Slayers Fans

Odwiedź nas na http://slayers-fans-society.blogspot.co.uk/


#1 2013-08-08 17:36:05

Charat

Generał Mazoku

Skąd: Z nienacka
Zarejestrowany: 2011-06-04
Posty: 1325
Punktów :   
WWW

eksperyment

Wielokrotnie kopana w wirtualne cztery litery przez członkinie tego forum postanowiłam zrobić eksperyment. Polegać to będzie na tym, że (jeśli administracja pozwoli) zostawię sobie tutaj ten temacik i co jakiś czas, kiedy wena na Slayers akurat zaatakuje, coś naskrobię.
A nuż, widelec, wyjdzie z tego fanfik.


Optymistyczne założenia:

- tekst miałby się opierać na wszystkich seriach Slayers, w tym i najnowszych (anty-fanom Pokoty oszczędzam udarów serca na wstępie, postać się prawdopodobnie nie pojawi)
- przewidziane Xellossowo-Filiowe momenty
- skoro już o momentach mowa, mogą się pojawić takowe dla obywateli z dowodem
- zapewne pojawią się OC, czyli oryginalne postacie
- pamiętamy, że to eksperyment i wszystkie uwagi, poprawki i konstruktywna krytyka są mile widziane

- nie wchodzić w głowę bohaterom.
- pozwolić czytelnikom samodzielnie wyciągać wnioski co do emocji postaci.

Hmm, to chyba tyle.

Ostatnio edytowany przez Charat (2013-08-12 14:47:12)


You call it nightmare, I call it fun~!
I cut and slash.

Offline

 

#2 2013-08-08 18:26:37

Charat

Generał Mazoku

Skąd: Z nienacka
Zarejestrowany: 2011-06-04
Posty: 1325
Punktów :   
WWW

Re: eksperyment

Turkot kół na żwirowym podjeździe prowadzącym do tylnego wejścia 'Antiques & Maces' zwrócił uwagę Filii. Podniosła głowę znad księgi rachunkowej, koncentrując spojrzenie na widoku za oknem. Zwykły człowiek musiałby wstać i odsunąć firankę, by dojrzeć coś więcej niż zarys postaci. Smoczyca jednak potrzebowała tylko ułamka sekundy na skupienie wzroku. Słuch ją nie mylił, wóz zatrzymał się dokładnie pod wyjściem ze sklepu. Normalnie to z niego właśnie korzystali dostawcy i kontrahenci. Jednak tego słonecznego przedpołudnia Filia nie spodziewała się żadnej dostawy a dwa największe zamówienia wysyłkowe już dawno były w realizacji.
Przez chwilę obserwowała, jak z wozu wysiada kilka osób. Rozmawiali przyciszonymi głosami, także nie mogła rozróżnić poszczególnych słów, z latwością jednak wyłapała obcy, śpiewny akcent.
Klienci.
Zeszła po schodach na parter, łapiąc po drodze fartuch i przewiązując go w pasie. Stanęła za ladą dokładnie w momencie, gdy klienci właśnie rozglądali się po części sklepowej. Wykorzystała zatem okazję, żeby się im przyjrzeć.
Do jej sklepu weszło przynajmniej pięć osób. Hałasy z zewnątrz sugerowały, że przynajmniej jeszcze trzy kręcą się wokół wozu. Najbliżej lady stał wysoki, szczupły mężczyzna o białych włosach. Miał na sobie płaszcz podróżny z obszytym futrem kapturem, zakrywającym niemal całą sylwetkę. Cerę miał smagłą, za pasem miał zatknięty miecz. Nie zauważył jej jeszcze, wzrok miał skupiony na swoich towarzyszach, zajętych przeglądaniem rozłożonych towarów.
- Witam w 'Antiques & Maces', w czym mogę państwu pomóc? - zapytała. Błyskawicznie wszystkie oczy skupiły się na jej osobie.
Mężczyzna, którego wcześniej zaobserwowała, zrobil krok w jej stronę. Skinął jej na powitanie głową.
- Dzień dobry. Chcielibyśmy zakupić kilka koniecznych rzeczy. - odezwał się z obcym akcentem białowłosy. Patrzył na Filię oczami błękitnymi jak niebo. - Również sprzedać, jeśli jest taka możliwość.
- To zależy od rodzaju towarów, jakie chcecie państwo sprzedać. - oświadczyła smoczyca.
Mężczyzna skinął głową i rzucił po cichu jakieś słowo. Do lady podeszła młoda dziewczyna. Ciemna skóra i podobne, choć łagodniejsze rysy twarzy upodabniały ją do mężczyzny. Jej wlosy były jednak jasnoróżowe, najprawdopodobniej ufarbowane. Zdradzały ją białe odrosty. Oczy również miała inne, mocno czerwone.
- Chciałabym sprzedać miecz. - oznajmiła bez wstępów.
Filia spojrzała na rękojeść miecza, wystającą zza pleców klientki. Ostrze musiało być niemal tak długie, jak wysoka była dziewczyna.
- Nie, nie chodzi o ten. Nie mam go w tej chwili przy sobie. - pokręciła głową czerwonooka, uśmiechając się. Uśmiech ten nadawał jej twarzy lekko kpiący wyraz. Kojarzył się z kotem. - To nie heavy blade, ale też klasa A+. Doskonale wyważony, obosieczny. Z hartowanej stali. Dodatkowo ma wzdłuż rylca wyryte runy, które po wymówieniu odpowiedniego zaklęcia rozgrzewają ostrze do bardzo wysokiej temperatury. Jest trochę przykrótki, tylko 50 centymetrów długości. Czy byłaby możliwość sprzedania go?
Filia słuchała uważnie. Specyfikacja niewiele jej mówiła, ostrzami wszelkiego rodzaju zajmował się Gravos. Jedno było pewne, mimo obcego akcentu panienka wcale nieźle posługiwała się tutejszą mową.
- Musiałabym go najpierw zobaczyć. - odparła.

Na dziś tyle.

Ostatnio edytowany przez Charat (2013-08-09 18:08:32)


You call it nightmare, I call it fun~!
I cut and slash.

Offline

 

#3 2013-08-08 20:49:33

 Meitsa

Lord Mazoku

Skąd: Scotland/Poland
Zarejestrowany: 2011-05-24
Posty: 2281
Punktów :   
WWW

Re: eksperyment

Krótkie a juz dobrze sie zapowiada. Masz styl, którego mi brakuje, bo w prosty sposób a z dobrze dobranym slownictwem opisujesz sytuacje.
Lubię RPGi i jeżeli w fiku znajdzie sie żargon stosowany przy broni, zbroi i czarach to juz zacieram ręce.
Czy rozowowlosa osóbka nie miała swojego pierwowzoru w twoim starym fiku?


Nadworny zboczeniec forumowy <3

Offline

 

#4 2013-08-09 00:27:01

Charat

Generał Mazoku

Skąd: Z nienacka
Zarejestrowany: 2011-06-04
Posty: 1325
Punktów :   
WWW

Re: eksperyment

O, proszę, jakie bystre oko. Tak, miała, miała. Przeszła spory lifting, ale zostawiłam sobie parę znajomych elementów. Zobaczymy, do czego eksperyment doprowadzi.
Mam sentyment, bo prototyp wymyśliłam równo dziesięć lat temu, kiedy pierwszy raz zaczęłam o Slayers pisać. Tak, tak, zaczęłam w 2003


You call it nightmare, I call it fun~!
I cut and slash.

Offline

 

#5 2013-08-09 11:51:29

 Meitsa

Lord Mazoku

Skąd: Scotland/Poland
Zarejestrowany: 2011-05-24
Posty: 2281
Punktów :   
WWW

Re: eksperyment

O, to ja Meitsę chyba jeszcze dalej wymyśliłam, chyba będzie 15 lat temu kiedy fascynowały mnie Motomyszy z Marsa i w jakiś innych kreskówkach przewinęły się żeńskie postacie myszy np. Szczenięce lata Toma i Jerrego oraz Brygada RR

A ile współnego będzie ona miała z postacią z... Naixina? W ogóle cała jej rodzinka zapadła mi w pamięć :3


Nadworny zboczeniec forumowy <3

Offline

 

#6 2013-08-09 12:59:10

urwena

Mazoku średniej klasy

Skąd: Ireland/Poland
Zarejestrowany: 2011-06-18
Posty: 83
Punktów :   

Re: eksperyment

Zapowiada sie interesujaco. Zawsze lubilam Twoj styl pisania, Charat, nie wspominajac o postaciach- bardzo dopracowane.... Zwlaszcza ciekawa dla mnie byla Merle.

Offline

 

#7 2013-08-09 15:26:27

Charat

Generał Mazoku

Skąd: Z nienacka
Zarejestrowany: 2011-06-04
Posty: 1325
Punktów :   
WWW

Re: eksperyment

Urwena, przestań, bo się rumienię teraz #^w^#

Odpowiadając na pytanie - założenie jest takie, że niewiele. Ok, jadę dalej z koksem.


You call it nightmare, I call it fun~!
I cut and slash.

Offline

 

#8 2013-08-09 15:46:18

 Meitsa

Lord Mazoku

Skąd: Scotland/Poland
Zarejestrowany: 2011-05-24
Posty: 2281
Punktów :   
WWW

Re: eksperyment

Ale to prawda, że twojego stylu nie da się nie lubić

Ganbare, Charat-chan!


Nadworny zboczeniec forumowy <3

Offline

 

#9 2013-08-09 16:32:47

Charat

Generał Mazoku

Skąd: Z nienacka
Zarejestrowany: 2011-06-04
Posty: 1325
Punktów :   
WWW

Re: eksperyment

No dopisałam kawałek


You call it nightmare, I call it fun~!
I cut and slash.

Offline

 

#10 2013-08-09 18:07:56

Charat

Generał Mazoku

Skąd: Z nienacka
Zarejestrowany: 2011-06-04
Posty: 1325
Punktów :   
WWW

Re: eksperyment

Turkot kół na żwirowym podjeździe prowadzącym do tylnego wejścia 'Antiques & Maces' zwrócił uwagę Filii. Podniosła głowę znad księgi rachunkowej, koncentrując spojrzenie na widoku za oknem. Zwykły człowiek musiałby wstać i odsunąć firankę, by dojrzeć coś więcej niż zarys postaci. Smoczyca jednak potrzebowała tylko ułamka sekundy na skupienie wzroku. Słuch ją nie mylił, wóz zatrzymał się dokładnie pod wyjściem ze sklepu. Normalnie to z niego właśnie korzystali dostawcy i kontrahenci. Jednak tego słonecznego przedpołudnia Filia nie spodziewała się żadnej dostawy a dwa największe zamówienia wysyłkowe już dawno były w realizacji.
Przez chwilę obserwowała, jak z wozu wysiada kilka osób. Rozmawiali przyciszonymi głosami, także nie mogła rozróżnić poszczególnych słów, z latwością jednak wyłapała obcy, śpiewny akcent.
Klienci.
Zeszła po schodach na parter, łapiąc po drodze fartuch i przewiązując go w pasie. Stanęła za ladą dokładnie w momencie, gdy klienci właśnie rozglądali się po części sklepowej. Wykorzystała zatem okazję, żeby się im przyjrzeć.
Do jej sklepu weszło przynajmniej pięć osób. Hałasy z zewnątrz sugerowały, że przynajmniej jeszcze trzy kręcą się wokół wozu. Najbliżej lady stał wysoki, szczupły mężczyzna o białych włosach. Miał na sobie płaszcz podróżny z obszytym futrem kapturem, zakrywającym niemal całą sylwetkę. Cerę miał smagłą, za pasem miał zatknięty miecz. Nie zauważył jej jeszcze, wzrok miał skupiony na swoich towarzyszach, zajętych przeglądaniem rozłożonych towarów.
- Witam w 'Antiques & Maces', w czym mogę państwu pomóc? - zapytała. Błyskawicznie wszystkie oczy skupiły się na jej osobie.
Mężczyzna, którego wcześniej zaobserwowała, zrobil krok w jej stronę. Skinął jej na powitanie głową.
- Dzień dobry. Chcielibyśmy zakupić kilka koniecznych rzeczy. - odezwał się z obcym akcentem białowłosy. Patrzył na Filię oczami błękitnymi jak niebo. - Również sprzedać, jeśli jest taka możliwość.
- To zależy od rodzaju towarów, jakie chcecie państwo sprzedać. - oświadczyła smoczyca.
Mężczyzna skinął głową i rzucił po cichu jakieś słowo. Do lady podeszła młoda dziewczyna. Ciemna skóra i podobne, choć łagodniejsze rysy twarzy upodabniały ją do mężczyzny. Jej wlosy były jednak jasnoróżowe, najprawdopodobniej ufarbowane. Zdradzały ją białe odrosty. Oczy również miała inne, mocno czerwone.
- Chciałabym sprzedać miecz. - oznajmiła bez wstępów.
Filia spojrzała na rękojeść miecza, wystającą zza pleców klientki. Ostrze musiało być niemal tak długie, jak wysoka była dziewczyna.
- Nie, nie chodzi o ten. Nie mam go w tej chwili przy sobie. - pokręciła głową czerwonooka, uśmiechając się. Uśmiech ten nadawał jej twarzy lekko kpiący wyraz. Kojarzył się z kotem. - To nie heavy blade, ale też klasa A+. Doskonale wyważony, obosieczny. Z hartowanej stali. Dodatkowo ma wzdłuż rylca wyryte runy, które po wymówieniu odpowiedniego zaklęcia rozgrzewają ostrze do bardzo wysokiej temperatury. Jest trochę przykrótki, tylko 50 centymetrów długości. Czy byłaby możliwość sprzedania go?
Filia słuchała uważnie. Specyfikacja niewiele jej mówiła, ostrzami wszelkiego rodzaju zajmował się Gravos. Jedno było pewne, mimo obcego akcentu panienka wcale nieźle posługiwała się tutejszą mową.
- Musiałabym go najpierw zobaczyć. - odparła.
Kolejny koci uśmiech i skinienie głową. Dziewczyna odeszła od lady, ustępując miejsca swojemu niebieskookiemu krewnemu.
- Mam listę. - oznajmił mężczyzna, kładąc na czystym blacie kawałek pergaminu i przesuwając go nieznacznie w stronę Filii.
Wyraźnym, pochyłym pismem w dwóch kolumnach wypisano nazwy towarów. Lista rzeczy na sprzedaż była niedługa. Zawierała jednak rzadko spotykane przedmioty. Smoczyca uśmiechnęła się nieznacznie.
Natomiast zamówienie do realizacji okazało się już mniej ekscytujące - zastawy stołowe, naczynia i sztućce, kilka waz. I broń.
- Większość z tych rzeczy mogę państwu sprzedać na miejscu, ale z realizacja tej części... - Filia stuknęła palcem w zamówienie, w sam środek litery o w słowie 'proch'. - Może potrwać nawet kilka tygodni. - uprzedziła.
Mężczyzna znów skinął głową. Nie zdradzał żadnych oznak zaskoczenia. Filia spojrzała na niego surowo. Zazwyczaj ludzie skonfrontowani ze smoczym spojrzeniem zaczynali się denerwować i sami wypełniali ciszę słowami. Zwłaszcza, jeśli nie mieli pojęcia o prawdziwej naturze Filii.
Jednak jej klient wyczerpał limit słów na dzisiaj i tylko dalej się w nią wpatrywał błękitnymi oczami.
- Czy chciałby pan omówić szczegóły zamówienia? - zapytała po dłuższej chwili.
Mężczyzna przechylił głowę nieco w bok. Miał podobny do czerwonookiej koci uśmiech. Nie odpowiedział, tylko obrócił się i spojrzał na swoich towarzyszy, wciąż zajętych przeglądaniem towarów. Wyszukał wzrokiem jedną z postaci i podszedł do niej z cichym pytaniem.
Filia odwróciła wzrok, nie mogła jednak nie usłyszeć strzępków konwersacji toczącej się w nieznanym, melodyjnym języku. Zauważyła, że właścicielka wielkiego miecza przygląda jej się, ale zanim zdążyła zareagować, do lady ponownie podszedł jasnowłosy.
Tym razem prowadził towarzyszkę. Kobieta wyglądała na jego rówieśnicę i była niezwykle urodziwa, jak na śmiertelniczkę. Miała delikatne rysy i prześliczne złocisto-żółte oczy o migdałowym kształcie.
- Chiicemy zakyupić tesz to. - oznajmiła, stawiając na blacie duży kubek. - Weziminy ich tyla. - postukała w zamówienie, dokładnie tak samo jak wcześniej Filia. Jej palec zatrzymał się jednak przy wypisanej liczbie 30.
Zerknęła przy tym na towarzysza, uśmiechając się do niego szeroko. Twarz mężczyzny od razu się wygładziła, odwzajemnił uśmiech.
- Weźmiemy od razu trzydzieści takich kubków, droga pani. - przetłumaczył kulawą wypowiedź swojej partnerki.
Filia skinęła głową i nacisnęła na dzwonek. Zza drzwi prowadzących do niewielkiego magazynu wyłoniła się Marie Lou.
- Dzwoniła pani, panno Filio? - zapytała, nerwowo wycierając ręce o fartuch i podchodząc do lady.
Smoczyca uśmiechnęła się do niej. Mężczyzna i czerwonooka nie okazali zdziwienia, ale ich przepiękna koleżanka zastygła na moment i wpatrywała się w Marie Lou jak w słowo Cephieda. W samym Seyrun nie spotykało się wielu zwierzołaków i zwierzoludzi, na obrzeżach pojawiali się zaś nieliczni. Piękna towarzyszka niebieskookiego musiała rzeczywiście przyjechać z bardzo daleka.

No i to tyle na dziś. Może mnie później natchnie.


You call it nightmare, I call it fun~!
I cut and slash.

Offline

 

#11 2013-08-09 18:10:43

Charat

Generał Mazoku

Skąd: Z nienacka
Zarejestrowany: 2011-06-04
Posty: 1325
Punktów :   
WWW

Re: eksperyment

Postanowiłam przerabiać ten tekst i doklejać w nowym poście, jak coś nowego powstanie.

I do założeń dodajemy:

- nie wchodzić w głowę bohaterom.
- pozwolić czytelnikom wyciągać własne wnioski odnośnie uczuć postaci.

Ciekawe, czy się uda. Jak coś zauważycie, błędy, literówki czy nielogiczne fragmenty, to trąbcie!


You call it nightmare, I call it fun~!
I cut and slash.

Offline

 

#12 2013-08-10 12:18:22

 Rinsey

Kapłan Mazoku

Zarejestrowany: 2011-08-23
Posty: 265
Punktów :   

Re: eksperyment

Zapowiada się bardzo ciekawie. Fajne opisy, które sprawiają, ze chce się czytać dalej.

Intrygujące są też Twoje ostatnie założenia. Sama nigdy tak nie robiłam, więc z uwagą będę się przyglądać Twojej pracy


Led through the mist by the milk-light of moon. All that was lost is revealed
Our long bygone burdens, mere echoes of the spring. But where have we come, and where shall we end?
If dreams can't come true, then why not pretend?

Offline

 

#13 2013-08-11 20:49:05

Charat

Generał Mazoku

Skąd: Z nienacka
Zarejestrowany: 2011-06-04
Posty: 1325
Punktów :   
WWW

Re: eksperyment

Dziękuję. Lubię opisy.
Przyznam, że najbardziej obawiam się opisów akcji, bo przy tych założeniach może być ciężko z utrzymaniem jej tempa. Ale postaram się.


You call it nightmare, I call it fun~!
I cut and slash.

Offline

 

#14 2013-08-11 20:59:51

 Meitsa

Lord Mazoku

Skąd: Scotland/Poland
Zarejestrowany: 2011-05-24
Posty: 2281
Punktów :   
WWW

Re: eksperyment

Ok, przeczytałam jeszcze raz i z błędów zabrakło mi przecinka przed a w pierwszym akapicie i brak polskiej litery w słowie łatwością, też pierwszy akapit.

"Chcielibyśmy zakupić kilka koniecznych rzeczy". Ja bym zamieniła koniecznych na niezbędnych, bo dziwnie się czyta. Chyba, że był to celowy zabieg, bo to wypowiedź obcokrajowca, który nie zna języka perfect.

Marie Lou to ta lisiczka od Jirasa?


Nadworny zboczeniec forumowy <3

Offline

 

#15 2013-08-12 09:57:51

 Rinsey

Kapłan Mazoku

Zarejestrowany: 2011-08-23
Posty: 265
Punktów :   

Re: eksperyment

Oj faktycznie O.o'. Akcja bez opisu aktualnej zawartości głowy... To faktycznie brzmi problematycznie... Więc tym bardziej jestem ciekawa, jak to zrobisz


Led through the mist by the milk-light of moon. All that was lost is revealed
Our long bygone burdens, mere echoes of the spring. But where have we come, and where shall we end?
If dreams can't come true, then why not pretend?

Offline

 

#16 2013-08-12 14:46:23

Charat

Generał Mazoku

Skąd: Z nienacka
Zarejestrowany: 2011-06-04
Posty: 1325
Punktów :   
WWW

Re: eksperyment

No to po kolei - błędy zostaną naprawione w następnym poście. O ile nie zapomnę. Bardzo dziękować.
Ja ze swojej strony wyłapałam 'słuch ją nie mylił'. Uh, jakiś polonista przewraca się w grobie. Powinno być 'słuch jej nie mylił'.

Hehe, chciałam, żebyście tak myślały. Wyjaśni się w następnym ujęciu.

Rinsey, sama jestem ciekawa. Z drugiej strony, trzeba sobie stawiać wyzwania.

Ok, piszę dalej, bo mam w głowie nowe sceny i chciałabym je przynajmniej naszkicować.


You call it nightmare, I call it fun~!
I cut and slash.

Offline

 

#17 2013-08-12 14:49:04

Charat

Generał Mazoku

Skąd: Z nienacka
Zarejestrowany: 2011-06-04
Posty: 1325
Punktów :   
WWW

Re: eksperyment

Turkot kół na żwirowym podjeździe prowadzącym do tylnego wejścia 'Antiques & Maces' zwrócił uwagę Filii. Podniosła głowę znad księgi rachunkowej, koncentrując spojrzenie na widoku za oknem. Zwykły człowiek musiałby wstać i odsunąć firankę, by dojrzeć coś więcej niż zarys postaci. Smoczyca jednak potrzebowała tylko ułamka sekundy na skupienie wzroku. Słuch jej nie mylił, wóz zatrzymał się dokładnie pod wyjściem ze sklepu. Normalnie to z niego właśnie korzystali dostawcy i kontrahenci. Jednak tego słonecznego przedpołudnia Filia nie spodziewała się żadnej dostawy, a dwa największe zamówienia wysyłkowe już dawno były w realizacji.
Przez chwilę obserwowała, jak z wozu wysiada kilka osób. Rozmawiali przyciszonymi głosami, także nie mogła rozróżnić poszczególnych słów, z łatwością jednak wyłapała obcy, śpiewny akcent.
Klienci.
Zeszła po schodach na parter, łapiąc po drodze fartuch i przewiązując go w pasie. Stanęła za ladą dokładnie w momencie, gdy klienci właśnie rozglądali się po części sklepowej. Wykorzystała zatem okazję, żeby się im przyjrzeć.
Do jej sklepu weszło przynajmniej pięć osób. Hałasy z zewnątrz sugerowały, że przynajmniej jeszcze trzy kręcą się wokół wozu. Najbliżej lady stał wysoki, szczupły mężczyzna o białych włosach. Miał na sobie płaszcz podróżny z obszytym futrem kapturem, zakrywającym niemal całą sylwetkę. Cerę miał smagłą, za pasem miał zatknięty miecz. Nie zauważył jej jeszcze, wzrok miał skupiony na swoich towarzyszach, zajętych przeglądaniem rozłożonych towarów.
- Witam w 'Antiques & Maces', w czym mogę państwu pomóc? - zapytała. Błyskawicznie wszystkie oczy skupiły się na jej osobie.
Mężczyzna, którego wcześniej zaobserwowała, zrobil krok w jej stronę. Skinął jej na powitanie głową.
- Dzień dobry. Chcielibyśmy zakupić kilka koniecznych rzeczy. - odezwał się z obcym akcentem białowłosy. Patrzył na Filię oczami błękitnymi jak niebo. - Również sprzedać, jeśli jest taka możliwość.
- To zależy od rodzaju towarów, jakie chcecie państwo sprzedać. - oświadczyła smoczyca.
Mężczyzna skinął głową i rzucił po cichu jakieś słowo. Do lady podeszła młoda dziewczyna. Ciemna skóra i podobne, choć łagodniejsze rysy twarzy upodabniały ją do mężczyzny. Jej wlosy były jednak jasnoróżowe, najprawdopodobniej ufarbowane. Zdradzały ją białe odrosty. Oczy również miała inne, mocno czerwone.
- Chciałabym sprzedać miecz. - oznajmiła bez wstępów.
Filia spojrzała na rękojeść miecza, wystającą zza pleców klientki. Ostrze musiało być niemal tak długie, jak wysoka była dziewczyna.
- Nie, nie chodzi o ten. Nie mam go w tej chwili przy sobie. - pokręciła głową czerwonooka, uśmiechając się. Uśmiech ten nadawał jej twarzy lekko kpiący wyraz. Kojarzył się z kotem. - To nie heavy blade, ale też klasa A+. Doskonale wyważony, obosieczny. Z hartowanej stali. Dodatkowo ma wzdłuż rylca wyryte runy, które po wymówieniu odpowiedniego zaklęcia rozgrzewają ostrze do bardzo wysokiej temperatury. Jest trochę przykrótki, tylko 50 centymetrów długości. Czy byłaby możliwość sprzedania go?
Filia słuchała uważnie. Specyfikacja niewiele jej mówiła, ostrzami wszelkiego rodzaju zajmował się Gravos. Jedno było pewne, mimo obcego akcentu panienka wcale nieźle posługiwała się tutejszą mową.
- Musiałabym go najpierw zobaczyć. - odparła.
Kolejny koci uśmiech i skinienie głową. Dziewczyna odeszła od lady, ustępując miejsca swojemu niebieskookiemu krewnemu.
- Mam listę. - oznajmił mężczyzna, kładąc na czystym blacie kawałek pergaminu i przesuwając go nieznacznie w stronę Filii.
Wyraźnym, pochyłym pismem w dwóch kolumnach wypisano nazwy towarów. Lista rzeczy na sprzedaż była niedługa. Zawierała jednak rzadko spotykane przedmioty. Smoczyca uśmiechnęła się nieznacznie.
Natomiast zamówienie do realizacji okazało się już mniej ekscytujące - zastawy stołowe, naczynia i sztućce, kilka waz. I broń.
- Większość z tych rzeczy mogę państwu sprzedać na miejscu, ale z realizacja tej części... - Filia stuknęła palcem w zamówienie, w sam środek litery o w słowie 'proch'. - Może potrwać nawet kilka tygodni. - uprzedziła.
Mężczyzna znów skinął głową. Nie zdradzał żadnych oznak zaskoczenia. Filia spojrzała na niego surowo. Zazwyczaj ludzie skonfrontowani ze smoczym spojrzeniem zaczynali się denerwować i sami wypełniali ciszę słowami. Zwłaszcza, jeśli nie mieli pojęcia o prawdziwej naturze Filii.
Jednak jej klient wyczerpał limit słów na dzisiaj i tylko dalej się w nią wpatrywał błękitnymi oczami.
- Czy chciałby pan omówić szczegóły zamówienia? - zapytała po dłuższej chwili.
Mężczyzna przechylił głowę nieco w bok. Miał podobny do czerwonookiej koci uśmiech. Nie odpowiedział, tylko obrócił się i spojrzał na swoich towarzyszy, wciąż zajętych przeglądaniem towarów. Wyszukał wzrokiem jedną z postaci i podszedł do niej z cichym pytaniem.
Filia odwróciła wzrok, nie mogła jednak nie usłyszeć strzępków konwersacji toczącej się w nieznanym, melodyjnym języku. Zauważyła, że właścicielka wielkiego miecza przygląda jej się, ale zanim zdążyła zareagować, do lady ponownie podszedł jasnowłosy.
Tym razem prowadził towarzyszkę. Kobieta wyglądała na jego rówieśnicę i była niezwykle urodziwa, jak na śmiertelniczkę. Miała delikatne rysy i prześliczne złocisto-żółte oczy o migdałowym kształcie.
- Chiicemy zakyupić tesz to. - oznajmiła, stawiając na blacie duży kubek. - Weziminy ich tyla. - postukała w zamówienie, dokładnie tak samo jak wcześniej Filia. Jej palec zatrzymał się jednak przy wypisanej liczbie 30.
Zerknęła przy tym na towarzysza, uśmiechając się do niego szeroko. Twarz mężczyzny od razu się wygładziła, odwzajemnił uśmiech.
- Weźmiemy od razu trzydzieści takich kubków, droga pani. - przetłumaczył kulawą wypowiedź swojej partnerki.
Filia skinęła głową i nacisnęła na dzwonek. Zza drzwi prowadzących do niewielkiego magazynu wyłoniła się Marie Lou.
- Dzwoniła pani, panno Filio? - zapytała, nerwowo wycierając ręce o fartuch i podchodząc do lady.
Smoczyca uśmiechnęła się do niej. Mężczyzna i czerwonooka nie okazali zdziwienia, ale ich przepiękna koleżanka zastygła na moment i wpatrywała się w Marie Lou jak w słowo Cephieda. W samym Seyrun nie spotykało się wielu zwierzołaków i zwierzoludzi, na obrzeżach pojawiali się zaś nieliczni. Piękna towarzyszka niebieskookiego musiała rzeczywiście przyjechać z bardzo daleka.
- Nii soposziewajla ja sye Ecaflipa uzieć tu pszi Siejrun. - stwierdziła urodziwa niewiasta. - Czuiye sye jaki bym do byłych czasuch zierkała, gdy ja mauła diziencinka.
Filia zerknęła na swoją pomocnicę. Marie Lou pochyliła się i położyła uszy po sobie, marszcząc brwi i poruszając ustami bez wydawania dźwięku.
- Jeśli dobrze rozumiem, przypominam pani dzieciństwo w rodzinnych stronach? - spytała ostrożnie.
- Da. Byłe czasy, juz moiye grodno nye istnieye do pszyślich dni. - wytłumaczyła kulawo kobieta.
Oczy Marie Lou zrobiły się jeszcze większe, a koniuszek pokrytych futerkiem ust drgnął lekko.
- Obawiam się, że niewiele z tego rozumiem. - oznajmiła.
- Ślevki, pomuc ty mye, jak mówi na to? - kobieta pociągnęła towarzysza za rękaw.
Mężczyzna znów rozjaśnił się, skupiając całą uwagę na partnerce.
- Moja żona pochodzi z dalekiego, nieistniejącego już kraju. - wyjaśnił, obejmując żółtooką. - W jej rodzinnym mieście mieszkał potężny klan Ecaflipów, których pani tygrysia uroda bardzo mojej Kosuh przypomina dziecięce lata.
- Ah, teraz wszystko jasne. - rozpromieniła się Marie Lou. - W takim razie, czy mogę pani pokazać pełną ofertę kubków? A pan pewnie też nietutejszy? - przeniosła bystre spojrzenie na mężczyznę zwanego Ślevki.
Białowłosy pokręcił głową.
- Jesteśmy tu przejazdem. Zatrzymamy się najdłużej na kilka miesięcy, może krócej.
Zanim Marie Lou zdołała wyciągnąć dalsze informacje z przyjezdnych, do sklepu weszła kolejna osoba. Tym razem była to mała dziewczynka, mogła mieć około dziesięciu lat. Białe włosy uczesane w dwa kucyki i przenikliwie błękitne oczy nie pozostawiały wątpliwości co do pokrewieństwa ze Ślevkim.
- Mammi, tatti... O, dzień dobry paniom. - mała przystanęła w drzwiach, przyglądając się uważnie Filii i Marie Lou.
- Pola. - ucieszyła się kobieta, odwracając się w stronę dziewczynki tak szybko, że jeden z warkoczy wymknął się z misternej fryzury i teraz dyndał jej obok ucha. Kosuh pasowała urodą do całej familii, miała jasnofioletowe, jedwabiste włosy zaplecione w w cienkie warkoczyki. Całość została pomysłowo spięta nad karkiem.
Zółtooka przywołała dziewczynkę skinieniem dłoni. Ślevki schylił się i podniósł małą.
- Mammi potrzebuje tłumacza. Pójdziecie z panią wybierać wzory na kubkach. - polecił.
Dziewczynka zgodziła się entuzjastycznie i oddaliła się wraz z matka na zaplecze, odpowiadając w jej imieniu na pytania Marie Lou. Filia słyszała jeszcze przez chwilę, jak mała opowiada o swoim młodszym bracie, który nie mógł przyjechać z powodu przeziębienia.
Skupiła się na wytłumieniu odgłosów z zaplecza, kierując uwagę na milczącego białowłosego i jego równie milczącą świtę.
Ślevki przyglądał się jej w skupieniu, ze spokojem znosząc smocze spojrzenie. Filia zignorowała to i znów pochyliła głowę nad listą.
- Część towarów mogą państwo zabrać od razu. - przypomniała, odznaczając te towary, które miała jeszcze w magazynie. Niektóre pozycje była w stanie zrealizować jedynie częściowo, co zresztą zaznaczyła. Wypisała też przewidywane terminu uzupełnienia zapasów.
Blękitnooki śledził jej zapiski, co jakiś czas kiwając głową.
- Gotowe. - Filia odchyliła się, przesuwając papier po blacie w kierunku mężczyzny.
- Merle. - odezwał się Ślevki, nie spuszczając wzroku ze smoczycy. - Powiedz, że mają podstawić wóz.
Czerwonooka skinęła głową i ruszyła do wyjścia na podwórze. W tej samej chwili drzwi otworzyły się z trzaskiem i do środka wbiegła dwójka roześmianych zwierzoludzkich dzieci.
- Palou! Lily! Nie wolno biegać po sklepie. - zwróciła im uwagę Filia.
Oba liski zatrzymały się i opuściły głowy, wpatrując się w podłogę. Puszyste kity ogonów też pochyliły się ku dołowi, koniuszki podrygiwały niespokojnie.
- Gdzie jest Marie Lou? - zapytała dziewczynka cicho. Cała była ruda, dużo ciemniejsza od brata. Przypominała Jillasa.
- Z klientami. Gdzie jest Terry? - Filia złagodziła trochę ton.
Lily opuściła głowę, za to jej starszy brat zaryzykował szybkie spojrzenie na Filię.
- Nie wiemy. Zostawił nas nad rzeką. Szukaliśmy go i wołaliśmy, ale nie odpowiadał. Pewnie jest znowu głodny... - ostatnie zdanie zostało trwożnie wyszeptane. Smoczyca zmarszczyła brwi.
- Jak to nie wiecie... - zaczęła.
Urwała, gdy do pomieszczenia wbiegł chudy chłopiec. Długie, zielone włosy przysłaniały mu oczy. Nie zauważył czerwonookiej i wpadł na nią z rozpędu. Dziewczyna zdążyła chwycić się za klamkę od drzwi. Chłopiec odbił się i poleciał na plecy, uderzając boleśnie łopatkami o próg.
- Terry! - krzyknęła Filia, obserwując, jak dzieciak gramoli się z ziemi. - Co robisz? Tyle razy prosiłam, żeby nie biegać po sklepie. Przeproś panią.
Chłopiec spojrzał na smoczycę krzywo spod zmierzwionej grzywy, siadając prosto.
- Przepra... - zaczął, obracając głowę w kierunku dziewczyny. I zaniemówił.
- Nic nie szkodzi. Cały jesteś, kawalerze? - zaśmiała się czerwonooka, wyciągając dłoń w kierunku siedzącego. - Jestem Merle. A ty?
- ... szam panią. - dokończył chłopiec, wciąż zagapiony. - Terry. Yyy, Valterria. Yy, ten, jestem cały.
Złotooki Valteria wciąż siedział zapatrzony w dziewczynę, pozwalając jej trzymać się za rękę. Nie spodziewał się, że dłoń Merle muśnie szybko nadgarstek i chwyci go za łokieć. Porządne pociągnięcie postawiło chłopca na nogi.
- Dziękuję. Ale ma pani fajny miecz. - wyrzucił z siebie zielonowłosy, zanim jeszcze na dobre złapał równowagę.
- Nie ma za co. Jaki miły komplement. Na pewno nic cię nie boli? - upewniła się czerwonooka, pochylając się lekko ku Terry'emu.
Chlopak gwałtownie pokręcił głową.
- No to lecę dalej. Trzymaj się, Valterria. - Merle lekko musnęła dłonią policzek chłopca, wyminęła go i wyszła na podwórze. W ślad za nią postąpili pozostali towarzysze Ślevkiego.
Filia spojrzała na całą trójkę surowo.
- Terry, to było bardzo nieeleganckie. - ponownie zwróciła mu uwagę. Przybrany syn przyjął to ze wzruszeniem ramion, nie patrząc w jej stronę. - Elena z pewnością nakryła już do stołu. Możecie już iść na obiad.
Cała trójka ucieszyła się wyraźnie. Palou ujął siostrę pod ramię, prowadząc ją w stronę schodów. Valterria był tuż za nimi.
- Zaczekaj, Terry. Pomożesz mi jeszcze z klientami. Podejdź tu.

Ostatnio edytowany przez Charat (2013-08-13 14:47:52)


You call it nightmare, I call it fun~!
I cut and slash.

Offline

 

#18 2013-08-12 15:03:23

 Rinsey

Kapłan Mazoku

Zarejestrowany: 2011-08-23
Posty: 265
Punktów :   

Re: eksperyment

Jeszcze więcej czytania! *.* Czuję się rozpieszczana , ale też przeczytam dopiero wieczorem.


Led through the mist by the milk-light of moon. All that was lost is revealed
Our long bygone burdens, mere echoes of the spring. But where have we come, and where shall we end?
If dreams can't come true, then why not pretend?

Offline

 

#19 2013-08-12 16:25:38

Charat

Generał Mazoku

Skąd: Z nienacka
Zarejestrowany: 2011-06-04
Posty: 1325
Punktów :   
WWW

Re: eksperyment

Na razie dużo nie ma. Właściwie to na razie gmatwam, a nie wyjaśniam Ale przyjemności i mam nadzieję na krytyczne uwagi.


You call it nightmare, I call it fun~!
I cut and slash.

Offline

 

#20 2013-08-12 16:48:27

 Meitsa

Lord Mazoku

Skąd: Scotland/Poland
Zarejestrowany: 2011-05-24
Posty: 2281
Punktów :   
WWW

Re: eksperyment

Ale ludziów, jak mrówków się narobiło
Ale na razie się ogarniam Jestem pozytywnie zaskoczona tym, że w sklepie mieszka tyle osób i pomaga Filii. Sprawia to wrażenie normalnej rodziny z rodzinnym interesem.
Jedno pytanko, dlaczego Terry?
Koślawy język momentami naprawdę wymaga tłumaczenia "da" kojarzy mi się ze szkockim


Nadworny zboczeniec forumowy <3

Offline

 

#21 2013-08-12 17:43:35

Charat

Generał Mazoku

Skąd: Z nienacka
Zarejestrowany: 2011-06-04
Posty: 1325
Punktów :   
WWW

Re: eksperyment

Ano, Filia prowadzi duży interes. Ślevki przyszedł z żoną, Merle i jeszcze trzema waflami do sklepu, potem doszła jeszcze jego córka Pola.
W sklepie pomaga jeszcze Marie Lou (się wyjaśni któż to). Potem przyszły dzieciaki - dwa male liski i Valterria.

A Terry to od Valterrii właśnie. Wyjaśni się dalej, dlaczego tak.

No i jest jeszcze Elena, która przygotowuje obiad. Hmm, kim jest Elena? Elena to według slayersowej Wikipedii imię tej lisiczki, co przygarnęła Jillasa

A Kosuh mówi z akcentem a'la Ukraina/Ruś, dodatkowo miesza szyk zdania. Cieszę się, że ją ciężko zrozumieć Obiecuję zamieścić tłumaczenie, jeśli będzie bardzo niezrozumiała. Na razie, mam nadzieję, wszystko wyjaśnione?


You call it nightmare, I call it fun~!
I cut and slash.

Offline

 

#22 2013-08-12 22:38:02

 Meitsa

Lord Mazoku

Skąd: Scotland/Poland
Zarejestrowany: 2011-05-24
Posty: 2281
Punktów :   
WWW

Re: eksperyment

O, to teraz tylko brakuje odpowiedzi o tajemnicza Marie Lou
A faktycznie Terry i Valteria trochę podobnie brzmi.

Grrr, jak ja nie lubię ukraińskiego >.<* za ciula ich nie rozumiem, a oni są pewni, ze ich rozumiesz _^_

Znowu będzie Merle x Val?


Nadworny zboczeniec forumowy <3

Offline

 

#23 2013-08-12 23:53:17

Charat

Generał Mazoku

Skąd: Z nienacka
Zarejestrowany: 2011-06-04
Posty: 1325
Punktów :   
WWW

Re: eksperyment

Ten 'Terry' ma swoje uzasadnienie, mam nadzieję to wyjaśnić niedługo.

No to nie ukraiński, a rosyjski. Białoruski. Grunt, że Kosuh zaciąga mocno.

Hmm, a ma być? Bo Valuś w tym tekście to chłopiec a Merle dorosła pannica.


You call it nightmare, I call it fun~!
I cut and slash.

Offline

 

#24 2013-08-12 23:56:39

 Meitsa

Lord Mazoku

Skąd: Scotland/Poland
Zarejestrowany: 2011-05-24
Posty: 2281
Punktów :   
WWW

Re: eksperyment

Relacja miedzy tymi dwojga miała swój urok

Ano, zaciąga


Nadworny zboczeniec forumowy <3

Offline

 

#25 2013-08-12 23:58:01

Charat

Generał Mazoku

Skąd: Z nienacka
Zarejestrowany: 2011-06-04
Posty: 1325
Punktów :   
WWW

Re: eksperyment

Nie obiecuję, zobaczymy, gdzie mnie eksperyment poniesie
Na razie planuję Xellossa.


You call it nightmare, I call it fun~!
I cut and slash.

Offline

 

#26 2013-08-13 00:14:36

 Meitsa

Lord Mazoku

Skąd: Scotland/Poland
Zarejestrowany: 2011-05-24
Posty: 2281
Punktów :   
WWW

Re: eksperyment

Yey~! <fanki piszczą>


Nadworny zboczeniec forumowy <3

Offline

 

#27 2013-08-13 00:17:33

Charat

Generał Mazoku

Skąd: Z nienacka
Zarejestrowany: 2011-06-04
Posty: 1325
Punktów :   
WWW

Re: eksperyment

Jeszcze się nie pojawił a już piszczą?
Swoją drogą, jak Xelloss się pojawia, to się większy chaos robi.


You call it nightmare, I call it fun~!
I cut and slash.

Offline

 

#28 2013-08-13 00:20:37

 Meitsa

Lord Mazoku

Skąd: Scotland/Poland
Zarejestrowany: 2011-05-24
Posty: 2281
Punktów :   
WWW

Re: eksperyment

Wiedz, ze cos sie dzieje :3


Nadworny zboczeniec forumowy <3

Offline

 

#29 2013-08-13 00:26:21

Charat

Generał Mazoku

Skąd: Z nienacka
Zarejestrowany: 2011-06-04
Posty: 1325
Punktów :   
WWW

Re: eksperyment

Teraz widzę Xellossa na ambonie, jak opowiada głupoty i wkręca ludzi, udając, że go przysłała jakaś świątynia Cephieda.
Dzięki za wizję.


You call it nightmare, I call it fun~!
I cut and slash.

Offline

 

#30 2013-08-13 00:28:08

 Meitsa

Lord Mazoku

Skąd: Scotland/Poland
Zarejestrowany: 2011-05-24
Posty: 2281
Punktów :   
WWW

Re: eksperyment

Nie głupie! W koncu jest kapłanem więc w przerwach miedzy misjami musi dbać o wiernych Shabbiego i podkradac ciuchy Filii aby szerzyc nieprawdę


Nadworny zboczeniec forumowy <3

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
hotels-world.pl planetaziemia Sopot pola namiotowe