się – Tak naprawdę jestem obcokrajowcem.
-Powiedzmy, że ci wierzymy... - choć nie do końca były o tym  przekonane.
-Uuuaaaa! – Filia przeciągnęła się na krześle – Gdzie ten wykładowca?! zamyśliła się. Minęło 3 tysiące lat i nic się nie działo, minął tydzień a jej życie już wywróciło się do góry nogami. Najpierw pojawia się Xellos i najwyraźniej ma jakieś plany wobec niej. Potem widzi  go w ciemnościach w jego tradycyjnym stroju co nie wróżyło nic dobrego, może nawet te zabójstwa to jego sprawka? A teraz jeszcze ten Kain. Od razu wyczuła, że jest Mazoku. Do tego zna Xellosa. Oj, będzie się działo...
Westchnęła i wyjrzała przez okno. Widziała tylko sąsiednie budynki, a w ich wnętrzu przechodzących uczniów. Z nudów zaczęła przyglądać się jednemu chłopakowi. Był zbyt daleko więc wytężyła wzrok i ze zdumieniem stwierdziła, iż go zna.
-Xellos! - zerwała się z krzesła i wybiegła z sali. Graficzka i Mazoku spojrzeli tylko na siebie pytająco.
Zanim dobiegła do miejsca, w którym go widziała minęło chwilę czasu jednak jego już tam nie było, więc zaczęła się rozglądać po pobliskich pomieszczeniach. Gdy weszła do czytelni zauważyła tam fioletowe włosy Demona. Siedział pod ścianą przy biurku. Podeszła do niego i zobaczyła przy nim stosy jakiś książek, on sam natomiast... spał? Śmiesznie to wyglądało. Musiał być zmęczony, później z nim pogada. Zerknęła jeszcze raz na książki. Wyglądały na ciężką literaturę. Z ciekawości nachyliła się aby sięgnąć jedną. Już wyciągała rękę gdy poczuła jak ktoś pocałował ją w policzek.
-XELLOS, TY NAMAGOMI!!! Wcale nie spałeś!
-Kto powiedział, że śpię. - Xell spojrzał na Filię z głupim uśmieszkiem.
-Mogłam się tego spodziewać po tobie. Zabiję cię za to! Ale najpierw zadam ci kilka pytań. Kim, do cholery, jest ten Kain!?
-Hmm... Mogę cię o coś zapytać?
-O co? - zdziwiła się.
-Od kogo oczekujesz listu? - teraz patrzył jej prosto w oczy.
-To... To nie twój interes!
-W takim razie nic nie powiem. - odwrócił się do niej plecami.
-Od... Valgaava. - spuściła głowę. Ten spojrzał na nią z zainteresowaniem - Rok po naszym przybyciu tutaj zostawił mnie. Nie powiedział ani jednego słowa, dlaczego. Minęło już dziewięć lat, a ja wciąż czekam... - miał wrażenie, że jej oczy zeszkliły się - Wystarczy, teraz twoja kolej. - ożywiła się.
-Hmmm... Wiem, że... - zamyślił się co u Fi spowodowało wzrost napięcia – Nic o nim nie wiem oprócz tego, że jest Mazoku. – posłał Smoczycy rozbrajający uśmiech.
-Nie kpij sobie ze mnie! - krzyknęła mu prosto w twarz.
-Kiedy mówię prawdę. Poznałem go dwa dni temu. - uśmiechnął się podnosząc ręce w obronnym geście. Chciała jeszcze coś powiedzieć, ale dało się słyszeć dzwonek, który oznajmiał, że należy rozejść się do klas.
-Pogadamy później. - zwróciła się do Xella po czym wyszła.

~* * *~

    Godziny pracy miejscowych ochroniarzy.
-Masz fajne koleżanki Xell. Szczególnie ta Filia, nie uważasz?
-Jako obiekt do wkurzania, to się zgodzę.
-Jesteś niedelikatny. - drażnił się z nim.
-Dobra Kain, mnie nie oszukasz. Doskonale wiem, że tak jak ja jesteś Mazoku.  Więc powiesz mi o co chodzi?
-A miałem nadzieję, że nikt się nie dowie... Zaczynając od początku, Kain to moje prawdziwe imię i jestem, to znaczy byłem, kapłanem Deep Sea Dolphin. Jej generałem była natomiast Riksfalto. Słyszałeś o niej?
-Taa... Bardzo porywcze dziewczę.
-W każdym bądź razie zazdrościłem jej sukcesów i z tego powodu ją zlikwidowałem. – na jego twarzy pojawił się wredny uśmiech.
-Kain... Czy to nie przypadkiem ten z Biblii, czy jak jej tam?
-Zgadza się, a jak myślisz skąd akurat to imię?
-Oświeć mnie.
-Kiedy Ludzie tworzyli tą swoją Biblię musieli mieć skądś inspirację, a że kiedyś pewien Mazoku zabił swojego pobratymca z zazdrości... Dlaczego by tego nie wykorzystać? Hmm?
-Dobre, wszystko na podstawie "zapomnianej przeszłości". A jaka jest twoja misja?
-Akurat to nie powinno cię interesować. Mogę jednak ci obiecać, że niedługo poznasz moje zamiary. – uśmiechnął się od ucha do ucha.
-Od tajemnic to ja tu jestem, nie kradnij mi roli. – spojrzał na niego jednym okiem - Nigdy nie widziałem Deep Sea Dolphin. Jaka ona była?
-A jak ją sobie wyobrażasz?
-Nie znoszę jak ktoś odpowiada mi pytaniem na pytanie. - westchnął - Zawsze wyobrażałem ją sobie w ludzkiej postaci. Jako kobietę o delikatnych rysach twarzy, o niebieskich włosach oraz oczach, która nosiła na sobie długą, błękitną suknię wysadzaną perłami. Poważna, nie znosząca sprzeciwu, trochę szalona.
-Twój typ kobiety, co? - dogryzł mu – Właściwie to dużo się nie pomyliłeś. Była szalona jednak miała pogodne usposobienie. No i była wyrocznią Mazoku.
-Słyszałem o tym.
-Naprawdę podziwiałem ją...
-Jak każdy podwładny swojego Lorda. Która godzina? - zmienił temat.
-Za dziewięć dwudziesta pierwsza.
-Hm, zgłodniałem trochę.
-Przecież wczoraj jadłeś i jeszcze ci mało?
-Ostatnio moja moc zmalała i muszę jakoś ją wzmocnić. Niedługo wrócę. - dematerializował się.
-Taa... Udław się...
-Słyszałem. - Kain machnął tylko ręką ze zrezygnowaniem.

~*~

-Na LoN, że też nie ma nigdzie taxówki. – dla Filii nie było nic gorszego od wracania późną porą z jednego końca miasta na drugi - Dlaczego nie wzięłam komórki?! Cholerne zebrania prywaciarzy! - marudząc skręciła w boczną uliczkę. Od niechcenia spojrzała w bok i momentalnie zamarła. Ujrzała dwójkę ludzi. Jeden z nich stał i wpatrywał się w drugiego, który leżał na ziemi w kałuży krwi. Błyskawicznie schowała się za ścianą budynku. Wyjrzała. Pierwszy kopnął drugiego co zaowocowało krzykiem pełnego bólu. Jej przerażenie wzrosło jeszcze bardziej gdy przyjrzała się napastnikowi. Miał fioletowe włosy, czarną pelerynę i drewnianą lagę z czerwonym kryształem. Ponownie się schowała. Nogi odmówiły jej posłuszeństwa i osunęła się na ziemię. Kucnęła i zaczęła płakać - LoN... nie... - ukryła twarz w dłoniach.

~* * *~

    Do teraz Filia nie ma pojęcia jakim cudem doszła do domu. To co zobaczyła zeszłej nocy było naprawdę wielkim szokiem. Jednak jej wcześniejsze podejrzenia były słuszne. To Xellos zabił tych ludzi. Ale czego mogła się po nim spodziewać, to było do przewidzenia.
-Dzień dobry Filio.
-Yy... dzień dobry... - spojrzała na młodego chłopaka o blond włosach - Kain..? Nie poznałam cię bez okularów.
-To dlatego... - złapał ją za nadgarstki i przyparł do muru – Żebym mógł lepiej ci się przyjrzeć... - całe zajście przez przypadek obserwował Xellos.
-O co ci chodzi? - spojrzała w jego zielonkawe oczy. „Cholera, dlaczego zawsze muszę się w coś wpakować!? LoN, ratuj!” Chciała mu się wyrwać, ale był za silny. Chwycił ją za podbródek i przyciągnął do siebie - Proszę, nie... - zacisnęła powieki.

Koniec części 2


Nadworny zboczeniec forumowy <3

Offline

 

#4 2013-08-02 13:44:52

 Meitsa

Lord Mazoku

Skąd: Scotland/Poland
Zarejestrowany: 2011-05-24
Posty: 2281
Punktów :   
WWW

Re: Kamikaze Kaito Slayers lub Thea Rosa (Ponowne Spotkanie)

Meitsa Mei the Vampire
Rozdział #03


"Wspomnienia."

    Kain chwycił ją za podbródek i przyciągnął do siebie.
-Proszę, nie... - Filia zacisnęła powieki. Xellos tymczasem, widząc wszystko, zszedł po schodach, na których uprzednio stał - Prze... Przestań! Ręce przy sobie!! - Ryuzoku odepchnęła go z taką siłą, że upadł na ziemię. Ten zaklął pod nosem po czym wstał na równe nogi. Znów chciał ją złapać ale ktoś niespodziewanie uniósł ją w górę.
-Wystarczy tego. - usłyszeli wesoły głos. Exkapłan wzniósł głowę.
-Xellos... - wysyczał przez zęby. Faktycznie, Mazoku stał za murkiem trzymając Filię lecz ta od razu się od niego odsunęła.
-Nieładnie Kain. Tak się nie robi, a już na pewno nie w biały dzień. - na niby zaczął go pouczać.
-Ty... - blondyn był wyraźnie zły, że mu przeszkodzono – Zapamiętaj sobie... - ściszył głos tak aby słyszał go tylko jego rozmówca - Filia będzie należeć do mnie. - uśmiechnął się głupio i odszedł. Xell zrobił tylko zdziwioną minę. Wzruszył ramionami i zwrócił się do Smoczycy.
-Nic ci nie jest?
-Dlaczego mi pomogłeś? - miała spuszczoną głowę.
-Chyba nie chciałaś żeby on... - ponownie się zdziwił.
-Pewnie, że nie!!! - wydarła się na niego - Zajmij się lepiej swoimi sprawami! Umiem sobie radzić w trudnych sytuacjach! - uciekła. Nic z tego nie rozumiał.
"Nie potrzebuję niczyjej pomocy, a w szczególności tego Mazoku. Jestem silna. Nie potrzebuję obrońcy."
-O matko, ale się porobiło. - westchnął Demon - Kto by przypuszczał, że kiedykolwiek komuś pomogę i to na dodatek tej Ryuzoku. A co mi tam. Trochę zabawy jeszcze nikomu nie zaszkodziło. - uśmiechnął się.

* * *

    Relaksacyjna kąpiel w wannie po całym dniu pracy. Oj tak... teraz dopiero czuje się rozluźniona... Kurka wodna, o co w tym wszystkim chodzi?! Kain ją napada, żeby nie powiedzieć napastuje, a Xellos, seryjny morderca, staje w jej obronie. Jak powinna się zachować w takiej sytuacji? Być obojętną, uczestniczyć w tym wszystkim czy po prostu czekać na dalszą kolej wydarzeń? Nie! Ma tego już serdecznie dosyć! Niech się dzieje co chce! Aż tak jej się w życiu nie nudzi żeby wplątywać się w jakąś historię bez wyjścia. Wyszła z wanny i owinęła się ręcznikiem. Udała się do sypialni i ujrzała... Agnieszkę oglądającą telewizję. Złotowłosa zaliczyła glebę.
-Aga, co ty tutaj robisz i jak tu weszłaś?! - naskoczyła na przyjaciółkę.
-Spoko Fifi, przyszłam do ciebie, a drzwi były akurat otwarte. - odparła spokojnie.
-Otwarte? Przecież pamiętam jak je zamykałam. - zdumiała się – Co chcesz, herbatę?
-Nie... Kain zaprosił nas na wycieczkę motocyklową w przyszłą sobotę.
-Nas to znaczy kogo?
-Mnie, ciebie i Xellosa. Właściwie to razem wpadli na ten pomysł.
-Acha... - pokiwała znacząco głową - W takim razie nie macie co liczyć na moją obecność. Nigdzie się z wami nie wybieram. - zaprotestowała.
-Ehe, jedziemy o dziesiątej. Przygotuj się do tego czasu. - zignorowała ją i wyszła z mieszkania.
-NIGDZIE Z WAMI NIE JADĘ!!!

* * *

    Nadeszła sobota. Było jeszcze przed dziesiątą. Filia z niezadowoloną miną siedziała na drewnianej ławeczce razem z czerwonowłosą przed ich blokiem. Jako, że nie miała dużego wyboru przygotowała się na tą przejażdżkę. Włosy związała w kitka i ubrała się w czarny, obcisły bezrękawnik, dżinsową kurtkę i takież dzwony. Nie zabrakło nawet kozaczków i czarnych rękawiczek bez palców. Obie przyglądały się chłopakom, odzianych w skórzane ciuchy, jak szykowali swe maszyny. Kain, sportową Yamahę w pięknym ciemnozielonym odcieniu, Xellos natomiast legendarnego Harley'a-Davidson'a.
-Fifi, rozchmurz się wreszcie. Słońce świeci, ptaszki śpiewają, a ty zachowujesz się jak małe dziecko. - próbowała ją sprowokować - Wszyscy chcą aby ta wycieczka się udała, ale tak nie będzie gdyż panna Filia Ul Copt ma swoje widzi-mi-się. - ciągnęła dalej.
-Już dobrze, dobrze! Postaram się miło spędzić czas razem z wami, odpowiada?! - nie wytrzymała.
-Pewnie! – Agnieszka uśmiechnęła się radośnie.
-Możemy ruszać. - oznajmił Xell - Która z was jedzie ze mną?
-Jaaa!!! - wyrwała się błękitnooka. W tym przypadku Filii przypadł Kain. Nie była tym specjalnie zachwycona, jednak ostatnio zachowywał się normalnie. W końcu sama nie wiedziała kto był gorszy.
-A gdzie właściwie jedziemy? - spytała Smoczyca.
-Najpierw na Górkę Strzemięcińską, a potem do Lasku Garnizonowego. Taka wycieczka krajoznawcza. - wyjaśnił zielonooki.
-Czegoś mi tu brakuje... - Xell się zamyślił.
-Czego? - zaciekawił się.
-Jakiś ksywek dla naszych koleżanek. - dziewczyny dostały wytrzeszczu - Dla Agnisi proponuję Carbine, a dla Fi... - spauzował aby się zastanowić - Harley.
-Dlaczego? Ze względu na wiek?! - zaprotestowała.
-Dosyć tego! - zdenerwowała się graficzka - W ten sposób nigdy nie pojedziemy. Filia, zakładaj kask i wsiadaj na motor Kaina. - bez protestów wykonała polecenie. Sama również nałożyła kask i zapięła dżinsową kamizelkę po czym wsiadła na pojazd Xella i ruszyli z piskiem opon.
Tak jak mówił Kain pojechali najpierw na Górkę Strzemięcińską skąd roztaczał się piękny widok na miasto, rzekę i najbliższą okolicę. Wbrew pozorom było na prawdę miło, a atmosfera była wręcz sielankowa. Nawet Filia odzyskała dobry humor. Zbliżała się godzina piętnasta i zgodnie uznali żeby pojechać do Lasku Garnizonowego. Tak też zrobili. Las znajdował się po drugiej stronie miasta lecz również nad Wisłą. Jego nazwa pochodziła od dawnych garnizonów mieszczących się tam jak i w całości zachowanego zabytkowego fortu obronnego. Obecnie znajdowały się tam koszary. Zatrzymali się na ukwieconej polance by ponownie podziwiać okolicę.
-Może zwiedzimy tutejsze bunkry? - zaproponował blondyn.
-Bunkry? - zaciekawiła się Filia.
-Taa, pełno ich tu. Jeśli się boisz możesz pójść ze mną. - exgenerał uśmiechnął się do niej.
-Wcale się nie boję!
-Ale ja... - wtrąciła Aga - Pójdziesz ze mną Xell? - bez zastanowienia wziął ją za rękę i poszli w las.
-Kłamie jak z nut, a gdy dochodzi co do czego to odważniejsza ode mnie się robi... - granatowooka burknęła pod nosem.
-Przeszkadza ci to? - spytał Kain.
-Słucham?
-Sugeruję, że jesteś zazdrosna. – odrzekł bardzo pewny siebie.
-Nie bądź głupi! Idziemy! – była zła. Ona zazdrosna o niego, jeszcze czego! Już sama nie wiedziała kogo bardziej nienawidzi, Xellosa czy Kaina. Wszystkie Mazoku są takie same.
Xellos spojrzał się jeszcze za siebie spoglądając na miejsce gdzie zostawili Mazoku i Smoczycę.
"Wygląda na to, że wszystko wróciło do normy. Mam nadzieję, że ten cały Kain nie zaskoczy mnie jakimś numerem."
-Ciemno tu trochę... - odparła Fi rozglądając się uważnie - Prawda, Kain? - cisza - Kain? - obejrzała się.
-Przepraszam, zamyśliłem się.
-Ehe, jasne. – warknęła i poszła dalej.
-Czas by wprowadzić plan w życie... – Mazoku zdjął okulary z nosa.
-Hm..? - ponownie się rozejrzała. Teraz Kain na prawdę zniknął - Cholera, wiedziałam, że tak będzie! Mogłam się tego domyśleć! - zaczęła biec w stronę wyjścia.
-Ciociu Filio... - stanęła jak wryta. Ten głos... To nie może być on! - Ciociu Filio... - znowu. Zaczęła się rozglądać i wówczas zamarła. Ujrzała przed sobą płaczącego chłopczyka o morskich włosach. Podeszła bliżej. Malec spojrzał na nią - Ciociu Filio, dlaczego... - załkał - Dlaczego mnie nigdy nie kochałaś..? - rozpłakał się jeszcze bardziej. Ta złapała się za głowę i zaczęła nerwowo dygotać.
-Valgaav... Nie... NIEEEEEE!!! - wykrzyknęła na całe gardło, a echo rozniosło się po wszystkich korytarzach.
Xellos, będąc z Agnieszką nieco dalej, wyraźnie słyszał krzyk i momentalnie pobiegł w kierunku, z którego dochodziło zostawiając swoją towarzyszkę.
-Kain... - zmarszczył brwi.
Gdy był już na miejscu dostrzegł płaczącą Filię, która siedziała na ziemi.
-Filia! - kucnął przy niej. Ta spojrzała na niego swymi zapłakanymi oczami - Filia... - objął ją - Czy Kain coś ci zrobił? - pokręciła głową, w zamian przytuliła się bardziej do niego. Czuł jak cała drżała - Już dobrze Filia. - zaczął ją pocieszać - Wszystko będzie dobrze...
Tymczasem zielonooki ukrywał się za rogiem przyglądając się całemu zajściu. Założył okulary.
-Czas przejść do drugiej części planu... - odwrócił się aby pójść w stronę wyjścia lecz niespodziewanie wpadł na Agnieszkę.
-Kain. - zaskoczył ją - Nie wiesz gdzie się podział Xellos? Nagle mi uciekł.
-Nie... Nie mam pojęcia. - skłamał - Może razem z Filią wyszli za zewnątrz? Chodźmy sprawdzić.
-Co?! Niech no tylko Filia mi się pokaże! - ruszyli ku wyjściu. 
Przed wejściem do bunkrów.
-Filia... Filia. Jesteśmy już na zewnątrz. - Ryuzoku trzymając się do tej pory kurczliwie za rękę Xella oprzytomniała i z przerażeniem spojrzała na niego.
-Co..? Aach! - wyrwała mu się gwałtownie i odwróciła plecami do niego. Jej twarz oblał głęboki rumieniec. Teraz dopiero zacznie myśleć o niej różne rzeczy i będzie jej dogadywać.
-Agi jeszcze nie ma. Może poczekamy na nią na polance? - usłyszała jego beztroski głos.
"Dziwne, nie spytał się dlaczego płakałam? Myślałam, że mnie wyśmieje."
Tymczasem w lesie.
-Gdzie oni się podziali? - marudziła Aga wlokąc za sobą Kaina - Nie wierzę, ona mówiła, że nic do niego nie ma!
Na polance.
-Jaki piękny zachód słońca! - zachwycała się Filia siedząc w niedalekiej odległości od Xellosa tuż przy jego motorze.
-Są piękniejsze "widoki". - przypomniał jej zdarzenie na balkonie.
-Co ty nie powiesz! - zdenerwowała się.
-Więc, co teraz? - zwrócił się do niej już spokojniejszym tonem mając otwarte oczy.
-Hm? - spojrzała na niego pytająco.
-Skoro poznaliśmy się trochę „bliżej” to może pójdziesz ze mną na tą romantyczną kolację? - zatkało ją - Po prostu chcę zaprosić cię na randkę. - zrobiła się czerwona na twarzy.
-Wolne żarty. - prychnęła.
-Dlaczego? Mówię serio. - zrobił poważną minę.
-Na prawdę..? - nie dowierzała. Ten kiwnął głową.
-Pamiętasz ten plac zabaw, który był widoczny z Górki Strzemięcińskiej? - posmutniała.
-Tak.
-Kiedy Valgaav był jeszcze dzieckiem często chodziliśmy w takie miejsca. Chciałam być dobrą opiekunką, jeśli nie matką. Myślałam, że zawsze dawałam mu to czego potrzebował, a w szczególności uczucia. Lata mijały i wyrósł na dorosłego mężczyznę. Uważałam, że nadal łączyły nas silne więzi i w końcu zdecydowałam się powiedzieć mu prawdę na temat jego przeszłości. Wydawało mi się, że zrozumiał gdyż mówił, że to nie moja wina. Minęło z jakieś paręset lat aż w końcu przeprowadziliśmy się tutaj. Wszystko między nami dobrze się układało, a mimo to rok później opuścił mnie. Zostawił tylko kartkę, na której było napisane "Odchodzę. Żegnaj". Nie mogłam w to uwierzyć, a jedyną przyczyną wydawało mi się to, że dałam mu za mało miłości w porównaniu z tym co kiedyś mój lud zrobił z rasą Starożytnych Smoków. - Mazoku słuchał uważnie - Uświadomiłam sobie, że właściwie nic nie wiem o miłości. Nikt nie nauczył mnie kochać. Nie zaprzeczę, jesteś nawet przystojny i przez te wszystkie lata zmieniłam zdanie o tobie, bo w końcu czasy nastały inne... - zdumiał się nieco. Ta natomiast spojrzała mu prosto w oczy – Chciałabym się zakochać i być kochaną ale tak bardzo się boję... - Xell zamyślił się - Przepraszam. Rozgadałam się trochę. - otarła łzę rękawem kurtki.
-Nie przepraszaj. Teraz poznałem cię trochę lepiej. - posłał jej miły uśmiech. Odwzajemniła go.
-Wracajmy do domu. Jest już ciemno, a Agnieszka zaczyna się pewnie martwić.

* * *
     
-Dzień dobry, Filio!
-O, cześć Xellos.
-Idę właśnie na miasto załatwić kilka spraw, odprowadzę cię kawałek do pracy jeśli nie masz nic przeciwko.
-Jasne - zeszli na dół. Filia zatrzymała się jeszcze przed skrzynką pocztową. Coś w niej było.
-Zaraz dojdę! - zawołała i gorączkowo przeszukała kieszeń aby wyciągnąć z niej kluczyk. Otworzyła skrzynkę i wyciągnęła z niej złożoną kartkę papieru. Rozłożyła ją i zaczęła czytać - "Na poprawę humoru zapraszam dziś do mnie na film komediowy. Xellos." - doznała niemałego szoku po przeczytaniu karteczki - Co mu odbiło?! – otrząsnęła się i wyszła z bloku.
-Co to ma znaczyć? – pokazała exkapłanowi liścik.
-A to żebyś nie była smutna gdy widzisz tą nieszczęsną skrzynkę na listy. – uśmiechnął się mając otwarte oczy.
-Po takim zaproszeniu gotowa jestem pomyśleć, że masz jakieś niecne plany wobec mnie. – pokazała mu język.
-Wiedziałem, że tak zareagujesz. – westchnął.
-Xellos.
-Słucham?
-Dziękuję ci. – uśmiechnęła się do niego najmilej jak potrafiła – I przyjmuję zaproszenie... – zarumieniła się lekko.
-Miło mi to słyszeć. – a co mu tam, w końcu nastały czasy kiedy może ją traktować jak kobietę, a nie jak wroga. A trzeba było przyznać, że wbrew pozorom Filia była w jego typie. Lubił blondynki, ale nie te tlenione, po solarium, które znały każdy pub w mieście. Filia miała klasę i była po prostu piękną kobietą. Do tego tak cudnie pachniała herbatą. Tak... Chyba zaczął się nią interesować.

Koniec części 3


Nadworny zboczeniec forumowy <3

Offline

 

#5 2013-08-02 13:49:59

 Meitsa

Lord Mazoku

Skąd: Scotland/Poland
Zarejestrowany: 2011-05-24
Posty: 2281
Punktów :   
WWW

Re: Kamikaze Kaito Slayers lub Thea Rosa (Ponowne Spotkanie)

Meitsa Mei the Vampire
Rozdział #04


"Wszystko ma swoją cenę."

Dzisiejszy dzień dla Filii miał być bardzo stresujący. Xellos zaprosił ją do siebie na film a prawdę mówiąc ona jeszcze nie była w jego mieszkaniu. Ba, ona dawno nie umówiła się z żadnym facetem w celach rozrywkowych, a tutaj nagle umówiła się z Xellosem. Hm, czy ma to potraktować jak randkę? Bez przesady, po prostu są starymi znajomymi. Spotkanie czy randka, nie odmówi sobie kąpieli i makijażu. Xellos to też facet i musi pokazać się od najlepszej strony. Tylko jak wyglądało towarzyskie spotkanie przy filmie? Z Agnieszką nie raz robiły sobie takie seanse i zazwyczaj nie brakowało wtedy piwa, chipsów czy pizzy. W tym przypadku pewnie będzie tak samo. Co do piwa, to nie miała jakiś zastrzeżeń, miało się po nim lepszy humor, z kolei największą wadą był ogromny napad senności. Tylko tyle. Jeśli było coś co wolała pić w jak najmniejszych ilościach to była to wódka. Raz w życiu miała prawdziwego kaca i od tamtej pory przysięgła sobie, że będzie pić z umiarem.
Była umówiona na dwudziestą, więc miała jeszcze półtorej godziny dla siebie. Przez ten czas zjadła kolację, wzięła kąpiel i zaczęła się stroić przed lustrem jakby miała iść na randkę swojego życia. W rezultacie wybrała letnią sukienkę na ramiączkach w kolorze czekolady i brązowe balerinki. Zrobiła sobie delikatny makijaż i psiknęła się kilka razy swoimi ulubionymi perfumami. W końcu te perfumy kojarzyły jej się przez wieczność zawsze z nim. Przez ostatnie dwadzieścia minut siedziała jak na szpilkach i czekała aż usłyszy dzwonek do drzwi. Cholera, czym się tak stresowała?! W końcu po nią przyszedł, jak zwykle ubrany w czarne spodnie i czarną koszulę dość mocno rozpiętą przy szyi. Takie widoczki z kolei mocno działały na kobiety, w tym także na Filię. Ze wstydem raz się przyłapała jak fantazjowała na jego temat. Wszystko przez tą odsłoniętą klatkę piersiową! No cóż, była kobietą i miała prawo mieć pewne potrzeby. Tylko czemu myślała o tym akurat teraz?! Przecież szła do Xellosa obejrzeć jakąś komedyjkę, wróci do siebie i pójdzie spać.
-Hej. To jak? Wpadniesz do mnie na film?
-Skoro mnie zaprosiłeś to nie odmówię. – uśmiechnęła się.
-Ok, to wejdź do mnie a ja przyniosę z kuchni coś do picia. Możesz rozejrzeć się po mieszkaniu jak chcesz. – poszedł do kuchni – Może być piwo? – krzyknął.
-Może być, a masz może sok zagęszczony? – odkrzyknęła.
-Mam, zrobię ci z sokiem wtedy. – w tym krótkim czasie Filia rozejrzała się trochę po mieszkaniu. Z małego korytarza można było wejść do jednego pokoju i łazienki po lewej stronie oraz do drugiego pokoju i kuchni po prawej stronie. Pierwszy pokój był gościnny. Pod ścianą była wersalka, naprzeciwko segment z telewizorem, a na środku wielka ława. W drugim pokoju było małe biureczko z komputerem i druga wersalka oddzielona od reszty pokoju czarną kotarą. Oczywiście poza meblami gdzie niegdzie leżały niedbale spodnie, koszule, płyty CD i inne rzeczy, które aż prosiły się żeby odłożyć je na miejsce.
-Chyba niezbyt często sprzątasz, co?
-Przyznam się bez bicia, że pod tym względem jestem leniem. – zaśmiał się – Chodź do salonu, już wszystko przygotowałem. Filia usiadła na wersalce. Jeszcze była trochę zdenerwowana, ale najgorsze chyba za nią. Może jak napije się piwa to jej przejdzie stres.
-A jaki film będziemy oglądać?
-Nie zadzieraj z Zohanem. Taka lekko chora komedyjka. Powinna ci poprawić humor. – włączył odtwarzacz DVD i film zaczął lecieć.
Po godzinie oglądania Filia płakała ze śmiechu i trzymała się bolącego brzucha. Nie wiedziała, że ten film jest taki śmieszny. No chyba, że to przez te trzy piwa co wypiła. Xellos wypił pięć i też się świetnie bawił. Nie żałowała, że przyszła. Dawno się tak nie bawiła w męskim towarzystwie. Kiedy ostatni raz coś takiego robiła? No tak, gdy był jeszcze Valgaav... Momentalnie posmutniała, Xellos to zauważył.
-Ej, a co to za brzydka mina. Miałaś tutaj odzyskać dobry humor a nie go tracić. – nie zdążyła nic powiedzieć gdy ten znienacka zaczął ją łaskotać.
-Ej, przestań! – śmiała się jak wariatka.
-To gdzie masz jeszcze łaskotki? Boczki, szyjka, uszka, a może stópki? – i w tym momencie nieoczekiwanie zdjął jej buty i zaczął ją łaskotać po stopach.
-Xellos, przestań! Ja już nie mogę! – śmiała się dalej.
-A będziesz wesoła?
-Będę tylko przestań, błagam! – w momencie kiedy przestał Filia padła na wersalkę jak nieżywa dysząc ciężko.
-Wariat... – spojrzała na niego spod ukosa.
-Do usług. – uśmiechnął się od ucha do ucha – A tak przy okazji... – położył się obok niej na boku – Czym ty tak ładnie pachniesz?
-To tajemnica. – uśmiechnęła się perliście.
-To moja kwestia, a ja pytam serio.
-Ja też mówię serio. – i w tym momencie wyjęła z torebki swoje ukochane perfumy a na nich złoty napis „Secret”.
-Bardzo pasują co ciebie, mógłbym je wąchać na okrągło... – Xellos przytulił ją i przysunął twarz do jej szyi. Złotowłosa poczuła jego ciepły oddech, który drażnił jej delikatną skórę. Przeszył ją przyjemny dreszcz. Jęknęła cichutko. Zaczęło jej się to podobać i chyba nie do końca zdawała sobie sprawę z tego co robi. To samo zresztą Xellos. Zaczął muskać ustami jej mleczką skórę, niedługo po tym przeszedł do delikatnym pocałunków. To też nie trwało długo i zaczął ją całować coraz głębiej, namiętniej. Filia objęła go za szyję i pojękiwała z rozkoszy coraz częściej. W końcu Xellos natrafił na jej usta i zaczął je całować jak szalony. Ona odwzajemniała wszystkie pocałunki. To była czysta chemia i pożądanie.
Było gdzieś przed południem gdy Filia się obudziła. Nie wiedziała czemu, ale była cała obolała. Nagle ktoś objął ją ramieniem. Była jeszcze półprzytomna i dopiero po chwili przypomniała sobie wczorajszy wieczór oraz gdzie jest i kto leży obok niej. Przeraziła się nie na żarty, a jej policzki były aż czerwone ze wstydu. Jak daleko się wczoraj posunęli? Chyba do niczego poważnego nie doszło bo jednak byli ubrani.
-Już nie śpisz? – Xellos najwyraźniej niczym się nie przejmował bo przyciągnął ją bliżej siebie i poprawił koc którym byli przykryci.
-Chyba wypiliśmy trochę za dużo...
-Hm? A żałujesz tego co się stało? Bo ja nie. – Filia milczała – Pewnie masz teraz dylematy, że jesteś Ryuzoku a ja Mazoku, oboje byliśmy kapłanami, pamiętasz jak bardzo się nienawidziliśmy, ale to już minęło Filio. Jesteśmy wolni i możemy robić co nam się podoba bo LoN nam pozwoliła. I powiem ci, że pociągasz mnie jako kobieta. – pocałował jej szyję kończąc w ten sposób swoją wypowiedź.
-Naprawdę tak uważasz? Szczerze to trochę dziwne usłyszeć coś takiego z twoich ust. Przecież mogę stwierdzić, że chciałeś mnie uwieść, wykorzystać.
-A jak uważasz i czego pragniesz? – patrzył na nią teraz otwartymi oczami.
-Ja... – spuściła głowę, zarumieniła się. Xellos nie czekając dłużej na odpowiedź przyciągnął ją do siebie i pocałował – Chcę byś był przy mnie... – dokończyła gdy ten skończył.

* * *

Jak zawsze po powrocie z pracy Filia sprawdziła swoją skrzynkę pocztową. Ucieszyła się gdy zobaczyła małą karteczkę.
-Pomimo, że nie dostałam żadnego listu od Valgaava, faktycznie jestem weselsza, a nawet trochę szczęśliwsza. Jednak... przeszkadza mi, że to dzięki karteczkom Xellosa... Co mi znowu napisał? - odwinęła papier - "Zrób mi kolację". - w tym momencie, niewiadomo skąd, ex-generał podbiegł do niej od tyłu i przytulił ją do siebie - Co to ma znaczyć?! Jaką kolację?! - zwróciła się do niego.
-Przecież wiesz, że mieszkam sam... Zgłodniałem.
-W takim razie obejrzyj się. Ona lepiej gotuje ode mnie. - za nimi stała rozzłoszczona Agnieszka, która pobiegła za Mazoku kiedy go zobaczyła.
-Xellos!! - wydarła się. Temu natomiast wyskoczyła kropelka potu na skroni - Już mi się rozdzielać! - stanęła między nimi - Zrobię ci wspaniałą kolację! Wpadnij o której chcesz! - wzięła go pod rękę. Filia tylko prychnęła i poszła schodami na górę.
-Ty też przyjdziesz Filio, prawda? - usłyszała głos Xellosa.
-Ja? – zdziwiła się. No tak... Nie chodziło mu tylko o kolację. Jednak z chęcią przyszłaby do Agi, ale potem znowu będzie musiała wrócić do pustego mieszkania... Posmutniała.
-Jeśli Filia nie przyjdzie, to ja również. - stwierdził ametystooki.
-Co?! - graficzka była rozczarowana i posłała Ryuzoku gniewne spojrzenie. To nie wróżyło nic dobrego...
-Przyjdę!! Na pewno przyjdę!!
Wszyscy troje weszli do swych mieszkań. Chwilę potem Filia wyszła z zamiarem wyniesienia kartonu pełnego rupieci do piwnicy. Po upływie piętnastu minut następnie wyszedł Xellos i zapukał do drzwi Agnieszki. Natychmiast mu je roztworzyła.
-Przepraszam Aga, ale nie będę mógł przyjść do ciebie. Mam pilną sprawę do załatwienia. - powiedział przepraszającym tonem.
-Aha... - posmutniała - Nic nie szkodzi. Jak nie dziś, to kiedy indziej. – uśmiechnęła się.
-Cieszę się, że mnie zrozumiałaś. To do jutra. - zszedł po schodach. Akurat kiedy miał wychodzić z klatki natknął się na Filię, która zamykała drzwi od piwnicy.
-A ty gdzie idziesz? Nie będziesz na kolacji? - zdziwiła się.
-Nie, mam coś do załatwienia. Hmm... Czyżby aż tak zależało ci na moim towarzystwie...? - uśmiechnął się.
-Cha! Chciałbyś! - odwróciła się na pięcie i poszła na górę. Jednak droczenie się weszło im w krew.
Agnieszka nie narzekała jednak na brak towarzystwa. Niespodziewanie odwiedził ją Kain twierdząc, że on również chciałby poszukać czegoś w necie na temat tajemniczego mordercy i tym samym zaoferował jej swą pomoc.
-I jak idą poszukiwania? - krótkowłosa nachyliła się nad blondynem. Ten pokręcił głową.
-Nic... Tylko mało ważne komentarze. Gdyby morderca zacząłby w tej chwili działać moglibyśmy go namierzyć za pomocą kamer zainstalowanych w mieście.
-Czyli jesteśmy w punkcie wyjścia. - westchnęła - Chcesz herbaty?
-Tak, poproszę. - gdy dziewczyna poszła do kuchni Kain wyciągnął ze swojego plecaka kopertę i zdematerializował się. Pojawił się w mieszkaniu Filii. Sądząc po odgłosach dobiegających z łazienki, brała kąpiel. Rozejrzał się uważnie po pokoju i położył kopertę na stole. Zniknął. Gdy Agnieszka wróciła z herbatą Mazoku już siedział przed monitorem.
-Proszę. - postawiła filiżankę.
-Dzięki. - uśmiechnął się do niej.
Gdy Filia wyszła z łazienki ujrzała na stole kopertę. Zdziwiła się gdyż wcześniej jej nie było. Wzięła ją do ręki i otworzyła. Był tam list zaadresowany do niej. Zaczęła czytać na głos.
-"Na pewno intryguje cię sprawa seryjnego mordercy i bijesz się z myślami czy ON nim jest. Jeśli chcesz poznać prawdę udaj się dziś o północy na Plac Niepodległości. Bacznie przyglądaj się nowemu budynkowi mieszkalnemu i staraj się żeby nikt cię nie zauważył. Tam wszystko się wyjaśni. Podpisano: Kain." - była przerażona tym co przeczytała. Jakim cudem dowiedział się, że ona... I dlaczego...? Spojrzała jeszcze raz na kartkę. Teraz zauważyła, że był jeszcze postscriptum - "Zapewne zadajesz sobie pytanie dlaczego mieszam się w twoje sprawy. Z góry uprzedzam, że nie mam zamiaru cię niepokoić jak to miało miejsce zeszłej soboty. Tym razem chcę ci pomóc i nie mam złych zamiarów. Na dowód tego oświadczam oficjalne zawieszenie broni". - guzik jej pomogły takie wytłumaczenia jednak teraz rozważała czy udać się we wskazane miejsce. A jeśli coś jej się stanie?! Dlaczego miałaby ufać Kainowi? A co zrobi jeśli się okaże, że to na prawdę ON...? Dosyć, nie chce o tym myśleć! Jednak sumienie nie dawało spokoju... Pójdzie. W końcu nie jest bezbronna. Spojrzała na zegar stojący na parapecie. Za siedemnaście minut dwudziesta druga. Nie zostało zbyt wiele czasu.

* * *

    Niebo tej nocy było wyjątkowo zachmurzone i tylko czasami pojawiały się przebłyski srebrnego księżyca w pełni. Powolnymi krokami zbliżała się północ. Filia była już na Placu Niepodległości i nerwowo wypatrywała czegoś co mogłoby wyglądać podejrzanie, tajemniczo bądź znajomo. Tymczasem w nowym budynku w jednym z mieszkań mała dziewczynka, pomimo późnej pory, troskliwie opiekowała się schorowanym ojcem.
-Tatusiu... - wzięła jego rozpaloną dłoń i przyłożyła do swego policzka. Spojrzał zmęczonym wzrokiem na córeczkę lecz nic nie odpowiedział z powodu wyczerpania. W pomieszczeniu panowała lekka duchota więc mała otworzyła drzwi balkonowe na oścież. Powiał przyjemny wietrzyk. Wróciła do łóżka. Nagle wiatr znacznie przybrał na sile. Nie była w stanie utrzymać równowagi i runęła na ziemię. Uniosła głowę i ze strachem w oczach ujrzała obcego mężczyznę przy jej ojcu.
-Kim jesteś i czego chcesz od mojego taty?! - spojrzała na niego z wrogością. Nieznajomy odwrócił głowę w jej stronę i uśmiechnął się do niej po czym znowu odczuła na sobie silny podmuch powietrza, który tym razem odrzucił ją gdzieś dalej. Przybysz nachylił się nad mężczyzną i wówczas słabe światło nocnej lampki oświetliło jego twarz. Człowiek miał wrażenie, że widzi przez sobą samego diabła gdyż nigdy nie widział takich ametystowych oczu pragnących żądzy mordu.
-Widzę, że cierpisz przyjacielu... - jego ironiczny uśmieszek nabrał jeszcze większego wyrazu - Mógłbyś jeszcze bardziej? - powiedział złośliwie i wtedy światło księżyca oświetliło jego sylwetkę ukazując fioletową barwę jego półdługich włosów. Choremu tylko kręciło się w głowie od gorączki i nadmiaru wrażeń. Dłoń w błękitnej rękawiczce zbliżała się do jego szyi. Jeszcze chwila i zasmakuje jego bólu...
-ZOSTAW MOJEGO TATĘ W SPOKOJU!!! - ni stąd, ni zowąd pojawiła dziewczynka, która jeszcze niedawno tu była i krzyknęła tak doniośle, że jej głos było słychać w pobliskiej okolicy.
Filia momentalnie zesztywniała i nerwowo zaczęła patrzeć skąd mógł dochodzić ten przeraźliwy krzyk. Wkrótce z niepokojem ujrzała w nowym bloku na czwartym piętrze otwarte drzwi od balkonu, z którego wnętrza wyczuwała mroczną energię. Bez chwili namysłu pobiegła niczym błyskawica choć bardziej prawdopodobne było jej szybkie przemieszczanie się z miejsca na miejsce tym bardziej, że wkrótce znalazła się na ów balkonie.

* * *

    Agnieszka ziewnęła głośno co wskazywało na to iż musiała być już wyraźnie zmęczona. Wzięła pobliski kubek z przestudzoną kawą, która była już trzecią z kolei i wypiła całą jego zawartość. Następnie położyła dłoń na myszce komputerowej i leniwie zaczęła jeździć kursorem po monitorze sprawdzając monitoring w mieście. Pomyśleć, że czekało ją jeszcze tyle godzin ślęczenia przy komputerze. Nawet cieszyła się, że ma Kaina do pomocy. Dzięki temu zmieniali się co godzinę. Zerknęła ponownie na ekran. Coś zwróciło jej uwagę.
-Kain, zobacz! Kamery coś uchwyciły! - graficzka gwałtownie wstała z krzesła. W ułamku sekundy przybiegł Mazoku jedząc kanapkę z szynką.
-Mach chosz?! - powiedział z pełną buzią.
-To jest bieżący film. - wskazała na monitor. Blondyn z zaciekawieniem zaczął się przyglądać. Najpierw usłyszał jakiś hałas, a potem zobaczył niewielki punkt, który szybko się przemieszczał. Pokiwał znacząco głową.
-Na co czekasz?! - zirytowała się - Idziemy! - pośpiesznie wyłączyła cały sprzęt i pociągnęła chłopaka do wyjścia.

* * *

    Filia stanęła w rogu balkonu. Jej serce waliło jak oszalałe. Bała się zajrzeć do środka obawiając się najgorszego. Naprawdę nie chciała ujrzeć tam Xellosa. W końcu zebrała w sobie całą odwagę i weszła do środka.
Życie pisze najczarniejsze scenariusze, to była jej pierwsza myśl gdy ujrzała znanego jej Demona, który jedną ręką ściskał gardło jakiegoś mężczyzny, a drugą mierzył lagą w małą płaczącą dziewczynkę. Nikt z obecnych jej nie zauważył.
-Xellos! - Ryuzoku krzyknęła drżącym głosem. Ten odwrócił się w jej stronę patrząc na nią zdziwionymi oczami - Więc to prawda... - spuściła głowę nie odrywając od niego wzroku.
-Yare yare... - westchnął - Znasz mnie, muszę zabijać żeby przeżyć. - powiedział beznamiętnie - I wolałbym abyś tego nie widziała, złotko. - uśmiechnął się mając już zmrużone oczy. Zrobił parę ruchów lagą i Smoczyca zemdlała.
Odzyskała przytomność i zauważyła, że była w innym pokoju, a obok niej leżało dziecko, które widziała poprzednio. Podeszła bliżej i z ulgą stwierdziła, że żyło. Po chwili i ono cię ocknęło, ale momentalnie zaczęło płakać. Przytuliła je do siebie. Była bezradna, nic nie mogła zrobić. Dziewczynka spojrzała na nią. Żal jeszcze bardziej ścisnął jej serce. Nie mogła sobie tego darować. Gdzieś niedaleko lada moment umrze ojciec tej małej, a ona po prostu sobie siedzi i nawet nie spróbuje pomóc. Łzy spłynęły jej po policzku. Do licha! Mieć moc i z niej nie skorzystać to trzeba być już tchórzem!
-Nie płacz... Uratuję twojego tatę. - powiedziała do dziewczynki. Ta spojrzała na nią z nadzieją - Obiecuję. Proszę, zaufaj mi. - te słowa były dla Ryuzoku bardzo ważne. Mała pokiwała głową.
Mężczyzna próbował się uwolnić od żelaznego uścisku, który ciążył mu na szyi jednak nie miał zbyt wiele siły. Z każdą minutą coraz bardziej brakowało mu powietrza. Nie mógł oddychać co sprawiało mu ogromny ból. Dla Mazoku była to w zupełności wystarczająca dawka pożywienia jak na jeden dzień.
-Laserowy Atak! - Xellos poczuł energię, która trafiła go w plecy. Wprawdzie nic mu się nie stało, ale wolał widzieć kto go zaatakował, tym bardziej, że tylko jedna osoba, a raczej Smoczyca mogła to zrobić. Odwrócił się i jego przypuszczenia potwierdziły się.
-Filia, przecież wiesz, że nie masz ze mną szans... - powiedział spokojnie.
-Nie obchodzi mnie to! - dyszała. Ten atak kosztował ją wiele wysiłku.
-W takim razie musisz ustąpić. - skierował na nią swą lagę i uderzyła w nią silna fala powietrza. Przez moment udało jej się utrzymać równowagę jednak robiąc krok w tył potknęła się o stolik i poleciała w stronę otwartego balkonu.
-Aaaaaa!!! - przeleciała przez barierę lecz w porę zdążyła się czegoś chwycić. Teraz zwisała trzymając się jedną ręką gzymsu.
-Filia! - Xellos wybiegł na balkon. Nie tak to miało wyglądać. Był zły na siebie. Spojrzał w dół, Ryuzoku wisiała bezwładnie - Filia, podaj mi drugą rękę i podciągnij się! - wyciągnął do niej dłoń.
-Nie mogę, jest zwichnięta w nadgarstku. - z kolei ręka, którą się trzymała zaczęła drętwieć.
-Cholera. - rozejrzał się po okolicy. Jeśli się teleportuje kamery mogą to nagrać, a wtedy będzie niewesoło. Chwileczkę, jednak było wyjście. Wyciągnął palec wskazujący i przeciął nim poziomo powietrze. We wszystkich pobliskich kamerach nastąpiły malutkie ledwo słyszalne wybuchy. Teraz mógł działać. Przemieścił się tuż obok Filii i wziął ją na ręce. Wkrótce stali na balkonie.
-Dzięki... - powiedziała cicho. Milczał. - Xellos.
-Hm? - spojrzał na nią.
-Mógłbyś coś dla mnie zrobić...? - jej twarz miała smutny wyraz, pomimo tego była wciąż spięta.
-Chcesz prosić mnie o przysługę? - zdziwił się.
-Proszę, wówczas ja spełnię twoją! - ożywiła się.
-Dobrze, co chcesz żebym zrobił? - patrzył na nią z zainteresowaniem.
-Daruj życie temu człowiekowi. Obiecałam jego córce, że go uratuję... - zaczęła płakać - Wiesz co to znaczy kiedy dasz dziecku obietnicę?! Kiedy ci zaufa?! - rozpłakała się na dobre - I nie obchodzi mnie co się ze mną stanie!
-Ech, te twoje ideały... - westchnął - Ale zgoda. W końcu też mi obiecałaś. - weszli do pokoju. Filia stanęła nad ledwo żyjącym mężczyzną. Wyciągnęła ręce i zaczęła przekazywać leczniczą energię. Zwichnięty nadgarstek dawał o sobie znać lecz nic nie mogła na to poradzić. W końcu ból stał się nie do wytrzymania i zaczęła krzyczeć. Nie przestawała jednak. Obiecała przecież... Nareszcie skończyła. Człowiekowi nic już nie groziło, a choroba została wyleczona. Zakręciło jej się w głowie i prawie by się przewróciła gdyby nie Xellos, który w porę ją złapał. Zniknęli. W tym momencie do pokoju weszła dziewczynka, która ze strachem zaczęła się rozglądać. Ostrożnie podeszła do łóżka.
-Tato...? - zawołała niepewnie. Ten otworzył oczy i usiadł na miękkim posłaniu. Mała od razu wskoczyła mu na kolana - Tatusiu! - zaczęła wesoło piszczeć.
-Renatko... - przytulił dziecko do siebie. W tej chwili dziękował Bogu za anioła, który uratował mu życie przed diabłem.

* * *

-Sprawdziłem okolicę. Nic tu nie ma. - powiedział zdyszany Kain do towarzyszki.
-Niech to wszystko jasny gwint trzaśnie! - Agnieszka zdenerwowała się.
-Chodź, wracajmy. Kiedy indziej go złapiemy. - uśmiechnął się przyjaźnie po czym objął ją ramieniem. Zaczęli iść w stronę domu dziewczyny.

* * *

-Zatem jaka jest twoja prośba? - Filia zwróciła się do Xellosa. Oboje stali się na dachu budynku, w którym rozgrywała się cała akcja.
-Jesteś tego pewna? - uśmiechnął się tajemniczo. Westchnęła.
-Tak. Mów wreszcie. - twardo stała przy swoim. Zrobił krok do przodu - Co ty... - nie dokończyła. Xellos teleportował się tuż przy niej i pocałował ją. Przez moment opierała się, ale w końcu poddała się emocjom i odwzajemniła pocałunek. W tej chwili chmury się rozeszły i ukazał się srebrny księżyc w pełni, który stał się dla nich tłem. Odsunął od jej ust swe wargi.
-Chcę abyś dołączyła do rasy Mazoku...

Koniec części 4


Nadworny zboczeniec forumowy <3

Offline

 

#6 2013-08-02 13:52:27

 Meitsa

Lord Mazoku

Skąd: Scotland/Poland
Zarejestrowany: 2011-05-24
Posty: 2281
Punktów :   
WWW

Re: Kamikaze Kaito Slayers lub Thea Rosa (Ponowne Spotkanie)

Meitsa Mei the Vampire
Rozdział #05


"Rywalka."

    Xellos odsunął usta od warg Filii.
-Chcę abyś przyłączyła się do mnie... – spojrzał na nią przeszywającym wzrokiem. Ta w pierwszym momencie była zdezorientowana, ale już po chwili było widać jak zbiera się w niej gniew.
-Co... Co ty sobie wyobrażasz?! – jej głos wskazywał jak bardzo była wściekła – Dlaczego to zrobiłeś?!
-Chciałem się dowiedzieć jak miękkie są twoje usta. – uśmiechnął się głupio.
-Nienawidzę cię!!! – miała zamiar go spoliczkować, lecz chwycił jej rękę w locie.
-A obietnica?
-Chyba nie myślisz, że po takim czymś się zgodzę, a już tym bardziej na takie coś. – wysyczała przez zęby – Po moim trupie! – krzyknęła mu prosto w twarz. Odwrócił się do niej plecami jednak nie spuszczał z niej wzroku.
-Dobrze. – poszedł przed siebie i po chwili zniknął w ciemnościach.
-Namagomi. – zacisnęła pięści a łzy zaczęły napływać jej do oczu – To był mój pierwszy pocałunek... – Spojrzała na księżyc i otarła zapłakaną twarz. Uspokoiła się nieco – Auł. – zwichnięty nadgarstek dał o sobie znać. Nagle coś sobie przypomniała. Przecież ona jutro ma... zawody pływackie! Załamała się całkowicie.

    Xellos udał się w stronę parku. Podszedł do pierwszego lepszego drzewa i oparł się na nim całym ciężarem.
„Nienawidzę cię!”. W myślach ciągle krążyło mu to zdanie. Nie rozumiał siebie. Przecież niezliczoną ilość razy mówiła to jemu, a teraz nagle tak go to ruszyło. Czyżby...?
-Nie. – powiedział stanowczo sam do siebie – Nigdy się nie zakocham. To niemożliwe!


* * *

    Dzień zawodów. Godzina jedenasta czternaście.
Xellos stał na wiadukcie w centrum miasta i przyglądał się przejeżdżającym pociągom. W pewnym momencie poczuł w pobliżu znajomą aurę. Rozejrzał się i dojrzał w oddali biegnącego na złamanie karku Kaina. Ten był tak skupiony, że nie zauważył jak były generał podstawił mu haka w rezultacie, czego zaliczył bliskie spotkanie z chodnikiem.
-Cześć! – uśmiechnął się beztrosko.
-Czy ty nie umiesz przywitać się normalnie?! A może to dla ciebie jest normalnie?! – zdenerwował się blond-włosy.
-Przestań się wkurzać, bo dostaję niestrawności. – zripostował.
-Ty... >_<*
-Gdzie tak się śpieszyłeś?
-A właśnie! Biegłem na basen na Kalinkowej, bo są tam organizowane zawody pływackie. Filia i Agnieszka biorą w nim udział.
-Filia!? – zdenerwował się.
-Tak. – spojrzał dziwnie na towarzysza nie rozumiejąc jego reakcji.
-No to co tu jeszcze stoisz?! Biegniemy, może jeszcze zdążymy! – „Przecież ona jest ranna!”. Dokończył w duchu.

-„Zawodniczki prowadzą między sobą zaciekłą rywalizację! Filia Ul Copt z klubu gospodarzy Kopernik prowadzi łeb w łeb z Niną Hajdorowicz z klubu Lotnisko. Pamela Ratajczak z Tarpna jest daleko w tyle. Pozostały ostatnie metry! Tak! Mamy zwyciężczynię! Filia Ul Copt dopłynęła jako pierwsza!” – w ułamku sekundy rozległy się wiwaty wśród tłumów.
-Nie myślałem, że ona tak świetnie pływa! – Kain popadał w zachwyty – W końcu ona pochodzi od Ognistego Smoka, a nie Wodnego. – rozważał. Xellos nie zwracając zbytniej uwagi na towarzysza oddalił się od niego.

,„Pomimo, że trochę się uzdrowiłam to i tak ból jest dokuczliwy. Jeśli będzie tak dalej to nie wiem, co będzie...”. Smoczyca coraz bardziej niepokoiła się swoim stanem.
-Fi, byłaś cudowna! – Agnieszka zaszła ją od tyłu.
-Aga, nie rób tak więcej! – wydarła się na nią.
-Hihi ^^. Jeśli będziemy utrzymywać ten poziom to mamy szansę wygrać!
-Będzie ciężko. Mamy tyle samo punktów, co klub Lotnisko. Raz wygrywamy my a raz oni.
-Będzie dobrze! Grunt żeby wierzyć w siebie! – Filia uśmiechnęła się do niej na znak, że zrobi tak jak mówi.
-Witam... -

________________

I w tym momencie urywa się cała historia, która będzie napisana od nowa. Z chęcią dowiem się, które momenty przypadły wam do gustu, wtedy będę myślała nad ich ponownym wykorzystaniem.


Nadworny zboczeniec forumowy <3

Offline

 

#7 2013-08-02 20:29:53

Charat

Generał Mazoku

Skąd: Z nienacka
Zarejestrowany: 2011-06-04
Posty: 1325
Punktów :   
WWW

Re: Kamikaze Kaito Slayers lub Thea Rosa (Ponowne Spotkanie)

Powiem tak, przeraziła mnie ta ściana tekstu. Będę sobie musiała tego fika przypomnieć.
Pamiętam, że jak był na fanslayers, to byłam zachwycona.


You call it nightmare, I call it fun~!
I cut and slash.

Offline

 

#8 2013-08-03 00:52:51

 Rinsey

Kapłan Mazoku

Zarejestrowany: 2011-08-23
Posty: 265
Punktów :   

Re: Kamikaze Kaito Slayers lub Thea Rosa (Ponowne Spotkanie)

Przeczytałam! Jejku jak to będzie kontynuacja Przeznaczenia, to Przeznaczenie będzie się chyba bardzo smutno kończyło Ogólnie bardzo mi się podobało, ale dokładniej wypowiem się jutro, bo już padam


Led through the mist by the milk-light of moon. All that was lost is revealed
Our long bygone burdens, mere echoes of the spring. But where have we come, and where shall we end?
If dreams can't come true, then why not pretend?

Offline

 

#9 2013-08-03 13:26:54

 Meitsa

Lord Mazoku

Skąd: Scotland/Poland
Zarejestrowany: 2011-05-24
Posty: 2281
Punktów :   
WWW

Re: Kamikaze Kaito Slayers lub Thea Rosa (Ponowne Spotkanie)

Skąd takie wnioski, ze będzie bardzo smutnie sie kończyło? Ale powtórzę sie, kocham dramy, a i Wiedzmin nie miał typowego happy endu. Nie lubię slodzenia, ale myśle ze wiem kiedy zrobić ukłon w strone czytelników

Ale jeżeli wam sie podoba, a bede to dopieszczac jeszcze bardziej to powinnylyscie byc zadowolone z efektu. Dzięki wam wierze w moja twórczość


Nadworny zboczeniec forumowy <3

Offline

 

#10 2013-08-03 19:23:59

Charat

Generał Mazoku

Skąd: Z nienacka
Zarejestrowany: 2011-06-04
Posty: 1325
Punktów :   
WWW

Re: Kamikaze Kaito Slayers lub Thea Rosa (Ponowne Spotkanie)

Oż, ale nam teraz komplementem strzeliłaś, Mei.

Ale słusznie, trzeba wierzyć w to, co się robi. Jeśli mogę słowem pomóc, to się cieszę.


You call it nightmare, I call it fun~!
I cut and slash.

Offline

 

#11 2013-08-03 21:07:05

 Rinsey

Kapłan Mazoku

Zarejestrowany: 2011-08-23
Posty: 265
Punktów :   

Re: Kamikaze Kaito Slayers lub Thea Rosa (Ponowne Spotkanie)

No bo Xell i Filia rozstają się na 3000 lat (dobrze liczę?), Val niby przeżywa, ale właśnie biorąc pod uwagę fakt, że lubisz dramy, jakoś tam mi się pojawił przed oczami mroczny obraz, ale i tak i tak poziom mojej ciekawości tylko wzrósł Co do fragmentów, które szczególnie mi się podobały to sytuacja w bunkrach z rozdziału 3 (ogólnie historia z Val'em) oraz cały rozdział 4-ty. Ciekawy był też motyw, że Biblia była tworzona na bazie historii Mazoku  

Więc pisz, pisz, czekamy na Twoją twórczość


Led through the mist by the milk-light of moon. All that was lost is revealed
Our long bygone burdens, mere echoes of the spring. But where have we come, and where shall we end?
If dreams can't come true, then why not pretend?

Offline

 

#12 2013-08-03 22:37:19

 Meitsa

Lord Mazoku

Skąd: Scotland/Poland
Zarejestrowany: 2011-05-24
Posty: 2281
Punktów :   
WWW

Re: Kamikaze Kaito Slayers lub Thea Rosa (Ponowne Spotkanie)

Noooo z Valem to mam duży orzech do zgryzienia, bo osobiście nie darzę go sympatią i za wszelką cenę chcę się go pozbyć i w nowej historii ma być go jeszcze mnie niż było, ale że coś mi z tego wyszło to będę musiała inaczej to rozwiązać, bo trochę żal byłoby to odrzucić.
A co do rozstania... tego co szykuje na koniec Przeznaczenia nikt się nie spodziewa


Nadworny zboczeniec forumowy <3

Offline

 

#13 2013-08-04 11:21:46

 Rinsey

Kapłan Mazoku

Zarejestrowany: 2011-08-23
Posty: 265
Punktów :   

Re: Kamikaze Kaito Slayers lub Thea Rosa (Ponowne Spotkanie)

No, ja za Valem też jakoś super nie przepadam, ale czasem można go dobrze wykorzystać do nakręcenia fabuły Jeej... Ja chcę już wiedzieć co dalej T.T


Led through the mist by the milk-light of moon. All that was lost is revealed
Our long bygone burdens, mere echoes of the spring. But where have we come, and where shall we end?
If dreams can't come true, then why not pretend?

Offline

 

#14 2013-08-04 13:47:00

Charat

Generał Mazoku

Skąd: Z nienacka
Zarejestrowany: 2011-06-04
Posty: 1325
Punktów :   
WWW

Re: Kamikaze Kaito Slayers lub Thea Rosa (Ponowne Spotkanie)

Dziwne jesteście dziołchy. Ja np. Valusia uwielbiam i z czasem doceniam.
Z drugiej strony, jako Valgaav był najciekawszy. Lubię postacie z tragiczną, traumatyczną przeszłością.

Jeśli dobrze mi się wydaje, to kanonicznie Filia ma jakieś 500 lat w Try, a mentalnie tak około 20? A Lina 17 - 18?
Xelloss ma ponoć więcej niż tysiąc na karku, mentalnie też coś około 20 (plus różne odchyły, wynikające z bycia Mazoku i takiej, a nie innej pracy).

Ale fice to fice, można robić co się chce.


You call it nightmare, I call it fun~!
I cut and slash.

Offline

 

#15 2013-08-05 22:51:16

 Meitsa

Lord Mazoku

Skąd: Scotland/Poland
Zarejestrowany: 2011-05-24
Posty: 2281
Punktów :   
WWW

Re: Kamikaze Kaito Slayers lub Thea Rosa (Ponowne Spotkanie)

Lina to jakieś 14-15 lat ma, a mentalnie to wszyscy zachowują sie na jakieś 20. Tylko Filia i Xell zachowują sie niestosownie do wieku

Co do Vala to wiem właśnie, ze znajdzie sie jakiś jego fan, a potraktowanie go po macoszemu rzuci sie w oczy i będzie to zarzut, ze nie umiałam wykorzystać postaci. Tym samym mogę sobie postawić poprzeczkę wyżej i postawić sobie za cel zrobienie dobrej historii do niego


Nadworny zboczeniec forumowy <3

Offline

 

#16 2013-08-05 23:04:46

Charat

Generał Mazoku

Skąd: Z nienacka
Zarejestrowany: 2011-06-04
Posty: 1325
Punktów :   
WWW

Re: Kamikaze Kaito Slayers lub Thea Rosa (Ponowne Spotkanie)

Taaak, Valuś jest problematyczny. Ale z drugiej strony, jako odrodzony smok daje twórcom ficów niemal nieograniczone pole do popisu, można z nim zrobić niemal wszystko xD


You call it nightmare, I call it fun~!
I cut and slash.

Offline

 

#17 2013-08-06 00:25:07

 Rinsey

Kapłan Mazoku

Zarejestrowany: 2011-08-23
Posty: 265
Punktów :   

Re: Kamikaze Kaito Slayers lub Thea Rosa (Ponowne Spotkanie)

Mój stosunek do Vala jest w sumie letni. Ani go jakoś strasznie nie uwielbiam ani nie tępię. Przyznaję za to, że jego postać można fantastycznie wykorzystać na przeróżne sposoby dzięki stosunkowo otwartemu zakończeniu Try


Led through the mist by the milk-light of moon. All that was lost is revealed
Our long bygone burdens, mere echoes of the spring. But where have we come, and where shall we end?
If dreams can't come true, then why not pretend?

Offline

 

#18 2013-08-06 16:40:30

 Meitsa

Lord Mazoku

Skąd: Scotland/Poland
Zarejestrowany: 2011-05-24
Posty: 2281
Punktów :   
WWW

Re: Kamikaze Kaito Slayers lub Thea Rosa (Ponowne Spotkanie)

Ok, chyba juz wiem jak to zrobić zeby wilk był syty i owca cała. Po prostu znowu wrzuce Vala do Przeznaczenia (jak to dobrze, ze nigdzie jeszcze nie zamieszczam chapterow), a w KKS pojawi sie ale nie będzie jakiś bardzo ważny


Nadworny zboczeniec forumowy <3

Offline

 

#19 2013-08-06 21:36:28

Charat

Generał Mazoku

Skąd: Z nienacka
Zarejestrowany: 2011-06-04
Posty: 1325
Punktów :   
WWW

Re: Kamikaze Kaito Slayers lub Thea Rosa (Ponowne Spotkanie)

E, nie musisz go wrzucać, jeśli nie chcesz. Ja tylko mówię, że z całych Slayersów Valgaav jest jedną z moich najulubieńszych postaci. Ale nie jest mi konieczny, żeby czytać dobrego fica.


You call it nightmare, I call it fun~!
I cut and slash.

Offline

 

#20 2013-08-06 21:47:19

 Meitsa

Lord Mazoku

Skąd: Scotland/Poland
Zarejestrowany: 2011-05-24
Posty: 2281
Punktów :   
WWW

Re: Kamikaze Kaito Slayers lub Thea Rosa (Ponowne Spotkanie)

Tylko, że bez wspominek o nim w KKS będzie mi jakoś łyso, a udało mi się coś ciekawego (chyba) z nim zrobić, a i pierwotnie Val miał być w Przeznaczeniu tylko powiedziałam sobie "pierdole, nie robię" żeby pójść na łatwiznę. Chyba lepiej będzie jak stawię temu czoła


Nadworny zboczeniec forumowy <3

Offline

 

#21 2013-08-06 21:58:16

Charat

Generał Mazoku

Skąd: Z nienacka
Zarejestrowany: 2011-06-04
Posty: 1325
Punktów :   
WWW

Re: Kamikaze Kaito Slayers lub Thea Rosa (Ponowne Spotkanie)

Jak masz koncepcję na postać, to pisz. A jak nie masz, to pomiń. Stłucz go jako jajko czy co


You call it nightmare, I call it fun~!
I cut and slash.

Offline

 

#22 2013-08-06 22:07:04

 Meitsa

Lord Mazoku

Skąd: Scotland/Poland
Zarejestrowany: 2011-05-24
Posty: 2281
Punktów :   
WWW

Re: Kamikaze Kaito Slayers lub Thea Rosa (Ponowne Spotkanie)

Ale jaka drama by wtedy była jakby tak po prostu stoczył się ze stołu albo wypadł Xellowi przez dziurę w torbie


Nadworny zboczeniec forumowy <3

Offline

 

#23 2013-08-06 22:09:04

Charat

Generał Mazoku

Skąd: Z nienacka
Zarejestrowany: 2011-06-04
Posty: 1325
Punktów :   
WWW

Re: Kamikaze Kaito Slayers lub Thea Rosa (Ponowne Spotkanie)

Taaa, albo jakby 'przypadkiem' zaserwował go Filii na śniadanie w postaci omletu....


You call it nightmare, I call it fun~!
I cut and slash.

Offline

 

#24 2013-08-06 22:11:27

 Meitsa

Lord Mazoku

Skąd: Scotland/Poland
Zarejestrowany: 2011-05-24
Posty: 2281
Punktów :   
WWW

Re: Kamikaze Kaito Slayers lub Thea Rosa (Ponowne Spotkanie)

to chyba klasyfikuje się już jako gore...


Nadworny zboczeniec forumowy <3

Offline

 

#25 2013-08-06 22:13:40

Charat

Generał Mazoku

Skąd: Z nienacka
Zarejestrowany: 2011-06-04
Posty: 1325
Punktów :   
WWW

Re: Kamikaze Kaito Slayers lub Thea Rosa (Ponowne Spotkanie)

Bardzo możebne a wręcz możliwe

Tak czy siak, rób jak uważasz. Żyjemy w czasach globalnej komunikacji, jeśli komuś się coś nie spodoba, to pewnie o tym usłyszysz.


You call it nightmare, I call it fun~!
I cut and slash.

Offline

 

#26 2013-08-06 22:16:14

 Meitsa

Lord Mazoku

Skąd: Scotland/Poland
Zarejestrowany: 2011-05-24
Posty: 2281
Punktów :   
WWW

Re: Kamikaze Kaito Slayers lub Thea Rosa (Ponowne Spotkanie)

Och, ja już zacieram łapska jak w końcu wrzucę to na pożarcie czytelnikom na Tanuku, FF lub Devie Ale pewnie jeszcze kilka lat minie...


Nadworny zboczeniec forumowy <3

Offline

 

#27 2013-08-06 22:21:54

Charat

Generał Mazoku

Skąd: Z nienacka
Zarejestrowany: 2011-06-04
Posty: 1325
Punktów :   
WWW

Re: Kamikaze Kaito Slayers lub Thea Rosa (Ponowne Spotkanie)

Spam fikowy, lol.

Trzymam kciuki za tworzenie. Mam nadzieję, że jesli Valuś ocaleje, to go spotka coś interesującego. A jesli nie, to przynajmniej niech będzie smacznym omletem


You call it nightmare, I call it fun~!
I cut and slash.

Offline

 

#28 2013-08-06 22:25:19

 Meitsa

Lord Mazoku

Skąd: Scotland/Poland
Zarejestrowany: 2011-05-24
Posty: 2281
Punktów :   
WWW

Re: Kamikaze Kaito Slayers lub Thea Rosa (Ponowne Spotkanie)

Jeśli ocaleje to zagra pierwsze (a przynajmniej jedne z głównych) skrzypce. Jak bedzie omletem to postaram sie zeby Xell się nim udławił


Nadworny zboczeniec forumowy <3

Offline

 

#29 2013-08-06 22:27:35

Charat

Generał Mazoku

Skąd: Z nienacka
Zarejestrowany: 2011-06-04
Posty: 1325
Punktów :   
WWW

Re: Kamikaze Kaito Slayers lub Thea Rosa (Ponowne Spotkanie)

Teraz widzę jak Xelluś się dlawi a duch Valgaava śmieje sie demonicznie, stojąc jako przezroczyste widmo w kącie pokoju... Oczy Filii robią się okrągłe, mazoku popija herbatą i nagle zdaje sobie sprawę z przerażenia byłej kapłanki.
- Nie mów. Stoi za mną, tak?

ZUO


You call it nightmare, I call it fun~!
I cut and slash.

Offline

 

#30 2013-08-06 22:31:53

 Meitsa

Lord Mazoku

Skąd: Scotland/Poland
Zarejestrowany: 2011-05-24
Posty: 2281
Punktów :   
WWW

Re: Kamikaze Kaito Slayers lub Thea Rosa (Ponowne Spotkanie)

O matulu, zaraz przepona mi pęknie
Już widzę jak po napisaniu wszystkiego zrobię special "za kulisami"


Nadworny zboczeniec forumowy <3

Offline

 
  • Index
  •  » Fanfiki
  •  » Kamikaze Kaito Slayers lub Thea Rosa (Ponowne Spotkanie)

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
Valtice kořenové čistírny https://www.hotelstayfinder.com/