Meitsa - 2011-06-04 12:13:42

Ok, jak obiecałam wróciłam do pisania. Na razie macie małą część tego co będzie zawierał pierwszy rozdział. Moje marne wypociny nie dorównują jakością twórczości Socki, ale mam nadzieję, że mi to wybczycie. Jeżeli macie jakies techniczne uwagi to piszcie bo mam wrażenie, że ukrył się taki błąd i to nie jeden ^^'



Przeznaczenie #1 (fragment)


-Miejmy nadzieję, że się uda… - dało się słyszeć cichy głos kobiety, która z uwagą i wielkim skupieniem przyglądała się trzymanej w dłoni menzurce z płynem, który pod wpływem mieszania zmienił kolor z barwy żółtej na zieloną. Kobieta spojrzała już chyba po raz dziesiąty do notatek by upewnić się, że o niczym nie zapomniała po czym skierowała wzrok na drzwi swojego laboratorium sprawdzając czy są zamknięte. Ponownie zainteresowała się menzurką z płynem. Chwyciła ją po czym duszkiem wypiła jej zawartość – Żebyś wreszcie zdechł, ty pasożycie! – z hukiem uderzyła pustym naczyniem o blat. Nie minęło pięć minut jak kobieta zaczęła zwijać się z bólu i z ledwością łapać powietrze. Usiłowała nie krzyczeć żeby tylko nie wywołać niepotrzebnego zamieszania. W końcu poczuła jak siły ją opuszczają, zakręciło jej się w głowie i próbując złapać równowagę, chwytając czego się da, strąciła pobliskie książki i pojemniki z nieznaną zawartością. Wreszcie nieprzytomna osunęła się na podłogę.
Zastało ją południe gdy się ocknęła. Rozejrzała się nieprzytomnie po swoim laboratorium i pierwszą rzeczą jaką zobaczyła był zrobiony przez nią bałagan. Złapała się za brzuch lekko go masując.
- Czyżby się udało…? – zapytała niepewnie samą siebie. Wstała tak szybko jak pozwalały jej na to siły. Podeszła do biurka w celu znalezienia odpowiedniego sprzętu do pobierania próbek i robienia testów. Wzięła strzykawkę, wbiła ją sobie w rękę i pobrała krew. Następnie za pomocą specjalnej pipety porozdzielała czerwony płyn do małych fiolek i dodała do każdej po kilka kropli przezroczystego płynu – Teraz pozostało tylko czekać… - miała godzinę czasu zanim mieszanina wejdzie w reakcję chemiczną i będzie mogła sprawdzić wyniki. Dla zabicia czasu postanowiła posprzątać powstały bałagan. Założyła nową parę rękawiczek ochronnych i zaczęła układać na szafce ocalałe szklane pojemniki. Zawartość tych pozbijanych nie nadawała się już do użytku – No trudno, tymianek i szałwię zbiorę bez problemu, gorzej z dziurawcem. – westchnęła głęboko. Po uporządkowaniu biblioteki zielarskiej sprawdziła czas i zauważyła, że już pora zrobić testy. Wyjęła z szuflady specjalne paski testowe i każdy zanurzyła w roztworze krwi i nieznanej substancji. Odczekała kilka minut po czym zaczęła sprawdzać wyniki. Zagryzła dolną wargę gdy okazało się, że pierwszy test wyszedł pozytywny, zaczęła gorączkowo sprawdzać pozostałe, ale wyniki były takie same co na pierwszym. W napadzie wściekłości chwyciła wszystkie próbki i z całym impetem rozbiła je o podłogę – Na skorupę jaja pierwszego Złotego Smoka! – zaklęła ostro – Dziesięć lat minęło a ja wciąż nie mogę się ciebie pozbyć! – podeszła szybkim krokiem do szuflady z notatkami i zaczęła szukać przepisów, których jeszcze nie sprawdzała, znalazła tylko jeden – Więc ten jest ostatni… - odpowiedziała jej głucha cisza.

Socki - 2011-06-04 12:39:35

Okeeeej zaintrygowałaś mnie. Tego jeszcze nie grali ... i coś czuję, że może być wesoło :3 Jestem na TAK


A błędy. Błędów właściwie nie robisz, a właściwie robisz takie tyciusie, których nikt normalny nie zauważy. XD No ale jeżeli byłabyś zainteresowana, to... o to czego nauczyło mnie moje kochane KJP:
-która z uwagą i wielkim skupieniem przyglądała - błąd gramatyczny- błędne użycie wyrażenia przyimkowego- przyglądać się czemuś W wielkim skupieniu. Ale  tego nikt pewnie nie zauważy, bo tak się mówi czyli błąd tylko na poziome normy wzorcowej ^^
-Usiłowała nie krzyczeć żeby tylko nie wywołać - złe spójniki skorelowane i szyk, bo to zdanie okolicznikowe celu... więc chyba lepiej by było: Aby nie wywołać paniki, starała się nie krzyczeć. W obawie, że może wywołać panikę, starała się nie krzyczeć ...


Kurcze już nie mogę doczekać się dalszej części ;3 Jest super

Meitsa - 2011-06-04 12:47:15

Ha, czułam, że w tych miejscach będą błędy, dziękuję za uwagi ^^
A jakieś domysły o co może chodzić? XD

Socki - 2011-06-04 12:50:05

EEE chyba nie chodzi o tasiemca, nie ?

Meitsa - 2011-06-04 12:52:46

Byłoby śmiesznie gdyby cala historia krązyla wokól niepozornego tasiemca XD Ale dawajcie dalej, nawet te najdziwniejsze i najbardziej absurdalne teorie XD

Socki - 2011-06-04 13:16:01

Dobra... ale gówna bohaterka to nie Filia? Znaczy się, wspominałaś coś o dzieciach... ale Filia, która mówi o dziecku pasożyt... i te drinki z palemką. Ciężko powiedzieć.

Meitsa - 2011-06-04 13:27:44

Jak wspomniałaś wcześniej "tego jeszcze nie grali" ;) Ja teraz kombinuje na wszelkie możliwe sposoby i łamie stereotypy ^^

Socki - 2011-06-04 13:47:07

FILIAAA!!! ???

No to przebiłaś wszystkich ...

Meitsa - 2011-06-04 14:02:37

Tak, to Filia XD Tylko czemu jesteś taka przerażona? To mnie zastanawia ^^'

Socki - 2011-06-04 16:14:33

No... ogólnie... taka jakby zaskoczka ! Ok... pisz, pisz, szybko pisz!!!!!!!!!!!!!!

Guenh - 2011-06-04 16:49:20

uwaga, zgaduję:
Xellos ją zapylił.
? dobrze? :D

Meitsa - 2011-06-04 16:57:12

Zakładajac, że ją "zapylił" to jak to zrobił? :D

Guenh - 2011-06-04 17:29:24

Hmm. Logicznie rzecz ujmując, musiałby ją zgwałcić, skoro tak jej się to nie podoba (chociaż zastanawia mnie w tym momencie fragment mówiący o 10 latach...)
Mógł ją też zatruć.

A może pasożyt jest metaforą jakiegoś wspomnienia - kto wie?

Zagadkowaś, Meitsa :)

Socki - 2011-06-04 18:48:10

mówię wam.... tasiemiec

Meitsa - 2011-06-04 21:13:35

A może ma nowotwór? ;)

Chciałam wrzucić dłuższy fragment, ale właściwie składa się z dwóch wątków to mogę ten pierwszy już zapodać. Zaczęłam się rozpisywać i nie mogę skończyć tego drugiego XD

_______________________

-Xellosie, mam dla ciebie nową misję. – Władczyni Bestii Zellas Metallium stała tyłem do swojego klęczącego kapłana spoglądając na Wyspę Wilczej Watahy przez okno swej posiadłości – Chciałabym żebyś dowiedział się wszystkiego na temat przeznaczenia.
- Przeznaczenia? – Xellos powtórzył za nią. Może i był lekko zdziwiony tym faktem, ale za żadne skarby świata nie dałby po sobie tego poznać nawet najmniejszym ruchem swojego ciała ani barwą głosu.
- Tak Xellosie, doszły mnie słuchy, że ktoś pociąga za sznurki, i że ten ktoś decyduje o losach świata. Ponoć to prawa ręka Lord of Nighrmares. Pomyśl Xellosie, gdyby mieć taką władzę rasa Mazoku bez najmniejszych problemów zapanowałaby nad światem i nastałby kompletny chaos. Bylibyśmy górą nad Smokami i nie byłoby to chwilowe zwycięstwo, ale nowy porządek świata. – Zellas odwróciła się w stronę swojego kapłana. Zachodzące słońce rzucało tak silny blask, że widział tylko czarny zarys jej sylwetki. Poszedłby jednak o zakład, że uśmiechała się i to w ten swój paskudny sposób mówiący, że to nie może się nie udać.
- A nie lepiej po prostu zabić pozostałe Smoki, których została zaledwie garstka?
- Wtedy nie byłoby już zabawy. Dzięki przeznaczeniu moglibyśmy sobie zapewnić odgórne zwycięstwo. Dumne i zapatrzone w siebie Smoki będą za wszelką cenę próbować ocalić świat nie wiedząc o swojej przegranej. Będziemy patrzeć jak resztkami sił i nadziei doprowadzają do zagłady własną rasę. To będzie bardzo zabawne. Nie jest sztuką zabić Smoka od tak po prostu. Trzeba to zrobić po naszemu. – zaśmiała się doniośle. – Ułatwię ci trochę zadanie. Udasz się do tej wariatki, która mieszka w Morzu Demonów.
- Rozumiem, że Deep Sea Dolphin, która umie przewidywać przyszłość, nie powinna mieć większych problemów w dostarczeniu najważniejszych informacji. – Xellos był coraz bardziej zaciekawiony tym tematem. W końcu coś zaczęłoby się dziać.
- Otóż to, mój drogi Xellosie, otóż to. Odkąd bariera upadła, niech na coś się przyda. Wróć jak tylko dowiesz się czegoś wartościowego. Możesz już odejść. – odwróciła się powrotem w stronę okna.
- Wedle rozkazu, Pani. – chwilę potem kapłan zdematerializował się.
- Jeżeli przeznaczenie naprawdę istnieje, to ciekawe czy moje działania też są wynikiem decyzji jakieś siły wyższej… - pogoda za oknem zaczęła się zmieniać. Z północy naciągały ciężkie burzowe chmury. Silny podmuch wiatru potargał jej rudą czuprynę – Albo Dynast jest dziś nie w humorze, że takie chmury od niego przywiało, albo już ktoś próbuje mi przeszkodzić. – chwyciła swoją kamizelkę z kołnierzem z wilczego futra, która leżała na pobliskim krześle i ubrała się w nią – Chyba będzie ciekawej niż mi się wydaje. – poszła w głąb swojej posiadłości w znanym tylko sobie celu. A może nie tylko jej?

Socki - 2011-06-04 21:44:10

nieeee wieeeeem oO nie wiem jak to jeść !!!!

Meitsa - 2011-06-04 22:06:43

Normalnie, pałeczkami XD

Ale szczerze, to przerażają mnie twoje reakcje, Socki ^^'

Socki - 2011-06-04 22:34:16

? Ale jak to ?

Meitsa - 2011-06-04 22:57:37

No bo nie wiem czy ta reakcja jest w sensie pozytywnym czy negatywnym ^^'

Kurczę, chcę dodać kolejny fragment a ja pisze i piszę i skończyć nie mogę bo piszę o Dolphin i mam niezłą frajdę XD

Socki - 2011-06-04 22:59:49

tak fajnie...


Pisz, pisz im więcej tym lepiej :)

Meitsa - 2011-06-05 00:15:00

Ok, kolejna, tym razem dłuższa, część pierwszego rozdziału ^^

_______

- O rety, rety… - Xellos zmaterializował na samym środku Morza Demonów – Ciekawe czy nasza szanowna Pani Delfina raczy mnie wpuścić do swojej posiadłości. – jaka była Deep Sea Dolphin, wiedział chyba każdy Mazoku. Drugiego tak zdziwaczałego Demona jak ona świat chyba nie widział i oby nie zobaczył. Pomińmy już fakt, że potrafi przewidywać przyszłość i ma prorocze wizje. Gorsze, że jest próżna i chciwa bardziej niż wszyscy ludzie razem wzięci. Mógł potwierdzić plotki, że kilka razy dziennie zakładała na siebie inną suknię, oczywiście każda z jak najdroższego materiału i ozdobione najrzadszymi kamieniami szlachetnymi. Jej podwodna siedziba wręcz oślepiała swym przepychem. Żeby było zabawniej, bardzo często zmieniała cały wystrój łącznie z granitowymi podłogami i marmurowymi kolumnami. Ciekawe co dziś nowego zobaczy. W każdym razie zamek w Saillune mógł się schować ze swoim wystrojem i zbiorami. Dolphin od zawsze uważała się za arystokratkę wśród Mazoku mimo, że nie było ku temu żadnych podstaw, ale jak to się mówi, wariatów nie można zrozumieć, oni po prostu są z całym swoim jestestwem i trzeba przyjąć to do wiadomości co Xellos już dawno zrobił i zaczął ją traktować niczym rzadkie i ciekawe zjawisko na niebie, które można obserwować. Kapłan obniżył lot tak, że morskie fale prawie go dosięgały. O dziwo prawie od razu w wodzie zaczęła robić się dziura, która miała zapewnić swobodny dostęp do morskiego dna – Hm, czyżby mnie oczekiwano? – uśmiechnął się do siebie po czym wleciał do dziury. Na jej końcu znajdowała się kamienna grota. Gdy tylko przestąpił jej próg woda zalała drogę powrotu. Co ciekawe, nie zalała groty, tak jakby otaczała ją niewidzialna bariera. Jednak na kapłanie nie robiło to żadnego wrażenia i przeszedł się skalnym korytarzem aż dodarł do wielkich drzwi zdobionymi złotymi ornamentami. Nie stosując się do podstawowych zasad savoir- vivru otworzył je i bezceremonialnie wszedł do środka. Tak, zastał go tam drugi korytarz, który nie miał chyba końca. Różnił się tym od pierwszego, że cały, od podłogi przez ściany po sufit był wyłożony masą perłową i bursztynami przyozdobionymi na kształt wymyślnych kwiatów. Jak mógł się spodziewać oprócz niezliczonej ilości drzwi znaleźć można było całą masę obrazów przedstawiającą tylko i wyłącznie Dolphin – Nie ma to jak być narcyzem. – Xellos był wyraźnie zniesmaczony. Uważał siebie za osobę, której mało kto może dorównać, ale Dolphin biła wszystkich na głowę i nie miał najmniejszego zamiaru z nią konkurować. W oddali długiego korytarza dostrzegł kształty drugich okazałych drzwi, które tym razem witały go otworem. Po przekroczeniu ich progu znalazł się w oficjalnej części posiadłości. Pomieszczenie było zbudowane na kształt koła, na środku stał sporych rozmiarów okrągły stół, przy którym znajdowały się przystaniowe po przeciwnych stronach dwa krzesła. Jak się domyślił, jedno dla gospodarza, drugie dla gościa. Mniejsza jednak o kształt pokoju, to co wprawiłoby w osłupienie nie jednego człowieka, a Linę Inverse w szał grabienia, był wystrój. Cała komnata, po najdrobniejszy szczegół była zrobiona z bursztynów. Podłoga, świeczniki, kwiaty w wazonach, żyrandole, dosłownie wszystko. Kapłan już się domyślił, gdzie należy szukać zaginionej wieki temu Bursztynowej Komnaty. Może zrobi Dolphin małego psikusa i powie o tym Linie? Nim zdążył podjąć decyzję inne drzwi roztworzyły się i do komnaty weszła wysoka kobieta o czarnych włosach i skórze w kolorze kości słoniowej. Przyodziana była w bogato zdobioną błękitną suknię balową, która szeleściła przy każdym jej kroku. Z tego co było mu wiadome, takie suknie potrafiły sporo ważyć i poruszanie się w czymś takim nie jednej kobiecie sprawiłoby problem, jednak nie jej. Poruszała się w niej z taką gracją jakby miała na sobie tylko halkę z najdelikatniejszego jedwabiu. Przystanęła przy swoim krześle i podniosła wzrok na Xellosa. Gdyby ktoś zobaczył jej oczy po raz pierwszy dałby wiarę, że widzi przed sobą nimfę wodną. Miały kształt idealnych migdałów i dosłownie całe były czarne, nie tylko tęczówki, ale także białka. Trzeba było przyznać, że nie jednemu mężczyźnie serce zabiłoby mocniej.
- Xellos… - usłyszał jej delikatny, prawie że dziewczęcy głos – Spodziewałam się ciebie. Jeżeli nie masz nic przeciwko, przejdźmy do innej komnaty, ta nie pasuje mi do sukni. – na potwierdzenie tych słów z niezadowoleniem ogarnęła wzrokiem Bursztynową Komnatę.
- Jak sobie życzysz, Dolphin-sama. – ta skierowała swoje kroki w stronę drzwi, którymi weszła. Xellos podążył za nią. Ku jego uldze nie musieli pokonywać kilometrów kolejnych korytarzy, bo pokój, który wystrojem pasował do jej sukni był kilka metrów dalej. O ile pierwszy zachwycał, ten zwyczajnie budził zdziwienie. Kapłan czuł się jakby znajdował się w wielkim akwarium, ponieważ wszystkie ściany były przeszklone a za nimi pływały ryby. Żeby było jeszcze dziwniej, ściana i drzwi, od strony których wszedł również były szklane i widział morskie stworzenia. Może to sztuczka z lustrem, zamyślił się.
- Herbaty? – zapytała Dolphin – Oczywiście, że tak. Przecież dla ciebie dzień bez herbaty to dzień stracony. – sama sobie odpowiedziała nie czekając na niego i nalała złocistego napoju do kryształowych filiżanek – Rozgość się i czuj jak u siebie. – Rozsiadła się na fotelu wyściełanym niebieskim aksamitem.
- Dziękuję, że mnie tak rozpieszczasz, Pani. Jednak wątpię żeby te przemiłe stworzonka przypominały mi moją wyspę. Chyba, że nagle zobaczyłbym płynącego rybowilka. – uśmiechnął się od ucha do ucha po czym wziął łyk herbaty. Może i ona jest wariatką, ale dzięki temu, że umie przepowiadać przyszłość, o przeszłości nie wspominając, doskonale potrafi odgadnąć gusta swoich gości. Miał przed sobą swoją ulubioną herbatę, która wyginęła wieki temu i była praktycznie nie do zdobycia.
- Zatem Zellas przysłała cię do mnie abym opowiedziała ci trochę o mojej niedocenionej umiejętności… - nie patrząc nawet na swojego rozmówcę zaczęła poprawiać wszystkie fałdki i koronki swojej sukni aby układały się w należytym porządku. Czyżby nerwica natręctw, pomyślał Xellos.
- Niezupełnie, Dolphin-sama. Właściwie to chciałbym wiedzieć, kto lub co decyduje o naszym przeznaczeniu, jeżeli ono istnieje. – otworzył oczy, aby podkreślić powagę rozmowy.
- A jak ty myślisz, Xellosie? – odpowiedziała pytaniem na pytanie – Wierzysz w przeznaczenie? – podeszła do oszklonej ściany i zaczęła przyglądać się rybom.
- Hm, właściwie to nigdy nad tym się nie zastanawiałem. Zakładając jednak, że LoN stworzyła wszechświat i ingeruje w nim od czasu do czasu to może i decyduje o naszych poczynaniach skoro, jak się przyjęło mówić, naszym odwiecznym przeznaczeniem jest walka ze Smokami.
- Dobrze myślisz. W końcu skąd miałabym czerpać wiedzę o przyszłości jeżeli ktoś by jej z góry nie ustalał? – posłała mu pełne wyższości spojrzenie.
- No właśnie. Pytanie, dlaczego tak mało osób potrafi to robić?
-A wyobrażasz sobie jakby nagle wszyscy znali swoje przeznaczenie? To dopiero nastałby chaos. Tylko nie taki jakiego pragniemy, to zupełnie inna historia. – Dolphin chyba w końcu poczuła się doceniona, bo mówiła z taką powagą, jakby była normalna.
- Zatem kto pociąga za sznurki? – Xellos oczekiwał konkretnej odpowiedzi. Dolphin z kolei milczała – Więc? – zniecierpliwił się.
- Nie ważcie się igrać z przeznaczeniem! Nie macie pojęcia do czego może to doprowadzić! – wpadła we wściekłość.
- Tak? W takim razie oświeć mnie, to może się rozmyślę. – kapłan odłożył pustą filiżankę i powoli wstał z fotela.
- Wiem czym może się to skończyć. Osoby takie jak ja są od tego żeby zapobiegać tragediom. Chyba, że chcesz popełnić błąd Phibrizzo? – wysyczała przez zaciśnięte zęby.
- Rozumiem, w takim razie jeżeli dalej będę robił co do mnie należy stanie się to czego się tak obawiasz. – zmrużył oczy i uśmiechnął się niczym dziecko po usłyszeniu dobrej nowiny.
- Zrób tylko krok, a wylądujesz w innym wymiarze i nie mówię tu o naszym świecie. Pomyślmy, Morze Chaosu ci odpowiada? – atmosfera zaczęła robić się napięta.
- Ryzyko zawodowe. Nie traci ten, kto nie ryzykuje.
- W takim razie ryzykujesz bardzo dużo, bo chyba zapominasz, że masz do czynienia z Lordem.
- I na silniejszych od siebie znajdą się sposoby. – posłał jej swój firmowy uśmieszek i teleportował się za nią chwytając ją za rękę. W mgnieniu oka spalił jej i swoją rękawiczkę za pomocą zwykłego zaklęcia. Reakcja była natychmiastowa. Dolphin zaczęła tak głośno krzyczeć, że na szklanych ścianach pojawiły się pęknięcia. Chwilę potem uspokoiła się, ale była niczym w transie. Jej czarne oczy przybrały kolor złota.
- Smocza dziewczyna! – jej głos zmienił się nie do poznania. Był niczym połączenie jej i kogoś jeszcze, mówiła jakby miała dwa głosy. Xellos był zadowolony z siebie. Dolphin po dotknięciu kogoś zawsze miała krótką, ale konkretną wizję. Od początku wiedział, że nie dowie się niczego konkretnego, a to była jedyna szansa – Smocza dziewczyna jest kluczem do zagłady! – Dolphin upadła nieprzytomna na ziemię.
- Smocza dziewczyna? Znam tylko jednego ocalałego Złotego Smoka płci żeńskiej. O rety, rety… - potarmosił się po głowie – Gdzie ona może być? – Xellos zdematerializował się z posiadłości Deep Sea Dolphin zostawiając ją samą sobie…

* * *

- Maszyna ruszyła, już nikt nie zatrzyma. Kto wpadnie pod koła, ten uciec nie zdoła… - w pomieszczeniu wypełnionym dziwnym sprzętem ze sporą ilością poskręcanych kabli dało się słyszeć cichy śpiew kobiety.

Socki - 2011-06-05 00:20:24

Filia? Serio?  A liczba jej: sześćset sześćdziesiąt sześć?

Nie przestajesz mnie zadziwiać ...

Meitsa - 2011-06-05 00:34:05

Hehe, przynajmniej warto było tyle czasu męczyć się z tym i główkować. Z tego jestem bardziej zadowolona niz z pierwowzoru ^^

Socki - 2011-06-05 00:56:41

Thsssss .... i tak to rozgryzę

Meitsa - 2011-06-05 01:05:00

Jak juz to uda mi się rozgryźć mały kawałek myśląc, że to całość, a tak naprawdę kryje się za tym cos więcej XD
Ale czekam na teorie :3

Socki - 2011-06-05 13:35:29

Kiedy część dalsza?

Meitsa - 2011-06-05 13:51:41

Mam tutaj mały dylemat bo dziś powinnam caly dzień spędzić nad książką przygotowujac ją do druku, ALE że jestem chora i nie najlepiej sie czuję myślę czy tego nie odłożyć na jutro a dziś dokończyć fika. Myślę i kombinuję...

Socki - 2011-06-05 14:00:38

Odpocznij !!! :3

Meitsa - 2011-06-05 15:00:08

Znaczy się mam odpoczywać podczas pisania fanfika? XD

Socki - 2011-06-05 16:49:59

si^^

Meitsa - 2011-06-05 17:07:09

Ok, nowy fragment. Powiedzcie czy to się kupy trzyma bo coś boję sie, że zagubiłam się we własnych przemyśleniach ^^'

______

Xellos zmaterializował się z powrotem na Wyspie Wilczej Watahy. Nie był osobą, która działa impulsywnie. Musiał przemyśleć kolejne działania. Jeżeli to co mówiła Dolphin było prawdą to musiał się zastanowić co on wie na temat tego wszystkiego i połączyć części układanki w logiczną całość. Zatem podsumowując, przeznaczenie istnieje i ktoś za to odpowiada, było to już jasne jak słońce. Z przeznaczeniem się nie igra, Hellmaster był tego przykładem. W takim razie można wywnioskować, że to Lord of Nighmares rządzi przeznaczeniem, gdyby jednak tak było Dolphin nie ukrywałaby tak tego, więc musi być ktoś inny. Pozostaje kwestia Filii, bo na sto procent chodziło o nią. Dobrze, była obecnie przedostatnim żyjącym Złotym Smokiem, ale nie była kimś wyjątkowym żeby zagrażać światu, albo on o czymś nie wiedział i to przeoczył, a prawdopodobnie tak było, gdyż Dolphin nigdy się nie myliła co do swoich przepowiedni. Zupełnie mu to nie pasowało, ale wniosek był oczywisty, jeżeli chce wykonać polecenie Zellas musi udać się Smoczycy. Do przeanalizowania zostaje jeszcze sprawa czy to wszystko jest warte ewentualnego poświęcenia. Rachunek wydawał się prosty, uda się albo nie. Życie i tak zaczęło go nudzić więc co miał do stracenia? Jeżeli miałby swoim działaniem coś nabroić LoN zapewnie ponownie będzie interweniować i wszystko będzie po staremu, a jego pochłonie jedynie Morze Chaosu. Było mu to obojętne. Życie znudziło go do tego stopnia, że przestało mu zależeć na jego własnym. Nigdy nie bał się śmierci, ale teraz nabrało to innego znaczenia. A on sam co myślał o przeznaczeniu? Nigdy nie zawracał sobie tym zbytnio uwagi, ale jeżeli było to chyba sobie z niego zadrwiło. Przez tysiące lat praktycznie nic się nie zmieniło, był ciągle na usługach Zellas, wykonywał jej rozkazy bez mrugnięcia okiem. Mógłby się zbuntować, ale cały czas coś mu podpowiadało, że nie może. Teraz jego wewnętrzny głos też mu to podpowiadał, jednak czuł, że w końcu coś może się zmienić. Na tej misji postawi wszystko na jedną kartę. Spróbuje zmienić swoje przeznaczenie.

* * *

- Tylko nie wydaj reszty pieniędzy na jakieś głupstwa! – blondwłosa kobieta zdążyła jeszcze krzyknąć do oddalającego się chłopca.
- Dobrze mamo! Będę na kolację! – ledwo dokończył zdanie gdy jego czupryna w kolorze morza zniknęła w gęstym lesie.
- Co ja mam z tym urwisem… - westchnęła po czym zabrała się za odchwaszczanie grządek w swoim ogrodzie. Kiedy uznała, że już nic więcej nie uporządkuje wzięła wiklinowy koszyk i mały sierp do przycinania ziół. Przyglądała się z uwagą każdej nowo ściętej łodyżce zanim stwierdziła, że się nadaje do jej zbiorów. Była to dość mozolna praca, ale wbrew pozorom trzeba było być w niej perfekcjonistą. Gdy uzbierała odpowiednią ilość roślin udała się do swojego domu. Kiedy weszła do środka przeszła przez cały korytarz i skierowała swoje kroki w stronę drzwi, które znajdowały się pod schodami prowadzącymi na górę. Otworzyła je i przestąpiła próg. Musiała pokonać kilkanaście stopni zanim znalazła przed drugimi drzwiami, które prowadziły do pomieszczenia pozbawionego dostępu promieni słonecznych. Zapaliła świeczniki, które znajdowały się na ścianach i suficie. Teraz bez problemu można było zobaczyć co znajdowało się w pomieszczeniu, a było na co popatrzeć. Przy każdej ścianie znajdowały się regały z poupychanymi, gdzie tylko się dało, książkami, różnego rodzaju sprzętem laboratoryjnym oraz różnokolorowymi pojemnikami opisanymi tak, że trudno było niektóre nazwy wymówić. Pod sufitem suszyły się zioła, które sprawiały, że w pokoju panował specyficzny zapach. Kobieta postawiła koszyk na pustym kawałku biurka po czym związała włosy w niski koński ogon i założyła na nos małe okrągłe okulary. Podeszła do szuflady i wyjęła z niej interesującą ją kartkę. Przeczytała jej treść i podeszła do szafki z pojemnikami. Przeleciała wzrokiem po nazwach i wzięła jeden, na którym widniał napis „pokrzyk wilcza jagoda”. Z inne szafki wzięła naczynia pomiarowe i położyła wszystko obok koszyka. Nalała do dużej menzurki wody źródlanej i postawiła ją na uprzednio zapalony palnik. Zanim woda miała się zagotować musiała przygotować kwiaty dziurawca, które były ostatnimi w tym sezonie. Woda zaczęła bulgotać, odstawiła naczynie na bok i wsypała do niego kwiaty. Musiała odczekać aż zrobić się z nich napar. W międzyczasie wzięła kolejne naczynie i pojemnik z wilczą jagodą. Spojrzała do notatek. Musiała dać dwie pełne miarki soku tej trującej rośliny. Kolejnym składnikiem, który dodała był napar z dziurawca, pięć pełnych miarek. Pomyślała, że to musi być zabójcza dawka. Wzięła do ręki leżący w pobliżu szklany pręcik służący za mieszadło. Nie zdążyła go użyć gdyż dokładnie w tym momencie poczuła jak jej bariery ochronne wokół jej domu zaczęły rozlatywać się jedna po drugiej – Na smocze jajo, dlaczego teraz?! - przerażona nie na żarty wybiegła przed dom i stanęła w kierunku, z którego zbliżała się istota o mocy z pewnością większej od jej własnej, skoro bez trudno pokonała siedem z dziesięciu barier. W momencie poddała się ostatniej przed nią pojawił się…
- Xellos. – kobieta obdarowała nieproszonego gościa spojrzeniem, które mówiło, że jest wyraźnie niezadowolona.
- Filia, sporo czasu minęło od naszego ostatniego spotkania. – uśmiechnął się szeroko.
- Czym zawdzięczam tę niespodziewaną wizytę? Bo nie wiem czy wpaść ci z radością w ramiona i uciąć pogawędkę przy herbacie czy mam od razu przejść do ataku. – skrzyżowała ręce na piersiach patrząc na rozmówcę wilkiem.
- Chcę tylko informacji. – rozłożył ręce w obronnym geście.
- Znowu jakaś misja od Zellas? Siadaj. – wskazała na stolik i krzesła, które znajdowały się w dalszej części ogrodu – Zaraz przyniosę herbatę. – za dobrze znała Xellosa i wiedziała, że jak czegoś chce to to dostanie. Może i jej siła zwiększyła się po walce z Dark Starem, ale jemu wciąż nie dorównywała mocą. W takim razie zagra w jego grę i zobaczy co z tego wyniknie. Tam gdzie się pojawił Xellos, zawsze można było oczekiwać kłopotów. Przewidziała, że ten dzień musiał kiedyś nadejść. W końcu była przedostatnim Złotym Smokiem, zaraz po starym Milgasią. Po chwili wróciła do kapłana z dwiema parującymi filiżankami.
- Jak miło z twojej strony, bardzo dziękuję. – z twarzy Mazoku wciąż nie znikał uśmiech.
- Schowaj te swoje uprzejmości do kieszeni. – warknęła.
- Proszę, proszę. Nasza Filia zdobyła trochę mocy i myśli, że bezkarnie może pokazywać pazurki. – zadrwił z niej.
- Muszę dbać o dobre imię mojej rasy!
- Która jest na skraju wyginięcia? – Xellos najwyraźniej świetnie się bawił jej kosztem – Jak ty to zrobiłaś, że stałaś się silniejsza?
- Myślisz, że Król Ognisty Smok zostawiłby tak swoich poddanych? On dał mi moc. Odkąd od walki z Dark Starem wyginął cały mój lud odpowiedzialność za porządek na świecie spoczywa na moich barkach!
- W takim razie Ognisty Smok nie popisał się, bo mógłby dać ci tyle mocy żebyś była dla mnie godnym przeciwnikiem. – zaśmiał się jej prosto w twarz.
- Nie tylko samą siłą można wygrać wojnę. – prychnęła.
- Zgadza się, tylko wątpię żebyś była bystrzejsza od Mazoku.
- Słucham?! – prawie opluła się herbatą.
- Chyba, że jest coś... czego nie wiem. - otworzył leniwie jedno oko.
- Jest naprawdę wiele rzeczy, których o mnie nie wiesz. – kto jak kto, ale Xellos potrafił działać jej na nerwy.
- No widzę, że sporo się zmieniło od naszego ostatniego spotkania i muszę uzupełnić wiedzę. To, że jesteś silniejsza dało się wyczuć z daleka, ale niezbyt rozumiem dlaczego nosisz taki strój. – złapał się za brodę jakby chciał rozwikłać największą zagadkę świata. Jednak faktem było, że nosiła się teraz zupełnie inaczej. Jej różową sukienkę zastąpił biały fartuch, pod którym miała granatową ołówkową spódnicę do kolan oraz lilową bluzkę z bufkami, do tego nosiła na nogach białe klapki na koturnie. Zdjęła z nosa okulary i rozpuściła uprzednio związane włosy.
- Zajmuję się ziołolecznictwem. – odparła twardo.
- A co się stało z twoimi ukochanymi antykami? – udał zaskoczonego, a może naprawdę go to zdziwiło?
- Interes nie był dochodowy, a tutaj potrzebują lekarza. – chciała dać do zrozumienia, że oprócz bycia matką i obrońcą pokoju potrafi znaleźć czas żeby ratować ludzkie życie – Było to najlepsze wykorzystanie mojej wiedzy, jaką zdobyłam w czasie nauki w świątyni.
- No tak, musisz się dowartościować… - Xellos prawie już chichotał pod nosem.
- Jeszcze jedno słowo, a wyproszę cię stąd! – Filia powoli traciła cierpliwość.
- Nie miałem na celu robienia wywiadu środowiskowego, ale jesteś tak interesującym Smokiem, że nie mogłem się powstrzymać. – Filia lekko poczerwieniała na twarzy, tylko nie było wiadomo czy ze wstydu, czy ze złości.
- Za to ty w ogóle nie jesteś interesujący! – wycelowała w jego stronę palec wskazujący.
- Jaka szkoda… - wziął łyk herbaty – Ja to mam ostatnio szczęście. Jesteś drugą osobą, ostatnio podała mi moją ulubioną herbatę. Gdzie wy ją dostajecie? Chyba, że przepowiadasz przyszłość i poznałaś moje gusta. – na jego twarzy malowało się miłe zaskoczenie.
- Nie bądź śmieszny, Xellosie. Tak się składa, że ta herbata ma wyjątkowe właściwości lecznicze i uprawiam ją w swoim ogrodzie. To, że cię nią poczęstowałam było czystym przypadkiem. – cała ta niedorzeczna rozmowa doprowadziła ją tylko do bólu głowy i zaczęła się zastanawiać czy najpierw zrobić sobie napar z melisy na uspokojenie czy wziąć proszek przeciwbólowy.
- A już myślałem, że to było przeznaczenie. – zamyślił się wpatrując się z w złoty płyn.
- Przeznaczenie nie zajmowałoby się takimi głupotami. – miała go już naprawdę dość. Niech pyta się co chce wiedzieć i dowidzenia!
- Skąd ta pewność? – nie dawał za wygraną.
- Xellos, męczysz! O co ci chodzi?

Socki - 2011-06-05 20:12:17

G E N I A L N E- genialne. Po pierwsze, Filia wreszcie nie klei garnków ! Wreszcie! Po drugie, wciąż nie wiem o co chodzi Oo- to całe przeznaczenie jest jakieś ... za mgłą skryte.
Więcej!

Umm... z początku jak zaczynasz o Filii masz powtórzone wiele razy gdy, spróbuj może z "w czasie" albo "kiedy"

i, nie wiem, może mam takie wrażenie ale tu:

- Chyba, że coś przede mną ukrywasz… - otworzył leniwie jedno oko.
-A kto powiedział, że mnie znasz? – kto jak kto, ale Xellos potrafił działać jej na nerwy.

nie wszystko jest jasne. Znaczy, po chwili się domyśliłam, że najpierw trzeba kogoś znać, żeby coś ukrywać ale to chyba zbytni skrót myślowy. I dopisałabym po tym... znasz?- Syknęła zirytowana bezczelnym zachowaniem demona. Kto jak kto, ale Xellos potrafił działać jej na nerwy. <- ale to tylko sugestia. Tak sobie pomyślałam. Poza tym w poprzednich nie miałam się do czego przyczepić i musiałam sobie odbić ^^

Meitsa - 2011-06-05 20:17:46

No fakt, przyznaje się bez bicia, to moje "gdy" mnie prześladuje. Spróbuję to pozmieniać.

A masz jeszcze jakiś pomysł co zrobić z tym "ukrywaniem i znaniem"? Chcialabym żeby tekst był przejrzysty dla czytelnika

Socki - 2011-06-05 20:41:48

hmm... no nie wiem.

- Chyba, że jest coś... czego nie wiem.- Powiedział leniwie otwierając jedno oko. Filia obdarzyła go spojrzeniem pełnym pogardy.
- Jest naprawdę wiele rzeczy, których o mnie nie wiesz, Xellosie.- Powiedziała lodowatym tonem, specjalnie akcentując słowo "wiele".
- Doprawdy?- Kapłan udał mile zaskoczonego. Filia zrobiła minę jakby właśnie nadepnęła na coś obrzydliwego...może... na przykład... świeże odpadki? Jednak to nie zraziło Xellosa, uśmiechnął się prawie, że przyjaźnie i powiedział:
- Pozwól mi zatem naprawić mój błąd.


i jeżeli chcesz można jakoś dalej... tylko nie wiem po co .... :

Pewnie uznasz to za lekkomyślność, ale nigdy nie uznawałem, wiejskiego życia ex-kapłanki za szczególnie ekscytujące.- Nagle zaśmiał się.- Tak między nami Filia, kłótnia z sąsiadką to najciekawsza część twojego dnia.
- Mylisz się.- Wysyczała przez zaciśnięte zęby.
- Wiem.- Zachichotał, wyraźnie z czegoś zadowolony.- Czekałem tylko, aż sama to potwierdzisz.
- Koniec.- Przerwała mu ostro. Demon przestał chichotać i uprzejmie pozwolił, Filii zrobić pierwszy krok na niebezpiecznej ścieżce pytań, których nie należy zadawać.
- Czego chcesz?- Zapytała.

Meitsa - 2011-06-05 20:45:28

Hm, hm... Muszę to przeanalizować, ale już mi bardziej odpowiada ^^ Zaraz coś wymyślę i podmienię tekst (razem z poprawionymi gdysiami XD)

Socki - 2011-06-05 20:58:44

gdysie .... kawaii <3

Możemy w space operze zrobić Gdysie !!! Małe puchate piesko- kotki

Meitsa - 2011-06-05 21:18:40

Jestem za ^^ Mogą być malymi puchatymi kulkami, ktore zamiast chodzić na 4 nogach, toczą się po ziemi ^^

Socki - 2011-06-05 21:26:03

TAAAAK!!!!!!!!!!!!

Meitsa - 2011-06-05 21:27:49

I Filia może dostać takiego Gdysia od Xella jak będzie na jego statku żeby nie bylo jej smutno ^^

Socki - 2011-06-05 21:30:12

Okej ... niech nazywa się....  Nabuchodonozor ^^

Meitsa - 2011-06-05 21:31:44

W skrócie lub chwili czułości Nabuś? XD

Socki - 2011-06-05 21:37:05

Może Filia go przechrzci na Pana Kulkę? A Xellos będzie się burzył bo będzie twierdził że Nabuchodonozor to prawdziwa maszyna do zabijania :3

Meitsa - 2011-06-05 21:45:36

Mnie tam pasi ^^ A będą się przeistaczać w małe krwiożercze kulki? O_o To już brzmi strasznie XD

Guenh - 2011-06-05 21:57:01

Ja też bym chciała takiego Gdysia.
O, Iriver może w tajemnicy przed wszystkimi w swoim lokum prowadzić hodowlę Gdysi :P
Kiedy się zabieracie do pisania, młode damy? :)

Socki - 2011-06-05 21:58:09

Po sesji :) Hmm Gdysie zamieniały by się w bestie gdyby napiły się alkoholu :3 I tak, niech będzie hodowla.

Guenh - 2011-06-05 22:06:25

Ohh nie mogę doczekać się końcówki czerwca :) ileż wtedy opowiadań mnie ogarnie swoją wszechmocą! Umrę ze szczęścia (no bo i Przeznaczenie i Klucz będą już chyba gotowe na lipiec? Nie żebym popędzała, ja tylko pytam).

Jesteście świadome tego, że z Lime Space Opera wyjdzie wam znowu kolos? :D

Socki - 2011-06-05 22:11:21

I dobrze ^^ Lime będzie super ^^

A na mocy uchwały dziś uchwalonej...

Klucz będzie... bardziej... no.. taki.. no taki. tego.

>;]

Guenh - 2011-06-05 22:13:50

...erotyczny czy ukazujący obojętność Xellosa wobec wszystkiego, co się rusza? :D

Meitsa - 2011-06-05 22:15:20

Guenh, zakładasz, że napiszę całe Przeznaczenie do lipca? O.o

Taaak! Niech Irivier ma hodowlę XDD

Socki, możemy spodziewać się rewolucji? :3

Guenh - 2011-06-05 22:17:48

No nie że cały... ale tak z jeden rozdział to już będzie, prawda? :D

Socki - 2011-06-05 22:22:13

eee ....
ee...

ee...

eroty....

Boże !!! Co za koszmarne słowo!

Sensoryczny będzie.

Ale nie dopiero 10 albo później. A 9.2 też powinien się spodobać- z innego powodu co prawda ale zawsze.
No ale sądzę, że powinnam pierwszeństwo oddać Przeznaczeniu i posłusznie usunąć się w cień :)

Guenh - 2011-06-05 22:25:36

Sensoryczny tez nie pachnie mi ciastkami z mleczkiem!
:)
10 lipca w sensie?

Kórczak - 2011-06-05 22:26:53

Eh Socki, Socki. Jak zawsze coś namącisz...

Meitsa - 2011-06-05 22:27:25

A to spokojnie ^^ Pierwszy rozdział chcę skończyć na dniach i zabrać się za drugi od razu XD

Jeżeli zaakceptujecie pierwszy rozdział to wrzucę go na Tanuka

Guenh - 2011-06-05 22:31:19

A co Socki namąciła? Okłamuje nas? Obiecuje wachlarz emocji, a otrzymamy figę z makiem? :D
Meitsa, raduje się me serce zatem :)

Socki - 2011-06-05 22:31:59

Sensoryczny znaczy zmysłowy a zmysłowy znaczy ...


APOZJOPEZA !!!!!!!!

chodziło o 10 rozdział.


Kórczaku, namąci się dopiero kiedy weźmiemy się za to wino ;3



Guenh- no wiesz co? No wiesz co?! Mam zamiar pisać i pić wino jednocześnie !!! Ostatnim razem kiedy to zrobiłam...

... było ciekawie.

WIĘC będzie ciekawie.

znaczy- taką mam nadzieję

Guenh - 2011-06-05 22:33:59

dopiero teraz ogarnęłam umysłem, co napisałaś... :) eh ta sesja.
A 9.2 nie będzie chociaż przez chwilę, umm, sensoryczny? :D

Socki - 2011-06-05 22:35:42

może trochę romantyczny.


Ale będzie rozróba ^^ to jest fajniejsze niż jakieś ero srysmy

Meitsa - 2011-06-05 22:36:49

Swoją drogą wiecie, że pierwszy rozdział ma już 7 stron? O.o A pierwowzór miał chyba niecałe 2 i nie chcę go pamietać _^_'

Kórczak, przypilnuj Socki żeby niczego nie pominęla :D

Socki - 2011-06-05 22:40:36

Kórczak - apozjopeza - pamiętaj

Guenh - 2011-06-05 22:41:03

Ja Ci dam ero srytfu... Rozróby są ekstra, ale ja zwyczajnie nie mogę się doczekać momentu, kiedy pomiędzy Xellosem a Filią wyklaruje się coś konkretnego. W sensie, będą wiedzieli na czym stoją w końcu. JA będe wiedzieć, na czym stoją. Igrasz z moimi uczuciami :D

Meitsa, a czy nowe Przeznaczenie będzie miało jakiekolwiek powiązanie z tym starym? :D

Meitsa - 2011-06-05 22:42:32

Ok, poprawiłam poprzedni tekst i go podmieniłam kilka postów wyżej.

Będzie, będzie. Cała idea jest ta sama.
A coś konretnego masz na myśli? ^^

Socki - 2011-06-05 22:44:18

To sobie poczekasz Guenh...

Chociaż w sumie, zależy co rozumiesz przez "wyklaruje" ja bym powiedziała, że namieszają jeszcze bardziej, no ale :) może los się do ciebie uśmiechnie?

Czego  pragnie twoje serce, moja duszko ? XD

Guenh - 2011-06-05 22:50:21

pragnę, by Xellos choć na chwilę przestał być dupkiem i żeby zrozumiał (NA STAŁE!), że jednak mu na niej (Filii) zależy jak na potencjalnym obiekcie westchnień i żeby się spektakularnie pocałowali...

...ale kanapka z nutellą tez może być, Amen.

P.S: jak to sobie poczekam? Toż to miałaś zakończyć Klucz na 13tym rozdziale :( No nie mów mi, że co najwyżej dwie linijki rozdziału trzynastego spełnia ułamek mojego marzenia!

Socki - 2011-06-05 22:54:08

Wiesz... ja chyba napiszę speciala dla tych co chcą. I tam podsłodzę atmosferę.


Co do marzeń, w pewnym stopniu postaram się zrealizować Twoje marzenie. Pewnie jak zwykle będzie trochę w krzywym zwierciadle ale... postaram się :)

Kórczak! Pijemy dwa wina! Urwiemy kamień od barbakanu !

Meitsa - 2011-06-05 22:54:47

Jak ma być tak jak pisze Guenh to też sie nie zgadzam! Niech będzie bad end ale niech im zależy na sobie!

Socki - 2011-06-05 23:00:49

Będzie jak będzie. Najwyżej spalicie mnie na stosie :)

Kórczak - 2011-06-05 23:06:19

Skarbie, tego i dwa wina nie ogarną... Potrzebujemy tequili!

Socki - 2011-06-05 23:08:30

Kórczak - j je jesteś pewna? Nie obawiasz się, że może zrobić się. Gorąco? I wcale nie mam na myśli temperatury w mieszkaniu... tylko w opowiadaniu .

Kórczak - 2011-06-05 23:10:00

A co! Dawaj! Jak mają sobie wszystko wytłumaczyć to zróbmy to w najprostszy i najbardziej oczywisty sposób!

Socki - 2011-06-05 23:14:45

CIIIIISZEEEEJ!!!!!!!!!!!!

Meitsa - 2011-06-05 23:17:22

Was to normalnie strach się bać O.o

Guenh, jakie wątki ze starego Przeznaczenia cie interesuja?

Guenh - 2011-06-06 02:09:03

Socki napisał:

Wiesz... ja chyba napiszę speciala dla tych co chcą. I tam podsłodzę atmosferę.

Aż mi internet wywaliło na tą, tę wieść. To ja już wiem wszystko. Filia zostanie z Zehirem, a Xellos stwierdzi że to wszystko to był tylko taki żart.
:(
Nie oczekuję fajerwerków, nie jest mi niezbędnym do życia zakończenie traktujące o tym, jak to Xellos i Filia wiją sobie gniazko w Sandville, łudzę się jedynie że jednak im na sobie będzie zależeć. I że znajdą sposób na bycie ze sobą niekoniecznie ze sobą będąc (jeśli wiecie, o co mi chodzi).

Socki - 2011-06-06 08:15:16

Guenh- nie mogę Ci powiedzieć jak to się skończy, bo wtedy zakończenie nie będzie dla Ciebie żadną frajdą. Prawda? Nie smutaj, Szekspir w sonecie 77 pisał, że te rzeczy, które wymyślasz " w umyśle twoim nowym życiem żyją. Spójrz, a z nich każda ci za to zapłaci; Zyskasz, a księgę to wielce wzbogać.". Czyli, ja tutaj nie mam wiele do gadania ^^ Będzie jak bohaterowie postanowią :)

Guenh - 2011-06-06 11:29:16

O łał. Brzmi....Fajnie :)

Kamena - 2011-06-14 13:27:23

O no prosze na co ja tu trafiłam :)) Meitsa jestem pod wrażeniem. Świetnie opisałaś Dophlin. Dotychczasowe jej opisy w ogóle nie dorównują temu w jaki sposób ty ją przedstawiłaś. Ogromne brawa. No i naprawdę zaciekawiłaś mnie tym jak dalej wszystko się potoczy.  Hmm Xellos wie, że drogą do odnalezienia przeznaczenia jest Filia, ale ona chyba sama na ten temat nic nie wie. Więc co dalej z tym fantem zrobić ?? To tak jak mieć papierosa a nie mieć ognia żeby go zapalić. Intrygujesz mnie :) Czekam na reszte niecierpliwie :))

Meitsa - 2011-06-19 01:27:31

Kamena, dziękuje za miłe słowa. Cieszę, że podoba ci się moja Dolphin. Miałam dużą frajdę gdy ją opisywałam. Tylko, ze wariatką to chyba była bardziej z plotek niż by to wynikalo z jej rozmowy z Xellem ^^'
A z Filią dobrze kombinujesz Oj zdziwicie się pewnie jak juz napiszę zakończenie pierwszego rozdziału. Bedzie duży szok na koniec :>

A oto mała niespodzianka ^^


- Xellos, męczysz! O co ci chodzi? – uderzyła otwartą dłonią w stół.
- Skąd te nerwy? Złość piękności szkodzi. – spojrzał na Filię, była niczym wulkan złych emocji, który zaraz się aktywuje – Dobra, przejdźmy do konkretów, bo nie mam za wiele czasu. Co wiesz na temat wspomnianego już przeznaczenia? – oparł łokcie o blat stołu i położył brodę na splecionych palcach.
- Nic co mogłoby cię interesować! – odpowiedziała szybko i to był błąd.
- Czyli coś wiesz. – otworzył oczy – Mnie nie oszukasz, czuję twoje zdenerwowanie. Radzę mówić póki jestem dobry… - mówił powoli, tak żeby wywołać na niej presję.
- Wolę zginąć niż coś ci powiedzieć. – sytuacja zaczęła robić się poważna. Wszystkie mięśnie Smoczycy były napięte od zdenerwowania.
- Ty naprawdę nie grzeszysz bystrością. – zaśmiał się – A kto będzie ratował świat przed draniami takimi jak ja? Nie możesz sobie na to pozwolić i dobrze o tym wiesz. Ja również o tym wiem. Są inne sposoby żeby wyciągnąć od ciebie informacje. Nie muszę od razu grozić ci śmiercią… - uśmiechnął się wrednie.
- To znaczy…? – w głowie Filii kłębiły się różne wizje tego co Xellos może zaraz zrobić. Sytuacja nie była już poważna, była niebezpieczna!
- Znasz mnie. Twoja wyobraźnia pracuje na pełnych obrotach. I dobrze. W takim razie wiesz ile rzeczy jestem w stanie ci zrobić. Nie masz wyjścia Filia, musisz mi ulec i mieć nadzieję, że pokonasz mnie w innej bitwie. – zacisnęła pięści. Ten cholerny Demon miał rację, czytał z niej jak z otwartej księgi. Po prostu nie mogła się z nim równać.
- Dobrze Xellos, powiem co wiem. Mam jednak jeden warunek. – zacisnęła pięści.
- Słucham. – co też ta Ryuzoku mogła wymyślić za śmieszny warunek?
- Będę ci towarzyszyć w twojej misji. – ton jej wypowiedzi miał sugerować, że inna opcja nie wchodzi w grę.
- Czy ja się przesłyszałem? – jego oczy otworzyły się jeszcze bardziej od zdziwienia.
- Nie Xellosie. Po prostu wiem czym to wszystko grozi i jako boski sługa nie pozwolę ci mieszać się w sprawy, których pod żadnym pozorem nie wolno ruszać.
- Rób jak chcesz. I tak mnie nie powstrzymasz. A, i pamiętaj, na pewno nie będę niańczył Smoka, który co chwilę wpada w jakieś tarapaty.
- Nie zawracaj sobie tym głowy, Xellosie. Nie jestem taka jak kiedyś.
- To, że twoje brwi marszczą się bardziej niż kiedyś z powodu pałającej nienawiści do mnie nie znaczy, że coś się zmieniło. – ledwo powstrzymywała się żeby nie skoczyć mu do gardła, ale przemilczała to. Nie da się sprowokować – Zatem, moja droga Filio, co wiesz o przeznaczeniu? – milczała przez chwilę zastanawiając się co powiedzieć. Wzięła głęboki oddech.
- Jako kapłanka mogłam odbierać wizje, obraz tego co może się stać…
- Nadal możesz to robić?
- Tak. Mogę wyrzec się bycia kapłanką ale umiejętności zostają.
- Skoro odbierasz wizje i w dodatku jak niektórzy bronisz dostępu do informacji, wnioskuję, że przeznaczenie istnieje.
- Oczywiście, że istnieje. Odwieczna walka naszych ras to przeznaczenie! – wykrzyczała ostatnie zdanie.
- A nie nudzi cię to wszystko? Nie chciałabyś tego zmienić? Mogłabyś przez resztę swojej wieczności zajmować się swoimi roślinkami.
- Nie wolno zmieniać przeznaczenia. Poza tym nie wierzę, że od tak rasa Mazoku chce zawieszenia broni i w dodatku potrzebuje do tego interwencji z góry. – posłała mu podejrzliwe spojrzenie – Czym niby byście się zajęli? To jest równoznaczne z zagładą własnej rasy. Wam nie można ufać, na pewno coś knujecie! – Filia po chwili doznała olśnienia – Moment! Wy chcecie zagłady, ale naszej! – przeraziła się nie na żarty – Nie zrobisz tego, Xellos… Nie wolno ci…
- Wolno mi wszystko co leży w interesie mojej rasy. Poza tym gratuluję logicznego myślenia. – zaczął jej pokazowo klaskać.
- Teraz to przesadziłeś Xellos. Nie mogę dopuścić żebyś się w to mieszał. Teraz to bądź pewien, że będę ci towarzyszyć!
- A proszę bardzo! Przynajmniej nie będę się nudził. Coś czuję, że może być wesoło… – ostatnie zdanie powiedział bardziej do siebie niż do niej.
- Co jeszcze wiesz? – cała ta misja zaczęła wprowadzać go w coraz lepszy nastrój.
- To wszystko. – mówiła prawdę, w jej głosie nie było ani trochę czuć zdenerwowania. Od razu popsuło to humor Mazoku. I ona miała być kluczem do zagłady? Prędzej Shinzoku same wyginą z powodu swojej głupoty.
- No to za wiele mi nie powiedziałaś… I w nagrodę chcesz ze mną podróżować? Nie postarałaś się. – pogroził jej palcem.
- Przymknij się. Pójdę za tobą choćby i na koniec świata!
- To samobójstwo. Wiesz o tym? – skąd w niej tyle determinacji?
- Zginę wiedząc przynajmniej, że próbowałam cię powstrzymać. – Xellosowi już nawet nie chciało się komentować tej heroicznej postawy, za to przypomniał sobie o pewnym fakcie – No dobra, a co z Valem? Valgaavem…? – zamyślił się.
- Valterią, dla twojej informacji. – poprawiła go – Tak się składa, że posyłam go teraz do szkoły w Saillune, gdzie spędzi trochę czasu. Nie jestem w stanie wszystkiego go nauczyć.
- Filia, nie oszukujmy się. Doskonale wiem, że młode Smoki są zabierane zaraz po wykluciu do świątyni gdzie przez pierwsze lata życia uczą się podstaw egzystencji. Wychowując go na własną rękę wprowadziłaś prawdziwą rewolucję. Buntujesz się przeciwko systemowi, moje uznanie! Ach przepraszam, chyba nie ma już nikogo kto mógłby go uczyć w świątyni Ognistego Smoka. Nawet nie wiadomo czy byliby na tyle łaskawi co ty w stosunku do Starożytnego Smoka. – tego było już za wiele.
- Wynoś się... – wyszeptała.
- Słucham? – nachylił się do niej żeby lepiej słyszeć.
- Wynoś się stąd i wróć dopiero jak się uspokoję! – wstała gwałtownie i rzuciła filiżanką w swojego rozmówcę. Cel oczywiście uniknął pocisku, ale i tak nie krył niezadowolenia.
- Pff, nie potrzebuję niezrównoważonej Smoczycy do towarzystwa. – wzniósł się tak, że lewitował nad głową Filii, ta tylko ciężko oddychała – Będę za dwa dni o tej samej porze. Masz być gotowa, w przeciwnym razie nie będę czekał. – zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć Xellos zdematerializował się.
- Dwa dni... Mam niewiele czasu… - złość już jej minęła, ale wciąż była zdenerwowana – Aaaa! – krzyknęła z bólu łapiąc się za brzuch – Na smocze jajo! Przez tego Xellosa zapomniałam o lekarstwach! – nerwowo zaczęła przeszukiwać kieszenie fartucha. Z minuty na minutę coraz trudniej oddychała, jej twarz pokryła się kropelkami potu – Gdzie się podziała ta głupia fiolka?! – zakręciło jej się w głowie. Usiadła szybko na fotel i schyliła głowę miedzy kolana żeby nie zemdleć. Ostatkiem sił udało jej się znaleźć tabletki. Pośpiesznie zjadła dwie sztuki i popiła resztką herbaty, którą zostawił Mazoku. Po jakiś dziesięciu minutach jej oddech stał się znów miarowy. Przetarła ręką czoło – Wszystko przez ciebie… - rozpłakała się.

Socki - 2011-06-19 08:56:27

Nuuuuuu to ja rozumiem !!!! ^^
Więcej :D Więcej, więcej, więcej . Jest super.

Na co jest chora Filia ?
Hmmm ciekawe jak ona sobie z tym w podróży poradzi...:>
A i fajowo, że nazwałaś Vala Valterią :) lubię to imię, ślicznie brzmi.

A i jeszcze jedno.
z powodu pałającej nienawiści do mnie nie znaczy- nie da się tak ;( Albo : chociaż mnie nienawidzić, to nie znaczy. Albo skoro pałasz do mnie taką nienawiścią... to... coś tam ^^ Tak mi w oko wpadło.

Meitsa - 2011-06-19 17:56:02

Jakbym powiedziała co dolega Filii nie byłoby niespodzianki :D Poczekajcie do końca pierwszego rozdziału, wszystko się wyjaśni ^^

Dzięki za zwrócenie uwagi na błędy. Ja po prostu nie zauważam ich czasami, ale wiem, że są ale nie wiem co z nimi zrobić ^^'

Socki - 2011-06-19 22:44:49

Właściwie to chciałam przeprosić, że tak wytykam.. ale pomyślałam, że tak ci będzie łatwiej niż szukać w gotowym rozdziale :D

Meitsa - 2011-06-19 22:54:59

I tak jak już czytam po raz n-ty ten pierwszy rozdział to co chwilę widzę różne błędy, np. jak Dolphin powiedziała, że smocza dziewczyna jest kluczem do zagłady a Xellos stwierdził, że zna tylko jednego złotego smoka płci żeńskiej. Skąd on niby zgadł, że chodziło o złotego smoka? _^_ Takich kwiatków doszukałam się już więcej i na koniec cały rozdział jeszcze poprawię i chyba tutaj całość wstawię do ogólnej i szczegółowej oceny

Socki - 2011-06-19 23:17:15

Ja się boję czytać swoje teksty po napisaniu XD


Noda, noda. Pisz szybciutko bo się doczekać nie mogę

Meitsa - 2011-06-19 23:19:25

Też bym chciała szybko pisać i wreszcie skonczyc pierwszy rozdzial, ale glupia ksiązka, ktora przepisuję ma niestety pierwszeństwo >.<

Kamena - 2011-06-19 23:22:23

Myśle,że z tą dolegliwością Fili to napewno nie grypa żaładkowa :P I być może to wcale nie choroba? Chociaż w tym przypadku który sugeruje raczej nie powinna łykać żadnych tabletek, no ale fick rozgrywa się w zupełnie innych (fantastycznych) czasach, więc może to inaczej działa? Ale swoje dziwaczne teorie zostawiam w głowie i czekam na fakty :))

To co mi się rzuciło w oczy to : "- Teraz to przesadziłeś Xellos. Nie mogę dopuścić żebyś się w to mieszał. Teraz to bądź pewien, że będę ci towarzyszyć!"  Dziwnie mi tu to dwa razy teraz się czyta. W takim wypadku możesz być pewien, że będe Ci towarzyszyć , albo taki rozwój sytuacji może Cię tylko upewnić w tym ,że będe Ci towarzyszyć, lub Zagwarantowałeś sobie tym to, że będe Ci towarzyszyć! Albo...na poczatku dać samo przesadziłeś Xellos a reszte zostawić jak jest.

Ale się czepiam co ?!:P

Meitsa - 2011-06-19 23:26:32

Właśnie, w Slayersach mamy inne realia i wszystko jest możliwe ;)

Ale takie czepianie się jest dla mnie najważniejsze! Zwracajcie mi uwagę na takie rzeczy. Czasami mam tylko świadomość, że w danym miejscu jest coś nie tak, ale sama nie wiem co. Zakładam, że coś w tym zdaniu nie gra, ale nie wiedziałam co powinnam zmienić. Jak będę robić drugą dużą korektę to przemyślę to jeszcze raz :)

Charat - 2011-06-20 08:19:27

Że też wam się chce....

Nie mam nic konstruktywnego do dodania. W tejże chwili. Ale czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg.

Socki - 2011-06-20 09:04:19

Ale że co nam się chce?

Charat - 2011-06-20 09:05:56

Czytać, poprawiać, pisać w ogóle... Mnie się ostatnio nic nie chce. Leń totalny XD

Socki - 2011-06-20 09:14:52

Ja od jutra mam wakacje! To dopiero będzie....

...zapierdziul.


Do 17 muszę opanować ok 200 znaków a one jakoś z kosmosu XD

Ale pisać mi się strasznie chce :) Zawsze tak mam gdy pisać nie mogę :D

Charat - 2011-06-20 09:21:22

Ano, ja też. Pisać to mi się chce w pracy.

Jak już siądę do Ananaska (laptop) to mi się nagle chce, ale np. wymyślac dalsze wątki do historii pisanych z Sinah. Albo jeszcze co innego.

Meitsa - 2011-06-20 11:34:11

Znam ten syndrom XD To co powinno mieć priorytet przekładasz i zajmujesz się błahymi sprawami. Jak miała tylko fika do pisania to jakoś niezbyt mi się chciało, zawsze coś innego znajdowałam, a teraz jak mam książkę do przepisywania to z miłą chęcią zabieram się do pisania fika XD

Charat - 2011-06-20 11:43:23

To pisaj, zanim ci zaspamujemy wątek dygresjami.

Meitsa - 2011-06-20 11:59:49

Ten wątek jak i inne to jeden wielki spam XD Cieszę sie, że przynajmniej mogę oszukiwać ^^ Piszę coś na komputerze, ale nikt nie wiem czy piszę swoje czy przepisuję to co powinnam XD

Charat - 2011-06-20 12:54:26

Hehehe... uroki pracy XD

Socki - 2011-06-20 13:06:34

No i Klucz jeszcze jeden dzień do tyłu- podziękujcie mojemu psorowi, któremu nie chciało się dzisiaj mnie przepytać ;/

Meitsa - 2011-06-20 13:12:40

Ale tylko jeden dzień, a nie tydzień albo miesiąc :) Spójrz na to z innej strony, douczysz się tego co najmniej wiedziałas

Charat - 2011-06-20 13:28:10

Zuy profesor.

Socki - 2011-06-20 13:43:54

E tam. Idę spać a potem oblać japoński ... nie chce mi się uczyć. Chyba, że znowu obudzę się w środku nocy bo mi się będzie śniło, że napisałam za krótkie wypracowanie i zacznę się uczyć dla ukojenia nerwów XD

Meitsa - 2011-06-20 13:50:19

Ty się nie śmiej, ja ostatnio miałam sen, że dziadek, któremu robię książkę miał jakieś wielkie przemówienie z moim mieście i żalił się, że z powodu niekompetencji jednej osoby nie jest w stanie ukończyć swojej książki. Podziałało to na moją wyobraźnię i ruszyłam z kopyta z pracą XD

Socki - 2011-06-20 17:50:05

Ale nie uważasz, że to trochę dziwne?

Mieć takie sny?

Meitsa - 2011-06-20 17:51:41

Nieee, czemu? Jeżeli tyłek ci się pali to takie sny są najlepszym wytłumaczeniem i motywacją :D

Socki - 2011-06-20 19:55:04

Ja w ogóle jestem strasznym lunatykiem.
I reaguję na hałasy podczas snu XD I właśnie kiedyś oglądaliśmy z Kansou film, ja zasnęłam i w pewnym momencie mówię:
- Nie, nie, nie . Nie zapłaciłeś daniny !
- Soczek ... czego nie zapłaciłem ?
- Nie, nie...
- Adek ?
- Jagody.
- Co jagody.
- Zapłać jagody bo tam stoją niedźwiedzie.

I nagle przestałam gadać i znowu w kimę Oo """"

Charat - 2011-06-20 19:59:11

Ja też gadam przez sen XD Rodzina mnie niecierpi ze względu na  cienkie ściany XD

Meitsa - 2011-06-20 20:06:02

XD XD XD Jakbym słyszała Shino gadającego przez sen, jak przyśnie w dzień po ciężkim dniu to potrafi nagle usiąść na łóżko, palnąć jakąś głupotę i powalić się na wyro albo mówi jakieś zdania jak śpi i ja drażnię się z nim próbując prowadzić dialog XD On oczywiście mi nie wierzy ale ja go raz nagram.
Mnie kilka razy zdarzyło się mówić przez sen albo coś zrobić. Ale mój tata to pobił wszystkich. Wstał w środku nocy i zbliżał się do otwartego okna, moja mama jakimś cudem się obudziła i patrzy co się dzieje a ojciec prawie przez okno wyszedł (a mieszkamy na 3 piętrze). W porę do niego krzyknęła bo nie wiadomo jakby to się skończyło ^^'

Charat - 2011-06-20 20:11:32

Ja podobno strasznie bredzę przez sen. Albo nawet i krzyczę. Względnie się wykłócam.

A raz podobno nawet usiłowałam śpiewać. Bo ja nawet obudzona nie spiewam, ja usiluję. Więc wiecie.

Ale przynajmniej nie kopię przez sen.

Meitsa - 2011-06-20 20:14:46

Ja śpię jak rozgwiazda, kradnę kołdrę jak ktoś mi ukradnie (patrzy wymownie na zdjecie na ścianie), kopię i chraaaaapię!

Socki - 2011-06-20 20:51:04

Ja się przytulam.... ale nikt tego nie lubi bo ja jestem małe zwłoczki. Znaczy zawsze jestem zimna. Właściwie lodowata. No i jak już się rozgrzejesz pod kołdrą a tu do ciebie taki śledź się przytula ... to nie jest najweselej :) Znaczy dla przytulanego, bo dla mnie to spox.
Najgorsze mam  ręce i nogi ale Kansou z Kórczakiem kiedyś się zgadali i opracowali system niezawodny. Przed snem każą mi ubierać długie skarpety i rękawiczki żebym nie chłodziła XD

Charat - 2011-06-20 20:55:27

To wy tak w trojkę razem?

Mnie by taki sopelek nie przeszkadzał. w sumie zawsze myślalam o sobie, ze jestem gorąca jak śpię. Ale, jak się porównałam z Sinah, to jestem ledwie letnia.
Za to zimą zawsze mam ciepłe łapki, nawet bez rekawiczek.

Tylko jak mam byc chora, to mi się zimne robią.

Meitsa - 2011-06-20 21:44:38

Socki, jakie ty masz bogate życie :D Ja prawie cały rok śpię w skarpetkach, a tak to wygląda czasami u mnie :P
http://www.sadistic.pl/pics/2_6deec1c8a2f9.jpg

Socki - 2011-06-20 23:02:26

Nie !!! To było tak, że Kórczak żaliła się Kansou, że jej jest zimno kiedy ze mną śpi. Na to Kansou wypalił, że jemu też jest zimno i wtedy zaczęli o tym gadać i doszli do wniosku, że  będą mnie przed snem owijać w kocyk. Ja na to, że nieeeee bo kocyk jest szorstki. No i stąd skarpetki i rękawiczki, żebym nie dotykała.

BTW. Kiedyś koleżanka poprosiła żebym jej nie trzymała już za ramię bo od zimna ją zaczyna boleć XD

Kamena - 2011-06-20 23:03:40

Spioooochyy wyy!!! Hehe ja też miałam kilka takich epizodów z gadaniem przez sen. Jak mnie brat kiedys zaczał wcześnie rano budzić i coś pilnie chciał a ja byłam jeszcze nieprzytomna i tylko z łóżka coś do niego odpowiadałąm. On zapytał gdzie coś jest a ja do niego :
-Przecież musimy już wychodzić
-Gdzie?!
-No bo Gośka już czeka
-Ale gdzie??
-no przecież wiesz, daj mi spokój i idż!

I tak się z nim kłóce a on ze mnie brechta. W końcu jakoś się totalnie wybudziłam i zdałam sobie sprawę, że coś sobie ubzdurałam i już nawet nie pamiętam o co mi chodziło.

A innym razem jak ze znajomymi zrobiliśmy sobie noc filmów i na 3 jakoś odpadłam i zasnełam to podobno była w filmie scena w której facet mówi do laski "fajną masz dupę" a ja podobno na to przez sen: "Ty też" :P

Mnie zawsze z łóżka wyganiają na podłogę bo kładę się na łóżko w poprzek i rzucam nogi gdzie popadnie a potem mój chłopak się budzi jak Amelia z śliwą pod okiem jak spała z Liną :))

Meitsa - 2011-06-20 23:04:58

Aż taka zimna jesteś? O_o Myślałam, że ja jestem najzimniejsza bo czasami ludzi przerażają moje sine ręce ^^' Czasami mogę kilka godzin nie zasnąć z powodu zimna ^^' Ale Shino rozwiązał ten problem, kupił mi pluszowy termofor, najlepszy prezent ever! :D

Socki - 2011-06-20 23:05:43

"A innym razem jak ze znajomymi zrobiliśmy sobie noc filmów i na 3 jakoś odpadłam i zasnełam to podobno była w filmie scena w której facet mówi do laski "fajną masz dupę" a ja podobno na to przez sen: "Ty też"" piękne XD

No ja potrafię sobie po mieszkaniu spacerować przez sen. A nad ranem często mylę rzeczywistość ze snem XD

Meitsa - 2011-06-20 23:11:01

A innym razem jak ze znajomymi zrobiliśmy sobie noc filmów i na 3 jakoś odpadłam i zasnełam to podobno była w filmie scena w której facet mówi do laski "fajną masz dupę" a ja podobno na to przez sen: "Ty też"

Niezłe XD

Mnie tylko raz jedyny zdarzyło się wyjść z łóżka, problem w tym, że moja kumpela twierdzi, że mi to się śniło. Ponoc wstałam żeby wyłaczyć komórkę bo dzwoniła a ona twierdzi, że nic takiego nie było, wiec ja juz nie wiem XD

Socki - 2011-06-20 23:25:00

No ja dzieckiem będąc poszłam spać z psem XD

Meitsa - 2011-06-20 23:26:19

A to chyba normalne ^^ Ale poszłaś do budy czy jak? XD

Socki - 2011-06-20 23:27:51

Nie ... do posłania XD No i kiedyś obudziłam się w wannie.

No i zbieram truskawki ze ściany przez senXD

Meitsa - 2011-06-20 23:29:30

W wannie? Ale nie zasnęłaś podczas kąpieli? O_o

Socki - 2011-06-20 23:33:59

Nie... wzięłam poduszkę i poszłam spać w wannie. No mówiłam- lunatykuję  i to nieźle. :)

Kamena - 2011-06-20 23:36:32

Ja tak śpie po każdej imprezie jak nie zaskoczę i nie zdążę zaklepać wyra :P

Meitsa - 2011-06-20 23:42:50

to mnie się przypomnialo, ze Shino kiedys poszedl spac w kuchni na podlodze po domówce i przykryl sie spiworem. rano budzi sie bo mu zimno, patrzy a spiwor wystaje upchany z piekarnika XD Nikt sie nie przyznal, ale prawdopodobnie jego ojciec to zrobil bo za duzo wypil i myślał, że to pralka XD

Kamena - 2011-06-20 23:54:15

ahaha też mocno . Lepszy numer zrobił znajomy na sylwestra. Organizował go u siebie w domku ijak już wybiła jakoś 3 w nocy już wszyscy ledwo żywi byli to położyliśmy się spać. Ja i kilku znajomych jeszcze zasnąć nie mogłam to po cichu rozmawialismy i nagle patrzymy wstaje kierownik imprezy podchodzi do drzwi prowadzacych do toalety, ale nie wchodzi i przed nimi rozpina rozporek i sika O.o. Najlepsze rano się obudził i w to wszedł i z pretesjami "Jak coś wylaliście to się po sobie wyciera " a my tam beka taka,że się prawie czołgaliśmy ze śmiechu.

Meitsa - 2011-06-21 00:01:17

Lol, też niezłe XD

Guenh - 2011-06-21 00:50:39

epicki offtop ;)
też gadam przez sen, ale to przybiera raczej formę wypowiadania krótkich, pojedynczych zdań jak np.

- a co się stało z waszym starym mieszkaniem?

lub

- yhm yhm yftam.


a przeżyłyście kiedyś sen świadomy? Ja baaardzo często coś takiego mam...

Meitsa - 2011-06-21 00:53:05

znaczy ze cos się sni a przy okazji wiem co sie dzieje wokoł mnie? bo czasami jak mam płytki sen to rzeczywistość miesza mi sie z fikcją w mojej glowie

Charat - 2011-06-21 08:05:55

Ja lubię swoje sny, bo mam w głowie prawdziwe kino.

Kocham spać.

Socki - 2011-06-21 08:08:16

me 2 :) http://www.youtube.com/watch?v=FmXtEHJVyfQ <3

Charat - 2011-06-21 08:14:22

O lol~!

Rezo Cię do snu kołysze XD

Socki - 2011-06-21 08:51:46

Boskie nie XD :>

Guenh - 2011-06-21 10:05:59

Świadomy sen w sensie że orientujesz się, że śnisz i robisz co chcesz... Bardzo fajna rzecz :) No ale offtop koniec.

Charat - 2011-06-21 11:23:01

Ha, ja to często mam! Właśnie dlatego tak kocham swoje sny <3

Dobra. To żeby było w temacie: kiedy się można spodziewać kolejnej części?

Meitsa - 2011-06-21 12:02:43

A o to chodziło z tymi snami, muszę się nieźle wysilić, żeby przejąć władzę nad snem ^^'

Kiedy następna część... Jak głupia książka da mi trochę odetchnąć, bo ciągle piszę w Wordzie i już mi się niedobrze robi jak na niego patrzę :/

Socki - 2011-06-21 12:28:51

Podobno lepiej nie śnić świadomie bo mózg źle odpoczywa. Bo sen to generalnie porządkowanie informacji i lepiej, żeby głowa to robiła bez naszej pomocy... ale to podobno XD

Ja chyba nie śnię świadomie skoro zbieram truskawki ze ścian ... A .., i kiedyś przez sen przyniosłam 11 szklanek idealnie napełnionych wodą do tej samej wysokości. O co cho ?

Charat - 2011-06-21 12:36:58

A ja bardzo często tak śpię. Może w śnie odreagwuję brak kontroli nad życiem.

Ale bardzo często mi się fajne rzeczy śnią, mogę się przenosić z ciała do ciała, latać, przechodzić przez ściany... super uczucie.

Ha, i kiedyś mi się śniło, że byłam Zelgadisem i umierałam XD

To może tak: Sny o Slayersiątkach wam się zdarzają?

Mei, mam nadzieję, że szybko ci się uda coś opublikować.

Socki - 2011-06-21 12:42:22

Ja o Slayersach nie miałam nigdy. Ale śniło mi się, że umiem czarować.

No i nigdy nie latałam za to często mi się śni, że się topię już mi brakuje tlenu i wiem, że zaraz otworzę buzię i będzie po mnie... No i rzeczywiście, tlen się kończy ja biorę oddech i okazuje się, że mogę oddychać pod wodą ^^

I często śnią mi się języki. Znaczy nie takie odcięte tylko, że sny mam w rożnych językach. Najczęściej w tych z którymi miałam kontakt dzień wcześniej :)

Charat - 2011-06-21 12:55:14

Oprócz tego Zela, to kiedyś mi się śnił Xelloss ukrywający się w piwnicy w dawnej kamienicy babci. A Filia zamieszkała w babcinym mieszkaniu i on ją nawiedzał nocą, jak spała na tapczanie... ^^"

I czasami mi się śnią fragmenty pomysłów na fice. Crossovery takie, że hej ho.

A jeszcze częściej pomysły na opowiadania autorskie, ale to off top by był.

Socki - 2011-06-21 12:57:06

No bo to co teraz robimy to offtop nie jest ^^"""

Charat to niemalże jak nasza ukochana pani Mayer !!!!

Charat - 2011-06-21 13:16:04

Eee, nie.  To znaczy, ja mam żal do pani Mayer, że się cały czas na te swoje chore sny powołuje. Bo sen może być fajną inspiracją, pod warunkiem, że zawiera jakąś akcję. Albo symbolikę.

Często jest tak, że zasypiając myślę sobie o nowo stworzonej postaci i potem mi się przyśni. Od tego ogólnego wrażenia w śnie staram się później coś zbudować.

A najwiekszym grzechem pani Meyer jest, było i chyba niestety będzie przekonanie, że jest nieomylna, więc na cholerę jej jakiś research.

Charat uwielbia robić research. Jeśli, dajmy na to, chcę zrobić rudowłosego Walijczyka, to czytam o Walii. Jeśli dodatkowo chcę z niego zrobić specjalistę od języków celtyckich, to czytam o językach celtyckich.
I jesli chcę, żeby się starał o profesurę na amerykańskim uniwersytecie, to do cholery, czytam o uniwersytetach w Stanach. Nie mogę go przecież posłać na MIT.

I większości pomysłów jakie mam nie wykorzystuję, bo są niedojrzałe. Niestety.

Socki - 2011-06-21 18:51:11

No bo trzeba mieć pojęcie o tym co się robi no!

Tak jak my ( cenię siebie za skromność i za to, że jestem najlepsza XD)

Charat - 2011-06-22 08:51:32

He, prawie jak mój ulubiony cytat z Bundza!

"Ludzie mi mówią, że jestem zajebisty i muszę im przyznać trochę racji" XD

No, po prostu trzeba wiedzieć, co się robi.

Socki - 2011-06-22 12:26:20

Albo lepiej nie robić.

Albo pisać ostrzeżenia przed ficem. Ja to lubię. Ten fic będzie o tym, o tym i o tym. Jak nie lubisz romansu i parringu X/Z/G/V to ie czytaj...i wiem na czym stoję.

Charat - 2011-06-22 12:49:12

Oho, też racja.

Fice powinny mieć nalepki. Jak na Fanslayers.

Socki - 2011-06-22 14:10:09

No to jest wyjątkowo pomocne ^^

I powinna być jakaś skala słodkości :
1- nic
2- od czasu do czasu się do siebie uśmiechną
5- słodko!
6- słodziej!!!
7- różowy lukier wylewa się z tekstu
8- Zaczynają cię boleć zęby

Charat - 2011-06-22 14:44:35

9. Grozi próchnicą.
10. Płynna czekolada zastępuje twoją krew i zatykają się aterie powodując zgon. Przed czytaniem skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą.

Meitsa - 2011-06-22 18:05:01

Ja dziękuję Tanukowi, że przy fanfikach pokazuje czy to dramat, komedia czy romans i jeszcze pozwala wstawić krótki opis żeby czytelnik wiedział z czym ma dany fanfik jeść. Dzięki temu ominęłam yaoi Naruto :P

Ilość cukru w moim fanfiku... Pewnie coś między 3 a 4, czyli punkty, które nie zostały opisane. Próchnica nie grozi na pewno XD

Charat - 2011-06-22 18:16:25

Hmm, jeśli napiszę to, co mi się marzy teraz, to pewnie będzie max 3. Czyli czujesz słodki posmak w ustach, ale jeszcze nie zostawia osadu... Czy coś.

Inna sprawa, że to zależy od pary. Jesli Z/A to może być słodko i humorystycznie. Jeśli F/X to erotycznie i humorystycznie. Jeśli G/L to... pewnie humorystycznie i może milutko.
Jeśli pairing alternatywny, to pewnie dużo erotyzmu/sadyzmu/dramy i cierpienia. Od tego też może rozboleć, ale niekoniecznie zęby. Chyba, że ktoś zgrzyta zębami przy czytaniu XD
Oczywiście ja tu mówię tylko o swoich oczekiwaniach. I o tym, co sama bym zrobiła.

Meitsa - 2011-06-22 18:19:16

No jakoś przy F/X to nie pasuje mi po prostu "słodko" ^^' Fakt, może być erotycznie, humorystycznie i... poważnie? :)

Charat - 2011-06-22 18:23:23

Pewno, że może. Nawet musi, jeśli weźmiemy pod uwagę ogólny zarys okoliczności "przeciw".

Meitsa - 2011-06-22 18:31:44

Kurcze, humorystycznie i poważnie na jednym wydechu nie może być XD Chyba, że najpierw będą zachowywać się jak dzieci, a potem będą zachowywać się jak na dojrzały związek przystało :)

Charat - 2011-06-22 18:39:00

E, seria Try pokazuje, że można.

Tylko fakt, nie każdy sie powinien za to zabierać.

Meitsa - 2011-06-22 18:42:45

Więcej tam było humoru niż poważnych sytuacji, a my tu jeszcze o romansie mówimy, ło matulu _O_ Nie no, teraz to już ironizuję.

Fakt, że jak ktoś umie dobrze pisać to wszystko mu wyjdzie, nawet największe absurdy :P

Charat - 2011-06-22 18:44:47

Ah, no właśnie.

Dlatego u mnie tak często na zamiarach sie kończy XDXDXD

Meitsa - 2011-06-22 18:46:08

U mnie jest jeszcze śmieszniej, połowę zamiarów chcę zrobić, ale nigdy nie mam na nie czasu XD'

Socki - 2011-06-22 23:45:26

trzeba zagadać z prof. McGonagall żeby pożyczyła zmieniacz czasu

Charat - 2011-06-23 22:38:52

Wątpię, czy ta stara sknera nam pożyczy czegokolwiek, oprócz połamania. A na pewno nie na pisanie ficów v.v

Meitsa - 2011-06-23 22:48:26

Same musimy zbudować takie urządzenie! :D

Charat - 2011-06-23 22:57:09

Prościej by było czas przeznaczony na budowę przeznaczyć na pisanie. XD

Meitsa - 2011-06-23 22:59:27

Nie pomyślałam o tym XD' Mam nadzieję, że przez to głupie przepisywanie wyrobie sobie nawyk codziennego pisania i pisanie mojego dzieła będzie mi już łatwo przychodziło ^^

Charat - 2011-06-23 23:06:38

Reguła Xellossa "Simple is the best"

Ale nie ukrywam, że tez mam taka nadzieję, bo po pierwsze bardzo chcę do lapek fika Meitsy, po drugie mam nadzieję zwalczyć swojego lenia. Jakby doba miała więcej godzin, to by się udalo.

Meitsa - 2011-06-23 23:19:45

Jest jeszcze jeden problem, ciała nie oszukasz i spać musi XD W tym przypadku dłuższa doba to nie jest dobre rozwiązanie :D

Charat - 2011-06-23 23:30:42

E, ja bym mogła spać za dnia. I pracować nocą.

Meitsa - 2011-06-23 23:34:08

To tak jak ja! Nienawidzę pracować do południa >.<

Charat - 2011-06-26 19:57:42

Chyba nikt nie lubi. Strasznie mi się podobało, jak pracowalam w Stanach na nocki. Nie dość, że więcej placili, to naprawdę się przestawiłam i wystarczalo mi pięć godzin snu na dobę.

Meitsa - 2011-06-26 20:46:37

Mój tata uwielbia pracować do południa i nie rozumie mnie i mamy jak przesiadujemy nocami ^^' Byłaś w Stanach? Zawsze mnie ciekawi jak tam się żyje, bo jakoś mnie odpychają...

Charat - 2011-06-26 20:57:20

Ano, na krótko ale byłam.

Wiesz, to chyba zależy gdzie do Stanów trafisz. Ja sobie akurat miło wspominam. Najbardziej podobało mi się to, że zarabiałam na siebie i z tej skromnej pensyjki było mnie stać na o wiele więcej rzeczy niż w kraju, gdzie teoretycznie przysługiwały mi zniżki z racji bycia studentem.

No i żarcie i mieszkanie nieporownywalnie tańsze niż w kraju. To samo ciuchy, wypady do kina, komunikacja - wszystko.

Meitsa - 2011-06-27 20:10:42

Pff, to wychodzi, że wszędzie lepiej niż w Polsce, bo jak byłam w Szkocji to takie same odczucia miałam

Nowy fragment ^^
________________________


Na drugi dzień przygotowania w domu Filii szły pełną parą. Tak naprawdę miała za mało czasu, a za dużo rzeczy na głowie. W dodatku mały Valteria, którego było wszędzie pełno, utrudniał jej prace.
- Mamo, a dlaczego muszę już iść do cioci Amelii? – Val podszedł do Smoczycy gdy ta pakowała jego walizkę.
- Ponieważ muszę wyruszyć w podróż, kochanie. – posłała mu ciepły uśmiech, nie chciała dać po sobie poznać, że jej też nie podoba się ta nagła rozłąka.
- A ja chcę z tobą! – krzyknął radośnie.
- Nie. To jest zbyt niebezpieczne dla ciebie. – zaprotestowała stanowczo.
- Ale ja chcę… - malec zaczął się upierać.
- Powiedziałam nie i koniec! – zabrzmiało to bardziej ostro niż by chciała, ale gdy tylko pomyślała, że Val miałby podróżować obok Xellosa to nic dobrego by z tego nie wynikło. Gdzie był Xellos, tam były kłopoty.
- Ty mnie nie kochasz… - Smoczątko zaczęło pochlipywać. Filia od razu na to zareagowała.
- To nie tak, kochanie. – przytuliła go – Właśnie dlatego, że cię kocham nie mogę cię narazić na niebezpieczeństwo. Jesteś bardzo młody, prawie nic nie wiesz o świecie. Bardzo chciałabym zabrać cię ze sobą, ale nie mogę. Mamusia musi się udać w bardzo niebezpieczną podróż i będzie wędrować z bardzo potężnym Mazoku. To nie byłaby odpowiednia podróż i towarzystwo dla ciebie, Val.
- To po co idziesz jak jest niebezpieczna? Zostań ze mną! – całkiem się rozpłakał, a serce Filii pękało z rozpaczy.
- Muszę, Val… Jestem Złotym Smokiem i moim obowiązkiem jest pilnowanie porządku na świecie. Los chciał, że teraz mnie wzywa.
- To nie cię nie wzywa! – zaczął tupać. Smoczyca nic nie mogła zrobić w tej sytuacji. Łzy same zaczęły jej cisnąć się do oczu.
- Obiecuję, że wrócę jak najszybciej się da. – przytuliła go jeszcze mocniej.
- Obiecujesz…? – malec wycierał zapłakaną twarz.
- Tak, obiecuję. Słowo Złotego Smoka. – uśmiechnęła się i pocałowała go w czoło – Chodź. – chwyciła go za rękę – Zrobię twój ulubiony budyń czekoladowy.

    Filię zastał wieczór gdy uporała się z ogarnianiem domu i z pakowanie walizek Vala. Zostało jej trochę czasu by wejść do swojego laboratorium i przygotować lekarstwa na drogę oraz zabrać mały zestaw do badań i eksperymentów. Może w czasie tej podróży znajdzie nowe przepisy, które pomogą w jej dolegliwości? Musiała zdążyć przetestować jeszcze ostatni przepis. Między robieniem naparu z jaskółczego ziela, a destylacją wyciągu z dziewanny znowu poczuła jak jej bariery pękają jedna po drugiej, tym razem w o wiele szybszym tempie. Nim zdążyła zareagować w jej pracowni pojawił się Xellos.
- Więc to tutaj pracujesz… - rozejrzał się beztrosko po pomieszczeniu.
- Miałeś być jutro. – Filia warknęła, była wyraźnie niezadowolona – Mogłeś powiedzieć, że się pojawisz. Dezaktywowałabym bariery ochronne. Wiesz ile czasu zajęło mi wczoraj stawianie ich od nowa?!
- Chciałem tylko sprawdzić jak idą twoje przygotowania. – wzruszył ramionami – Poza tym nie rozumiem czemu się złościsz. Im częściej będziesz stawiać bariery tym większej wprawy nabierzesz. – podniósł palec wskazujący do góry – Popatrzmy, co my tu mamy… - przekartkował pobieżnie jakiś zeszyt.
- Nie ruszaj niczego! – wyrwała mu go z ręki.
- Nad czym prowadzisz badania? – otworzył oczy. Jak ona tego nienawidziła!
- Nie twój interes! Proszę! – wyciągnęła rękę przed siebie coś wskazując – Tam są drzwi!
- Ale mnie ciekawi nad czym pracujesz. – zrobił parę kroków w jej kierunku i przybliżył twarz do jej wpatrując się intensywnie w jej oczy. Czuła jak się rumieni. Odległość była na tyle mała, że z pewnością przekraczała jej strefę osobistą. Była tak zmieszana zaistniałą sytuacją, która zdarzyła się jej pierwszy raz w życiu, że nawet nie zareagowała gdy Xellos zdjął jej okulary cały czas się wpatrując.
- Co ty robisz…? – policzki i uszy dosłownie ją paliły.
- Narkotyzujesz się? – Mazoku wypalił prosto z mostu.
- S… Słucham? – Smoczyca zamrugała nerwowo nie wiedząc o co chodzi. To pytanie całkowicie ją zatkało.
- Ćpasz? – spytał dobitniej.
- Oczywiście, że nie! – odepchnęła go od siebie – Skąd ten niedorzeczny pomysł? – cały Xellos. Zawsze znajdzie okazję do zdenerwowania jej.
- To dlaczego masz poszerzone źrenice? Nie reagują w ogóle na światło. – oparł się o ścianę i skrzyżował ręce na piersiach.
- Idiota! Zakropiłam sobie oczy sokiem z wilczej jagody.
- Masz już kłopoty ze wzrokiem? – uśmiechnął się głupkowato.
- Nie! To tylko zabieg upiększający. – prychnęła niczym kotka.
- Że niby wyglądasz atrakcyjniej? Chyba tylko po co żeby spodobać się staremu Milgasi, bo dla mnie wygląda to po prostu dziwnie.
- Pff, robię to dla siebie! – odwróciła się do niego plecami.
- Chcesz sprawiać wrażenie niedostępnej? – bawił się z nią, najzwyczajniej w świecie bawił.
- Dla ciebie na pewno! A teraz wynoś się! – ucięła krótko, nie miała najmniejszego zamiaru ciągnąć dalej tej dziwnej rozmowy.
- Mamo, dlaczego krzyczysz? – nieoczekiwanie w drzwiach pojawił się zaspany Valteria.
- Kochanie, obudziłam cię? – podbiegła do chłopca – Przepraszam. – kucnęła i przytuliła go – Chodź, położę cię spać. – uniosła go i wzięła sobie na ręce. Val oplótł jej szyję rękoma, a głowę oparł o jej ramię zauważając przy okazji Xellosa.
- To ty jesteś tym potężnym Mazoku? – młody Smok od razu się ożywił.
- Tak o mnie mówią. – wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- To z tobą mama wyrusza w podróż? – był bardzo przejęty.
- Na to wygląda.
- Mama mówiła, że będzie bardzo niebezpieczna. Ja niestety nie mogę iść… Będziesz bronił mamy i zaopiekujesz się nią?! – zapytał z wielką nadzieją w głosie.
- Jak twoja mama będzie grzeczna to zaopiekuję się nią odpowiednio. – teraz jego uśmiech rozciągał się od ucha do ucha.
- Dosyć! – zaprotestowała zdegustowana Filia – Czas iść spać! – wciąż trzymając Vala na rękach pośpiesznym krokiem weszła po schodach.

Socki - 2011-06-27 21:02:11

Boże !!!!! PIĘKNE!!!!

Narkotyzujesz się? – Mazoku wypalił prosto z mostu.
- S… Słucham? – Smoczyca zamrugała nerwowo nie wiedząc o co chodzi. To pytanie całkowicie ją zatkało.
- Ćpasz? – spytał dobitniej.

A to już w ogóle... spadłabym z krzesła gdybym jakieś miała.

MORE !!!!

Meitsa - 2011-06-27 21:06:45

Hehe, dobrze jest czasami znać właściwości niektórych ziół XD

Guenh - 2011-06-27 21:12:31

O, nabrało to rumieńców :) Zaczyna mie się podobać!
Nie będę poprawiać błędów, bo raz że jako przeciętny zjadacz chleba ich nie widzę a dwa że według mnie nie jest to teraz najważniejsze.
Zdziwiło mnie jednak, że Filia tak łatwo przeszła ze stadium wściekłości do bycia skrępowaną, a potem znów do bycia wściekłą. No ale jak wiadomo kobieta zmienną jest, i to bardzo.

Wspomniany przez Socki dialog jest dla mnie istną perełką :)

Socki - 2011-06-27 21:12:33

Weź ja już myślałam że się dowiem na co ona jest chora ! Nie wytrymam :(

Meitsa - 2011-06-27 21:16:58

jeszcze troszeczkę ^^ jakieś 4 strony i na samiutki koniec okaże się do jej dolega ^^

Mówisz Guenh, że za szybko Filia przechodzi z jednego stanu emocjonalnego do drugiego? To może spróbuje bardziej rozbudować sytuację ;)

Socki - 2011-06-27 21:20:34

Oj dobra.... może miała okres. Ja też mam wtedy jakieś wahania XD

Meitsa - 2011-06-27 21:23:30

albo najwyzej jej mega zaklopowanie zmniejsze o polowe zeby tak nie razilo XD

Socki - 2011-06-27 21:25:46

Mnie tam pasowało....

Guenh - 2011-06-27 21:26:33

Może, ale w sytuacji zaistniałej w fanfiku - tj. Xellos wydaje się być Filii najobrzydliwszą istotą na świecie - Filia nie powinna (MOIM zdaniem :) ) zarumienić się na jego widok. Choć oczywiście, skrępowałby ją tak zapewne każdy facet, nie tylko Xellos - no bo kto to podchodzi tak blisko! - ale  nie w sytuacji, gdy się tego faceta tak nienawidzi. Mi by się na przykład zrobiło niedobrze.

Z drugiej strony, wiem że ten fanfik doprowadzi zapewne między nimi do romansu, toteż po co tak rzecz przeciągać. Dlatego powiedziałam "dziwnym wydaje mi się" a nie "JAK TO ^(^%*%*" :D

Tak czy inaczej, zacne to, Meitsa :)

Socki - 2011-06-27 21:28:13

mogła go ugryźć w nos ^^

Meitsa - 2011-06-27 21:41:29

Też by komicznie to wyglądalo XD Xell na pewno tego by sie nie spodziewal ^^

Socki - 2011-06-27 22:12:16

Pewnie by oddał XD

Meitsa - 2011-06-27 22:16:41

Socki, nie kuś XD

A jak wam się podoba Valątko? Dobra wiem, Val jak Val, valić go XD Ale ja nigdy nie miałam do czynienia z dziecmi (dosłownie nigdy!) i nie wiem czy dobrze opisałam charakter typowego dziecka :P

Socki - 2011-06-27 23:52:59

Na  miejscu Filii inaczej bym mu to tłumaczyła. Znaczy zależy ile miał lat.. ale mówienie dziecku, że idzie się w strasznie groźną wyprawę z dziwnym panem to ... cóż średni pomysł. Kończy się prędzej czy później tak jak napisałaś. Histerią. Ale histerią na parę dni... jak nie dłużej.
Dzieciak po prostu pojmuje świat tak/ nie... czarne/ białe. Chyba łatwiej powiedzieć, że mamusia musi zrobić coś bardzo ważnego(i nie wdawać się w szczegóły) ale wróci i będzie każdego dnia tęskniła i pamiętała. Tak jak z tym sławnym pytaniem "skąd się wziąłem" . Dziecku wcale nie chodzi o biologię tylko chce wiedzieć, że "mamusia i tatuś" bardzo, bardzo chcieli mieć dzidziusia, którego by mogli bardzo kochać.


I nie wiem co rozumiesz przez "typowe" . Ja się dzieciaczkami zajmuję ło cho cho cho... i jeszcze trochę i w sumie to nawet niemowlęta potrafią się od siebie różnić :)

Meitsa - 2011-06-28 00:22:15

O, to cenna wskazówka, pozmieniam co trzeba i potem dam do oceny. Dla mnie wszystkie dzieciaki są takie same. Akurat przechodzę okres antymacierzyństwa i na dzień dzisiejszy nie wyobrażam sobie być matką. Nie mam pojęcia jaka jest instrukcja obsługi niemowlaka (którego nigdy na rękach nie trzymałam) a co dopiero mam mówić o starszych dzieciach? Stąd takie luki u mnie i muszę się dopytywać :P

Socki - 2011-06-28 00:31:50

Jak ci dadzą niemowlaka na ręce to nie będziesz potrzebowała instrukcji obsługi ^^ Wszystko się wie tak o... po prostu.

A większe dzieci są o tyle fajne, że wbrew większości "opinii"  wcale głupie nie są. W sumie często są mądrzejsze od dorosłych. Tylko, że widzą świat trochę po swojemu :)

Rany, jak ci dzieciak coś zacznie tłumaczyć to boki można zrywać ...a tu trzeba być poważnym, bo on przecież niebywale ważną rzecz tłumaczy !

http://wezsietato.pl/

masz :) Złote myśli dzieciaczków XD

albo to

http://www.youtube.com/watch?v=Q_pkb-xMz24

Charat - 2011-06-28 08:17:19

To się dorzucę do kolekcji cytatów:

http://www.igielit.blog.pl/ <- fajny blog.

Socki - 2011-06-28 11:09:48

Ta mała jest mocna :D

to trochę gorsze ale zawsze można coś znaleźć
http://opowiadania-marta.blog.onet.pl/Z … 02247824,n

a to natomiast
http://www.youtube.com/watch?v=ZULX_hBgXS8
rozbraja

Charat - 2011-06-28 11:11:16

No, ma fajne powiedzonka. Historia o Kuriozum mi się najbardziej podobała. Albo to o antylopach XD

Socki - 2011-06-28 11:55:05

Mój podopieczny jak miał jakieś 8 lat kazał mi rozpuszczać włosy, dawał mi łuk, sam brał miecz i bawiliśmy się we Władcę pierścieni. On był Aragornem a ja Legolasem :D I zawsze krzyczał "Legolasie czy wszystkie orki są już pozabitane?"

Jednorożec Kuriozum też wymiata :D

Charat - 2011-06-28 12:12:54

Myśmy się bawili w "Awanturnika Zyllera" XD Zresztą, sama fraza "Awanturnik Zyller" ma od tego czasu symboliczne znaczenie dla mnie.

Z takich innych, to z kuzynką bawiłam się w zatapianie Atlantydy. Polegało to na ułożeniu lalek i figurek w okreslonej konfiguracji na dnie baseniku, żeby wyglądało jak miasto. I potem się 'mieszkańców' skrapiało delikatnie wodą z konewki, żeby za chwilę zalać wiadrami wody.

A potem była akcja - ratujmy zatopionych,gdzie kuzynka dzielnie rzucała się w "odmęty", żeby wyłowić nieszczęsnych mieszkańców. Z niej to jednak wspaniałomyślna i przewidująca Kasandra.

Charat w tym czasie zajmowała się prozaiczniejszym wysuszaniem ocalałych.

Socki - 2011-06-28 12:39:50

My z braćmi robiliśmy polowanie na czarownice. Proces, stos a potem podpalaliśmy ( lalki oczywiście) :D

Charat - 2011-06-28 13:12:11

Łooo~!

Myśmy się w wiele rzeczy z siostrą bawiły. W zasadzie to układałyśmy całe, wielowątkowe historie i zabawki traktowałyśmy jak aktorów/postacie.

A jak nie było zabawek pasujących do postaci, to się robiło wycinanki. Takie zabawki w 2D XD

Kamena - 2011-06-28 16:38:31

Mojego chłopaka Chrześnica to jest dopiero numer! Ma zaledwo dwa lata w szystkich nas stale zaskakuje. Uklada puzzle dla dzieci od 4 i 6 lat, umie caly alfabet,liczy do 10, wiele liter potrafi poznać i nazywać kolory. Najlepszy numer zrobiła jak dopiero praktycznie zaczeła mówić. Otóż mój chłopak uczył się na sesje a ona mu się w trakcie przyglądała badawczo no więc mój Michał zapytał jej "Jak myślisz Gaba, wujek zaliczy jutro?" a ona na to podeszła postukała go po głowie i powiedziała "echo" co odebrało mu ovczywiście natychmiastowo złudzenia co do zdania :P Całe szczęście była jednak z niej fałszywa prorokini :P W ogóle to przy niej pełno takich śmiesznych sytuacji.

Ja pamiętam za małolata bawiliśmy się z bratem i kuzynką w Xena wojowniczą księżniczke i Herkulesa :P

Socki - 2011-06-28 21:01:39

No ja miałam jeszcze ciekawą akcję w zeszłe wakacje.
Zajmowałam się trochę ponad roczną dziewczynką... słodka balbinka tylko ją tulać :)... ale mała jeszcze nie umiała mówić. Jak chciała coś dostać krzyczała MAAA MAAAM lub MAMAAA ewentualnie MAMAMAMAMAMA.

Nie muszę mówić co się stało kiedy podbiegła do mnie na placu zabaw krzycząc "mamamamamamama".
Ja wiedziałam, że chce pić. Gorzej z całą resztą innych, prawdziwych mam, które popatrzyły na mnie jak na jakąś przestępczynię. Dodam, że ludzie z  reguły myślą, że mam jakieś szesnaście lat.

Innym razem spotkałam swoją rówieśnicę, też z dzieckiem, ale jej własnym. Była tak przejęta, że nie jest tylko jedyną zbyt młodą mamą, że ze trzy godziny mi zajęło zanim się przyznałam, że jestem opiekunką XD


A jeszcze innym razem ten chłopiec od Władcy pierścieni obraził się na mnie śmiertelnie kiedy poznał mojego chłopaka, bo precież to on był moim chłopakiem! ( nie wiem skąd mu to do głowy przyszło XD)

Charat - 2011-06-29 08:13:05

To ja pamiętam taki motyw, jeszcze w liceum. Zostałam zaproszona po lekcjach do domu chłopaka na obiad. On miał małą siostrzyczkę.
Zdejmujemy kurtki w korytarzu a ta mała biega między nami i piszczy: Przygarnij kropka, przygarnij kropka.
Chłopak ją zatrzymuje, kładąc dłoń na czoło z tymi słowy: Ala, ty lekarza potrzebujesz, nie kropka.
Ala kiwa głową i zaczyna zataczać kółeczka w drugą stronę: Przygarnij doktora, przygarnij doktora.

Albo on jej kiedyś powiedział na odczepnego, że jej nie kupi jakiegoś tam cuksa czy batona. Na dramatyczne "DLACZEGO?" odpowiedział, że jest złym człowiekiem.
Kiedyś siedzę sobie u nich w domu w kuchni i rozmawiam z jego mamą, czekając, aż mój ówczesny luby wyłoni się z piwnicy (piwnica w bloku, więc trzeba wyjść z mieszkania, ubrac się i zejść na dół). Słyszymy, że ktoś charakterystycznie puka i w drodze wyjątku Ali pozwolono otworzyć. Aluś otwiera i anonsuje: Mamo, Asiu, przyszedł TEN ZŁY CZŁOWIEK!
Oczywiście z odpowiednią emfazą, żeby sąsiedzi słyszeli.

A z zagadek: Co to jest 'bulotino'? Według dzieciaka, lat trzy XD

Socki - 2011-06-29 13:56:35

pies ?

Charat - 2011-06-30 08:03:59

Nie, nie pies.

'Bulotino' to według 3-letniego, znanego mi chłopczyka to drewniaki. Takie chodaki na drewnianej podeszwie.
Nikt nie wie, skąd się mu to wzięło.

Socki - 2011-06-30 09:31:22

Brzmi po włosku :D

A co to dziki ? i nie chodzi o tego zwierza :)

Charat - 2011-06-30 09:36:05

Nie mam pojęcia. Każdy dzieciak ma swój słownik, I think.

Guenh - 2011-06-30 11:42:03

Odnośnie mimowolnego stania się czyjąś dziewczyną, to miałam w sąsiedztwie małego chłopczyka.
Obserwował nas zawsze zza płotu, a że nasze babcie się znają, to i załapał się na parę obiadków i podwieczorków. Kiedy naumiał się mówić, non stop coś do mnie nawijał. Potem zrywał mi kwiatki i kazał przekazywać je przez babcię. No ale cierpliwość jego się skończyła kiedy zobaczył mnie z chłopakiem mym. Uczepił się płotu, oskarżycielsko wskazał na mnie palcem i wykrzyczał: zrywam z tobą! Ninia słyszysz?! ZRYWAM!

:)

Socki - 2011-06-30 11:51:23

dziki= rodzynki
ciapąg= pociąg
Kain i Abel= Abel i Kabel
lejeń= jeleń
toterfina= fortepian
horhor= horror
filhilmorania= filharmonia
kobi= hobby
szop= Chopin
ze zmarłej dziewicy = z Maryi dziewicy
kawa spuszczająca = kawa rozpuszczalna
dostępne w wersji : kawa rozpuszczalska
Aniele boży strusiu mój ty zawsze przy mnie stój.
popachnieć= powąchać


to tyle ile pamiętam z tekstów moich podopiecznych :D

Meitsa - 2011-06-30 14:05:11

No to teraz mam dużą sciągawkę do Vala :D Problem, że za dużo na scenie już go nie będzie ^^'

Socki - 2011-06-30 16:19:38

a w sumie i dobrze:) Nie przepadam za nim ^^

Meitsa - 2011-06-30 16:25:26

Ale za Valem jako dziecko? :D

Socki - 2011-07-02 13:24:15

Vala jako dzieciaka lubię gdyż wszystkie dzieci są słodkie i kochane :D

Meitsa - 2011-07-02 22:20:53

Jak dla kogo są słodkie i kochane XD Ja dzieci widzę przez pryzmat ciągłego płaczu, wszystkochcenia i nieustającego skupianiu uwagi. Praca 24/7 przez jakieś 20 lat... Miłe rzeczy związane z dziećmi nie są dla mnie argumentami, jak powiedziałam kiedyś, jestem egoistką ^^'

Socki - 2011-07-02 22:57:31

Dzieci mało płaczą. Pierwsze pół roku nie jest przyjemne ale potem, jak nie zrobisz sama z dzieciaka beksy to raczej jest wesoło :) Gorzej jak dzieciak jest tzw. "żywym srebrem " bo rzeczywiście można się przy nim zamęczyć ale... potem przychodzi do ciebie, wspina się na ręce i mów, że kocha cię najbardziej na świecie, bo nikt tak jak ty nie czyta bajek :D

Meitsa - 2011-07-02 23:00:44

Mam nadzieję, że mówisz prawdę, bo inaczej przyjdę do ciebie z reklamacją XD

Socki - 2011-07-02 23:07:13

ale to tak 15:15 

Raz dobrze; raz źle

ale się opłaca <3

Charat - 2011-07-05 09:17:16

Hmm, a ja odwrotnie. Nie przepadam za Val'em dzieckiem.
Chociaż generalnie zgadzam się z Socki, nawet jeśli instynktu macierzyńskiego jestem pozbawiona XD Tzn, nie mam nic przeciwko opiece nad dziećmi, ale nie mam zamiaru przekazywać genów dalej.

Meitsa - 2011-07-05 10:24:55

Właściwie to ja się zakręciłam z tym Valem. On miał mieć jakies 8 lat a tutaj wyszedł mi dzieciak 4-letni? Jak w tej sytuacji powinna wyglądać rozmowa z takim dzieckiem?

Socki - 2011-07-05 11:36:03

Ośmiolatek ? Iiii to już duży dzieciak i wszystko kuma. Zaczyna używać słów, których nie rozumie etc. ale wie co zrobić żeby wyszło na jego. Charakter rozmowy zależy od dziecka ale to przecież już 2 podstawówki.
Pewnie dla niego wszystko będzie białe lub czarne. Xellos jest albo zły, albo dobry. Nie ma, że raz taki raz taki.
I pewnie wiele rzeczy będzie pojmował dosyć skrajnie... no i ze swojego punktu widzenia.

Meitsa - 2011-07-05 11:40:51

Hm... W takim razie z 4-latkiem miałabym więcej fajnej zabawy i nie musialabym się zbytnio nim przejmować. Chyba wtedy przy maluchu zostane... Sama nie wiem... 8-latek nie powiedziałby do Xella, że ma się zaopiekować mamą tylko patrzyłby wilkiem na niego

Socki - 2011-07-05 12:54:09

No raczej tak. Myślę, że ośmiolatek by zaczął mu grozić ^^

Charat - 2011-07-05 18:28:15

W sumie, to troszkę szkoda, że dzieciak. Ale nic to, napaliłam się już na tego fika. Chcę "Przeznaczenie" w swoje chciwe pazury, nyo.

Dobra, już nie przeszkadzam w procesie twórczym. Zwłaszcza, że mnie stres ostatnio zabija i pewnie przez cały lipiec będę wam tu tylko głupotami spamować.

Meitsa - 2011-07-05 18:34:42

Możliwe, że jakimś magicznym sposobem wydoroślę Vala, ale jeszcze sie nad tym zastanawiam, nie jest to konieczne dla fabuły, ale jeżeli część lubi takiego Vala a część takiego to mogę taki zabieg zastosować ^^

Charat, spamuj ile wlezie jeżeli to ma poprawić twoje samopoczucie :)

Charat - 2011-07-05 18:46:48

No, trochę odstresowuje, fakt ^^"" Ale spoko, dopiero 23 lipca zejdę na zawal.

Wiesz, nie rób sobie problemu XD Pisz, jak ci wygodnie, wszystkim się przecież nie dogodzi. Zawsze ktoś będzie miauczeć, że mialo być inaczej. Jesli masz wizję na Vala dzieciaka, to sobie nie komplikuj zycia (i fabuły) jesli nie jest to jakoś dla całego fika potrzebne.

Ale to kochane z Twojej strony, że tak uważasz na uczucia czytelnikow.

Jak powiedziałam, napalam się na to "Przeznaczenie" już od hohoho, więc wiesz... Nawet jakbyś miała wszystkich zabić i reinkarnować jako Teletubisie, to i tak bym przeczytała od poczatku do końca.

Socki - 2011-07-05 21:28:44

Me 2.

A Charat ma rację. Pisz co chcesz a nie to czego chcą czytelnicy. Ja chcę Xellosa w różowym tutu a jeszcze nigdy go nie było :(

SPOILER

No ale w Kluczu przez chwilę Xellos walczy łyżką, ponieważ zawieruszył swoją mega wypasioną laskę XD

Meitsa - 2011-07-05 21:39:18

Mówiąc o różowym tutu masz na myśli Xella w stroju baletnicy? Mogę coś takiego odwalić w ramach jakieś halucynacji XD Jeżeli pomysły czytelników w niczym mi nie przeszkadzają to nie widzę problemów żeby ich nie wykorzystać :) Także duży Val z biegiem czasu czy różowy Xell nie robi mi różnicy, a może być fajnie XD

Charat - 2011-07-06 10:18:47

Był Xello w różowym tutu. W jednym z późniejszych fików Sal. O.

Jesssu, ja mam pamięć jak słoń...

Socki - 2011-07-06 12:24:29

No masz :) Ale ja go nie znałam.

Tak Meitsa ! To zrób Xella w tutu ^^ Tańczącego pas de quatre z Zelem Gourym i... jeszcze jakimś chłopem bo musi być czterech tancerzy ( właściwie tancerki XD)

Charat - 2011-07-06 14:53:05

Z Rezo? XD

Socki - 2011-07-06 15:44:35

TAAAAAAAAAAAAAAAK!!!!

http://www.youtube.com/watch?v=vbY_FIyXPFg

Ale są tylko białe tutu.

Matko! Filia się przekręci jak to zobaczy.



JEST !!!!

http://www.youtube.com/watch?v=HtCsduBRq98

Charat - 2011-07-07 09:19:05

Powiem tak:

Ja. To. CHCĘ.

XD XD XD

Socki - 2011-07-08 08:31:25

No no :) I koniecznie muszą tańczyć z poważnymi minami i przejęciem :D

Charat - 2011-07-08 09:40:45

Z pełnym zaangażowaniem, prezentując mistrzowski warsztat techniczny i głęboką znajomość tematu.

I na to wszystko Philionel w roli Odette, a Gaav może wystąpić jako jej mroczna bliźniaczka. Valgaav, tobie niestety przypada rola księcia.

A wszystko to wyprodukuje firma Inverse Sisters. Ah, życie jest piękne.

Socki - 2011-07-08 10:23:52

No no ... w sumie w dobrym tonie żeby tańczyli soliści.

Charat - 2011-07-08 11:16:50

To teraz każdemu dajemy solóweczkę.

Rezo, zaczynasz XD

Socki - 2011-07-09 00:16:12

Chodziło mi o to, że powinno tańczyć czterech  solistów... naraz :)

Meitsa - 2011-07-18 22:03:10

Żeby nie było, że jestem gołosłowna zamieszczam kolejny fragment. Mam już napisany do końca pierwszy rozdział, ale mam 10 stron rękopisu, a na razie przepisałam 1,5 (inna sprawa ze ilość mojego pisma nie pokrywa się z pismem w wordzie i wyszło tego 3/4 strony XD )

____________________


- Jak twoja mama będzie grzeczna to zaopiekuję się nią odpowiednio. – teraz jego uśmiech rozciągał się od ucha do ucha.
- Dosyć! – zaprotestowała zdegustowana Filia – Val, idziemy spać. Jutro czeka nas ciężki dzień. Musisz być wyspany.
- Jaka troskliwa mamusia z ciebie, Filia. – zadrwił z niej Xellos.
- Na pewno jestem lepszą matką niż ty byłbyś ojcem! – odpowiedziała gniewnie i głośniej niż zamierzała. Szybko odwróciła się i poszła schodami do góry ułożyć Vala do snu.
- Yare, yare… Zatem co my tu mamy… - Mazoku podszedł do najbliższej szafki i zaczął przeszukiwać  zawartość jej szuflad. Czytał pobieżnie księgi i pliki notatek. Jego oczy otwierały się coraz bardziej, a twarz przybrała wyraz lekkiego niezadowolenia. Gdy nie miał już złudzeń co do tego czym zajmuje się Smoczyca natychmiast teleportował się do niej. Wychodziła akurat z pokoju Smoczątka.
- Czego znowu chcesz? – zapytała cicho, aby nie obudzić dziecka.
- Jeżeli chcesz coś ukryć przede mną to rób to dobrze, Filia. – był zły. I miał otwarte oczy. To nie wróżyło nic dobrego.
- O co ci chodzi? – oczywiście domyślała się co miał na myśli.
- O to. – rozrzucił przed nią jej notatki – Rozumiem, że bawi cię zabawa w panią doktor i rozumiem, że wzięłaś sobie do serca, że na tobie spoczywa odpowiedzialność za losy świata, ale to to już chyba lekka przesada, nie uważasz?
- Po pierwsze, jak śmiałeś grzebać w moich rzeczach? Po drugie, wcale nie przesadzam. Jeżeli mam czegoś nauczyć Vala, to jak ma się bronić przed waszą plugawą rasą. Musi również wiedzieć jak was zabić… - ściszyła głos i zwęziła oczy.
- Chcesz zabijać Mazoku bazując na astralu i starożytnej medycynie. Wiesz, że to brzmi jak wypowiedzenie wojny?
- Litości, Xellos! Chyba bierzesz to zbyt do siebie. – machnęła rękami z rezygnacją – Ile jest was,  a ile nas? Gdzie tu jest równowaga szans?
- A zdajesz sobie sprawę, że jak zaczniesz zabijać to zacznie się zagonka na was? Kilkoro was kontra setki? Życie ci niemiłe?
- Xellos dobrotliwy! – zaśmiała się – Xellos, ja wiem co robię i nie martw się, jeszcze nikogo nie zabiłam. – chwyciła się pod boki.
- Igrasz z ogniem. – skwitował krótko i zdematerializował się. Filia automatycznie osunęła się na ziemię z nadmiaru stresu. Dobrze, że to skończyło się tylko pogróżkami. Przewidziała, że odkryje jej tajemnicę, więc nawet nie starała się jej ukryć. Miała szczęście. Ale jej plan nadal działał tak jak go sobie ułożyła w głowie kilka lat temu…

Kamena - 2011-07-19 12:15:24

Co ta Filia knuje? Chyba troche się nudziła ostatnimi laty, bo zdaje się, że szuka wrażeń. Oby Xellos ją "wyprostował", bo mi to nie dobrze dla niej wygląda.

Meitsa - 2011-07-19 14:57:04

Hm, w jakim sensie nie dobrze? Nie pasuje ci Filia intrygantka? :)

Ok, kolejna porcja ^^ Zostało mi jeszcze 5 stron :D

______________


Zaczęło świtać gdy się obudziła. Sen wcale nie przyniósł ukojenia dla jej nerwów. Czuła się bardziej zmęczona niż kiedy kładła się. Co chwilę śniły jej się jakieś koszmary i niedorzeczne rzeczy, ale nic już z tego nie pamiętała. Pomimo, że powieki strasznie jej ciążyły, a oczy piekły niemiłosiernie wiedziała, że już nie zaśnie. Usiadła na łóżku, przetarła dłonią zaspane oczy i związana włosy w wysoki koński ogon.
- Chyba tylko kawa mi pomoże… - wstała i nieprzytomnym wzrokiem odnalazła szlafrok, którym chwilę potem się okryła. Wyszła ze swojej sypialni, zeszła schodami i udała się do kuchni gdzie nastawiła wodę. Kiedy zagotowała się zalała wrzątkiem drobno zmielone ziarna kawy. Gdy napój trochę ostygł wzięła kilka łyków. Poczuła na podniebieniu aksamitność  płynu, a po chwili kwaśnawy posmak charakterystyczny dla wysokogatunkowych kaw. Po pół godzinie czuła jak kofeina zaczęła na nią działać. Teraz była w stanie logicznie myśleć. Zrobiła sobie na szybko śniadanie składające się z jajecznicy z dwóch jajek oraz kromki chleba z masłem. Po skończonym posiłku wzięła prysznic i ubrała się w swój standardowy strój laboratoryjny. Dziś była ostatnia szansa żeby przeprowadzić badania do końca. Poprzedniego dnia wszystko już sobie przygotowała, dziś musiała tylko zrobić test. Udała się do laboratorium i zaczęła wyjmować z szafek potrzebny sprzęt. Było jej trochę ciężko się skupić. Denerwowała się. Denerwowała się, że musi odesłać Vala w bezpieczne miejsce, że musi zakończyć badania, że przewidziała przybycie Xellosa i musi go zwodzić, aby ukryć swoją tajemnicę i że rasa Mazoku ma plan, bardzo niebezpieczny plan... Żal jej było opuszczać ten jej mały kawałek raju. Z dala od ludzi, na uboczu… Dom umiejscowiony na wzniesieniu, z jednej strony oddzielony od świata skarpą i rzeką, a z drugiej gęstym matecznikiem. Zachwycał ją specyficzny mikroklimat tego miejsca. Zwierzyny było pod dostatkiem, a egzotyczne rośliny, które tutaj hodowała, rosły wyjątkowo dobrze. I miała to wszystko teraz utracić… Cóż zrobić, takie jest życie sługi Bogów. Mogła się tego spodziewać, a właściwie powinna i faktycznie spodziewała się. Teraz najbardziej kłębiły się w jej głowie słowa Xellosa. Przeznaczenie… Ono istniało, wiedziała o tym, ale nigdy głębiej nad tym nie zastanawiała się, a tym bardziej nigdy nie przyszło jej do głowy żeby móc je zmienić! Co za absurd?! Co ona wiedziała o przeznaczeniu? Przepowiednie były przeznaczeniem. Właściwie to były złośliwe zagrywki losu. Przepowiednie miały dawać istotom nadzieję, że coś można zmienić, że mają władzę nad swoim życiem, a tak naprawdę każdy ruch i ewentualność jest przewidziana z góry. To co dla nas jest przypadkiem i składową losowych zdarzeń, dla kogoś kto tym rządzi jest tylko zabawą w patrzenie jak męczą się małe, bezbronne i nieświadome istotki. Przeznaczenie to potęga. Tak wielka, ze Lord of Nightmares stworzyła sobie istotę, która sprawuje nad tym pieczę, a Mazoku chcą tę potęgę posiąść… Wtedy nastąpi prawdziwy koniec świata. Nastanie czas destrukcji. Co ona mogła zrobić w tym momencie? Bo to, że musi podróżować z Xellosem było dla niej oczywistą oczywistością. Musiała odnaleźć się w tej sytuacji i zdecydować co zrobić. Zabicie Xellosa nie wchodziło w grę. Byłoby to błędne koło, na jego miejsce przyszliby kolejni. Mogła próbować odwieść go od tego pomysłu, ale szanse były marne. Kim ona dla niego była żeby miał się jej słuchać? Nie miała pojęcia jak miałoby wyglądać dotarcie do źródła przeznaczenia. Czy Xellos będzie chciał uciąć sobie dyplomatyczną pogawędkę, czy siłą zechce siłą posiąść tę moc. Mogła wspomóc boską istotę w chronieniu mocy, albo sama ją posiąść i zdecydować o przeznaczeniu świata, ale na lepszych warunkach niż zrobiłaby to rasa Mazoku. Tak, na świecie zapanowałaby harmonia! A może udałoby się jej wskrzesić rasę Złotych i Starożytnych Smoków…? Zamyśliła się głęboko. Nagle przyszła jej do głowy inna myśl. A co, gdyby przeznaczenia nie było? Czy wszyscy staliby się wolnymi istotami i mogli robić co chcą? Czy wtedy zapanowałaby równość czy nastałby kompletny chaos? Im bardziej nad tym myślała, tym bardziej docierała do niej powaga i niebezpieczeństwo misji i ogarnął ją strach. Ten pierwotny strach, który kryje się w każdej żywej istocie. Strach przed tym, czy dożyje jutra, strach  o własne życie. Nawet długowiecznych może ogarnąć ten strach, bo zawsze istnieje możliwość ich śmierci. W tym momencie dobitnie zdała sobie z tego sprawę. Jednak tu nie chodziło tylko o nią, ale o wszystkie istoty na świecie. Nawet nie próbowała sobie wyobrażać tej ilości strachu, już sama myśl o tym napełniała ją przerażeniem. Bo co wiąże się ze zmianą przeznaczenia? Jeżeli Mazoku chcą maczać w tym palce to ona oczami wyobraźni widzi tylko śmierć. Śmierć wszystkiego co żyje. Czy ona temu wszystkiemu podoła..? Musi! Z mocą Ceiphida na pewno! Tak długo myślała nad tym wszystkim, że każdą czynność wykonywała automatycznie i mikstura do testu była gotowa. Wzięła największą strzykawkę jaką miała i napełniła ją dopiero co przygotowanym płynem. Podwinęła bluzkę, jedną ręką chwyciła fałd skóry na brzuchu, a drugą wbiła igłę w trzymane miejsce i uwolniła zawartość strzykawki.
- To moja ostatnia deska ratunku. Jak to mi nie pomoże to będę miała mały problem. – zagryzła wargę. Po chwili jednak uśmiechnęła się do siebie. Xellos nie był jednak wszechwiedzący , o czym wczoraj się przekonała. Wprawdzie to co stara się przed nim ukryć nie miało nic wspólnego z ich misją, ale gdyby się dowiedział miałaby więcej powodów żeby nie spać po nocach, a tego chciała uniknąć. Musiała tylko na czas usunąć problem, który krył się w jej ciele, a potem będzie mogła ze spokojem ratować świat. Do czasu przybycia Demona zostały jej trzy godziny, a substancja miała działać dopiero po dwóch, czyli w godzinę będzie musiała się ze wszystkim uporać od momentu uzyskania rezultatu. Jeżeli wszystko pójdzie dobrze, na co liczyła, powinna zdążyć na czas. Brzuch zaczął ją lekko pobolewać, ale nie zwracała na to uwagi, nawet się cieszyła, bo to oznaczało, że substancja działa tak jak powinna. Takie miały być pierwsze objawy. Ból z czasem miał się nasilać, a na końcu miało wystąpić niewielkie krwawienie. Zdjęła fartuch oraz okulary i poszła obudzić Vala na śniadanie. Chłopiec z trudem wygramolił się z ciepłego łóżka, ale po któryś upomnieniu matki usłuchał jej i zszedł z nią do kuchni gdzie czekały na niego ulubione placki ze słodkim syropem. Jak nigdy zachowywał się grzecznie, bo zazwyczaj był wulkanem energii. Przypomniały jej się kolejne słowa Xellosa, które ją zabolały, ale niestety były prawdą. Smoczyce nie wychowują potomstwa. Te o najlepszych cechach miały zapewnić przetrwanie gatunku, a reszta stawała się kapłankami. Oczywiście nikt nikogo do niczego nie zmuszał, ale obowiązywało takie niepisane prawo. Ona jako córka najwyższego  kapłana Bazarda mogła wybrać i zdecydowała, że pójdzie w ślady ojca i będzie służyć w świątyni. Nikt nie uczył Smoczyc jak wychowywać potomstwo, bo nie było takiej potrzeby. Najsmutniejsze było to, że Smoki od razu po wykluciu były zabierane matkom i wysyłano je do różnych świątyń gdzie tam wszystkiego je uczono. Po kilku latach takiej nauki młode Smoki były wysyłane do innych odległych świątyń. Jeżeli matka ujrzała gdzieś przypadkiem swoje dziecko, a zawsze potrafiła je rozpoznać, to miała duże szczęście. Ale teraz, kiedy nie zostało już zupełnie nic, musiała sobie radzić sama z małym Valem. Problem był tu o tyle taki, że nie chodziło o to jak go wychowa, bo instynkt macierzyński ma każda samica, nie chodziło nawet o to, że różnili się gatunkiem, ale o to, że musiała dzielić czas pomiędzy wychowywanie, a pełnienie służby u Ceiphida w celu utrzymywania harmonii na świecie. Jedno i drugie to ogromna odpowiedzialność.

Kamena - 2011-07-20 02:54:50

Nie dobrze, myśle tak dlatego że ona chyba nie do końca zdaje sobie sprawe z tego jakie efekty jej poczynania mogą mieć. Tak jak powiedział Xellos igra z ogniem. A po kolejnej części troche mi to wygląda z jej strony jak zabawa w Boga chodz nie do końca wiem co mam myśleć o tych jej eksperymentach. Wloaściwie to sie już chyba pogubiłam i musze zwyczajnie poczekać na wyjaśnienia w dalszej części bo cieżko powiedzieć co tam się wyprawia. Ale nie to,że mi Filia na intrygantke nie pasuje, tylko mnie troche zaskoczyła.Z tej części wynika, że przechytrzyła Xellosa a to raczej nie łatwe, więc jestem pod dużym wrażeniem :P Czekam na dalsze jej poczynania :))

Meitsa - 2011-07-28 23:43:12

No właśnie, uda się jej przechytrzyć Xellosa czy nie? :D Mogę dodać, że w tym rozdziale wyjaśni się mniej więcej co jej dolega, a w drugim co chciała ukryć przed Xellem :)

___________________

- Już zjadłem mamo! – Val uniósł ręce do góry zaciskając pięści jakby bitwę z jedzeniem.
- I zjadłeś wszystko. Bardzo ładnie, kochanie. – pocałowała malca w czoło – Idź do łazienki umyć i możesz jeszcze pobawić się na dworze. Tylko pamiętaj umyć zęby! – krzyknęła na koniec gdy chłopiec puścił się pędem wzdłuż korytarza.
- Dobrze mamo! – odkrzyknął już zza zamkniętych drzwi od łazienki. Filia w tym czasie posprzątała ze stołu i udała się do swojej sypialni, aby przebrać się w coś na podróż. Z sentymentu kusiło ją ubrać różową sukienkę i białą pelerynę, które nosiła gdy podróżowała z Liną i resztą. Miała wrażenie, że da to jej więcej odwagi. Swoją drogą ciekawe co było słychać u tej wesołej gromadki. Minęło dziesięć lat i przez ten czas musiało się u nich sporo zmienić. W końcu ludzie korzystają z życia ile się da, bo żyją tak krótko… Obracała się przed lustrem oceniając jak wygląda w starej różowej sukience. Nie było tak źle jak myślała. Zauważyła za to, że jej twarz troszkę wysmuklała, a oczy nabrały więcej powagi i troskliwości w spojrzeniu. Zaczęła przypominać własną matkę, którą widziała tylko dwa razy w życiu.
- Ała! – złapała się za brzuch, który zaczął ją mocno kłuć. Spojrzała na zegar na ścianie. Było pięć minut po godzinie jedenastej, więc specyfik zaczął działać. Wyszła z pokoju i zeszła szybko po schodach, aby wejść do laboratorium. Będąc w korytarzu na parterze, ból zaczął robić się tak nieznośny, że musiała przyklęknąć. Oddychała bardzo głęboko, dwoma rękoma trzymała się za brzuch, przez zaciśnięte powieki leciały jej łzy, a na czole wystąpił zimny pot. Nie zdążyła dojść tam dokąd zmierzała. Położyła się na podłodze na boku w pozycji embrionalnej i popłakała się z bólu. Po jakiś pięciu minutach już nie mogła się powstrzymać i zaczęła krzyczeć. Próbowała tłumić to w sobie, ale niezbyt jej to wychodziło. Czuła, że coś się dzieje we wnętrzu jej brzucha. Coś jakby poruszało się w niej – No dalej! Wyłaź i giń w końcu! – to były ostatnie słowa zdołała wykrzyczeć przed tym co się stało później. Krzyczała jeszcze donioślej, a dół jej sukienki zaczął barwić się na czerwono od krwi. Położyła się na plecach i podkurczyła nogi w kolanach. Tym razem nowa fala bólu spowodowała, że nie była w stanie łapać powietrza, a oczy miała maksymalnie otwarte. Na podłodze powstała kałuża krwi, która powiększała się powoli. Smoczyca zemdlała z wyczerpania i z powodu ubytku dużej ilości krwi. Natomiast pod jej spódnicą widać było kształt kuli wielkości pomarańczy, która świeciła złotym blaskiem. Kula zaczęła powoli przemieszczać się w dół spódnicy, aby znaleźć wyjście. Gdy jej się to udało przyleciała bliżej Filii i lewitowała nad jej brzuchem. Błyszcząca powłoka była półprzezroczysta i ten, kto by ją zobaczył ujrzałby we wnętrzu coś co się poruszało. To nie była zwykła kula. To było jajo.
- Mamo, co się stało?! – do domu wbiegł zdyszany Val zaniepokojony krzykiem matki. Nie wiedział czego się spodziewać, ale to co zobaczył było dla małego dziecka szokiem tak ogromnym, że jego psychika nie potrafiła tego ogarnąć – Mamo!!! – krzyknął rozpaczliwie najgłośniej jak potrafił swoim piskliwym dziecięcym głosem i podbiegł do niej prawie się przewracając – Mamo!!! Wstań! Obudź się! – zaczął szarpać jej ciało, krzycząc i płacząc jednocześnie.
- Na Shabranigdo! Co tu się dzieje?! – malec podniósł głowę i jego oczom ukazał się Xellos, który najprawdopodobniej przed chwilą się zdematerializował. Podszedł szybko do ciała Filii, odsunął małego Smoka i sprawdził czy Smoczyca żyje. Na szczęście żyła, ale widząc ilość straconej krwi nie zostało jej wiele czasu – Możesz sobie umierać, ale nie wtedy, gdy akurat cię potrzebuję. – powiedział przez zaciśnięte zęby.

Kamena - 2011-07-28 23:53:17

EEE Filia urodziła obcego O.O xDDDDD Niee no autentycznie nie wiem co jest grane xD

Meitsa - 2011-07-28 23:55:47

Ostatnim fragmencie będzie nazwane to co ona "urodziła", ale co to dokładnie jest będzie wyjaśnione w drugim rozdziale ^^ Ale już sama nazwa dużo zasugeruje :)

Kamena - 2011-07-29 00:00:08

Tylko po co ona rodzi coś co chce żeby zgineło. Zwykle jak kobieta rodzi to mówi sie,że dała nowe życie. Więc jeśli ona nie chce żeby to coś istniało to po co je powołała do zycia, hmmm?  Chyba, że to jakieś zło się w zebrało i innym sposobme nie jest w stanie sie go pozbyć, ale to jak narazie dla mnie zbyt skomplikowane.

Meitsa - 2011-07-29 00:02:01

powiem, że dobrze kombinujesz :3

Kamena - 2011-07-29 00:05:40

No to czekam na dalsze wskazówki, żeby dalej kombinować, ale tak btw na samym początku wydawało mi się, że to będzie dziecko Xellosa, które w jakiś sposób zostało nieskalanie poczete. Ale to już chyba fantazja zbytnio mnie poniosła :P

Meitsa - 2011-07-29 00:07:10

A ja mówię, ze wszystkie chwyty dozwolone i poniekąd mówię, że to jest wskazówka. Podoba mi się twój tok myślenia ^^

Kamena - 2011-07-29 00:13:39

Haaa mam trop :> Oki Meitsa uciekam spać :)) Zajrze jutro po 20 to może mnie czymś jeszcze uraczysz:) Dobranoc

Meitsa - 2011-07-29 00:15:46

Po 20 to ja dopiero zacznę przepisywać, bo do tego czasu będę się pakować XD Dobranoc ^^

Yuriko - 2011-07-29 01:34:29

To być wciągające.Chcieć więcej :)

Meitsa - 2011-07-31 00:02:33

Miło mi to słyszeć, dziś postaram się już wszystko przepisać :)

Zapraszam do ostatniej części pierwszego rozdziału ^^
______________

- Na Shabranigdo! Co tu się dzieje?! – malec podniósł głowę i jego oczom ukazał się Xellos, który najprawdopodobniej przed chwilą się zdematerializował. Podszedł szybko do ciała Filii, odsunął małego Smoka i sprawdził czy Smoczyca żyje. Na szczęście żyła, ale widząc ilość straconej krwi nie zostało jej wiele czasu – Możesz sobie umierać, ale nie wtedy, gdy akurat cię potrzebuję. – powiedział przez zaciśnięte zęby. Był wkurzony, a wkurzał się wtedy gdy plany nie szły po jego myśli, a obecny mocno zbaczał z toru. Był perfekcjonistą i miał prawo być wkurzony – Dzieciaku! – zwrócił się do płaczącego Vala, który ze strachem w oczach spojrzał na Xellosa – Przynieś jakieś bandaże, ręczniki, prześcieradło, cokolwiek, bo inaczej twoja matka umrze jak jej nie opatrzę! – krzyknął mając przy tym bardzo przerażający wyraz twarzy. Valowi ze strachu oczy zrobiły się jeszcze większe i wybiegł z korytarza do jakiegoś pokoju. Niewiadomo było jednak czy przeraził się bardziej Demona i uciekł aby nie widzieć tego wszystkiego, czy w strachu o matkę pobiegł szukać opatrunków. Z kolei Xellos w momencie kiedy chciał rozerwać sukienkę Filii, aby sprawdzić jej rany, zauważył lewitującą nad nią błyszczącą kulę – A to co to ma teraz być?! – ponownie się wkurzył. Wiedział co to było, bo widział to nie raz, ale bardziej go obchodziło jak ta Smoczyca zdołała to ukryć przed nim. Nie zawracał sobie długo tym głowy, bo miał teraz do wykonania bardzo niewdzięczne zadanie ratowania jej życia. Rozerwał jej sukienkę i zaklął pod nosem, gdy ujrzał to co miał przed sobą. Całe jej krocze było zakrwawione, a to oznaczało, że doznała wewnętrznych obrażeń. W tym przypadku miał bardzo ograniczone pole działania, bo jako Mazoku nie mógł rzucić na nią zaklęcia uzdrawiającego – Gdzie ten cholerny szczeniak?! – Xellos zaczął coraz bardziej się denerwować – No tak, czego ja oczekuję od tak małego bachora, w dodatku w takiej sytuacji? – zganił siebie za brak logicznego myślenia, co w jego przypadku było nie powinno mieć miejsca. Sam zaczął szukać czegoś co nadawałoby się na opatrunki. Była to jedyna rzecz jaką mógł zrobić, bo osobą, która mogłaby ją wyleczyć była ona sama lub… Milgasia. Nerwowo zaczął chodzić z pokoju do pokoju szukając chociażby głupiego obrusu. Wchodząc do trzeciego z kolei pokoju zatrzymał się gwałtownie w progu gdyż to co ujrzał, a raczej kogo zobaczył, spowodowało, że zamarł i nie wiedział co dalej robić. W głębi pokoju, tyłem do niego, stała wysoka kobieta o długich srebrnych włosach związanymi luźno na wysokości łopatek przyodzianą w gorset wykuty z metalu oraz białą długą spódnicę rozszerzającą się w dolnej części. To co odróżniało ją od ludzi były metalowe skrzydła bez upierzenia, a właściwie sam ich szkielet. Wiedział, że nie była człowiekiem, wyczuł to od razu. Była potężniejsza od niego – Kim jesteś? – ton w jakim zadał pytanie wyraźnie sugerował, że oczekuje rzeczowej odpowiedzi. Kobieta odwróciła się w jego stronę. Nie było mu jednak dane zobaczyć jej oblicza, gdyż twarz miała zakrytą metalową maską. Po chwili zauważył też, że w jednej ręce trzyma nieprzytomnego Vala, a w drugiej jajo, które widział chwilę temu nad Filia.
- Jeżeli chcecie aby wszystko pozostało po staremu, lepiej nie wtrącajcie się. Nie radzę również zawracać sobie głowy tymi Mieszańcami, gdyż i tak czeka ich śmierć. – pochyliła głowę nad Valem i jajem sugerując tym samym, że mówi o nich - Jeżeli to zrobicie podzielicie ich los. – podniosła głowę z powrotem na Xellosa – Nie radzę mieszać się w sprawy przeznaczenia. – usłyszał jej ciepły, delikatny i trochę zniekształcony głos – A tobie, jeżeli zależy na życiu tej Ryuzoku, radzę się pospieszyć, bo zostało jej niewiele życia. – nim Mazoku zdołał cokolwiek powiedzieć czy zrobić kobieta odwróciła się i chwilę potem zdematerializowała się. Teraz został sam z umierającą Filią, której potrzebował, a sam nie potrafił uleczyć. Z wściekłości zacisnął mocno pięści.
- Na wszystkie siedem części Shabranigdo! Czy ktoś mi powie co tu się, do cholery, dzieje?! – wykrzyczał na całe gardło, ale nikt nie raczył mu odpowiedzieć. A czas uciekał…

Koniec części pierwszej

Guenh - 2011-07-31 11:50:12

Jest nadzwyczaj interesująco, akcja nabiera rumieńców, ale zastanawia mnie dlaczego Xellos jest aż tak angstowy?

Meitsa - 2011-07-31 13:21:48

Hm, właśnie zastanawiało mnie czy ktoś zwróci uwagę na jego agresję. Powiem szczerze, że to taki skutek uboczny i nie ma w tym drugiego dna. Ciężko mi po prostu pokazać mega opanowaną osobę w takiej sytuacji gdzie jej cały plan właśnie się wali. Xellosowi trafiło się coś takiego właściwie?
A gdzie reakcja na rozdarcie sukienki? XD

Guenh - 2011-07-31 17:26:28

Rozdarcie sukienki jest niestety w tej sytuacji pozbawione erotyzmu :D Zakrwawione krocze jest dosyć mocnym elementem całego ambarasu, Filia obudzi się zapewne z fatalnymi moralami...

Z Xellosem to nigdy nie wiadomo, jak by się zachował. W animcu jakoś nigdy nie był zły - nawet, jak Gaav oderwał mu pół ciała czy proponował Valgaavowi życie Liny w zamian za coś tam. Zamiast wściekłości za zadane rany jest po prostu szczerze zdziwiony, że coś nie wyszło. Z drugiej strony jego myśli są nieodkryte i podczas gdy na zewnątrz może uśmiechać się do małego Vaala, to w środku dopiero może sobie rzec "co za wrzód na dupie". Nie wiem za to, czy posunąłby się do określenia "gówniarz" - ma chyba zbyt pogodne usposobienie :) :)

Meitsa - 2011-07-31 17:51:53

Ołkej, w takim razie w tygodniu zrobię korektę całości i ci wyśle na maila żebyś zrobiła swoją korektę. Mam nadzieję, że wychwycisz jakieś nielogiczne rzeczy, bo co chwilę takie znajduję, np. w tekście, który teraz dałam napisałam że Xellos zdematerializował się, ale z kontekstu wynika, że właśnie się pojawił czyli błąd logiczny :P

A zachowanie Xella przemyślę sobie jeszcze, ewentualnie dam Shino do przeczytania, ale mam jakieś opory, bo nigdy nie dałam mu moich fanfików do czytania ^^'

Guenh - 2011-07-31 22:15:04

Chętnie pomogę :)
Po prostu zbyt zły Xellos traci trochę uroku :(

urwena - 2011-08-06 22:47:03

Ja w końcu doczytałam do końca, przez ten cały rozgardiasz na forum ciężko mi je analizować, i muszę powiedzieć że Meitsa kawał dobrej roboty. Czekam na więcej.
Swoją drogą dobry pomysł z odswieżeniem fików, zarówno Przeznaczenia jak i fika Guenh. <brawo>

Socki - 2011-08-08 22:51:49

Ah ! Doczytałam :)  Nieźle ! Teraz tylko w rozdział i na Tanuka co by nie było odwrotu !

Meitsa - 2011-08-09 14:24:41

Ale jeszcze korekta! Dziś pod wieczór albo jutro w południe wyślę wersję do poprawki Guenh i Tobie Socki. Ktoś jeszcze chce mi wytknąć błędy? :)

Socki - 2011-08-09 14:51:54

Uh... ja czekam na Dorin. Ma ostatni kawałek Klucza. Jak mi tylko wyśle od razu wam wrzucę :) A na twojego maila czekam z niecierpliwością.

Meitsa - 2011-08-09 15:25:28

Znaczy się część 9.2.2 jest już napisana i tylko czeka na korektę? ^^

Charat - 2012-01-05 23:30:02

Uh, oh, ja za miękka jestem i za cieńka w uszach, żeby kogokolwiek poprawiać.

Ale ostatnio nabrałam chęci do pisania... niech mnie kto powstrzyma.

Socki - 2012-01-08 21:04:56

Never !

Meitsa - 2012-01-10 21:34:08

Puść wodze fantazji! I ja muszę w zadek sie kopnąć. Jak to sie mówi, do trzech razy sztuka XD

Socki - 2012-01-11 10:07:04

Właśnie! Nie dam kolejnego rozdziału Klucza jak czegoś od was nie zobaczę :D

Guenh - 2012-01-11 11:57:14

Pisz , Charat! Im więcej fanfików tym lepiej, a doskonale wiadomo, że Twoje będą więcej niż dobre :)

Socki, nie szantażuj!

Meitsa - 2012-01-11 12:42:53

O, to ja jak na razie mogę sie zmotywowac do korekty pierwszego rozdziału i zmiany końcówki. Jakby nie patrzeć bedzie cos nowego XD

Socki - 2012-01-11 13:58:44

To się motywujcie bo nie mam a w 10 rozdziale jest cosik.... Mwahahha.... i mam już sporo ale spoko w oczekiwaniu na wasze dzieła będę go powiększała. Spoko, spoko. To nie szantaż jest tylko SZANTAŻYSKO ! Zdania nie zmienię :P

Meitsa - 2012-01-11 15:07:18

No co za Socki z tej Socki!
Ale z jednej strony to dobrze, bo na Twoje prace czekam z niecierpliwością a taki szantaż tylko sprawi, ze sama rusze dupsko :P

Socki - 2012-01-11 15:47:18

O widzisz :D


Wszystkim wyjdzie na dobre.

Poza tym potrzebuję czasu na obmyślenie kwestii ślubu Filii z Zehirem.

Bo szczerze to oba zakończenia mi pasują.

Filia z Zehirem
Filia z Xellosem.

Jak myślicie ?

Meitsa - 2012-01-11 16:07:48

Najpierw oficjalny z Zehirem, a potem potajemny z Xellem :D

Socki - 2012-01-11 17:32:14

Nie ale tak na poważnie. Bo ... myślałam o takiej możliwości, że Filia bierze ślub z Zehirem. Obecność Xella na tym ślubie obowiązkowa? Ale potem nie sądzę żeby zwiała do Xella, może by zrobiła skok w bok ale co tam. Mogę też zrobić tak, że w ostatecznym rozrachunku będzie z Xellosem.

Mogę tak żeby nie była z żadnym !!!


AAAAAA !!!!!!


Po prostu napiszcie jak to widzicie... nie jak wam się wydaje logicznie tylko co wam się marzy- BŁAGAM !

Meitsa - 2012-01-11 18:31:53

Co mi sie marzy? Z Xellosem! Bo koniec końców zawsze chciałam zeby byli razem...
Ewentualnie taki skok w bok w wykonaniu Filii, ale na stałe. Poslubila Zehira, ale po latach okazało sie ze to nie to i tak naprawdę brak jej Xella wiec ostatecznie wróciła do niego.

Meitsa - 2012-01-11 18:37:04

Tylko tu może byc problem, ze Filia bedzie myślała iż on bedzie traktował to jako jej porażkę a jego wygrana i może powiedzieć, ze on to przewidział, bo i tak ona powinna byc jego. Możnaby jednak ja zaskoczyć, bo Xell może zwyczajnie na koniec powiedzieć, ze cieszy sie z jej powrotu :)

Socki - 2012-01-11 23:07:23

Hmmm noda, noda.
Już się bałam, że będziesz chciała mordować Zehira.

Mnie kusi ten gorzko słodki smak- że tyle przeszli a tu pac, jednak Zehir.
Ale mam taki jeden pomysł...ah, milczę. Zobaczycie

Charat - 2012-01-13 19:38:29

Ciężko mi się zebrać. Generalnie, u mnie wen wystepuje wtedy, gdy mam sie zabrać za co innego. Za pracę albo za próbe napisania czegos autorskiego.

Cóż, na razie muszę obmyślić i fabułę i bohaterów, nazwijmy to roboczo 'dodatkowych', 'pobocznych', 'przydrożnych' i 'primadonny do zabicia'. Bo, powiedzmy sobie szczerze, wszystko super, ale wymyslanie fica od jakiejś sceny w środku, to nie jest dobry pomysł.

Chyba, że chcecie być wrzuceni na głębokie wody od razu. Chcecie?

Nie oszukujmy się, jeśli się kiedys wezmę do roboty, to specjalnie dla was. Jesli. Kluczowe słowo.

Guenh - 2012-01-14 12:41:32

Hm, no cóż, ja mogę powiedzieć tak:

Ślub Filii z Zehirem byłby bardzo ciekawym zabiegiem, wychodzącym poza jakiekolwiek stereotypy fanfikowe. Wiadomym jest jednak, że niekoniecznie byłby to happy end - zarówno dla Xellosa, jak i dla Filii. Paradoksalnie, dla Filii chyba najbardziej. Xellos mógłby sobie spokojnie poradzić z tym, że żywi do niej pozytywne uczucia (czy nawet: że ją kocha) i czerpać satysfakcję z samego obserwowania jej od czasu do czasu z ni to szczęsliwym, ni to kapryśnym uśmieszkiem. Ona natomiast mogłaby do końca życia borykać się ze świadomością popełnienia błędu. Dałoby się to obrócić w bardzo romantyczną, słodko-gorzką historię, która w universum Slayers mogłaby urosnąć nawet do rangi legendy. Nie ukrywam, jestem bardzo ciekawa tego zakończenia.

Oczywistym jest jednak, że moje serce opowiada się bardziej za zakończeniem historii wątkiem X/F forever and ever. Tyle, że będzie to na pewno trudniejsze do napisania. Niemniej jednak, to by nareszcie położyło kres moim pragnieniom i mogłabym spokojnie umrzec z myślą, że w jakiś tam sposób demon i smoczyca skończyli razem... AAAAH. Aż mie się łzy cisną na samą myśl.

edit: ewentualnie możnaby te dwa zakończenia połączyć (HAHAHAHAHA) chociażby jakąś wizją Xellosa. Typu (nie jestem pisarką, więc opiszę to bardzo pospolicie) Xellos lub Filia w jakiś dziwaczny sposób znajdują się na granicy życia i śmierci, gdzie ponura, zakapturzona postać niczym w Opowieści Wigilijnej pokazuje im dwa możliwe rozwiązania, z których każde niesie ze sobą pewne konsekwencje, dramat, angst, przełom emocjonalny bla bla bla)

Socki - 2012-01-14 16:22:31

@.@

Mamo... to już materiał na trzy romanse.
Zaraz pewnie ktoś dorzuci coś o morderstwie...będzie kryminał.

Ale... chyba powoli wiem co napisać >:)

Charat - 2012-01-14 19:37:43

Jeśli potrafiłabyś napisać kryminał w stylu Deaver'a z Xellossem i Filią, to byłby to mój numero uno~!

Oł jeee, ja to chceee~!

Dobra, przestaję, bo siarę sieję.

Socki - 2012-01-17 08:57:55

Co to Deaver skarbie?
Czym Deaver są Deaver?

Charat - 2012-01-21 23:22:42

Najprościej mówiąc: http://pl.wikipedia.org/wiki/Jeffery_Deaver - polska wikipedia.
http://en.wikipedia.org/wiki/Jeffery_Deaver - angielska.

Polecam opowiadania i serię o Lincolnie Ryhme. Proszę sie nie sugerować BARDZO kiepsko zrobiona ekranizacją jednej z powieści. Książki naprawdę bardzo dobrze się czyta. Ja się nie mogłam oderwać od Maga.

Socki - 2012-01-22 11:02:24

Oj... mam poważny problem z tego typu literaturą. Wiem, pomyślisz, że jestem nienormalna ale po przeczytaniu takiej książki( albo w trakcie) lecę do biblioteki i sprawdzam czy to wszystko się zgadza z psychologią. Chociaż i tak jeszcze gorzej u mnie jest z powieścią detektywistyczną, bo mam manię rozwiązywania zagadek przed zakończeniem książki.... zapisuję sobie przesłanki etc. Z reguły nawet tego nie robię, bo sama wpadam na pomysł jak to się skończy ale przy lepszych książkach po prostu najpierw sama muszę mieść parę rozwiązań a dopiero wtedy kończę książkę LOL

Charat - 2012-01-24 16:57:02

Dlaczego zaraz nienormalna? Też tak robię. Dlatego autor ma u mnie taki plus, że polecam. Bo zazwyczaj tego w ogóle nie robię. No to może najpierw sięgnij po opowiadania (będzie mniej sprawdzania) "Spirale grozy" i "Spirale strachu".

Myślę, że cię autor zaskoczy i to nie jeden raz. Najbardziej wciągający jak dla mnie był "The Vanished Man", nie wiadomo dlaczego w naszym pięknym kraju wydany jako "Mag". Autor się bardzo przykłada, żeby książki były bardzo, bardzo realistycznie napisane i wszystkie szczegóły sprawdza, dopina i dopieszcza. Polecam, polecam i jeszcze raz polecam.

Dobra, koniec tej reklamy.

Socki - 2012-02-05 22:28:05

Hmmm pewnie jak skończę studia to sięgnę po tę lekturę. A co do tytułów... akurat my mamy pewien dziwny zwyczaj dziwnego ich tłumaczenia... np. Wirujący seks

Charat - 2012-02-19 18:17:47

A nie "Szklana pułapka"? Co jeszcze pod pierwszy film z tej serii można było podciągnąć, bo faktycznie - wieżowiec był. Ale w kolejnych odsłonach nie ma nawet nędznej szklarni. Ups.

Chociaż kiedyś czytałam, że pierwsze miejsce w beznadziejnych "opisowych" tłumaczeniach zajmują Chińczycy. Film obyczajowy o męskich striptizerach przetłumaczyli jako coś w rodzaju "Sześciu nagich i bardzo wesołych byłych pracowników huty". Swoją drogą, mistrzostwo jednocześnie w tytule umieścić recenzję.

Meitsa - 2013-02-11 15:21:00

Ok, macie malutki przedsmaczek rozdziału drugiego :) Byłoby więcej, ale za póżno dziś usiadłam do klawiatury. Co do kwestii charakteru Xella z końcówki poprzedniego rozdziału to przyjmijmy wstępnie, że jest bardziej stonowany :)




Przeznaczenie #02

Xellos nie miał obecnie większego wyjścia jak wstępnie opatrzyć Filię i jak najszybciej transportować ją do Gór Kataart, na Smoczy Szczyt gdzie rezydował Złoty Smok Milgasia. Nie tracąc ani chwili zdjął swoją pelerynę i energiczne rozdarł ją na kilka kawałków opatrując nimi ciasno umierającą.
- Będziesz miała za to u mnie duży dług jeżeli przeżyjesz. – powaga z jego twarzy nie znikała. Z resztą nie ma co się dziwić gdy w nieoczekiwany sposób twoje plany idą w łeb. Wziął ją na ręce i zdematerializował się.
    Góry Kataart były najbardziej wysuniętym na północ miejscem, które znajdowało się w kręgu byłej bariery. Jest to miejsce pokryte lodem i wiecznym śniegiem, gdzie niejedno istnienie zostawiło tam swoje życie. Jeżeli ktoś się tam wybierał musiał mieć ważny powód. Góry te były miejscem gdzie podczas Wojny Upadku Demonów Smoczy Aqualord Ragradia zapieczętował we wiekowej zmarzlinie jedną z przebudzonych, w potężnym magu Lei Magnusie, części Rubinookiego Shabranigdo poświęcając przy tym własne życie. Były także miejscem zamieszkania wszystkich smoczych ras. Dla niektórych z nim, jak na przykład Starożytnych Smoków, były ich cmentarzyskiem. Było to również miejsce przechowywania przez Złote Smoki Wszechbiblii, księgi która zawiera w sobie wiedzę na temat całego wszechświata.
Strażnikiem Wszechbiblii był nie pierwszej młodości Złoty Smok Milgasia, który był obecnie jednym z nielicznych ocalałych z jego gatunku. Przechadzał się właśnie korytarzem skromnej świątyni wzniosłej na cześć Płomiennego Smoka Ceiphida w towarzystwie młodziej dziewczyny o blond długich włosach, z którą prowadził konwersację. Nie zdążył dokończyć ledwo co zaczętego zdania gdyż przed nim zupełnie niespodziewanie zmaterializował się osobnik, który był ostatnią osobą, którą chciał wiedzieć na tej świętej ziemi.
- Xellos… - wysyczał przez zaciśnięte zęby. Jego złość ustąpiła momentalnie gdy zobaczył Ryuzoku w poważnym stanie. Xellos podszedł bliżej do Smoka i przekazał ranną na jego ręce.
- Zrób wszystko co możesz aby przeżyła. – powiedział chłodnym i opanowanym tonem. Milgasia spojrzał na nieprzytomną Filię, potem ponownie na Xellosa.
- To twoja sprawka? – zmarszczył brwi.
- Nie trać czasu, ona może zaraz umrzeć.
- A jeśli się nie zgodzę? – wyczuwał tu jakiś podstęp. Na co Demonowi Ryuzoku?
- Wtedy zrobię wszystko aby odpieczętować Shabranigdo, a ty będziesz za to odpowiedzialny. – kącik jego ust powędrował ku górze – Spiesz się.
- Będzie cię to drogo kosztowało. – nagle do rozmowy wtrąciła się młoda dziewczyna krzyżując ręce na piersiach.
- Nie rozmawiam z domowymi zwierzątkami. – zadrwił z rozmówczyni.
- Słucham?! – chciała podejść do Demona i powiedzieć mu kilka słów do słuchu, ale Milgasia ją powstrzymał.
- Memphis! Nie wygłupiaj się! Nie rozmawiasz z podrzędnym Demonem tylko z osobą, która bez problemu może nabruździć w tym świecie. – zwrócił się do Mazoku – Uzdrowię ją. - Smok zacisnął zęby i nie mając większego wyboru w pośpiechu poszedł w głąb świątyni.
Dziewczyna została na miejscu tępo wpatrując się Xellosa. Nie mógł tego nie zauważyć. Zmrużył oczy jak to miał w zwyczaju i podszedł do niej bliżej.
- Coś cię trapi, służalczy kotku? – uśmiechnął się najszerzej jak potrafił.
- Nie nazywaj mnie tak. – jej złote oczy pałały nienawiścią – Skoro nie chcesz płacić już ja się postaram żebyś miał przez nią kłopoty. Zresztą, już masz.
- Proszę, proszę. Myślisz, że mając na sobie zbroję Zanafaara możesz być taka wyszczekana? – co Milgasia sobie wyobrażał? Może i wyglądem przypominała Ryuzoku, w końcu miała spiczaste uszy i blond włosy, ale na Lordów Mazoku, ona była elfką. Pochodziła z wymordowanej i zniewolonej przez Smoki rasy. Jak na elfa traktował ją dość… równo. Skłamałby sam przed sobą gdy nie przyznał się, że sam ma ich w pogardzie.
- Pff, i na takich jak ty są sposoby. – poprawiła cętkowaną opaskę na włosach i odwróciła się na pięcie również udając się do świątyni.
    Tym czasem w pomieszczeniu, które było przeznaczone do opatrywania rannych Milgasia położył na łóżku nieprzytomną i szybko rozpoczął oględziny. Nie było dobrze. Bardzo duży ubytek krwi, uszkodzone organy wewnętrzne i… resztki czegoś w jej ciele co bardzo go zdenerwowało. Ze złości aż przygryzł wargę po której spłynęła stróżka krwi. Nie tracąc chwili przystąpił do leczenia swoją uzdrawiającą mocą klnąc przy tym ile mógł na Xellosa.
Po około trzech godzinach jej stan mógł wreszcie określić jako stabilny i zrobił przerwę aby zregenerować siły. Leczenie takich obrażeń wymagało dużych pokładów energii i już ledwo trzymał się na nogach. Chwiejnym krokiem usiadł na pobliskim krześle i zamknął na chwilę oczy odchylając głowę do tyłu. Nie miał zielonego pojęcia co zaszło między nimi, ale bardzo go to niepokoiło. Filia będzie musiała się mocno tłumaczyć z tego, inaczej nie wróżył jej spokojnej przyszłości. Wziął głęboki oddech, wstał z krzesła i wyszedł z pokoju. Po drugiej stronie drzwi czekał Mazoku oparty o ścianę.
- Co z nią?
- Cały czas tu byłeś? Nie podoba mi się, że tak się nią interesujesz. – nie krył niezadowolenia.
- Nie twój interes. Zadałem pytanie.
- Żyje. Cudem, ale żyje. Ale wszystko wskazuje, że przez ciebie była w takim stanie. Co jej zrobiłeś?
- Niby jakie masz na to dowody? – prychnął – To, że jestem waszym wrogiem nie znaczy, że od razu to moja wina. To raczej ja chciałbym wiedzieć co jej się stało.
- Od zawsze byłeś mistrzem kłamstw i zagadek, ale tym razem coś ci to nie wychodzi. – był coraz bardziej zbulwersowany jego postawą – Dobrze, powiem ci. W jej ciele znalazłem cząstki negatywnej energii. Konkretnie pochodzą one właśnie od ciebie! Co więcej jej organizm był wyniszczony przez coś rodzaju pasożyta, który w końcu zdecydował się wynieść z jej organizmu. Dlatego się pytam, co jej zrobiłeś?! Jakie eksperymenty na niej prowadziłeś?! Co Mazoku planują!? – nie mógł już zapanować nad swoją złością. Tym czasem Xellos stał w osłupieniu nie mogąc uwierzyć w słowa rozmówcy. Po chwili oprzytomniał i w oka mgnieniu przyłożył do szyi Smoka swoją lagę.
- Lepiej cofnij ostatnie słowa. O jakiś pasożycie ty mówisz? I jakim cudem w jej ciele jest moja energia? – sytuacja rozgrywała się teraz zupełnie nie po jego myśli.
- Ty mi powiedz! Utrzymywałeś z nią jakieś bliższe stosunki?
- Nie jestem tak zdesperowany żeby uganiać się za smoczymi panienkami. – opuścił gardę. On faktycznie nic więcej nie wiedział – Filia zaraz będzie mi wszystko mówić jak na spowiedzi. – odsunął się od niego i bez zastanowienia wszedł do pokoju.
- Nie możesz! Ona jest wciąż nieprzytomna! – krzyczał za nim Smok.
- To ją zaraz obudzę. A ty nawet nie waż się tu wchodzić, jasne? – zamknął drzwi za sobą i odszukał Filię wzrokiem. Leżała na łóżku w kącie pokoju przykryta grubym kocem. Twarz miała bladą, a pod oczami malowały się wielkie sińce. Wyglądała jak cień samej siebie. Demon stanął nad nią i przez moment zastanowił się co właściwie ma zrobić, bo jego pierwotny plan porządnego spoliczkowania jej nie był chyba dobrym pomysłem w jej stanie. Rozejrzał się po pomieszczeniu i znalazł na jednej z półek sole trzeźwiące. Podsunął je pod jej nos i czekał na reakcję. Po jakieś chwili zaczęła lekko kręcić głową i marszczyć brwi, chyba wciąż odczuwała ból.
- Hej, obudź się śpiąca królewno. – poklepał ją lekko po twarzy. Ta otworzyła z trudnością oczy i zaraz tego pożałowała. Naprawdę Xellos był ostatnią osobą, która chciała widzieć w tej sytuacji. Przez moment łudziła się, że to tylko sen, ale kolejne klepniecie w twarz przywróciło ją do rzeczywistości.

Charat - 2013-02-12 15:29:52

Widzę, że Milgasia załapał niezłego stresa xD Ale w sumie ciężko się dziwić. I Memphis się pojawiła, łoo...

Jakieś tam kwiatki wyłapałam (typu przecinek, mała litera i te sprawy), ale ogólnie mówiąc, jest bardzo dobrze. Jestem ciekawa co będzie dalej. Nie chcę za bardzo zgadywać.

Meitsa - 2013-02-12 15:50:11

Tylko, ze mam najwieksza radoche jak zgadujecie :D

Moim zamiarem jest wplesc trochę postaci poza serie anime i mam nadzieje, ze uda mi sie to zrobić umiejętnie :)

Charat - 2013-02-12 21:04:31

O masz, to teraz mnie zaintrygowałaś.

Meitsa - 2013-02-12 21:05:56

A powiedz z których serii postacie znasz :P Bo zaraz się okaze, że zaraz wszyscy bedą musieli czytać jakąś mangę :D

Charat - 2013-02-12 21:08:26

Huh? A mówisz, że są tacy, co nie czytali?

Meitsa - 2013-02-12 21:20:16

Wiesz, ja np. Knight of the Aqualord przeczytałam jakieś 2 miesiace temu od deski do deski :D

Charat - 2013-02-12 21:23:20

Hmm, ja bym musiała przeczytać. Pewnie gdzieś jest online.

Meitsa - 2013-02-12 21:26:06

A właśnie, znasz jakiś inny rysunek oprocz tych Memphis?
http://mcpictures.wikispaces.com/file/view/Memphis.jpg/357461206/Memphis.jpg
http://www.eternopoder.com/informacion/imgs/personajes/milgazia3.jpg
http://images.wikia.com/kanzaka/images/9/96/Memphis_Linesword.jpg

Charat - 2013-02-12 21:32:13

Nie, chyba, że fanarty. Ale nigdy specjalnie nie zbierałam.

Meitsa - 2013-02-12 21:37:58

W każdym razie macie ludziska zdjecia Memphis jakby było coś niejasne XD
W ogóle ciężko zbudować charakter postaci wiedząc tylko, że była zimną suką, która stawiała własne interesy ponad wszystko :P

Charat - 2013-02-12 21:49:31

No czy ja wiem? Można się tym fajnie pobawić xD

Meitsa - 2013-02-12 21:57:57

Mam tylko nadzieje, że przez to nie spacze charakteru ktorego nie znam XD
Na razie moze byc?

I co w koncu wnioskujesz po przeczytaniu? :3

Meitsa - 2013-02-12 22:05:48

A, no i ten, charakter Xellosa nie jest wypaczony? Cos mam faze, że wszyscy się złoszczą i krzyczą :/

Charat - 2013-02-12 22:34:35

Wiesz, to ciężko powiedzieć po dwóch zaledwie rozdziałach, z czego drugi to WIP. Jak na razie to wstęp do historii, więc wszystkie chwyty dozwolone. Prawda, bohaterowie wydają się zdenerwowani i spięci, ale zważywszy na różne zaszłości nie jest to takie znowu dziwne.

Pisaj dalej.

Meitsa - 2013-02-12 23:21:39

- Hej, obudź się śpiąca królewno. – poklepał ją lekko po twarzy. Ta otworzyła z trudnością oczy i zaraz tego pożałowała. Naprawdę Xellos był ostatnią osobą, którą chciała widzieć w tej sytuacji. Przez moment łudziła się, że to tylko sen, ale kolejne klepniecie w twarz przywróciło ją do rzeczywistości.
- Gdzie ja jestem? – rozejrzała się nieprzytomnym wzrokiem po pokoju.
- U Milgasi. – usiadł na brzegu łóżka.
- Val! Gdzie jest Val?! – próbowała poderwać się z leżącej pozycji, ale to był błąd, bo zaraz z sykiem powoli położyła się powrotem na poduszkę.
- Uspokój się. Ja też mam kilka pytań do ciebie. Ty będziesz dla mnie miła i powiesz mi wszystko co wiesz, to wtedy również podzielę się swoją wiedzą.
- Nie ufam ci. – spojrzała wilkiem na niego.
- A chcesz zobaczyć Vala żywego czy jego truchło? Poza tym mam wrażenie, że z jakiegoś powodu bez naszej współpracy do niczego nie dojdziemy. – Filia przekręciła głowę w bok i z uporem wpatrywała się w pobliski wazon z kwiatami jakby był rozwiązaniem wszystkich jej problemów.
- Pamiętasz walkę z Dark Starem? – odezwała się w końcu po dłuższym milczeniu.
- Wiesz, nie była to dla mnie walka w pleśnią w puszce herbaty, o której bez problemu zapominam. – Filia westchnęła.
- Podczas połączenia naszej mocy przeciwko Dark Starowi stało się coś niedobrego co zauważyłam po naszym rozstaniu. Przedtem nie zwróciłam na to uwagi, ponieważ byłeś cały czas w okolicy, więc podejrzenia rzuciłam na twoją uwolnioną moc. Jednak to nie było to. Twoja negatywna energia wniknęła w moje ciało i wymieszała się z moją. Przypomniały mi się twoje słowa gdy pierwszy raz zobaczyłeś fuzję, potęga tworzenia… - po policzku spłynęła jej łza.
- Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że w czasie naszej fuzji moc była tak wielka, że miała siłę stworzyć w tobie nowe życie. W dodatku nie mające prawa istnieć… - podparł brodę na dłoni i zamyślił się – Chwileczkę. Dlatego nic od ciebie nie wyczułem gdy byłem w pobliżu? I to przez… 5 lat?! – ta leciutko uśmiechnęła się.
- Czyli udało mi się cię przechytrzyć…
- O czym ty mówisz? – zmarszczył brwi.
- Zdałam sobie sprawę jak bardzo potężna może być tak istota więc w pierwszej kolejności nauczyłam się zakładać blokady hamujące energię. Potem zajęłam się zielarstwem…
- Żeby zabić to coś. – dokończył za nią. Skrzyżował ręce na piersiach i oparł się o zimną ścianę. Uśmiechnął się – Nawet nie głupia jesteś jak na Smoka.
- Uznam to za komplement. – chociaż raz była górą nad Xellosem.
- Jednak nie udało ci się zabić… naszego dziecka. – stwierdził z niesmakiem.
- Nie nazywaj tak tego plugastwa! Nawet nie jesteś w stanie sobie wyobrazić co ja przeżyłam w tym czasie. To nie była normalna ciąża. To coś rozwijało się we mnie bardzo powoli, nie wiedziałam kiedy będzie miało wyjść na świat. W pośpiechu testowałam na sobie różne trucizny i rośliny wywołujące poronienie wyniszczając przy tym swój organizm.
- Czyli to coś nie wyżerało cię od środka, to twoja wina, że byłaś w takim stanie i znalazłem cię umierającą.
- Byłam gotowa umrzeć. – spojrzała mu prosto w oczy.
- I na co to bezsensownie poświęcanie się? – pokręcił głową ze zrezygnowaniem.
- Po co? Po to żeby ta zaraza nie wpadła w ręce Mazoku! – wykrzyczała mu w twarz – No właśnie. – przestraszyła się – Gdzie to jest?
- I tutaj chyba czas zacząć moją opowieść. Gdy przybyłem do twojego domu zobaczyłem cię zakrwawioną na podłodze, a nad tobą lewitowało, teraz to zrozumiałem, jajo. Takie samo, w jakim był Val. Nie zdążyłem się dobrze zorientować w sytuacji gdy niespodziewanie pojawiła się jakaś uskrzydlona kobieta i zabrała Vala oraz jajo. Nazwała ich Mieszańcami i powiedziała, że zginą, a my nie mamy się w to mieszać.
- Słucham?! – ostatnie zdanie wytrąciło ją z równowagi – Kim ona była!? Gdzie zabrała Vala?! – chwyciła Xellosa za bluzkę i zaczęła go szarpać.
- Uspokój się. – uwolnił się z chwytu – Jedynie co mogę o niej powiedzieć, że była potężna. Potężniejsza niż Shabranigdo czy Ceiphid… - zniżył głos. Filia tylko otworzyła buzię. Nie była w stanie wydusić z siebie słowa. Opadła na poduszkę i zaczęła płakać.
- Val…
- Szczerze mówiąc myślę, że to była przynęta, którą mamy pochwycić. Kto mówi wprost żeby nie ratować czegoś na czym ci zależy.
- A co niby ty masz z tym wspólnego?
- W końcu to również moje dziecko i prawdę powiedziawszy jestem nim zainteresowany. W przeciwieństwie do ciebie. Jesteś wyrodną matką. – zadrwił z niej.
- Jak możesz żartować w takiej sytuacji?! – wydarła się na niego.
- Miałem za dużo stresów dziś, muszę odreagować. – rozłożył bezradnie ręce.
- Jesteś obrzydliwy… Muszę odnaleźć Vala i… zabić to coś zanim ty położysz na tym swoje łapska. – warknęła.
- A co jeżeli jednak nie żyją?
- Nawet tak nie mów!
- Ja mam rozwiązanie. – powiedział zadowolony.
- Niby jakie? – spytała podejrzliwie.
- Zawsze możemy zrobić sobie nowe dziecko. – uśmiechnął się szczerząc swoje zęby.
- Ty przebrzydły zboczeńcu!!! – rzuciła w niego poduszką, jedyną rzeczą jaką miała pod ręką – Wystarczy mi, że przez tyle lat musiałam znosić w sobie jakąś część ciebie! Wiesz ja jak się czułam?! Jakbym została przez ciebie zgwałcona! Stało się to bez mojej woli!
- Przesadzasz. Ja z kolei dowiaduje się, że zostałem ojcem nie doznając przy tym żadnych uciech cielesnych. – powiedział zawiedzony.
- NAMAGOMI!!!

Guenh - 2013-02-13 10:27:28

Ostatnie dwie linijki dialogu - bezcenne.
Co prawda jak gadałyśmy o tym fanfiku - kiedy? w wakacje? - podejrzewałam, że ten "pasożyt" może być ciążą, ale kompletnie nie spodziewałam się tego, że wynikała z ich fuzji ze Slayers Try. Myślałam, że to efekt takie pożegnalnego, hm. Eventu... Nie powiem, ten wątek jest niepokojący. Ciekawe, czy Xellos wystosuje teraz postawę wobec Filii pt. "jesteś dla mnie ważna - nie dlatego, że coś do ciebie czuję, ale dlatego, że jesteś matką mojego dziecka". Mrocznie.

https://encrypted-tbn1.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcTLb1creLgBOT7vWxax7gcCrPNOgt8oFsVQKYZR9CXR5Y8RpC_F
moja zmiana w patrzeniu na tego fanfika

Meitsa - 2013-02-13 11:19:51

Chyba nie będzie to tajemnica, ze właśnie takie traktowanie Filii przez Xella jest oczywiste w tym przypadku :) a co dalej to sie zobaczy ;) można powiedzieć, ze zaczęłam od dupiej strony :D

Myslalas, ze oni faktycznie mogli gdzieś tam w przeszłości sie ten teges?  :>

Guenh - 2013-02-13 15:57:49

No, szydełkowałam sobie w myślach taką ewentualność, że Filia zszokowana tak szybkim rozstaniem z grupką zaprasza Xellosa do siebie (moje bystre oko wychwyciło w ostatnim odcinku Slayers Try, że oboje nie ruszyli się z miejsca, tylko patrzyli jak Lina i ska odbiegają) i pod wpływem podniosłej chwili robią TADAM!

Meitsa - 2013-02-13 16:02:11

- Wiedziałam! – w drzwiach stanęła Memphis celując palec wskazujący w Filię.
- Kto ci pozwolił tu wejść? Wyraźnie rozkazałem Milgasi nie wchodzić do pokoju kiedy ja w nim jestem. – Xellos posłał jej spojrzenie pełne niezadowolenia, że ktoś ważył się go zlekceważyć.
- Nazywam się Memphis Linesword i moim obowiązkiem jest pilnować ładu i porządku! Popełniłaś wielką zbrodnię przeciwko rasie Ryuzoku.
- Podsłuchiwałaś?! – smoczyca zbulwersowała się.
- Mniej więcej od połowy waszej rozmowy. – potwierdziła fakt z rozbrajającą szczerością.
- Czyli jesteś kapusiem! – klasnął Xellos w dłonie – I wszystko jasne.
- Dbam o porządek. – poprawiła go – Żadne słowo może nie wyjść poza tej pokój, ale… to kosztuje. – potarła palcami w zrozumiałam geście.
- Chyba śnisz. Wyjdź już stąd, bo aż mnie mdli od twojego elfickiego smrodu. – Ryuzoku teatralnie zatkała nos. Widać, że więcej osób nie lubiło Elfów.
- Coś ty powiedziała, smocza ladacznico?! – nikt nie będzie obrażał jej rasy w jej obecności. Filia z kolei aż zapowietrzyła się ze złości po jej słowach.
- I kto to mówi, elficka prostytutko?! – wycelowała w nią palec.
- A kto z Elfów zrobił niewolników i sprzedał kobiety do burdeli?! Nikt nie jest taki głupi żeby zrobić to dobrowolnie. – napięcie rosło – Ty za to puszczasz się na boku z Demonem!
- Drogie panie. – wtrącił się Xellos – Zwał jak zwał. W końcu żadna praca nie hańbi. – uśmiechnął się promieniście.
- Zamknij się!!! – chórem krzyknęły dziewczyny i znokautowały Mazoku prawym sierpowym.
- Co tu się dzieje? – do pokoju wszedł Milgasia.
- Źle wychowałeś sobie służącą! – Filia wskazała na złotooką.
- Ona nie jest służącą. To moja przyjaciółka. – stwierdził ze stoickim spokojem.
- Chyba żartujesz. Z Elfami nie da się przyjaźnić. – mina jej skwaśniała.
- To nie czas i miejsce na wyjaśnianie relacji. Memphis. – położył rękę na jej ramieniu – Dość już dziś powiedziałaś. Możesz zostawić nas samych? – ta spojrzała na niego i w milczeniu opuściła pokój trzaskając za sobą drzwiami. Filia z kolei zdała sobie sprawę, że znalazła się w niezbyt wygodnej dla siebie pozycji.
- Xellos, ty też możesz zostawić nas samych? To rozmowa wysokiej wagi między członkiem mojej rasy. – tylko nie rób mi więcej problemów, pomyślała w duchu.
- Jak tam chcesz… - zdematerializował się w jednej chwili. Smoczyca westchnęła z ulgą.
- Chciałbym usłyszeć kilka wyjaśnień. – sprawdził jej tętno i temperaturę po czym poszedł w stronę stołu z lekarstwami i zaczął wygotowywać jakąś mieszaninę – Wypij to. – podaj jej szklankę, której zawartość pachniała znajomymi ziołami, nic podejrzanego – Co zaszło między wami? – usiadł na krześle koło jej łóżka. Ta przez chwilę zastanawiała się co właściwie ma powiedzieć.
- Dokonałam z Xellosem fuzji aby pokonać Dark Stara. Część jego mocy została we mnie… - starała się ostrożnie dobierać słowa.
- I…? – oczekiwał kontynuacji.
- I możesz w to wierzyć albo nie, ale wymieszała się z moją tworząc nowe życie. – jej usta zacisnęły się w cieniutką kreskę.
- To przeczy prawom natury! – był w szoku. Historia nigdy nie znała takiego przypadku. W żadnej smoczej kronice nie zostało zanotowane takie wydarzenie.
- Ale nie ma się czym martwić! – ożywiła się – Los czuwa nad porządkiem i zesłał kogoś kto zabił to stworzenie chaosu.
- Co takiego? – był teraz skołowany.
- Xellos mi powiedział. – skłamała.
- Wierzysz mu? – on na pewno nie.
- Tak… On nie miał o niczym pojęcia. Jego pojawienie się to czysty zbieg okoliczności. Uratował mnie tylko po to by dowiedzieć się co się stało. Typowe dla jego rasy. – dodała z pogardą na koniec.
- Czyli… Wszystko jest po staremu?
- Tak. Zapomnijmy o tym co się stało. – spuściła głowę – Jestem zmęczona… - przyłożyła głowę do poduszki.
- Odpocznij. – wstał i zamknął cicho za sobą drzwi.
- Kłamczucha. – usłyszała po chwili głos Xellosa.
- Kolejny co podsłuchuje. – syknęła – A co miałam powiedzieć? Nie chce żeby to się rozeszło po okolicy, muszę rozwiązać ten problem we własnym zakresie. – mówiła ściszonym głosem żeby nie przyciągnąć znowu złośliwej Elfki.
- Przecież nie powiedziałem, że to niewłaściwie. Dobre kłamstwo nie jest złe. – podniósł palec wskazujący.
- Typowe dla ciebie. – złapała się za głowę.
- Co teraz? – był ciekawy jaki ma plan.
- Zabierz mnie stąd. – powiedziała stanowczo.
- Słucham? – zdziwił się – Przecież nie jesteś jeszcze w pełni sił.
- Nie ważne. Wyleczę się we własnym zakresie. Tutaj panuje zbyt nieprzyjazna atmosfera… - zmrużyła oczy.
- Tylko gdzie ja mam cię zabrać? Twój dom jest teraz najbardziej niebezpiecznym miejscem dla ciebie.
- Nie wiem, wymyśl coś. – normalnie to wymyśliłby jakąś gadkę żeby ją wkurzyć i zostawiłby ją samą sobie, ale cały czas krążyły mu po głowie słowa Delphin. Chyba będzie musiał złożyć jej kolejną wizytę i wtedy zdecydować co dalej. Jakby nie patrzeć, jego życie w ciągu jednej chwili wywróciło się do góry nogami i faktycznie Filia miała na to wpływ. Ale czy to wszystko? Czy miała tylko wydać na świat dziecko, które jest teraz niemałym problem czy jest już niepotrzebna niczym zużyta torebka po herbacie?
- Zawsze mogę zabrać cię na Wyspę Wilczej Watahy, poznasz teściową. – zaśmiał się lekko.
- Znowu robisz ze mnie obiekt do drwin. – zacisnęła pieści gotowa ich użyć.

Meitsa - 2013-02-13 16:12:21

Teraz mam na chwilę zastój, bo nie muszę zastanowić gdzie Xell ma niby wysłać Filię :/ Jakieś sugestie? To nic znaczącego, po prostu gdzieś na chwilę musi się gdzies podziać

Guenh - 2013-02-13 16:28:41

Myślę, że Filia naciskałaby na to, żeby ratować Vala?
Jeśli jednak to może poczekać, to powinni udac się do jakiegoś zajazdu żeby odpoczęła a potem ruszać w drogę...
Nie wiem... Jestem trochę zawalona pracą, napisze więcej wieczorem :)

Ładnie!

Meitsa - 2013-02-13 16:33:29

A tak tak, trochę się zapędziłam, bo mam masę pomysłów i czasami się gubię w nich. Szybko to naprawię :P

Meitsa - 2013-02-14 12:06:47

Kilka moich uwag i niedopatrzen.
Nie opisałem stroju Mamphis, wychodzi ze paraduje nago w zbroi i opaska na głowie.
Brak opisu pokoju, w którym jest Filia
Filia wciąż ma na sobie rozdarta sukienkę i rozmawia ze wszystkimi jakby nigdy nic
Filia to prawdziwa blondynka skoro wie ze Memphis zna prawdę, a Milgasi kłamie prosto w oczy wiedząc ze są przyjaciółmi.
W momencie gdy Xellos robi obu dziewczynom kasliwa uwage one zamiast krzyknac "zamknij sie" miało byc "zamknij sie żigolaku/męska dziwko ale to byłaby juz za duża nadinterpretacja jakoby zadowala na boku Zellas. Poza tym teraz myśle, ze lepiej pasuje jak powie "natury nie oszukasz, kazdy ma swoje potrzeby". W koncu w przypadku Filii "żadna praca nie hanbi" jest trochę nie na miejscu.
Za duzo tu zboczonych sytuacji i podtesktow a ma byc ich wiecej! _^_

Guenh - 2013-02-14 13:12:38

Ja zazwyczaj wychodzę z założenia, że otoczenie opisuje się albo przy spokojniejszych, bezproblemów momentach w opowieści (dla stworzenia klimatu), albo wtedy, gdy wygląd pomieszczenia ma znaczenie, np.:

Na środku pokoju stał ogromny, kamienny wazon.
[kilkanascie linijek dalej]
Filia w obronnym geście chwyciła za naczynie.

W tym przypadku kompletnie nie zwróciłam uwagi na brak opisu pokoju...
A opis ubrania Memphis zawsze możesz budować powoli i sukcesywnie. Typu: "Nie dało się nie zauważyć, jak Memphis bawi się nerwowo rąbkiem swojej (różowej, niebieskiej?) szaty".

Także bez stresu :D

Meitsa - 2013-02-14 13:15:14

A jak humor stoi? Mam wrażenie, ze teraz robię go na sile i przeginam niebezpiecznie uciekając sie do zboczen :/

Guenh - 2013-02-14 13:35:29

Humor jest fajny, ale pamiętaj o tym, żeby nie burzyć nastroju - np. wyznanie Xellosowi, że Filia nosiła w sobie jego...Dziecko? Musiało być dla niej mimo wszystko ciężkie, a dla niego zakakujące. I tutaj trzeba troszkę odczekać z żartami. Oprócz tego nie mam zastrzeżeń :) Zresztą, nie musisz bać się każdej decyzji podjętej wobec tego fanfika. Co prawda jesteśmy czytelnikami, ale nie możesz non stop mieć nas na względzie tworząc swoje opowiadania. Pisz tak, jak uważasz i czujesz, aż w końcu wytworzysz swój własny styl.

Meitsa - 2013-02-14 13:39:39

Na razie czuje, ze trzeba wczuć się w sytuacje bohaterow i podjąc powazne kroki co dalej. Na moją obronę jest to, że ta para kłóci się przy każdej możliwej okazji :D

Guenh - 2013-02-14 14:01:42

Wiadomo :)

Meitsa - 2013-02-14 14:24:56

- Znowu robisz ze mnie obiekt drwin. – zacisnęła pieści gotowa ich użyć.
- Bo jesteś jedyną osobą jaką znam, która tak szybko wpada w złość. Dziwisz się?  - westchnął – Chyba najlepszym wyjściem będzie jak zabiorę cię do jakiegoś mało uczęszczanego zajazdu. – spoważniał.
- Dobrze,  w takim razie nie traćmy czasu. – chciała wstać z łóżka, ale w momencie zdjęcia z siebie koca zobaczyła w jakim jest opłakanym stanie. – A niech to. Wyglądam jakbym brała udział w jakieś wojnie. – zaczęła rozglądać się po pokoju za czymś czym mogłaby się owinąć.
- Krwawiłaś jak zarżnięte prosię. Zanim cię tu zabrałem musiałem jakoś zatamować krwotok. – Filia poczuła falę zmieszania i obrzydzenia patrząc na niego w milczeniu – Nie patrz tak na mnie. Ciesz się, że żyjesz. Patrzenie na twoje ciało w tym stanie to mała cena za uratowanie cię.
- Już nic nie mów. – ostatecznie okryła się prześcieradłem, na którym leżała.
- Nie masz co się burzyć. I tak pokazujesz swoje wdzięki za każdym razem całej gawiedzi przy zamianie w smoka.
- Milcz śmieciu. – ciśnienie zaczynało w niej wzrastać.
- Uspokój się. Masz szczęście, że chcę ci pomagać, inaczej mogłabyś byś już myśleć o nagrobku dla Vala. Sama nic nie zdziałasz. – miał rację, musiała na razie zakopać wojenny topór i iść z nim na współpracę.

Meitsa - 2013-02-14 14:25:47

Wiem, że to głupie wrzucać takie małe fragmenty, ale czesto coś mnie odciaga od pisania, a wolę wrzucać coś co chwilę niz raz na ruski rok :D

Meitsa - 2013-02-14 15:28:02

- Uspokój się. Masz szczęście, że chcę ci pomagać, inaczej mogłabyś byś już myśleć o nagrobku dla Vala. Sama nic nie zdziałasz. – miał rację, musiała na razie zakopać wojenny topór i iść z nim na współpracę. Wyciągnęła do niego rękę
- Ruszajmy. – myślała już tylko o młodym smoku, który był w poważnym niebezpieczeństwie. Xellos chwycił jej dłoń i zdematerializowali się.
Tym czasem w innym pomieszczeniu, przypominającym pokój gościnny na miękkiej kanapie siedziała Memphis. Miała założą nogę na nogę, ręce rozłożone szeroko na oparciu i odchyloną głowę do tyłu. Czekała na przyjaciela by podzielić się swoją wiedzą. Gdy usłyszała jego kroki zerwała się momentalnie i czekała aż przekroczy próg pokoju.
- Memphis. – zaskoczyła go.
- Co ci powiedziała? – złapała się pod boki. Usiadł w tym samym miejscu gdzie poprzednio Elfka. Oparł łokcie o kolana i zamyślił się głęboko.
- W imię pokoju na świecie poświeciła siebie łącząc moc z Mazoku. Nieoczekiwanie dla wszystkich miało to zły skutek, bo oprócz pokonania Dark Stara powstało nowe życie. Jednak twierdzi, że już nie istnieje, bo ktoś je zabił.
- Wierzysz jej?
- Chciałbym. – spojrzał na nią.
- No to nie masz już co się łudzić. Okłamała cię. – otworzył szerzej oczy – To coś żyje i będą tego szukać. Wprawdzie ona chce to zabić, ale Xellos ma inne plany. Nie możemy tego zignorować. – nałożyła szczególny nacisk na ostatnie zdanie.
- Masz jakiś pomysł? – ona miała rację. Nie wiadomo czym była ta istota i do czego była zdolna. Czy jest tak potężna, że w rękach Mazoku może zagrozić światu?
- I to nie jeden. – uśmiechnęła się paskudnie – Zrozumieją co do znaczy nie doceniać Elfów…

Meitsa - 2013-02-17 00:48:56

Miasto Arsen było miejscem za tak zwanymi siedmioma górami i siedmioma lasami gdzie mało kto się zapuszczał i o nim pamiętał. Idealne miejsce aby ukryć się przed resztą świata. Przynajmniej na krótki okres czasu. To właśnie tutaj, do tawerny „Pod spadającą gwiazdą” Xellos zabrał Filię, aby zregenerowała siły i w spokoju omówili kilka spraw. Smoczyca rozejrzała się po pokoju. Był mały i skromnie urządzony. Drewniane łóżko, stół z dwoma krzesłami, toaletka za parawanem z miednicą i dzbankiem wody. Usiadła na krześle zakładając nogę na nogę.
- I co teraz robimy? – zadała oczywiste pytanie. Xellos usiadł po przeciwnej stronie stołu.
- Najpierw się uzdrowisz. Ile zajmie ci to czasu? – czas na żarty już się skończył, musieli przejść do konkretów.
- Myślę, że kilka godzin z przerwami na regenerację. – zastanowiła się.
- Dobrze, ja w tym czasie muszę odwiedzić jedno, może dwa miejsca.
- A potem? Wiesz gdzie szukać Vala? – w jej głosie był cień nadziei.
- Znam jedno miejsce gdzie mogę znaleźć na to odpowiedź. Módl się żebym miał rację. – Filia westchnęła ciężko.
- Mówiłeś, że udamy się do Dolphin, po co?
- Jest Wyrocznią, powinna dać nam kilka wskazówek. W końcu… to ona zaprowadziła mnie do ciebie. – odwrócił wzrok w stronę okna. Ściemniało się, na niebie było widać pierwsze gwiazdy.
-Słucham? – zmarszczyła brwi – Dlaczego?
- Szukałem informacji na temat przeznaczenia. Zastanawia mnie czy to dziecko ma coś z tym wspólnego. W końcu nawet najbardziej szalony Mazoku nie wpadł na pomysł połączenia mocy żeby ją wykorzystać szukając sposobu na przejęcie władzy… - zamyślił się – Dlaczego to akurat my? – zaśmiał się sam do siebie – Nie uważasz, że to naprawdę kiepski żart? – zwrócił się znowu do niej.
- Kiepski to mało powiedziane. – zacisnęła usta – Ja… boję się tego, Xellosie. Jaką to ma moc? Czy to coś ma ludzką postać czy jest jakimś szkaradłem? Co może zrobić? I dlaczego ktoś tak potężny chce je zabić? I dlaczego Val jest w to wmieszany? Przecież odrodził się jako Smok.
- Tego musimy się dopowiedzieć. Wygląda na to, że z Valem też nie jest wszystko jasne i to mnie martwi. Zaczął przyglądać się jej uważniej.
- O co chodzi? – zmieszała się.
- Trzeba skombinować ci jakieś ubranie. Nie będziesz przecież paradować w podartej sukience i prześcieradle. Na pewno nie dopuszczę cię przed oblicze Dolphin w takim stanie. – udawał zbulwersowanego.
- No to załatw mi jakieś, mądralo. – warknęła na niego – Mam pomysł. – zmieniła nagle ton – Musimy zatrzeć za nami wszystkie ślady, wiec udasz się do mojego domu, weźmiesz z  laboratorium moje notatki i kilka ubrań i przy okazji go zniszczysz tak aby nikt nie znalazł żadnych dowodów na to co się stało.
- Zły jestem na siebie, że przeoczyłem coś co było tuż pod moim nosem. – jego mina okazywała niezadowolenie.
- Nikt nie jest idealny. – podsumowała go.
- To co chcesz z domu? – zmienił temat.
- W laboratorium zaraz za drzwiami jest szafka. W dolnej szufladzie są książki z notatkami, weź je. Resztę zniszcz. I jak możesz to weź jakieś pierwsze lepsze ubranie z mojej sypialni. – poprosiła go.
- Będę za jakiś czas. – zdematerializował się. Filia z kolei przesiadła się na łóżko i zaczęła uzdrawiać się.

* * *

    Xellos pojawił się w domu Filii. Tak jak podejrzewał, przerwanie bariery automatycznie wyzwoliło pokłady skumulowanej energii, która rozniosła się po okolicy. Niższe Mazoku zdążyły już przetrzebić to miejsce w poszukiwaniu źródła, ale niczego interesującego nie znalazły. Przynajmniej dla nich. Demon udał się w kierunku laboratorium, które miał okazję wcześniej odwiedzić. Odnalazł notatki we wskazanym miejscu i pobieżnie je przeanalizował. Był naprawdę zirytowany tym, że nie odkrył prawdy. Teraz gdy wiedział czego dotyczyły każde zdanie można było właściwie zrozumieć. Chyba jej nie docenił i to był błąd… Szybkim krokiem udał się na poddasze gdzie znajdowały się rzeczy osobiste Smoczycy. Wszędzie panował rozgardiasz. Przeszedł przez stertę połamanych mebli i dostał się do czegoś co kiedyś było szafą. Wziął kilka ocalałych ubrań i schował wszystko torby, która leżała w kącie pokoju. Wszedł po schodach i rozejrzał się jeszcze po domu w poszukiwaniu czegoś co mogłoby być ważne lub przydatne. Trafił do kuchni i instynktownie przeszukał szafki. Humor mu się poprawił gdy znalazł bogate zbiory herbaty. Pozwolił sobie zabrać kilka sztuk. Wyszedł przed dom i na pożegnanie pstryknął palcami. W jednej chwili cały dom zajął się ogniem, z którego nic nie powinno ocaleć.
- Czas złożyć raport… - powiedział sam do siebie. Ciekawe co na to wszystko powie Zellas.

* * *

    Mistrzyni Bestii sięgnęła po opakowanie papierosów leżące na kredensie nieopodal niej i wyjęła z niego jedną sztuką. Podeszła do okna, popukała palcem w końcówkę papierosa palcem by ubić wystający tytoń po czym włożyła go do ust i pochylając się nad płomieniem świecy zapaliła go. Zaciągnęła się głęboko i po chwili wypuściła ustami długą smugę dymu.
- Wiec mówisz, że zostałeś tatusiem, tak Xellosie? – wyczuł ironię w jej głosie.
- Można tak powiedzieć, Pani. – klęczał przed jej obliczem.
-Postawiłeś mnie w nieciekawej sytuacji. Niezwykle kuszącej, ale zdradzieckiej… - zaciągnęła się ostatni raz wypuszczając tym razem dym nosem i zgasiła niedopałek. Poszła w stronę swojego siedziska wyłożonego stosem miękkich poduch i rozsiadła się wygodnie. Myślała, i jak to miała w zwyczaju, bawiła się palcami swoim mysim długim ogonkiem wystającym z burzy rudych, krótkich, rozwichrzonych włosów – Mój rozkaz brzmi następująco. Przechwycić, w razie możliwości utraty kontroli, zabić. – zwęziła oczy – Zdaję się na ciebie. Zrobisz co uważasz za słuszne. Coś mi mówi, że właśnie wdepnęliśmy w wilcze łajno… - odparła z niesmakiem zapalając drugiego papierosa – Możesz odejść. – Odprawiła go ręką.
- Tak Pani. – ukłonił się jeszcze głębiej i po chwili zniknął z komnaty Zellas.

Rinsey - 2013-03-25 12:50:32

Powiem krótko, fanfik jest super. Czyta się szybko, akcja jest fajna, język zgrabny. Czekam na kontynuację ;)

Meitsa - 2013-03-25 15:12:03

Jestem już przy końcówce tego rozdziału, wiec jak go skończe to wrzucę całość i chyba wyjaśnię od razu pewne zmiany, bo w rozdziale pierwszym cofnęłam Vala do stadium jaja dla potrzeb fabuły ;)

Rinsey - 2013-03-25 16:46:20

Brzmi super :) Czekam :)

Meitsa - 2013-03-25 22:24:39

Teraz myślę czy jest sens dawać całość czy jednak dalej gdzie ostatnio przerwałam, bo tak zmuszam czytelnika do ponownego czytania 15 stron :/ Właściwie wystarczy wiedza, że Val jeszcze się nie wykluł

Rinsey - 2013-03-26 18:44:24

Ja bym była za całością. Osobiście lubię mieć wszystko w jednym miejscu, a powtarzające się kawałki najwyżej się przewinie. :)

Meitsa - 2013-03-26 21:12:58

Tylko np. zmieniłam gdzieś w tekście 2 zdania, ktore miały znaczenie dla fabuły a czytelnik niekoniecznie może pamiętać, że tak coś innego było, ale ok, dam całość :)
Na razie zagłębiam się w runach, bo to bardzo ciekawa rzecz i mimo, że nie ma dokładnych przekazów to chce w miarę realistycznie o nich napisać :)

Rinsey - 2013-03-26 22:39:43

Runy to faktycznie ciekawa rzecz. Zawsze pobudzała moją wyobraźnię... Więc tym bardziej czekam na ciąg dalszy ;)

Meitsa - 2013-03-27 12:12:51

No zobaczymy co mi wyjdzie, bo nie ma dokładnego przekazu jak wrozy sie z run i musze sama tu cos wymyslec, no i runy to interpretacja, nie odpowiadaja na pytanie wprost "tak" lub "nie", nie podaja konkretów, a wlaściwie wskazówki i ich siła lezy w tym jak bardzo w nie wierzysz :)

Meitsa - 2013-06-30 22:14:31

Filia wróciła już do pełni sił i w samotności układała swoje myśli, jakby przeszła przez nie trąba powietrzna. Pogładziła się po brzuchu. Naprawdę nie chciała tego dziecka i głęboko wierzyła, że nie powinno istnieć, ale sumienie nie dawało jej spokoju. W końcu każdy zasługuje na życie, a tym bardziej bezbronne dziecko, ale czy to było zwykle dziecko…? Ta myśl mocno ciążyła jej niczym kamień. Nie wiedziała co ją bardziej przerażało, że to również dziecko Xellosa czy tego jaką moc skrywało. Zabić, to tak łatwo powiedzieć. Zrobić i po kłopocie, zapomnieć. Ale czym by się różniła od Mazoku czy swojej rasy, która wybiła Starożytne Smoki? Czy to dziecko to dar losu, który powinna strzec? Czy to jakaś próba? Jeżeli tak, to nie wiedziała czego los od niej oczekiwał. Myślała, że już dość odkupiła grzechy Złotych Smoków. Może się myliła?
- Jestem. – z zamyślenia wyrwał ją głos Xellosa – Twoje rzeczy. – rzucił jej na kolana wypchaną torbę.
- Dzięki… - nawet nie spojrzała w jego stronę tylko od razu zainteresowała się zawartością. Chciała od razu przebrać się w swoje ubrania, ale każda kolejna wyjmowana rzecz wprawiała ją w coraz większe zirytowanie – Co to ma być?! – chwyciła w garść ubrania pokazując je Demonowi.
- O co ci chodzi? – zaskoczony otworzył jedno oko.
- Nie żartuj sobie. Dlaczego ze wszystkich ubrań musiałeś akurat wziąć te, które nie nadają się na podróż?! – w tym przypadku Filia miała rację. O ile koronkowe majtki można było przeboleć, o tyle seksowną bieliznę nocną i koktajlowe sukienki z głębokimi wycięciami tu i ówdzie już nie.
- Poprosiłaś męskiego osobnika o przyniesienie damskich ciuchów. Czego się spodziewałaś? – obraził się – Miej raczej pretensje do siebie co te ubrania u ciebie robiły.
- To chyba normalne, że kobieta ma ubrania na każdą okazję?! – odgryzła się.
- Naprawdę? A to na jaką okazję? – z zaciekawieniem wziął do ręki jakąś rzecz, która okazała się pasem do pończoch i zakręcił nią palcem w powietrzu.
- Oddaj to! – wyrwała mu bieliznę z ręki paląc się przy tym ze wstydu i zażenowania. No co? Zawsze marzyła o tym, że gdy pozna tego jedynego i w końcu wpadnie w ramiona kochanka ubierze coś takiego aby czuć się atrakcyjnie i kobieco – Wyjdź z tego pokoju! – rozkazała mu.
- Ale ja właśnie miałem zamiar zrobić herbatę. – zrobił zawiedzioną minę.
- A ja chciałabym się przebrać!
- Nie widzę przeciwwskazań. – podszedł do okna i zasłonił firanki po czym oparł się o nie plecami – Droga wolna. – uśmiechnął się dwuznacznie. Jeżeli myślał, że ubierze się w bieliznę, to chyba brakowało mu piątej klepki. Nie takiego kochanka sobie wyobrażała. On był po prostu obleśnym zboczeńcem, który grał jej na nerwach.
- Masz nożyczki? – zaskoczyła go tym pytaniem.
- Filia, spokojnie. Nie musisz aż tak bronić swojej niewinności by posuwać się do samobójstwa.
- Jeżeli miałabym użyć tych nożyczek jako narzędzia zbrodni to tylko przeciwko tobie. – jego teksty coraz bardziej doprowadzały ją do bólu głowy – Masz je czy nie? Muszę przerobić ubrania. – próbowała zachować zimną krew.
- Nie ma takiej potrzeby. – przeszukał swoją torbę i rzucił w jej kierunku jakieś zawiniątko. Była to najzwyklejsza przyzwoita sukienka z jej garderoby podobna do tej, w której podróżowała razem z Lina tylko ta była koloru brzoskwiniowego.
- Namagomi! – krzyknęła w jego stronę, ale Mazoku zdążył już zniknąć z pokoju. Ze zdenerwowania chwyciła swoją torbę, zmięła ją energicznie i rzuciła na podłogę. Odrzuciła wszystkie ubrania, którymi była zasypana i zdjęła z siebie zniszczoną sukienkę. Podeszła do toaletki, wzięła z niej miednicę i postawiła na ziemi. Nalała do niej wody z dzbanka i podgrzała ją magicznym zaklęciem. Podarła prześcieradło, którym była wcześniej okryta, na mniejsze kawałki i za ich pomocą zmyła z siebie krew. Niedługo woda przybrała odcień czerwieni. Gdy doprowadziła się do porządku założyła na siebie sukienkę, a resztę jej dobytku jaka została schowała do torby, którą przełożyła przez ramię. Otworzyła drzwi i opuściła pokój udając się do części jadalnej zajazdu gdzie przy jednym ze stolików, jak dobrze myślała, siedział Xellos delektując się herbatą. Bez słowa przysiadła się do niego w miejscu gdzie czekała druga filiżanka zakładając, że jest dla niej.
- Teraz jakoś wyglądasz. – nawet na nią nie spojrzał. Ta tylko prychnęła sięgając po herbatę.
- Chcę żebyś oddał mi jajo Vala. Nie chcę go narażać na niebezpieczeństwo.
- Ale wtedy nie będę miał czym cię szantażować. – zamyślił się.
- Jak chcesz to i tak coś wymyślisz. – rozejrzała się po pomieszczeniu. Faktycznie mało tu było przyjezdnych. Jedynie dwie osoby.
- Teraz ty mnie prowokujesz? – zapytał figlarnie.
- Chciałbyś. – ona na pewno nie da się już sprowokować – Mam zamiar zanieść jajo Amelii tak jak pierwotnie planowałam.
- Chcesz jej powiedzieć co się wydarzyło? – spoważniał.
- Zastanawiam się… - pogrążyła się we własnych myślach – W końcu to ludzie są tymi, którzy mają mieć ostatnie zdanie. Myślę, że byłoby to nie w porządku zatajać to przed nimi.
- Jeżeli mam być z tobą szczery to podzielam twoje zdanie.
- Od kiedy jesteś taki wylewny wobec mnie? – zrobiła się podejrzliwa. Xellos ostatnio za dużo mówił. Ten tylko się uśmiechnął - Więc masz w tym swój interes. – westchnęła z rezygnacją. Czyli już dała się wplątać w jego plan.
- Powiem więcej, pomogę ci zabić to dziecko. – teraz Filia była zaszokowana tym co usłyszała.
- Przecież jeszcze nie tak dawno mówiłeś coś zupełnie innego! – ten tylko rozłożył bezradnie ręce.
- Rozkaz.
- Zellas… - zmroziło ją na myśl o Lordzie Mazoku - To wszystko strasznie mi śmierdzi! Dlaczego zawsze coś się dzieje gdy ty się zjawiasz? Przychodzisz do mnie, gadasz głupoty o przeznaczeniu i bach! Ni stąd ni zowąd po pięciu latach rodzę dziecko, akurat teraz. Nie uważasz, że to jakiś dziwny zbieg okoliczności? W dodatku najpierw mówisz, że je chcesz, a teraz, że nie!
- Po pierwsze ja naprawdę szukałem informacji o przeznaczeniu. Miałem w planie dokonać pewnych zmian, ale nie sądziłem, że przeznaczenie zagra mi na nosie i wywinie taki numer.
- A widzisz, to kara boska! Tylko dlaczego ja zostałam w to wmieszana?! Ja nie chciałam zmieniać swojego przeznaczenia. – uderzyła otwartą dłonią o blat stołu.
- Przecież już to zrobiłaś rezygnując z posługi kapłańskiej. Jesteś jak wolny ptak, ty decydujesz o swoim życiu.
- To co innego. Poza tym chyba właśnie wyczerpałam limit mojej wolności… – stwierdziła kwaśno.
- Po drugie Filia, myśl… - popukał się znacząco palcem w głowę – Naprawdę uważasz, że wyjawił bym przed tobą moje plany? Wychodzi na to, że twoje przebłyski geniuszu to czysty przypadek!
- Wypraszam sobie! – fuknęła – Trzeba brać pod uwagę każdą opcję.
- Ach, rozumiem! – uderzył pięścią w otwartą dłoń – Sugerujesz, że trzeba zniżyć się do twojego poziomu. Jeżeli powiem ci prawdę to pomyślisz, że w życiu bym nie powiedział czegoś tak oczywistego, więc nie wzięłabyś tego na poważnie. Jednak mi imponujesz! – potarmosił ją po głowie niczym psa.
- Teraz to przesadziłeś! – wstała przewracając krzesło robiąc przy tym mnóstwo hałasu. Gospodarz stojący za kontuarem spojrzał na nią niezadowolony jednym okiem dając jej do zrozumienia, że nie chce tu żadnych burd. Z wielkim trudem, ale opanowała się. Postawiła krzesło na swoim miejscu i ponownie na nim usiadła. Miała ochotę udusić Xellosa gołymi rękami, aż palce ją świerzbiły. On z kolei szczerzył swoje zęby w pełnym uśmiechu. I jak tu zachować powagę sytuacji gdy ktoś pokroju tego namagomi co chwilę wyprowadza cię z równowagi? – Xellos… Proszę cię. Choć raz normalnie omówmy problem od początku do końca. – załamana położyła głowę na stole chowając ją między rękami.
- Już dobrze, dobrze. Podroczę się z moim ulubionym Smokiem innym razem. – znowu to powiedział, te słowa wprawiały ją w lekkie zmieszanie. Nie lubiła ich. W odpowiedzi tylko prychnęła.
- Po co mamy iść do Deep Sea Dolphin? – póki mogła chciała wyciągnąć z niego jak najwięcej informacji, nawet jeżeli w połowie nie były prawdą.
- Chcę wiedzieć czy to dziecko to przypadek czy ma coś wspólnego z przeznaczeniem. W związku z tym chcę też wiedzieć czy jako matka mojego dziecka jesteś mi jeszcze potrzebna.
- Jak to, jeszcze? Nie jestem rzeczą, którą można porzucić jak zabawkę. – oburzyła się.
- Jak to nie? Zabawki szybko się nudzą. – stwierdził z rozbrajającą szczerością – Wiem od Dolphin, że masz coś wspólnego z przeznaczeniem. Pytanie czy to się już dokonało czy nie.
- Xellos, ja o niczym nie wiem poza tym, że ktoś faktycznie ma na wszystko wpływ.
- W takim razie winę zrzucasz na dziecko?
- Szczerze wolałabym sama być w to wmieszana niż ta istota, o której nic nie wiem.
- Bo miałabyś większy wpływ na wszystko i pokrzyżowałabyś moje plany?
- Dokładnie. Dlatego muszę je zabić. Tyle tylko, że ty też chcesz jego śmierci, co moim zdaniem jest bez sensu, bo wracasz do punktu wyjścia.
- Jeżeli przeznaczenie nad nim czuwa, to nie zginie. – uśmiechnął się lekko otwierając oczy.
- Przerażasz mnie, Xellosie… - wzdrygnęła się.
- I dobrze, tak jak natura chciała.
- Co naprawdę zamierzasz…? – spytała szeptem.
- To tajemnica, moja droga Filio. – pomachał jej palcem wskazującym.
- Niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba… – zarecytowała – Ruszajmy. – wypiła resztkę herbaty i wstała od stołu. Mazoku zrobił to samo i razem poszli w stronę wyjścia. Gdy opuścili zajazd nie zaszli daleko, bo zza pleców dobiegł ich czyjś fałszujący śpiew.
- O nie, Babka Chaosu… - Xellos złapał się za głowę.
- Kto? – zdziwiła się.
- Ona. – wskazał palcem na szczerbatą babuleńkę opatuloną masą kolorowych szmatek siedząca na zydlu i grająca na mandolinie jedną melodię, w takt której skrzekliwym głosem powtarzała, niczym katarynka, coś o śmierci.
- Przecież to żebrząca pijaczka. Tylko trochę upiorna…
- Nie słyszałaś o Babce Chaosu?  - teraz on się zdziwił – Pojawia się przed tobą zawsze gdy czeka na ciebie złe fatum i nie zniknie póki to nieszczęście nie przyjdzie.
- Wierzysz w takie rzeczy…? – spojrzała na niego skonsternowana.
- Oczywiście! – powiedział bardzo poważnie – Władca Piekieł Phibrizzo był przez nią nawiedzany i jak skończył?
- Znowu mnie przerażasz… I co teraz?
- Nic, złych ludzi i nieludzi zawsze czeka smutny koniec. – uśmiechnął się i ruszył przed siebie. Zrezygnowanej Filii nie pozostało nic innego jak złapać się za głowę i udać się za niezbyt lubianym towarzyszem podróży. Tylko Babka Chaosu dalej śpiewała swoją piosenkę:

Komu dzwonią, temu dzwonią
Mnie nie dzwoni żaden dzwon,
Bo takiemu potworowi
Jakie życie taki zgon, zgon, zgon, ta-ra-ra
Bo takiemu potworowi
Jakie życie taki zgon

Kapłana nie wołajcie
Niech najwyżej przeklnie mnie!
Tylko ty wrogu drogi
Krwią na czole namaść mnie, mnie, mnie, ta-ra-ra
Tylko ty wrogu drogi
Krwią na czole namaść mnie.

Nigdzie wy mnie nie chowajcie
Na nic mi żaden grób
Ino głowę mi obracajcie
Tam, gdzie się ścieli trup, trup, trup, ta-ra-ra
Ino głowę mi obracajcie
Tam, gdzie się  ścieli  trup.

W jedną rękę miecz mi dajcie
Drugą w pięść zacisnę dłoń
I mnie czasem wspominajcie
Umarł wojak, ale swój, swój, swój, ta-ra-ra
I mnie czasem wspominajcie
Umarł wojak, ale swój

Komu dzwonią, temu dzwonią
Mnie nie dzwoni żaden dzwon
Bo takiemu potworowi
Jakie życie taki zgon, zgon, zgon, ta-ra-ra
Bo takiemu potworowi
Jakie życie taki zgon, zgon, zgon

Rinsey - 2013-07-02 22:11:34

Filia faktycznie nie wiedziała kogo po swoje ciuchy wysyła ;p Fragment był świetny XD Piosenka Babki Chaosu wprowadza niezły klimat...

Meitsa - 2013-07-02 22:39:45

A nie uważasz, że to wszystko za szybko się dzieje? Tzn. relacje między Xellosem a Filią? Bo chyba ni stąd ni zowąd przechodzą do śmielszych rzeczy...

Cieszę się, że Babka Chaosu przyjęta pozytywnie :D

Rinsey - 2013-07-02 23:31:40

Jak dla mnie wszystko przebiega jak najbardziej naturalnie. Dialogi czyta mi się bardzo płynnie. A wszelkie śmielsze rzeczy nie dominują, tylko się pojawiają, co robi różnicę. Więc na tym etapie jest akuratnie. Przynajmniej jeżeli chodzi o mnie :)

Charat - 2013-07-16 16:15:06

Zgadzam się z przedmówczynią. Dialogi są super. Momentami mam wrażenie, że słyszę w głowie głosy seiyuu i pana Radosława Popłonikowskiego (co dla mnie jest równoznaczne z tym, że polski fik jest dobry).

Podoba mi się fakt, że masz dużo dialogu, ale poświęcasz też sporo miejsca dokładnym opisom miejsc, wyglądu czy czynności. Ogromny plus.

Piosenka Babki Chaosu - przychodzi mi tylko porównanie z piosenką Mateczki Fortuny z Ostatniego Jednorożca Petera S. Beagle'a.

Muszę kiedyś usiąść i poczytać sobie wszystkie fragmenty jeden po drugim, bez naszych komentarzy. Ale ogólnie wrażenia jak najbardziej pozytywne.

Meitsa - 2013-07-17 13:12:18

Naprawdę miło mi to słyszeć :) Przynajmniej jest jakaś motywacja do dalszego pisania :D
Teraz znowu mam dylemat moralny, bo mam ochotę zacząć wątek z trzeciego rozdziału, a jeszcze drugiego nie skończyłam... O tyle dobrze, że wydarzenia, które występują nie mają określonej kolejności wiec na dobrą sprawę mogę teraz zabrać się za trójkę :P

Rinsey - 2013-07-24 18:58:23

Najlepiej chyba pisać to, co Ci właśnie po głowie chodzi. Pozostałe kawałki zawsze kiedyś się dopisze ;D

Meitsa - 2013-07-25 14:27:29

WOW, napisałam aż 3 zdania nowego rozdziału, szaleństwo XD

Rinsey - 2013-07-25 18:39:16

Fantastycznie! :D I właśnie o to chodzi! ;D

Meitsa - 2013-07-25 20:35:15

Ok, jest wiecej bo aż cała strona ale jak Guenh mi radziła, najpierw napiszę cały wątek zanim coś umieszczę, bo ostatnio zasypałam ją skrawkami i była confused, no bo jak to czytać ^^'

Charat - 2013-07-25 20:55:03

Mądrze. Z drugiej strony, myśl o tym tak; Wyprzedzasz wszystkich o te trzy zdania xD

Meitsa - 2013-07-25 21:09:45

Oj nie byłabym taka pewna, jeszcze Rinsey zostaje, która ma płodny okres :D

Charat - 2013-07-25 21:24:21

Wszystko ci się dzisiaj kojarzy, hmm?

Mam nadzieję, że ten płodny okres potrwa i urodzi się z tego zdrowe, wielotomowe bobo. Ochrzcimy go Saga rodu Metallium. A ponieważ to tobie się kojarzy, zostaniesz matką chrzestną projektu.

Meitsa - 2013-07-25 21:29:53

Nie bez kozery mam taki podpis jaki mam X3 Mogę być matką chrzestną wszystkiego i wszystkich. Moja miłość jest wielka!

Charat - 2013-07-25 21:50:59

Hmm, ja już więcej potomstwa nie posiadam, ale na pewno się coś znajdzie, żeby twoje matczyne instynkty miały gdzie ziszczać. Bo nie wątpię, że te zboczone już mają ujście XD

Meitsa - 2013-08-06 14:29:49

Wątek o herbaciarni, który będzie w rozdziale 3. Jednocześnie przypominam, że jest to fragment, który miał być wspólnym motywem dla wszystkich autorów jako zabawa z czytelnikami. Temat będzie jeszcze rozwijany w kolejnych rozdziałach :)

___________________

    Herbaciarnia „Pod Imbryczkiem” na pierwszy rzut oka nie wyróżniała się niczym szczególnym na tle innych jej podobnych, jednak jej goście szczególnie upodobali sobie tą miejscówkę ze względu na kilka rzeczy. Po pierwsze, nie można było jej znaleźć od tak, po prostu. Drogę do niej znali tylko nieliczni, a znajdowała się w miejscu, o którym mało kto by pomyślał, a dokładnie w Strefie Międzywymiarowej. Każdy kto potrzebował wytchnienia od swoich codziennych spraw mógł bez problemu zażyć chwili spokoju. Nie liczył się wygląd, rasa, poglądy czy konflikty. Herbaciarnia była miejscem neutralnym, które rządziło się własnymi prawami. Każdy kto przekroczył jej próg czuł się jak w przysłowiowym domu. Cały budynek był zbudowany z dębowych bali bez użycia ani jednego gwoździa. Wnętrze wypełniało ciepłe światło lampek oliwnych z materiałowymi abażurami stojących na stoliczkach, które mogły pomieścić maksymalnie czterech gości. Każdy z nich był ustawiony w ten sposób żeby zapewniał intymność, a niektóre były nawet oddzielone wiklinowymi parawanami. Pod drewnianym stropem wisiały tu i ówdzie suszone kwiaty i zioła dodając miejscu charakterystycznego zapachu, który mieszał się z aromatem świeżo pieczonej szarlotki. Na samym końcu wielkiej sali stał solidny kontuar z wiśniowego drzewa, na którym piętrzyły się karty menu, serwetki i słodkie przekąski. Z kolei na ścianie znajdującej się za nim wisiała cała masa najróżniejszych porcelanowych kubków. Nie było dwóch takich samych w kolekcji. Niektórzy klienci mieli swoje ulubione i za żadne skarby nie chcieli pić z innego. Ale to co najbardziej zasługiwało na uwagę to podawana tu herbata. Niezliczona ilość puszek ustawiona równo na półkach zdobiła każdy wolny zakamarek ściany. Było tu wszystko czego dusza zapragnęła. Było coś dla miłośników czarnych słodkich ulepków, aromatu bergamotki, delikatnej zieleni, owocowych jesiennych rozgrzewaczy czy nawet kwitnących cudów w dzbankach. No i ta obsługa… Zawsze ciepła, życzliwa i służąca pomocą. A właścicielką tego przybytku była…
- Czkawka, dawno cię nie widziałem! – do herbaciarni wszedł Xellos machając przyjaźnie w stronę kobiety, która nie podzielała jego entuzjazmu.
- Xellos, nie dość że pojawiasz się dopiero po miesiącu to jeszcze przychodzisz 5 minut przed zamknięciem pory śniadaniowej. Hiccup! – czknęła wydobywając z ust mały płomyczek ognia po czym złapała się pod boki lekko oburzona – Usiądź, zaraz podam rogaliki z powidłami i twoją ulubioną herbatę. – Czkawka była żywiołakiem, a dokładnie ifrytką, czyli boginką ognia. Potwierdzenie można było znaleźć w jej wyglądzie gdyż miała spiżową skórę i prawdziwą burzę rudnych, długich do kostek włosów, które dosłownie płonęły. Ogień ten był jednak pod pełną kontrolą i bez jej woli nie powodował żadnej szkody otoczeniu. Była wysoką, atletyczną kobietą o przeciętnej urodzie, z twarzą pokrytą drobnymi piegami, ale za to o pięknych zielonych oczach.
- Dziękuję, moja droga. – na stole przykrytym dzierganym obrusem pojawił się talerzyk z jeszcze ciepłym croissantem, malutka miseczka powideł czereśniowych i biały porcelanowy imbryczek wypełniony herbatą darjeeling z pierwszego zbioru. Nie mogło przy tym zabraknąć jego ulubionego kubka w kształcie babeczki.
- Proszę. Hiccup! – wytarła ręce w fartuszek, który miała przewiązany w talii. Odsunęła krzesło i przysiadła się naprzeciwko swojego stałego gościa – Co to tam u ciebie, Xellos?
- Praca. I to więcej niż zwykle. – włożył do ust kawałek pieczywa.
- Ale jak? – zmarszczyła brwi.
- Coś poszło nie po mojej myśli i mam nadzieję znaleźć tu odpowiedź.
- Czyli przyszedłeś po famę. – było to bardziej stwierdzenie niż pytanie.
- Bingo! – uśmiechnął się sięgając po napój.
- Poczekaj, zaraz coś ci przyniosę. – kapłan nawet nie zdążył zareagować gdyż po niespełna minucie ifrytka wróciła na miejsce z puszką – Moja siostra zrobiła to specjalnie dla ciebie.
- Dla mnie? – zdziwił się Mazoku i przyjrzał się napisowi na pojemniku. – Fama II?
- Za bycie naszym najlepszym klientem zasługujesz na specjalne traktowanie. – uśmiechnęła się szeroko.
- I dzięki mojej hojności zaciągnęłaś rodzeństwo do interesu aby wyciągnąć ode mnie więcej pieniędzy? – rozmówczyni tylko puknęła kilkakrotnie Demona palcem w czoło.
- Ekonomii to ty mi tu nie mieszaj. Już zapomniałeś czym kieruje się herbaciarnia? – popatrzyła na niego spode łba, a jej ogniste włosy wzburzyły się złowrogo.
- Ależ nie, moja droga. – zrobił zakłopotaną minę – To czym się różni ta herbata od poprzedniej? – powrócił do tematu.
- Tamta herbatka plotek pochłaniała każde wypowiedziane tutaj słowo i po jej wypiciu twój umysł wypełniał się masą mniej lub bardziej potrzebnych informacji. Bączek odkryła, że można wyselekcjonować liście, które są odpowiedzialne za przekaz informacji ważne dla konsumenta. W ten sposób po wypiciu naparu skracasz czas na analizę informacji do niezbędnego minimum. – zakończyła wykład z lekką ekscytacją w głosie.
- Jestem pełen podziwu. – klasnął kilka razy w dłonie w ramach gratulacji – Ale zaraz, Bączek to…
- Moja siostra. – dokończyła za niego – Jest sylfem, stąd to imię. – zaśmiała się lekko do siebie.
- Czkawka! Przestań fafrować i nahajcuj w piecu, bo muszę narychtować wiktu dla gości! – jak na zawołanie z drugiego końca gospody dało się słyszeć głos żywiołaka powietrza.
- Zaraz! – odkrzyknęła ifrytka i wywróciła oczami – Bączek, weź na razie zajmij się garami!
- Nie jadów mnie, statory miała umyć Ryba! Wszystko na mojej bańce... I nie nazywaj mnie tak! – żachnęła się.
- Nic nie zrozumiałem z tego co ona powiedziała. – odezwał się Xellos – Mogę się tylko domyślać co miała na myśli.
- Bo ona mówi gwarą. Spędziła sporo czasu w takim jednym wymiarze zanim tu trafiła i tak już jej zostało.
- Ale dlaczego nazywa się Bączek. – zamyślił się jakby to była największa zagadka wszechświata.
- Bo pierdzi co chwilę. – zaśmiała się spoglądając ukradkiem czy siostra jej nie usłyszała – Żartujemy z niej, że w ten sposób powstają wiatry na kontynencie.
- Tutaj zawsze powraca mi dobry humor. - zamieszał łyżeczką w herbacie.
- A coś cię martwi? Hiccup! – podparła brodę na dłoni.
- To tajemnica, moja droga. – pomachał jej przed nosem palcem wskazującym uśmiechając się szeroko. Ifrytce nie pozostało nic innego jak westchnąć i podać gościowi to po co przyszedł. Zabrała ze stolika puste naczynia i po niedługim czasie przyniosła filiżankę z nową mieszanką herbatki plotek po czym zostawiła Mazoku samego, a sama zajęła się swoimi sprawami.
Xellos bez pośpiechu delektował się napojem analizując każdą informację, którą mu przekazywała. Był to genialny sposób na pozyskiwanie danych bez tracenia czasu na przesłuchiwaniu różnych osobników. Wiedział, że do tego przybytku przychodziła  śmietanka towarzyska z całego wszechświata rozmawiając ze sobą o wszystkim i o niczym. I tylko on miał dostęp do tego wspaniałego wynalazku, który był groźną bronią w jego rękach dla niczego nie świadomych gości. Warunkiem aby dostąpić zaszczytu spróbowania tej herbaty była cena, a on już się postarał aby nikt nie przebił jego oferty. W końcu jego słowa też wsiąknęły w liście zamknięte w metalowej puszce.
- I jak tam? – Czkawka przybyła ponownie czy z daleka dostrzegła, że Xellos nie pije od jakiś dziesięciu minut – Znalazłem to czego szukałeś?
- Ku mojemu szczęściu, tak. To czego się dowiedziałem jest bardziej interesujące niż myślałem. – uchylił lekko powieki ukazując ametystowe tęczówki.
- Jak zawsze do usług, Xellos. – wyszczerzyła zęby w uśmiechu.
- Ile płacę?
- Przecież wiesz… Tyle co zawsze, co łaska. Karta czy gotówka?
- Gotówka. Jakoś nie potrafię się przekonać do tych plastików. – postawiła przed nim mały wiklinowy koszyczek. Po chwili dłoń kapłana zostawiła w nim skórzany worek wypełniony złotymi monetami.

Charat - 2013-08-06 21:14:12

Ooo, wspólna herbaciarnia. Yaaay!

Meitsa - 2013-08-06 21:17:43

I jak pierwsze wrażenie? Jakieś rzeczy do poprawki, które rażą? Dodam, ze pozniej bedą opisane następne zywiolaki.
A jakie wrażenia po zastosowaniu gwary kociewskiej?

Charat - 2013-08-06 21:48:28

Ok, daj mi chwilę.

Gwara kociewska: wiesz, ja jestem z tych regionów, więc dla mnie to brzmi zupełnie naturalnie, osłuchałam się w dzieciństwie. Może inni czytelnicy ci coś doradzą.

Po pierwszym, dosyć pobieżnym przeczytaniu, nie mam się do czego przyczepić.

Zastanawiam się teraz, jakiej karty kredytowej używałby Xellos.

Hmm, pewnie fioletowej.

Meitsa - 2013-08-06 21:54:28

Nie mów mi, że ty nie z Wielkopolski...

Fioletowa to na pewno, i na pewno ze zniżką we wszystkich sieciach sklepów z herbatą :D

Charat - 2013-08-06 21:57:11

Obie gwary mają wiele wspólnych zapożyczeń.
Urodziłam się i mieszkam na stałe w WP, ale mam dużą rodzinę.

Tak, ale Visa czy Master Card? Tak pytam, bo Filia powinna wiedzieć, na co mężuś wydaje XD

Meitsa - 2013-08-06 22:10:33

A ja się nie znam na kartach :D Całe życie mam debetówkę i na dobrą sprawę nie wiem jak Filia miałaby sprawdzić na co jej kochaś wydaje kasę XD
A od kiedy mężuś? XD

Charat - 2013-08-06 22:19:45

No ja mówię mężuś, bo się od początku zachowują jak małżeństwo z 15 letnim stażem w Try.

Meitsa - 2013-08-06 22:23:33

Bo przez ciebie znowu jakieś trybiki mi zaskoczą w mózgu i będę chciała napisać kolejnego hentojca-potworka... Jak ja kocham love-hate relationship! @_@

Charat - 2013-08-06 22:25:17

To napisz takiego porządnego hentaja, o ich pożyciu.

Meitsa - 2013-08-06 22:26:25

Ale miałaś mi zaspamować skrzynkę yaojcami żebym czegoś się nauczyła! Potem mogę pisać :)

Charat - 2013-08-06 22:33:15

No właśnie nie wiem, czy ci to pomoże, skoro chcesz heta pisać. To juz lepiej zostan przy Królewnie, przynajmniej się w nastrój wprawisz :3

Meitsa - 2013-08-06 22:39:30

Mówisz? Gorzej jak się rozochocę a zamiast pisać zachce mi się chłopa XD

Charat - 2013-08-06 22:42:05

To sobie zafunduj chłopa a potem pisz.

A serio, mogę ci wysłać. Ale jeśli nie lubisz takich tekstów i nie znajdujesz w nich przyjemności jako czytelnik, to obawiam się, że wiele ci nie pomogą.

Meitsa - 2013-08-06 22:44:42

Ok, to zrobimy tak, przeczytam Królewnę i spróbuje coś napisać. Jeśli wyjdzie dupa wtedy sięgnę po twoją twórczość :)

Charat - 2013-08-06 22:50:11

Wiesz, jest prostsza metoda. Siądź i pisz. Niekoniecznie z fabułą, niekoniecznie o Xellossie i Filii, jesli akurat ci sie nie chce albo masz wenę na cos innego. Po prostu co jakiś czas trochę napisz. Jak ci się trochę uzbiera, wybiesz te lepsze, o gorszych zapomnij i daj komuś do przeczytania.

Meitsa - 2013-08-06 22:57:31

A wiesz, że dla mnie to już jest wyższa szkoła jazdy to co piszesz? Nie potrafię pisać tak od siebie o czymś innym. Zawsze w głowie będę miała Filię i Xella. Ja po prostu krążę myślami wokoł tematu jak natrętna mucha tak długo az stwierdze, że nabrał kształtu, który trzeba przelać na klawiaturę :)

Charat - 2013-08-06 23:07:31

Pozwol, że ci coś przytoczę.

Pewien garncarz miał poprowadzić zajęcia ze sztuki ze studentami.
Na pierwszych zajęciach podzielił studentów na dwie grupy. Zapowiedział im, że pierwsza grupa będzie oceniana na podstawie ilości wykonanych prac, natomiast druga po jakości. Studenci w pierwszej grupie mieli wykonać prace, których łączna waga miała przekraczać 10 kilo w ciągu trwania całego kursu. Zaś druga grupa miała zaprezentować swoje najdoskonalsze dzieło.
Na ostatnich zajęciach, po podliczeniu ocen okazało się, że produkty studentów w grupie ocenianej ze względu na ilość, również pod względem jakości przewyższają prace studentów z grupy jakościowej.
Pozostali profesorowie byli zaskoczeni, garncarz nie.
Okazało się, że studenci z pierwszej grupy z każdej kolejnej pracy poprawiali się, natomiast ci z drugiej przez większość czasu dumali nad tym, jaki powinien być ideał.

Skoro Xello i Filia ci w głowie, to pisz urywki. Pisz notatki. Plany. Z czasem wyjdą ci jednoczęściówki. A może jakieś dodatki do fika. Po prostu ćwicz, jak najwięcej.

Rinsey - 2013-08-07 17:06:17

Strasznie mi się podoba ta przypowiastka Charat. Mądrze brzmi i zawiera w sobie wiele prawdy.

A co do części o Herbaciarni, to super pomysł! Pomysł z herbatą Famą II to strzał w 10! Bardzo fajnie się to czyta. Często się zastanawiałam, jak Xelloss zdobywa informacje, a takie coś pasuje idealnie. Nie ma nic, czego mogłabym się czepiać :) Poza tym, ze chcę więcej ;p

Charat - 2013-08-07 18:24:31

Mam słabość do zbierania tego typu dykteryjek. Przydają się do zmotywowania, najczęściej na mój użytek.

Mam takie pytanie techniczne. Wiem, że pomysł z herbaciarnią się narodził tu, na forum. A ktoś by mi mógł mniej więcej wskazać gdzie to było i jakie mniej więcej były ustalenia? Albo tylko przypomnieć te ustalenia XD Bo nie ukrywam, o to mi najbardziej chodzi.

Meitsa - 2013-08-07 23:44:38

Proszę bardzo :D od postu 243
http://www.slayersfans.pun.pl/viewtopic.php?id=24&p=9

Kurczę, w tej przypowiastce coś jest, ale przechylam się ku przegranej grupie niestety ;) Ale chyba coś drgnęło, bo mam w głowie erotyczną scenę i zamierzam ją napisać :D

Charat - 2013-08-08 16:58:53

A dziękować bardzo. Pamiętałam, że się w tej kwestii wypowiadałam, ale jakoś mi się końcowe ustalenia w mózgu nie zapisały.

Okej, dziękować bardzo.

I powodzenia z tą sceną, trzymam mocno kciuki!

Meitsa - 2013-08-09 12:03:03

Jak masz więcej jakiś motywaczy, które dają do myślenia do dawaj :D

Meitsa - 2013-08-12 14:57:55

Początek rozdziału trzeciego.
Bardzo liczę na wasze opinie jak go rozumiecie, czy wszystko jest dla was jasne, bo ja mam całą fabułę i intrygę w głowie, tyle razy ją wałkowałam, że coś mogło mi umknąć i to co wydaje mi się oczywiste takie nie jest. Potraktujcie siebie jako jednego ze słuchaczy w fabule i również zadawajcie pytania i snujcie teorie.

__________________________

Przeznaczenie #03

    Kiedy przychodzisz do kogoś w odwiedziny oczekujesz ciepłego powitania, a ostatnią rzeczą jakiej się spodziewasz jest wymierzony w twoją stronę Ragna Blade, dwa Ra Tilty i miecz. Zrozumiałabyś gdyby ich celem był Mazoku, z którym podróżowałaś, ale ona?!
- Lina, na Ceiphieda, co to ma znaczyć?! – na Ryuzoku padł blady strach i bała się wykonać jakikolwiek  ruch, który mógłby okazać się na tyle podejrzany, że zostanie zaatakowana.
- Raczej ty mi odpowiedź na pytanie co ty tu robisz w asyście Xellosa w królewskiej sali obrad przed obliczem Philionela podczas spotkania wagi państwowej przełamując przy tym wszystkie bariery ochronne. – Lina nie opuszczała gardy. Po jej słowach Filia rozejrzała się po pomieszczeniu i rzeczywiście na końcu sali przy okrągłym stole siedział mocno zszokowany król Saillune. Tuż przy nim stała zdezorientowana Amelia gotowa jednak bronić swojego ojca. Dalej widziała tuzin ludzi ubranych w urzędnicze szaty oraz Gourriego i Zelgadisa gotowych do ataku czekając tylko na rozkaz Liny.
- Lino, ja nie miałam o niczym pojęcia… - zaczęła się tłumaczyć – To wszystko jego wina! – chwyciła Xellosa za ubranie i wypchnęła go przed siebie.
- Możesz przestać? Pognieciesz mi pelerynę. – naburmuszył się, ale zaraz mina mu zrzedła gdy znalazł się twarzą w twarz z rudą czarodziejką dzierżącą czar, który niezbyt lubił – Witaj Lino! Kupę lat minęło od naszego ostatniego spotkania! – uśmiechnął się najmilej jak tylko mógł.
- Daruj sobie, Xellosie. Po co tu przeszedłeś?
- Bo to był jej pomysł! – wskazał na Smoczycę.
- Filia… - Lina zaczęła się irytować.
- Ale to przez niego… - nie dokończyła zdania, gdyż nie wiedzieć kiedy, ona i Xellos zaczęli być podduszani przez czarodziejkę.
- Dwoje szurniętych kapłanów od siedmiu boleści, którzy są siebie warci! – ryknęła niczym lew. Poluźniła uścisk kiedy zauważyła, że Filia zaczęła robić się sina. Z wiadomych względów o Mazoku martwić się nie musiała – Co ja z wami mam… - złapała się za głowę – Nic się nie zmieniliście przez ten czas. Nie mniej jednak, zrobiliście małe zamieszanie. – złożyła ręce na piersiach – Wedle panujących tutaj przepisów muszę was aresztować i przeprowadzić przesłuchanie, aby obrady mogły dalej przebiegać w spokoju.
- Mnie też?! – zapiszczała złotowłosa – Lino, przecież wiesz, że ja nigdy nie spiskowałabym przeciwko tobie. – odpowiedziała jej tylko wymowna cisza. Chwilę potem na jej i Xellosa nadgarstkach pojawiły się magiczne kajdanki, które neutralizowały ich magię.
    Nowoprzybyli zostali eskortowani przez Linę i jej znajomych na drugi koniec zamku, gdzie znajdowała się sala przesłuchań, która mogła zapewnić pełne bezpieczeństwo bez obaw, że magia w jakikolwiek sposób mogłaby przekroczyć jej próg. Nawet teleportacja i strefa astralna była w niej zablokowana. Każdy w jej obliczu stawał się bezsilny bez swojej magii. Aby zbudować taką salę potrzeba było wielu błogosławieństw i świętych talizmanów, a to co najbardziej czyniło ją nietykalną było umiejscowienie jej w samym centrum stolicy, która była zbudowana na kształt heksagramu. Może Xellos mógł przebić się przez bariery ochronne, ale z tej sali bez zgody nie wyjdzie.
    Lina Inverse nie byłaby sobą gdyby nie kazała zastawić stołu masą najróżniejszych smakołyków. W końcu nie od dziś było wiadomo, że sytuacje takie jak ta, w której się znalazła zaostrzały jej apetyt. Zajadając się pieczoną kaczką lustrowała z drugiego końca stołu mocno przygnębioną Filię i beztroskiego Xellosa.
- To co was tu sprowadza? – wypiła duszkiem puchar wysokogatunkowego czerwonego wina.
- Filia chciała wpaść do ciebie na małą pogawędkę. – odezwał się Mazoku.
- A ty dlaczego jej towarzyszysz? – czarodziejce coś wyraźnie nie pasowało.
- To ona towarzyszy mi. – wskazał palcem w kierunku Ryuzoku.
- Gdyby nie to co się stało nie musiałabym teraz tu siedzieć razem z tobą! – wykrzyczała mu do ucha.
- Xellos, czy twoja obecność tutaj jest konieczna? – bystry obserwator mógłby zauważyć rosnące napięcie u rudowłosej.
- Hm… Właściwie to nie. Filia może sama ci wszystko opowiedzieć, a widząc twoją wyraźną niechęć do mojej osoby z radością opuszczę ten przybytek ponieważ sam mam jedną sprawę do załatwienia.
- W takim razie proszę cię o opuszczenie miasta Sailunne. Zelgadis odprowadzi cię do głównej bramy.
- Ale wrócisz po mnie?! – nieoczekiwanie odezwała się Filia łapiąc Mazoku za rękaw. Szybko jednak go puściła gdy zdała sobie sprawę z dwuznaczności tej sytuacji.
- Ależ oczywiście, moje złotko. – puścił jej oczko i poszedł w ślad za Zelgadisem.
- Ty… - Smoczyca już sięgała po swoją maczugę.
- Filia! – krzyknęła czarodziejka przywołując ją do porządku - Gourry, chcę abyś teraz ty pełnił wartę przy Philionelu. Amelio, możesz zostać ze mną i Filią. – szermierz posłusznie wykonał polecenie i zamknął za sobą drzwi sali przesłuchań. Lina od razu wypuściła z siebie nadmiar powietrza i poczuła jakby spadł z niej jakiś wielki ciężar. Jeden problem miała z głowy, ale niepokoił ją ten, który siedział naprzeciwko niej – To co się stało?
- Coś z czym chyba nie jestem w stanie sobie poradzić… - spuściła wzrok.
- Możesz mi nakreślić sytuację? Nie podoba mi się, że w tym wszystkim bierze udział Xellos.
- Lino, stało się coś niedobrego. Ja… - wzięła głęboki oddech – Mam z nim dziecko. – po jej twarzy spłynęły łzy. Ruda zaniemówiła, z kolei milcząca przez cały czas Amelia otworzyła buzię ze zdziwienia jakby chciała coś powiedzieć.
- Ale jak…? – w końcu wydukała księżniczka.
- Co ten potwór ci zrobił?! – wstała i uderzyła pięścią w stół – Przysięgam, że zabiję drania! – ze wściekłości zagryzła dolną wargę.
- Nic mi nie zrobił… Oboje zawiniliśmy nieświadomie… - mówiła szeptem.
- Panno Filio, czy wy razem…? – brunetka nie wiedziała jak dobrać słowa, więc zaczęła czerwienić się ze wstydu.
- To nie tak, Amelio! – zbulwersowała się – Wszystko stało się w dniu, w którym razem z nim połączyłam moce aby pokonać Dark Stara! Nigdy potem więcej go nie widziałam!
- Chcesz nam powiedzieć, że z fuzji powstało nowe życie? – Lina była w ciężkim szoku i opadła na krzesło – Dlaczego dopiero teraz przychodzisz żeby o tym powiedzieć? Przecież minęło…
- Pięć lat. – weszła jej w słowo – Ale dopiero wczoraj urodziłam to dziecko. Do tej pory robiłam wszystko aby je w sobie zabić. – w jej głosie był tylko gniew.
- Panno Filio, z całym szacunkiem, ale to dzieciobójstwo! – księżniczka nie mogła uwierzyć własnym uszom.
- Dziękuję ci za wsparcie, Amelio! – zbeształa ją – Ciekawe jak ty byś się czuła na moim miejscu?! To nie jest zwykłe dziecko. Ono ma w sobie moc Mazoku i Shinzoku. Wyobraź sobie, że prędzej czy później znalazło by się w rękach Demonów. To oznaczałoby koniec świata. A może nawet ono samo pragnęło by zagłady. Może nie umiałoby kontrolować swojej mocy.
- A może jest na tyle silne i rozumne, że twoje obawy są wyolbrzymione. – Lina dokończyła jej domysły – Nie moja sprawa oceniać twoją moralność do pewnych spraw, ale naprawdę mogłaś nam wcześniej o tym powiedzieć… – obdarzyła ją smutnym spojrzeniem.
- Uważasz, że sama jestem sobie winna? – czy tak zachowują się przyjaciele, pytała samą siebie.
- Nie wiem na ile jesteś doinformowana, ale Mazoku znowu coś szykują i śmiem podejrzewać, że twój problem ma z tym coś wspólnego. – Filia tylko zmarszczyła brwi.
- Możesz mi wszystko opowiedzieć? Przez cały ten czas byłam praktycznie odcięta od świata.
- Widzisz Filio, wszystko się zaczęło wtedy gdy musiałam skonfrontować się Grausherrą i jego oddziałami. Myślałam, że kierował się bardziej osobistymi pobudkami, ale myliłam się. Odrodziła się jedna z części Shabranigdo i cudem udało mi się ją pokonać. – ściszyła głos jakby mówienie o tym sprawiało jej ból – Następnym razem musiałam stoczyć walkę z podwładnymi Deep Sea Dolphin. Gdyby nie sprzyjający zbieg okoliczności pewnie byś mnie nigdy nie zobaczyła, a świat pochłonęłaby ciemność. Mazoku są aktywne jak nigdy dotąd. Dochodzą mnie słuchy, że szykują kolejny atak, tym razem na stolicę Saillune. Nie możemy do tego dopuścić i za wszelką cenę musimy bronić Phila! – wykrzyczała ostatnie zdanie – Podejrzewam, że kolejnym przeciwnikiem będzie Zellas. – Filia otworzyła szerzej oczy – Dlatego nie dziw się, że nie ufam Xellosowi. Pamiętam jego słowa jak wczoraj, gdy widzieliśmy się po raz ostatni, że przy następnym spotkaniu będziemy wrogami. Traktuję to śmiertelnie poważnie. – zacisnęła pięści – I tobie też nie radzę mu ufać, bez względu na to co mówi. – wycelowała palcem w jej osobę – Przepraszam za mój wcześniejszy niemiły ton, ale teraz znasz już moje położenie. – zajęła z powrotem swoje miejsce przy stole.
- Masz jakieś podstawy twierdzić, że jednak we wszystkim Xellos maczał palce? – Smoczyca utkwiła w niej wzrok.
- Tak, to Xellos. Mistrz zagadek i manipulacji. A jakie ty masz podstawy twierdzić, że tak nie jest? – oparła brodę na splecionych dłoniach. Blondynka milczała przez dłuższą chwilę zastanawiając się co powiedzieć.
- Tego ci jeszcze nie powiedziałam, ale ktoś… skradł jajo Valterii. – jej oczy ponownie się zaszkliły – Xellos twierdzi, że zrobił to ktoś potężny, nie z naszego świata, z kim nie mógł się mierzyć i przy okazji zabrał jajo z nowonarodzonym dzieckiem. Zabronił nam podążać za sobą, bo dzieci czeka śmierć… Co dziwne, nazwał je Mieszańcami. W mniemaniu Xellosa jest to prowokacyjne zaproszenie, a ja nie mam wyjścia, bo muszę uratować Vala. Jedyna rzecz, która budzi moją wątpliwość to jego zmiana decyzji co do losu dziecka. Na początku chciał je zabrać, ale teraz jest po mojej stronie i też chce jego śmierci. W dodatku zgodził się żeby o wszystkim powiedzieć tobie. Lina, ja wiem, że pakuję się w jakąś pułapkę, w historię bez wyjścia, ale liczę na twoje wsparcie. – powiedziała błagalnym głosem.
- Zanim cokolwiek zdecyduję muszę zadać jeszcze kilka pytań. Co Xellos robił u ciebie?
- Szukał informacji o przeznaczeniu.
- Przeznaczeniu? – zdziwiła się.
- Nie chciał nic mi mówić, poza tym, z jakiegoś powodu, którego sam nie zna, jestem dla niego ważna pod względem tego co szuka. Nie mam zielonego pojęcia dlaczego tak uważa.
- Dziwna sprawa… - zamyśliła się – Kolejne pytanie. Widziałaś tą osobę, która zabrała jaja?
- Nie, byłam w stanie agonalnym po porodzie. Xellos mnie uratował zabierając do Milgazii. – ta informacja zaskoczyła czarodziejkę – Pamiętaj, że przecież jestem dla niego ważna. – zadrwiła.
- Nie podoba mi się to wszystko. Jeżeli wierzyć Xellosowi, co ciężko mi przychodzi, to chyba mamy większe kłopoty niż nam się wydaje.
- Panno Lino, co masz na myśli? – księżniczce wydawało się, że obecna sytuacja jest wystarczająco problematyczna.
- Powszechnie wiadomo, że władzę nad losem sprawuje Pani Przeznaczenia. I właściwie tyle wszyscy wiedzą. Nikt tego nie kwestionuje, jest to tak oczywiste, że czarne jest czarne, a białe jest białe. Każdy ma jakąś rolę do odegrania, każdy ma zadeklarowane jaki koniec go czeka i nie można tego zmienić. Nie na darmo powstało powiedzenie, że przeznaczenia nie można zmienić, można mu jedynie wyjść naprzeciw. Najwyraźniej Mazoku zinterpretowały to przysłowie na swój sposób…
- Mam te same obawy co ty, Lino. – Filia wiedziała do czego zmierza jej przyjaciółka.
- Jeśli Xellosowi uda się zmienić przeznaczenie, to będzie oznaczać to nasz koniec.
- Panno Lino, myślisz że pan Xellos chce zabić Panią Przeznaczenia?
- Według mnie jest to niemożliwe. Prędzej uwierzę w jakąś propozycję nie do odrzucenia lub podstęp. – zastanowiła się – Jednak Pani Przeznaczenia jest wszechwiedząca i na pewno wie o jego zamiarach. Nie zdziwiłabym się gdyby ta obca osoba miałaby stanąć mu na drodze. Ale co z tym wszystkim mają wspólnego dzieciaki? – zirytowana potarmosiła się po włosach. Miała już wystarczająco dużo na głowie – Mieszańcy… Dzieci zrodzone z połączenia mocy światła i ciemności, według mnie to oczywiste. – wywnioskowała.
- Ale przecież Valteria odrodził się jako Smok.
- Też tak myślałam, Amelio. – ruda zaczęła bujać się na krześle zagłębiając się w swoje myśli – Nowa, silna rasa miałaby sens gdyby miała stanąć przeciwko Mazoku. Tutaj jednak wychodzi, że jest wynikiem jakiegoś błędu. Może jest to przynęta na Xellosa…?
- Dlaczego Val miałby zostać zabity skoro sama Pani Koszmarów dała mu nowe życie?! – Filia zaczynała gubić się w tym wszystkim.
- Nie wiem, ale chyba podjęłam decyzję. – wstała z krzesła – Nie mogę zignorować zagrożeń czyhających na króla. Zobowiązałam się go bronić za cenę własnego życia. My, jako rasa ludzi, nie możemy sobie pozwolić na taką stratę w obliczu tak potężnego wroga. Filio, sama widzisz, że Demony próbują się wkraść w łaski gdzie tylko się da. Twoja sytuacja może być bezpośrednio, pośrednio lub, miejmy nadzieję, wcale powiązana z naszą. Nie mogę tego bagatelizować, ale jednocześnie nie mogę ci osobiście służyć pomocą. Jesteś bożym sługą, silną Ryuzoku, w której pokładam nadzieję i darzę zaufaniem. Jeśli chcesz usłyszeć moją radę, to chcę abyś kontynuowała swoją podróż przy boku Xellosa. Ocal Vala i zrób to co uważasz za słuszne. Jeżeli nasz los spoczywa w rękach Pani Przeznaczenia na pewno nie przegramy, bo wierzę w dobro i sprawiedliwość. – obdarzyła wszystkich uśmiechem, który dał wiarę we własne siły.
- Lino… - wzruszona Smoczyca uwiesiła się czarodziejce na szyi – Zrobię co w mojej mocy. Nie pozwolę żeby rasa Mazoku panoszyła się po świecie i robiła co żywnie jej się podoba.
- W razie problemów użyj czaru komunikacji. Jeżeli sytuacja wymknie ci się spod kontroli od razu przybędę z pomocą. Mam kilka asów w rękawie przeciwko Mazoku. – puściła jej oczko.

Rinsey - 2013-08-12 15:01:13

Coś do czytania *.* Super! Zaraz co prawda wychodzę, ale przeczytam wieczorem :)

Charat - 2013-08-12 15:37:17

Mam ochotę wykorzystać te kajdanki. I przypomniał mi się ostatni odcinek Supernatural i kajdanki na demony XD

Edit: Philionela w końcu koronowali czy też mamy szansę poznać dziadka Amelii?

Meitsa - 2013-08-12 15:40:04

A ty musiałaś wyłapać akurat to co najmniej istotne XD

Meitsa - 2013-08-12 15:40:42

A ba! Zapomniałam się. To w końcu kto rządzi Sailune? O_o

Meitsa - 2013-08-12 17:13:04

Faktycznie, królem jest Eldoran
http://kanzaka.wikia.com/wiki/Eldoran_Saillune
W takim razie będę musiała się go jakoś pozbyć, bo trochę psuje mi całą intrygę XD

Charat - 2013-08-12 17:21:31

Właśnie ci miałam napisać. Formalnie i tak rządzi Phil, jako najstarszy syn bo Eldoran jest ponoć tak chory, że łoża nie opuszcza.

Więc możesz napisać, że zmarł po długiej chorobie a Phil czeka z koronacją na zakończenie żałoby?

Meitsa - 2013-08-12 17:36:01

I tak pewnie zrobię, bardziej mnie martwi, ze Amelia jest trzecia, a nie druga w kolejce do tronu, bo jeszcze wujek jest :/

Charat - 2013-08-12 23:59:42

E, teoretycznie to czwarta. Jest jeszcze Gracia vel Nagha. No chyba, że pomijasz ten fakt.

Meitsa - 2013-08-13 00:10:37

Tylko, ze ona zwiala i na Wiki jest napisane, ze trzecia :)
Ale cicho sza, nikt nie pamięta, ze Naga jest trzecia :D

Charat - 2013-08-13 00:14:00

Ano. Inna sprawa, że nie wiadomo, czy w Seyrun kobiety mogą dziedziczyć koronę. Tzn, może być tak, że jeśli Amelia zostałaby pierwszą w kolejce, to tytuł przypadłby jej ewentualnemu małżonkowi.

Albo, jak w przypadku japońskich księżniczek, tytuł zostałby anulowany w chwili zawarcia małżeństwa. I co wtedy?

Meitsa - 2013-08-13 00:16:26

Wydaje mi sie, ze Phillionel gdyby był juz królem to zmienił by prawo tak, by Amelia dziedziczyla koronę. Ale wtedy co z mężem? Z automatu król?

Charat - 2013-08-13 00:22:11

No właśnie nie, jeśli Amelia dziedziczyła by koronę, to jej mąż byłby mężem Króla/Królowej Władczyni i stałby się władcą jedynie w przypadku jej śmierci.  Ewentualnie regentem, gdyby doczekali się potomstwa, do momentu aż dziecko lub jedno z dzieci nie osiągnie pełnoletności i nie będzie w stanie samo rządzić.
Tak mi się wydaje przynajmniej.

Meitsa - 2013-08-13 00:26:15

Ok, myśle ze tyle mi wystarczy do szczęścia na temat intrygi :D (pewnie teraz większości idzie sie domyślić... ^^')

Charat - 2013-08-13 00:27:49

Hej, nie twoja wina, że ja często myślę o Seyrun i o tym, jak przejąć władzę. Mam zapędy a'la król Julian XD

Obiecuję się specjalnie nie domyślać, tej XD

Meitsa - 2013-08-13 00:29:48

Ty swoje, a wyobraźnia swoje XD

Właśnie, król Julian na męża Amelii!

Rinsey - 2013-08-13 11:00:30

To by było dobre XD W każdym razie tekst czyta się świetnie. Miło też zobaczyć Linę i resztę. :) Myślałam, że się w tym fiku nie pojawią. Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy :)

Charat - 2013-08-13 14:46:55

Ale to ja chciałam poślubić Juliana. Zawsze chciałam za męża profesjonalnego gwizdajłę, któremu już teraz idzie dość niesamowicie... Eeeh.

Meitsa - 2013-08-13 16:12:42

Ok, w takim razie musze dopisać jeszcze wątek monarchii i zapomniałam wspomnieć o wizycie Filii u Dolphin, która miała miejsce w końcówce drugiego rozdziału, ale jeszcze jej nie opisałam :D

W ogole zdziwiona jestem, bo dopiero dwa wątki napisałam z rozdziału trzeciego a to juz 6 stron ma O_o Zakładam kazdy rozdział zamknąć w 15 stronach A4, historia będzie sie dzieliła na 3 glowne wątki kazdy po 5 rozdziałów, a potem 5-10 rozdzialowy sequel :)

Charat - 2013-08-13 16:17:19

Widzę, że już masz ilość rozdziałów i strukturę obcykaną. Brawo.

Meitsa - 2013-08-13 16:24:14

Gorzej, ze środkowy wątek to pustka, bo nie mam prawie pomysłów na fabułę XD tzn. Jest nazwany jako rozwinięcie związku X/F plus znalezienie Pani Przeznaczenia i tyle. Musze historyjki powymyslac :)

Charat - 2013-08-13 16:29:10

Masz czas, wymyślaj.

Swoją drogą, znalazłam coś takiego Rodzina Królewska w Seyrun gdzie masz wszystkich pretendentów do tronu.
Radionel i Alfred nie żyją, zginęli odpowiednio w Slayers i Slayers Next.

Meitsa - 2013-08-13 16:51:07

A wiesz, ze ten art powstał 2-3 dni temu? :D śledzę jego autorkę na Devie ;)
Dziwi mnie trochę dlaczego brat jest drugi w kolejce do tronu, a nie Amelia i Gracia w linii prostej. Przy okazji zaglebilam sie dziedziczenie tytułów typu kiedy córka jest ksiezniczka a kiedy krolewna i jak nazywa sie oraz jaka funkcje pełni małżonek/małżonka królowej/króla :)

Charat - 2013-08-13 17:34:00

Dlaczego cię to dziwi? Król -> Synowie -> Wnukowie. Jedzie wedle starszeństwa.
Alfred pewnie byłby gdzieś między Naghą/Gracią a Amelią, jeśli przyjąć, że jest równouprawnienie.

Swoją drogą, ciekawe, czy Seyrun różni się pod tym względem od Zoany? Wiadomo, że Martina jest następczynią tronu i poślubiła Zangulusa. Ale czy Zangulus jest królem czy mężem królowej?

Meitsa - 2013-08-13 17:37:33

W monarchii brytyjskiej książę Karol jest pierwszy w kolejce, drugi jego najstarszy syn, a nie jego siostra, ksiezniczka Anna i dalej jego dwóch braci. Trzeci jest nowonarodzony książę Jerzy, dlatego to mnie interesuje :)

Zangulus jest mężem królowej, bo sam nie był królem przed ozenkiem.

Charat - 2013-08-13 17:40:19

No właśnie, nie wiadomo. Może w Xoanie poślubienie księżniczki automatycznie cię ustawia w kolejce po koronę.

Ph, monarchią brytyjską się nie sugeruj. Brytyjczycy są DZIWNI. Z premedytacją dziwni.

Meitsa - 2013-08-13 20:21:26

Na pewno z automatu dostaje tytuł księcia i teraz zależy jakie prawo jest. Moze faktycznie z automatu będzie królem albo królowa zadecyduje jaka będzie pełnił role i władze.

W takim razie sprawdze inne monarchie europejskie i zobaczę jak to u nich jest. Moze Szwecja albo Dania?

Charat - 2013-08-13 21:02:56

Może. A możesz obmyślić swój system. Ja tak zrobiłam, przy okazji zakładając równouprawnienie w In'nei XD

Meitsa - 2013-08-13 21:17:00

No to nic tylko sie rżnąć XD
Poczytam jeszcze i cos wymysle.

A musze jeszcze znowu runy przeanalizować, bo Dolphin to wyrocznia przecież -.-

Charat - 2013-08-13 21:20:03

A z tą wyrocznią to nie bujda, tak jak z tym, że Dolphin zwariowała?

Chociaż to ciekawy motyw. Kiedyś czytałam fika, w którym Dolphin nie była specjalnie przywiązana do jednej płci i objawiała się bohaterom raz jako kobitka a innym razem jako facet. Był przez to niezły chaos, nawet Xelloss się nie do końca orientował o co biega.

Meitsa - 2013-08-13 21:25:34

Kanzaka Dex twierdzi, ze to ściema i wymysł fanow. Mnie tam pomysł sie podoba, bo mam przynajmniej barwna postać :)
A pomysł ze zmiana płci niezły.

Charat - 2013-08-13 21:42:09

Hmm, w sumie racja. Z drugiej strony, jest wiele odmian szaleństwa więc jestem ciekawa, jaki rodzaj szalonej Delfiny dostaniemy XD

Meitsa - 2013-08-13 21:55:48

Właściwie trochę juz to opisalam, ludzka próżnośc ;) ale taka skrajna, bede to teraz opisywac

Rinsey - 2013-08-17 20:41:47

Tak, jak obiecałam, przejrzałam ten fragment raz jeszcze pod kątem potencjalnych błędów. Błędów językowych, stylistycznych czy językowych za bardzo się nie doszukałam. Za to powsadzałabym kilka przecinków. Łatwiej by mi było skopiować cały tekst i w Wordzie je powsadzać na kolorowo, to byś się odniosła, czy się z tym zgadzasz, czy nie. Zrobić tak? :)

Meitsa - 2013-08-18 20:16:25

A moze chcesz dostać plik *.doc na maila? :)

Rinsey - 2013-08-18 20:34:20

A chcę :) Tylko odeślę Ci plik za tydzień.

Meitsa - 2013-08-18 21:13:25

Ok, a ja chyba dopiero we wtorek myśle, bo Guenh podsunela mi jedna mysl, zapomniałam czegoś dopisać i musze cos zmienić najpierw XD

Charat - 2013-08-19 11:13:59

Podobno nie wolno poganiać geniusza, jak tworzy. Ale pamiętaj, że masz tu zniecierpliwionych czytelników, nie? XD

Meitsa - 2013-08-19 13:20:19

A no wiem, wiem ;) Ale i tak trzeba mi przyznać, ze teraz mam niezłe tempo XD

Charat - 2013-08-19 16:56:08

Tempo masz super :D

Rinsey - 2013-08-26 11:34:31

Prawda :) Jakby co czekam na przesyłkę ;)

Meitsa - 2013-08-26 15:20:13

Tylko tempo wlasnie się popsuło ;( Wszystko przez hormonalne huśtawki nastroju...

Rinsey - 2013-08-28 22:43:43

Oj znam to... ale po tych huśtawkach czasem nadchodzi niezły kop ;)

Meitsa - 2013-08-30 15:07:04

Grrr, do końca przyszłego tygodnia na nic nie liczcie, bo dostalam więcej roboty i nawet nie będę miała czasu chałupy ogarnąć = ='

Rinsey - 2013-09-01 22:08:25

Łaj, nie brzmi to fajnie :/ Ale będziemy cierpliwie czekać :)

Charat - 2013-09-23 13:59:20

Też mi coś ostatnio się nie chce. A jak już mam coś na kształt weny, to zazwyczaj do laptopa daleko.
Także rozumiem i nie poganiam. W końcu to nie wyścigi.

Edit: post numer 400 w tym temacie, yeee~!

Meitsa - 2013-11-11 14:09:20

- Królu, sprawy zaczynają się coraz bardziej komplikować. Twoje życie jest w większym niebezpieczeństwie niż nam się wydawało. Musimy podjąć radykalne środki zaradcze. – Lina na nadzwyczajnym posiedzeniu wygłaszała swoją przemowę. Monarcha z kolei słuchał wszystkiego w milczeniu analizując każde usłyszane słowo i myślał nad nową strategią. Spojrzał na zebranych, którymi byli starzy towarzysze podróży czarodziejki, jego wzrok zatrzymał się na córce. Za dużo już w życiu stracił i z bólem w sercu wiedział, że czas przejść z defensywy na ofensywę. Ale jeszcze nie teraz… Jeszcze wierzył w swoje pacyfistyczne przekonania.
- Zelgadisie Greyword!
- Tak, panie! – chimera stanął na baczność.
- Amelia, moja córka, jest obecnie jedyną po mnie następczynią tronu. Pierworodna zrzekła się prawa do korony. Ojciec, król Eldoran, spoczął w ukojnej wieczności po ciężkiej chorobie. Bracia wraz z dziećmi zaprzedali dusze Demonom i spotkał ich tragiczny koniec. Nie mogę już nawet spojrzeć w oczy świętej pamięci ukochanej małżonki… - posmutniał – W związku z tym królewskim prawem zakazuję ci bronić mojej córki i być jej osobistym ochroniarzem. – wzrok od razu mu się wyostrzył i obdarzył rozmówcę stanowczym spojrzeniem jak na króla przystało. Zelgadis podszedł do Amelii, wyciągnął swój miecz i klęknął w kierunku Phila.
- Za cenę własnego życia, królu. – księżniczka leciutko zaróżowiła się na policzkach to nie uszło uwadze ojca – Ale nie oczekuj ode mnie niczego więcej. – Philionel milczał przez chwilę zastanawiać się co szermierz miał na myśli, ale chyba w końcu rozwiązał zagadkę.
- To się jeszcze okaże. – odwrócił się w stronę czarodziejki.
- Lino, zakładam, że masz już w zanadrzu jakąś strategię. Chcę poznać jej szczegóły.
- Po dzisiejszym wydarzeniu wiemy, że nasza obrona nie jest wystarczająca. Sam Xellos bez przeszkód dostał się na teren zamku co jest bardzo niepokojące. Mieliśmy cholernie dużo szczęścia… To nie w jego stylu wchodzić od tak i robić zamach stanu, ale gdyby to był inny Demon jego pokroju nie wiem jak by się to skończyło. Traktuję to jako ostrzeżenie z jego strony. Mroczne oddziały mogłyby z łatwością tu się wedrzeć, ale chcą dać nam cień szansy i grać fair play. Przynajmniej są honorowi. – jej mina przybrała kwaśny wyraz – Phil, musisz jeszcze bardziej ograniczyć się ze światem zewnętrznym i z nikim się nie komunikować oprócz nas jako pośredników. Walczyłam z Lordem Dynastem i przerażające było jak wpływy Mazoku mogą daleko sięgać. Nie mają skrupułów wdawać się w politykę razem z ludźmi. Wiedzą, że ludzka natura jest chwiejna jak chorągiewka na wietrze i łatwo nimi manipulować. W ten sposób człowiek staje przeciwko człowiekowi, a siły zła mogą zacieśniać swoje kręgi. Chcę abyś przeniósł się do bardziej bezpiecznego miejsca i myślę, że najlepsza będzie sala przesłuchań. Znajduje się pod świątynią, w samym centrum świętego znaku i nikt niepowołany tam nie wejdzie.
- Przygnębiające jest to co mówisz, Lino… - król skrzyżował ręce na piersiach po raz kolejny zagłębiając się w myślach A co z wami? Co zamierzacie?
- Razem z Zelgadisem będziemy analizować na bieżąco sytuację i będziemy trzymać rękę na pulsie. W tym samym czasie on z Gourrym będą przygotowywać wojsko do obrony stolicy. Pozostaje jeszcze kwestia dziecka Filii. Jeżeli to co wam o nim mówiłam jest prawdą to mamy przechlapane, lekko mówiąc i pozostaje nam się modlić do Ceiphieda.
- Lina… - odezwał się w końcu milczący do tej pory blondyn.
- Co takiego Gourry? – spojrzała pytająco na niego.
- Zawsze lubiłem dzieci… Czy jak dziecko Filii będzie chłopcem będę mógł go uczyć szermierki? – zapytał entuzjastycznie. Nie doczekał się jednak odpowiedzi gdyż maczuga dużego kalibru posłała go w stronę okna, przez które przeleciał dobre kilkaset metrów w rezultacie znikając z pola widzenia.
- Ty bezmózgi idioto! – Filia dyszała niczym rozwścieczony zwierz. Właściwie to dużo nie odbiegało to od prawdy – Lina! Czy on w ogóle słuchał jak mówiłaś o moje delikatnej sytuacji?!
- Cały Gourry… - zrezygnowana przetarła twarz ręką.
- Panno Filio. – zwrócił się Phil – Proszę mi wybaczyć to jak została panna potraktowana. Nie chcemy mieć Złotych Smoków za wrogów.
- Proszę się tym nie przejmować! – zmieszała się – Sama jestem sobie winna. Nie pomyślałam, że Xellos może stanowić aż taki problem.
- Xellos… - szepnął Zelgadis.
- Coś nie tak, Zel?
- Dlaczego nie robi ze swojej misji tajemnicy, jak zwykle? Gdy go odprowadzałem był bardzo rozmowny i powiedział mi to samo co tu usłyszałem.
- Może chce żebyśmy rozwiązali zagadkę za niego, albo… to wcale nie jest jego prawdziwa misja. – zastanowiła się czarodziejka.
- Ojcze! Pozwól mi iść razem z panną Filią! Ciąży na niej ogromne brzemię i jako orędowniczka sprawiedliwości nie mogę pozwolić jej samej dźwigać ten ciężar! – księżniczka wstała energicznie z krzesła.
- Amelio… - Smoczyca osłupiała na dźwięk tych słów.
- Nie! – powiedział stanowczo rodziciel – Tym razem twoje miejsce jest w zamku. Zgodziłbym się gdybyście szli wszyscy razem, bez asysty Mazoku. Wtedy byłabyś nie do zlokalizowania i bezpieczna, a tak będziesz łatwym celem. – podszedł do swojej córki i objął ją swoimi potężnymi ramiona – Mam już tylko ciebie i zrobię wszystko aby cię nie stracić…
- Tatku… - odwzajemniła uścisk i uroniła kilka łez.
- Mnie również gryzie sumienie, że muszę zostawić cię samą z Xellosem… Widziałam jak Mazoku mogą manipulować mocą Bogów. Czuję się jakbym miała wybierać mniejsze zło i dawać ciebie pod zastaw. – zagryzła palec.
- Lino, wierzę, że tu jest gdzieś ukryte drugie dno. To nie tak, że posyłasz mnie na pewną śmierć. Fakt, nie boję się i idę na misję z uniesionym czołem. Nie możesz być w dwóch miejscach jednocześnie. Po prostu mi zaufaj. Mi wystarczy twoje duchowe wparcie, modlitwa do Ceiphieda i wiedza, że w razie czego przyjdziesz mi z pomocą. – uśmiechnęła się najcieplej jak tylko potrafiła.
- Odważny z ciebie Smok. – odwzajemniła uśmiech – Skop Xellosowi zadek! – klepnęła ją w plecy.
- Nie musisz mi tego dwa razy powtarzać. – zaśmiała się.
Gdy dobry humor zaczął dopisywać do komnaty obrad wszedł posłaniec informując, że przed bramą zamku oczekuje kapłan o imieniu Xellos i prosi o zgodę na wejście.
Obecni spojrzeli po sobie porozumiewawczo i jednogłośnie zgodzili się na wpuszczenie tajemniczego kapłana. Gość przybył w asyście dwóch strażników z ponownie założonymi ogranicznikami.
- Moje uszanowanie, królu. – pokłonił się głęboko.
- Możesz usiąść przy stole razem z nami. – rozkazał – Co cię tu sprowadza tym razem?
- Och, przyszedłem tylko po matkę mojego dziecka. – posłał Smoczycy złośliwy uśmieszek – Rozumie król, sprawy rodzicielskie i temu podobne.
- Namagomi… - Filia wbiła paznokcie w stół zostawiając bruzdy w drewnie.
- Radzę przestań ostrzyć na mnie zęby, gdyż dowiedziałem się gdzie są dzieciaki. – odpowiedział dumnie. Na te słowa Ryuzoku podbiegła do niego i chwyciła na koszulę.
- Mów, gdzie jest Valteria?!
- W zaświatach. – uśmiechnął się podnosząc palec wskazujący do góry.
- G-gdzie…? – Filia nie zdążyła powiedzieć nic więcej gdyż osunęła się na ziemię.
- Filia! – to było ostatnie słowo jakie zdążyła zarejestrować przed utratą przytomności.

* * *

Na posłaniu wyściełanym miękką pierzyną leżały dwa lśniące jaja, które gładziła smukła kobieca dłoń. Dookoła panowała nieprzenikniona ciemność, którą mąciło mdłe światło świecy. Co jakiś czas to jedno, to drugie jajko zdawało się poruszać. Kobieta wiedziała, że mieszkańcy ciasnych skorupek chcą w końcu wyjść na świat. Nie przerywając czułego głaskania po raz kolejny zaśpiewała delikatnym głosem kołysankę:

Już księżyc zgasł, zapadła noc.
Sen zmorzył mą laleczkę.
Więc oczka zmruż, i zaśnij już,
Opowiem Ci bajeczkę.
Więc oczka zmruż, i zaśnij już,
Opowiem Ci bajeczkę.

Był sobie król, był sobie paź,
i była też królewna.
Żyli wśród róż, nie znali burz,
Rzecz najzupełniej pewna.
żyli wśród róż, nie znali burz,
Rzecz najzupełniej pewna.

Kochał ją król, kochał ją paź,
królewską tę dziewoje.
Królewna też kochała ich,
kochali się we troje.
Królewna też kochała ich,
kochali się we troje.

Tragiczny los, okrutna śmierć,
w udziale im przypadła.
Króla zjadł kot, pazia zjadł pies,
królewnę myszka zjadła.
Króla zjadł kot, pazia zjadł pies,
królewnę myszka zjadła
.
Lecz żeby Ci, nie było żal,
dziecino ma kochana.
Z cukru był król, z piernika paź,
królewna z marcepana.
Z cukru był król, z piernika paź,
królewna z marcepana.

Rinsey - 2013-11-12 14:41:56

Jeeej! Nowy fragment :D Zaczyna się robić naprawdę poważnie. Widać, że czas Amelii na beztroskie podróże się skończył. Zawsze lubiłam wątek dorastania Amelii do pełnienia najwyższej funkcji w kraju. Zastosowanie piosenki o królu, paziu i królewnie to świetny zabieg. Przyznaję, że przeszedł mnie dreszcz, gdy śpiewałam sobie w myślach tę dziecięcą piosenkę, którą w tym wypadku Pani Przeznaczenia traktuje chyba bardzo dosłownie.

To cieszę się bardzo, że piszesz dalej :) Czekam z niecierpliwością :)

Meitsa - 2013-11-16 01:25:13

Ok, miała być inna kołysanka, ale Rinsey mi uzmysłowiła, że ta tutaj buduje klimat, więc zostaje, a moją krzywką wersję wstawię gdzie indziej, ale pochwalę się :)

Ze świecznika na dziecinkę
Tyci płomyk mruga.
Chodź, opowiem ci bajeczkę,
Bajka będzie długa.

Była sobie śliczna panna,
Zamknięta w złotym kojcu.
Znała się na magii
I przysięgła służyć ojcu.

Lecz dnia pewnego, słonecznego
Pokochała chłopca.
Chłopiec ją sobie też ukochał
I uwolnił z kojca.

Żyli razem przeszczęśliwi
Karmiąc się miłością.
Ojciec zdrady znieść nie mógł
I tak rzekł ze złością:

„Ja na cię córko klątwę rzucę,
I kochanka stracę!”
Panna stała się maszkarą
I do ojca rzekła z płaczem:

„Nie zabijaj ukochanego,
Ojcze, miej litości!”
Lecz ojciec słuchać nie chciał
I w zaświatach go ugościł.

Panna zemstę poprzysięgła
Niż samej skonać.
Poszła szukać duszy chłopca
I zemsty dokonać.

Meitsa - 2013-11-16 01:26:48

* * *

- Filia! – znowu usłyszała swoje imię. Zobaczyła nad sobą uśmiechniętą Amelię, która prawdopodobnie ją ocuciła. Powoli zmieniła pozycję z leżącej na siedzącą i wtedy doszło do niej co się stało.
- Gdzie jest Xellos? – rozejrzała się po pokoju.
- Tutaj jestem. – pomachał do niej z drugiego końca.
- Czy Val… nie żyje..? – z wielkim trudem zadała to pytanie.
- Ależ gdzie tam! Żyje i ma się dobrze, nasze dziecko także. Są w innym wymiarze i akurat trafiło na zaświaty. Może zabrzmi to kuriozalnie, ale są pod opieką Strażniczki Zaświatów i... to ona je uprowadziła.
- I mówisz to z takim spokojem?!
- A dlaczego mam być nieszczęśliwy skoro rozwiązałem zagadkę? W dodatku nie usłyszałem żadnego dziękuję. – obraził się – Może za karę nie powinienem cię zabierać ze sobą?
- Zabiję gołymi rękami… - Ryuzoku poczerwieniała ze złości i już chciała zaatakować kapłana maczugą, ale Zelgadis w porę ją obezwładnił.
- Filia, osobiste porachunki na potem. Musimy coś zrobić z tą informacją. – doprowadził ją do porządku – Wiesz, jak tam dotrzeć? – spojrzał na Mazoku spod grzywki.
- Wiem jak dotrzeć, ale jest to poza moim zasięgiem możliwości. – rozłożył ręce.
- I co teraz? – zaniepokoiła się księżniczka.
- Jest jeden sposób… Prawda, Filio? – kapłan otworzył lekko oczy. Ta tylko potrząsnęła głową w proteście.
- Nie można… To święte relikwie, które są pilnie strzeżone. Żaden ze Smoków nie zgodzi się ich oddać…
- Filia, o czym ty mówisz? – Lina wyraźnie czuła się niedoinformowana.
- O Kluczu Międzywymiarowym. Każda świątynia pod wezwaniem innego Boga ma jedną część klucza, którą strzeże. Ale to nie wszystko. Klucza użyć może tylko Strażnik Wymiarów, czyli Klucznik i zrobi to tylko wtedy kiedy powód jest naprawdę poważny. To jedyna metoda, aby odbyć podróż do innego wymiaru. Brzmi to niezbyt skomplikowanie, ale w rzeczywistości jest to niemożliwe. Nie można traktować takich wypraw jak wycieczki do innego kraju, a i żadna rada starszych nie zgodzi się oddać klucza nawet jeśli wysłuchają moje historii widząc przy moim boku Mazoku. Nawet jeśli, to Strażnikiem jest Elf, a to bardzo komplikuje sprawę. Lepszej osoby to tego zadania nie mogli przydzielić. – prychnęła.

Meitsa - 2014-02-20 11:56:15

Nagle do ich uszu dobiegło pukanie do drzwi po czym do sali wszedł posłaniec.
- Zelgadisie Graywords, jesteś proszony przed oblicze króla. – zakomunikował oficjalnie.
- Przekaż królowi, że zaraz się zjawię. – spojrzał w stronę przyjaciół – Pewnie chodzi o sprawy bezpieczeństwa. Wybaczcie mi. – poszedł ku wyjściu.
- Xellos, wiesz po co Strażniczka Zaświatów uprowadziła dzieci? – Lina wróciła do tematu.
- Jestem prawie pewien, że to wabik na nas. Co za tym idzie, mamy nieograniczony czas by dostać się do niej.
- Skąd ta pewność? – wtrąciła Filia.
- Powiedźmy, że zasłyszałem pewną rozmowę. – zmrużył jeszcze bardziej oczy uśmiechając się.
- Tylko kto tu jest ofiarą…? – czarodziejka spojrzała w oczy wszystkim po kolei i zatrzymała się na Mazoku.
- Uważasz, że ja?
- Ty szukasz przeznaczenia. – wymierzyła w niego palec wskazujący – Niestety mieszanie twoich spraw z naszymi jest bardzo w twoim stylu. Gdzie jest Xellos, tam są kłopoty.
- Lina, nie wiem czy dobrze wszystko zrozumiałem, ale po co Pani Przeznaczenia miałaby prowokować Xellosa utratą wszystkiego jeżeli na tym mu właśnie zależy? – wszyscy zrobili wielkie oczy.
- Gourry, ty myślisz! – krzyknęła Lina i przyłożyła mu dłoń do czoła – Nie masz gorączki?
- Przyrównujesz mnie do Phibrizzo? – skrzyżował ręce na piersiach.
- Ty nie jesteś taki jak on. Tobie musi zależeć na kimś i ten ktoś może zniknąć z twojego życia. – kobiety w milczeniu słuchały dialogu mężczyzn. Xellos spojrzał na Gourriego poważnie.
- Zapewniam cię, że nie ma nikogo takiego. Jestem posłuszny mojej pani Zellas, ale mam świadomość, że ona może zniknąć i nie będę z tego powodu płakał. Jestem po prostu lojalny wobec niej.
- Gourry… - szepnęła rudowłosa. Potrafiła odgadnąć jego myśli. Dopiero w obliczu straty oboje zdali sobie sprawę jak ważni są dla siebie. Wcale nie jest powiedziane, że od razu to wiesz gdy na kogoś patrzysz codziennie. Uśmiechnęła się lekko do siebie.

W tym samym czasie w sali przesłuchań toczyła się inna ważna rozmowa pomiędzy Philionelem, a Zelgadisem.
- Żądasz ode mnie niemożliwego. Co więcej, uważam, że to bardzo nierozważna decyzja. Prośbą tego nawet nie nazywam, widząc twoją determinację. – Phil lustrował rozmówcę próbując wyłapać między słowami jakieś szczątki emocji, jednak jego kamienna twarz pozostawała niewzruszona. Może właśnie to utrudniało całą sprawę – Mówiłem żebyś nie wymagał ode mnie więcej niż ochrona księżniczki.
- Jesteś zbyt surowy wobec siebie, Zelgadisie. – rosły władca odchylił się opierając cały ciężar na krześle, które zaskrzypiało głośno – Uważam moją decyzję za słuszną jako król, ale też jako i ojciec. To co dla ciebie jest minusem, dla mnie jest plusem.
- Czyli moje zdanie nie liczy się?
- Te słowa należą do potwora o kamiennym sercu, za którego się uważasz. Nie do mężczyzny, prawego człowieka, który pragnie szczęścia swojego i innych.
- Mocne słowa, ale czy przebiją się przez kamienną skórę? Tylko spójrz na mnie. Ja widzę strach, pogardę, obrzydzenie i nienawiść w oczach tysięcy. Nie akceptację, zrozumienie i tolerancję. Niezależnie od tego jak wysoko mnie postawisz ludzie będą nie tylko źle na mnie patrzeć, ale również na rodzinę królewską za to co zrobiła.
- Uwierz w resztę ludzi tak jak uwierzyłeś w swoich przyjaciół. Tylko tak można łamać stereotypy. Problem nie leży w nich, tylko w tobie. Przebywając w towarzystwie Amelii i reszty musiało to do ciebie dotrzeć chociaż w małym stopniu, ale odsuwasz od siebie myśl, że może się to powtórzyć, bo tak bardzo boisz się odrzucenia.
- Myślisz, że uda ci się upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Zabezpieczysz kraj przed najgorszym i uszczęśliwisz najbliższe ci osoby. Tylko chyba zapomniałeś, że nadgorliwość bywa gorsza od faszyzmu. – król wyraźnie posmutniał.
- W takim razie przyjmijmy założenie, że odzyskasz ludzką formę. Czy wtedy zgodziłbyś się? – chimerę zaskoczyło to pytanie. Nigdy nie brał takiej opcji pod uwagę jako zwykły człowiek. Co wtedy by zrobił? Normalne ciało otwierało tyle możliwości, ale nigdy nie przyszło mu na myśl rozwiązanie, które proponował król. Było tak… odległe i nierealne, że niewarte uwagi i teraz nadszedł moment żeby choć przez chwilę o tym pomyśleć. Zamknął oczy i skupił się w sobie, co Phil odebrał z nadzieją.
- Zgodziłbym się. Ale czy ty zgadzasz się na tak ryzykowny krok wiedząc, że może to trwać lata, a nawet może nigdy nie nastąpić? Obecna sytuacja polityczna wymaga szybkich decyzji i nie ma tu miejsca na sentymenty. Mogę iść szukać lekarstwa i obiecać, że wrócę dopełnić obietnicy. Mogę złożyć ją nie tylko tobie, ale i Amelii, tylko czy przez to nie skrzywdzimy jej jeszcze bardziej? Nie jest już dzieckiem, którym była, ale nadal jest niewinna i dużo w życiu przeżyła. Lepiej oszczędzić jej bólu i rozczarowania. Tu nie chodzi też o mnie, ale i o nią. W tej czy innej postaci na pewno sprawię jej radość swoją obecnością, ale czy jest sens wystawiać ją na taką próbę? Tylko proszę, nie mów mi, że miłość i sprawiedliwość jest w stanie wszystko zmienić. – spojrzał na niego z politowaniem. Król zamyślił się przez dłuższą chwilę.
- Tak czy inaczej to Amelia przejmie władzę po mnie. Uważam, że jest wystarczająco dojrzała by już podejmować ważne decyzje. Musi wiedzieć o tej rozmowie i to ona będzie miała ostatnie zdanie. – wstał energicznie – Spotkanie uważam za zakończone. – odwrócił się do chimery plecami – Odwagi Zelgadisie.

    Filii nie podobały się słowa blondwłosego szermierza. Jeżeli miał rację, to przedmiotem prowokacji było ich dziecko, co nie miało najmniejszego sensu. Że niby Xellos stanie się dobrym ojcem? Bzdury! Przecież oboje idą je pokonać!
- Zdajecie sobie w ogóle sprawę jak silna jest ta istota zrodzona ze światła i ciemności? – zapytała niepewnie Amelia zastanawiając się czy jej pytanie jest na miejscu skoro podjęto już decyzję – A co jeżeli jest silniejsza od was?
- Jeżeli dzieciak jeszcze się nie wykluł to jego siła nie powinna być problemem, bo będzie uśpiona. – odezwał się Demon.
- A jeżeli już się wykluło? – ciągnęła księżniczka.
- Wciąż będzie to małe dziecko, które nie jest świadome swojej mocy.
- A… - zawahała się zadać to pytanie – A nie można tego dziecka po prostu zapieczętować wraz z jego mocą? Trzeba od razu odbierać mu życie? – dla młodej przyszłej królowej życie miało największą wartość i była przeciwna, aby ktokolwiek decydował o nim jeżeli nie jest jego własnym.
- No cóż… Taka opcja jest ostatecznością jeżeli okaże się, że przeliczyliśmy nasze możliwości. Jestem jednak daleki od takiego obrotu spraw gdyż, jak wiadomo, pieczęcie działają w dwie strony. Jeżeli ktoś ją założył to równie dobrze ktoś może ją zdjąć, a tego nie chcemy, prawda? – prawdą było to co mówił Mazoku, jednak Amelia nie mogła pozbyć się myśli, że chce przy okazji dobrze się bawić z kimś kto może się z nim równać. Jego uśmiech zdradzał to, a za długo go znała żeby wierzyć pozorom.
- Wciąż jednak nie rozwiązaliśmy problemu jak dostać się do Strażniczki. – zauważyła rudowłosa.
- Przecież rozwiązanie padło. To Filia robi z tego jakieś problemy nie do obejścia. – Xellos prychnął.
- Oczywiście, że dla ciebie to nie problem, bo nie dotyczy to twojej rasy! – krzyknęła zirytowana Ryuzoku – Jestem ciekawa czy byś przyklasnął temu pomysłowi gdybyśmy mieli grabić wasze świątynie.
- Muszę cię rozczarować, droga Filio. – upił łyk herbaty zachowując stoicki spokój w przeciwieństwie do Smoczycy – Trzeba poświęcać się w imię wyższych celów jeżeli góra tak każe. Ten kto ma władzę ten ma rację. Pamiętaj, że nie jestem podrzędnym Demonem i jeżeli ja coś chcę to tak ma być. Ci którzy mi się sprzeciwią zostaną ukarani. – otworzył oczy żeby podkreślić ważność swoim słów – Ale ty tego nie zrozumiesz, bo mimo, że jesteś córką głównego kapłana to i tak nikt cię nie posłucha. Spójrzmy prawdzie w oczy. Jesteś nikim. Dlatego łaskawie dotrzymam ci towarzystwa w drodze do świątyń, bo wtedy Starszyzna weźmie na poważnie nasz problem. Zabierzemy co nasze i przejdziemy do następnego etapu. – oparł brodę na dłoni i z ciekawością wlepił wzrok w Smoczycę żeby raczyć się szerokim wachlarzem negatywnych emocji jakie potrafiła zaoferować.
Filia z trudem łapała oddech przez rosnący w niej gniew. Prowokator. Był niczym więcej w jej oczach niż żałosnym prowokatorem i tym razem pokaże mu, że nie da się. Wszyscy już na nim się poznali i ona także. Nie da mu więcej satysfakcji. Wzięła ostatni głęboki oddech i wyciszyła się. Wstała od stołu, podeszła do niego i zrównała wzrok z jego.
- To ty się mylisz, Xellosie. – odpowiedziała opanowanym głosem, co było mu nie w smak – Póki sprawa dotyczy moje rasy, póty to ja mam ostatnie zdanie. – zwęziła oczy – Właściwie to chyba muszę ci podziękować. To dzięki takim dupkom jak ty staję się silniejsza i pewniejsza siebie i teraz wiem, że świetnie sobie poradzę bez ciebie. Pozwalam ci łaskawie mi towarzyszyć. Może czegoś się nauczysz.
- Proszę, proszę. Nasza Filia nauczyła się odszczekiwać. A może zamiast do psa powinienem przyrównać cię do krowy? Krowa, która dużo ryczy mało mleka daje i na tym się skończą twoje pogróżki. – skrzyżował ręce na piersiach. Kolejna prowokacja.
- Chodź ze mną by się przekonać. – spojrzała w stronę reszty towarzyszy – Lino, jutro z samego rana idziemy po Klucz. W pierwszej kolejności będzie moja świątynia Ognistego Smoka. Jest już opuszczona, ale relikwie nadal tam się znajdują. Jako, że byłam tam kapłanką bez problemu powinnam je zabrać stamtąd. Następnie będziemy kierować się na południe i dalej na zachód przez Morze Demonów by zaliczyć kolejne świątynie Wodnego, Ziemnego i Wietrznego Smoka. Będę na bieżąco informować cię o sytuacji. Mam tylko nadzieję, że Strażnik Wymiarów nie będzie robił większych problemów.

Rinsey - 2014-02-20 21:29:58

Jeeej! Ale fajnie widzieć ciąg dalszy ^^ Kawałek chociaż krótki sporo wnosi. Fajnie, że użyłaś Gourry'ego do zaserwowania pierwszego skłaniającego do refleksji pytania Xellosowi. Lubię takie wykorzystywanie Gouurry'ego. Widzę też, że dzielnie kontynuujesz również wątki ZA i LG, w dojrzalszej wersji, co jest bardzo mile widziane. Fajnie też widzieć, że Filia chociaż trochę dorośleje, a jednocześnie jej rozmowy z Xellossem wciąż są źródłem rozrywki :) Mówiąc krótko, fragment jest super, tylko, że chcę więcej i jak najszybciej! :D

Meitsa - 2014-02-21 11:41:40

Cieszę się, że wszystkie pomysły są odbierane tak jak chciałam :)
Wedle życzenia, ciąg dalszy :)

__________________


- Dobrze powiedziane. Jak widzisz Xellos, tym razem nie damy się tak łatwo twoim manipulacjom.
-To naprawdę ciekawe co mówisz, bo sam chciałbym wiedzieć coś więcej o sytuacji, w której się znalazłem, a ty niesłusznie posądzasz mnie o najgorsze.
- Udam, że tego nie słyszałam. – machnęła na niego ręką – No dobrze! – klasnęła w dłonie – Wieczór już nas zastał, więc chyba udamy się na spoczynek. Był to dla nas ciężki dzień, a kolejne przed nami, więc duża dawka snu będzie jak zbawienie.
- Z rozkoszą spędzę noc w najbezpieczniejszym miejscu w jakim się znalazłam od ostatniego czasu jeżeli w pobliżu nie będzie tego namagomi.
- To ja nie zasługuję na królewskie warunki? – oburzył się.
- Nie tym razem. – ruda pokręciła głową – Twoje miejsce jest za murami miasta. Chyba zapomniałeś, że jesteś traktowany jako więzień? – wskazała na jego kajdanki.
- Myślałem, że już wszyscy oswoili się z moją obecnością.
- Jasne. – zironizowała – Straż! Odprowadźcie kapłana do wyjścia. – rozkazała i po chwili dwóch uzbrojonych mężczyzn weszło do pokoju i stanęło przy Xellosie.
- Prosimy z nami. – niższy wskazał ręką drzwi. Mazoku opuścił zamek bez słowa pożegnania.
- Panno Filio, służba już czeka by wskazać pokój gościnny. Kąpiel też jest już przygotowana. Jeżeli masz ochotę jeszcze coś zjeść przed snem poproś o co tylko zechcesz. Dzięki Linie nasi kucharze potrafią wyczarować naprawdę wspaniałe potrawy.
- Dziękuję Amelio. – odwdzięczyła się jej ciepłym uśmiechem – Kąpiel na pewno dobrze mi zrobi. – wszyscy jednocześnie opuścili pokój. Lina wychodziła jako ostatnia i zamykając wielkie skrzydłowe drzwi przestraszyła się gdy zorientowała się, że ktoś za nimi stał.
- Zel! – uderzyła go w ramię – Nie rób tak więcej!
- Wybacz, zamyśliłem się. – nawet nie spojrzał na nią.
- Długo tu stoisz?
- Jakiś czas.
- To dlaczego nie wszedłeś do środka? – złapała się pod boki.
- Mówiłem już, zamyśliłem się.
- Chodzi o Phila? – zainteresowała się. Chimera skinął głową – Coś się stało? – zaczęła się niepokoić.
- Mam problem, który muszę sam rozwiązać.
- Więc nawet nie raczysz mnie poinformować o czym rozmawiałeś z królem? Myślałam, że razem omawiamy sprawy związane z królestwem. – zdenerwowała się.
- Ten problem jest bardziej… osobisty.
- Nie rozumiem. Mów jaśniej, bo zaraz tak się wkurzę, że rzucę w ciebie Fireballem! – pociągnęła go za bluzkę.
- Powiem ci wszystko gdy ułożę sobie wszystko w głowie. Mogę ci jedynie powiedzieć, że Philionel złożył mi pewną propozycję. – strzepnął jej rękę i poszedł hallem przed siebie zostawiając czarodziejkę w tyle.
- Zel, wracaj tu! Zel! – wołała go na próżno, zniknął za najbliższym zakrętem.

* * *

    Kobieta weszła do pokoju by sprawdzić stan jajek. Była lekko zaskoczona gdy zobaczyła puste skorupki. Spojrzała przed siebie i w oddali dostrzegła dwójkę malutkich dzieci. Nie wyglądały na takie, które wymagają natychmiastowej opieki zaraz po wykluciu. Wręcz przeciwnie. Wyglądały jak pięciolatki pochłonięte w najlepsze zabawą. Kobieta oparła się o ścianę i uśmiechnęła lekko.
- Dzieci tak szybko rosną… - szepnęła do siebie.
Wspomniane dzieci z kolei bawiły się zbłąkaną duszą zamkniętą w kulistej sferze, którą odbijały w powietrzu jak piłkę.
- Ej, jak masz na imię? – blond włosa dziewczynka zadała pytanie. Chłopiec chwycił w locie kulisty przedmiot i zastanowił się przez chwilę.
- Val… Valgaav. – odrzucił „piłkę” i odgarnął kosmyk morskich włosów, który wpadł mu do oka.
- Ładnie! – jej fiołkowe oczy zaświeciły się.
- A ty?
- Tea Rosa*.

* * *

    Amelia naprawdę nie rozumiała dlaczego Zelgadis tak bardzo nalegał żeby jeszcze dziś odbyć z nią ważną rozmowę, a trzeba było nadmienić, że było już daleko po północy i oboje znajdowali się w pałacowym ogrodzie gdzie nie dochodziło prawie żadne światło, a każdy szelest liści działał na jej wyobraźnię. Do tej pory z każdą sprawą czekał do rana, aż się obudzi, ale najwyraźniej miał konkretny powód. Tylko, że nie za bardzo mogła go pojąć, bo nie dość, że była zaspana to jeszcze słowa urywały mu się wpół zdania po czym zaczynał wszystko od nowa i jedyne co zdołała zrozumieć to to, że jej ojciec mu ufa i bardzo ceni, ale chyba przesadza, a jego to wszystko przerasta jednak jednocześnie chce żeby ona była szczęśliwa.
- Zelgadisie… - ziewnęła księżniczka – Chyba za bardzo bierzesz do siebie swoją rolę tutaj. Czuję się winna, że traktujesz wszystkie obowiązki tak poważnie. Naprawdę nie musisz organizować natychmiastowego spotkania jeżeli jakaś kwestia nie została rozstrzygnięta. Nic się nie stanie jeżeli poczekasz do jutra. – zatroskała się.
- Nie rozumiesz. – gorączkował się – Są sprawy, które nie mogą czekać i tylko ty możesz o nich decydować.
- Od ważnych spraw jest mój tatuś. – przechyliła głowę w niezrozumieniu.
- Twój ojciec rozkazał żebyś to ty miała ostatnie zdanie.
- No dobrze, ale o czym mam zdecydować? – mag szamanizmu wziął głęboki oddech.
- Nie wiem od której części zacząć żeby wszystko brzmiało sensownie… - zmieszał się – Król  wezwał mnie do siebie na rozmowę na temat przyszłości kraju i twojej. Zaproponował mi stanowisko. Bardzo wysokie stanowisko.
- To wspaniale! – zaspane oczy nagle się ożywiły – Jakie stanowisko? Ja zgadzam się bez względu na wszystko. – na dźwięk tych słów po plecach przeszedł mu dreszcz.
- Zanim ci powiem, musisz poznać wszystkie wady i zalety. Powiem też co ja o tym myślę i wtedy zdecydujesz. Gdy już dowiesz się co to za stanowisko i w związku z tym zmienisz zdanie nie będę miał ci tego za złe. Po prostu obawiam się, że z tą wiedzą możesz podjąć pochopny wybór, tak jak teraz przed chwilą, a musisz mieć na uwadze, że to wiąże się nie tylko ze mną i tobą, ale i całym krajem.
- Rozumiem. – spoważniała – Zamieniam się w słuch.
- Dzięki nowej funkcji będę dla ciebie więcej niż ochroniarzem. Będę piastował publiczne stanowisko przy twoim boku i będę mógł podejmować ważne decyzje polityczne gdyby twojego ojca zabrakło. Philionel bardzo się obawia, że możesz zostać sama i potrzebujesz wsparcia, za które mnie uważa. Twierdzi, że na tyle się rozumiemy i jesteśmy sobie bliscy, że nie ma lepszej opcji. Rozumiem jego obawy, ale ja widzę tu poważny problem, mój wygląd. Absolutnie nie zgadzam się być osobą publiczną pokazując wszystkim co i rusz moją twarz. W najmniejszym przypadku ludzie mogą się mnie bać, w najgorszym przeciwnicy wezmą mnie za Mazoku i będą siać plotki o układzie z wrogiem, a nie możemy podważyć autorytetu rodziny królewskiej. Zgodzę się jedynie w przypadku gdy znowu będę człowiekiem. Wtedy z oddaniem będę służył ci pomocą, ale jest jeszcze jeden problem. Nie wiem ile czasu zajmie mi znalezienie lekarstwa. Mam tylko nadzieję, że gdzieś tam w świecie czeka na odkrycie, ale może to zająć lata. Zatem co ci po mojej zgodzie skoro i tak mnie nie będzie i nie będę mógł robić tego do czego się zobowiązałem? Jeżeli chcesz bym był przy tobie taki jakiego mnie widzisz, pozostanę w ukryciu, a na moje miejsce znajdzie się ktoś bardziej odpowiedni.
- Naprawdę stawiasz mnie w trudnej sytuacji, ale rozumiem też twoją… - zamyśliła się głęboko. Zelgadis był naprawdę dobrym negocjatorem, strategiem i doradcą. Podejmował mądre decyzje i jak do tej pory ani razu na nim się nie zawiodła. Królestwo wiele zyskało odkąd zgodził się pozostać w Saillune. Szczerze zależało jej na nim, ale wiedziała jak ważny dla niego jest jego wygląd. Nastały czasy kiedy jego opinia była teraz najbardziej potrzebna i miała do wyboru zastąpić go kimś innym albo liczyć, że jego wpływy będą bardziej liczące po powrocie z podróży, a do tego czasu będzie musiała radzić sobie bez niego. Tylko co to za rola, którą ktoś musi przyjąć? Jeżeli nie on to ktoś inny po prostu musi. Brzmiało niepokojąco – Zdecydowałam. Chcę abyś to ty objął stanowisko, które wyznaczył mój ojciec. Teraz chcę wiedzieć jak ono brzmi.
- Wyznaczono mnie na… - kolejny raz wziął głęboki oddech - twojego małżonka.

Koniec rozdziału trzeciego

* Tea Rosa – łac. herbaciana róża, czyt. tea rosa

Rinsey - 2014-02-22 11:08:37

Tea Rosa, jak ładnie! Idealnie pasuje na imię dziecka miłośników herbaty :D Bardzo dobrze poprowadziłaś też rozmowę Zela i Amelii. Oj, naprawdę jestem ciekawa, jak dalej będzie wyglądać ta historia :)

Meitsa - 2014-02-22 11:46:45

Imię wybrane nie przypadkowo, wystarczy poszukać jaka jest symbolika tego kwiatu, a wykorzystam to w przyszłości ;)
Na początku miałam inną, wręcz żałosną wersje tego dialogu. Strasznie nie pasowało mi gdy Zel mówił pięknie o tym, ze ją kocha i nie może mieć za męża potwora, więc od dupiej strony trzeba było to napisać, a Zel musi być chlodny i opanowany nawet jeżeli mówi o swoich uczuciach :)

Rinsey - 2014-02-24 18:42:09

Taki dialog w sumie można bardzo łatwo skopać, ile takich scen się napisałam tylko po to, aby potem wszystkie zginęły w odmęcie mojego ciągłego wciskania backspace. A tutaj wyszło ci to bardzo ładnie. Zel niby chłodny i opanowany, ale mówiący jednak z pasją i uczuciem.

Co do imienia to super :D Lubię takie smaczki jak symbolika imion ^^

Meitsa - 2014-03-01 21:27:24

Trochę z dupy, ale jest - zakończenie rozdziału drugiego czyli wizyta u Dolphin :)
Chcę wiedzieć, co czytelnik zrozumiał z tego dialogu, jakie wnioski się nasuwają i może co sam chciałby wiedzieć gdyby był u wyroczni.

_______________


    Delfin z Głębin oczekując na swoich gości przyjął ich tym razem z otwartymi ramionami co nie uszło uwadze Xellosa. Przez kłaniającą się co chwilę służbę można było odnieść wrażenie, że byli kimś ważnym. Smoczyca zdawała się być przytłoczona nie tylko nienagannymi manierami, ale też przepychem, który rejestrował jej wzrok. Czuła się jak mała szara istotka, którą chyba z kimś pomylono.
- Jaka ona jest?
- Pani Dolphin? Sama się przekonasz. Po części możesz sobie już wyrobić zdanie o niej widząc jej posiadłość.
- Druga Lina?
- Gorzej…
Wielkie drzwi, do których doszli otworzyły się zapraszając ich do środka. W centrum salonu powitalnego stała we własnej osobie Deep Sea.
- Cóż za wyszukana kreacja, pani. – kapłan pokłonił się i pociągając Filię za sukienkę kazał zrobić to samo co on. Sama pewnie skomentowałaby jej najpiękniejszą suknię w kolorze pudrowego różu jaką w życiu widziała, ale nie miała odwagi nawet westchnąć.
- Naprawdę jesteś bezczelny, Xellos. Najpierw napadasz damę, zostawiasz ją omdlałą, a potem prawisz jej komplementy jakby nic się nie stało. – odpowiedziała zniesmaczona.
- Proszę nie mieć mi tego za złe. Wykonywałem tylko rozkazy. – zmieszał się.
- Hmph, chyba będę musiała ci powiedzieć do czego prowadzi ślepe wykonywanie rozkazów. – ametystooki nie zareagował na jej słowa - Powstańcie i udajcie się za mną.
- Idziemy. – zwrócił się do oniemiałej blondynki – I przestań się tak na nią gapić. Jesteś źle wychowana. – skarcił ją. Ryuzoku tylko nabrała powietrza w usta. Nie chciała się awanturować przy lordzie, bo obawiała się, że mogło to się źle skończyć.
Kobiety, pomyślał Xellos. Wiedział, że niebieskowłosa uwielbiała być podziwiana i tylko dlatego jej strój odbiegał od kolorów, które zawsze oscylowały w granicach błękitu i zieleni, by wzbudzić zazdrość.
Gospodyni zaprowadziła ich sali gościnnej gdzie w marmurowym kominku trzaskał ogień, a skórzane kanapy zapraszamy by na nich spocząć. Filia zastanawiała się w jaki sposób odprowadzany był dym z paleniska i ostatecznie doszła do wniosku, że jeżeli ogień nie jest magiczny to z dna morza musi ciągnąć się gigantyczny komin, który wystaje ponad powierzchnię wody.
- Rozgośćcie się. – poleciła – Może jesteście głodni po męczącej podróży? – spojrzała na Filię. Ta przestraszona od razu potrząsnęła głową w proteście czując jak jednocześnie żołądek kurczył się jej z głodu. Przeniosła wzrok na Xellosa – Oczekujesz ode mnie pomocy, ale czy na nią zasłużyłeś? – rozsiadła się wyciągając nogi na drogim cyjanowym siedzisku i ułożyła równo pięć warstw materiału sukni – Nie usprawiedliwia cię, że wykonujesz rozkazy Zellas. Wiesz chociaż dlaczego tak żywnie zainteresowała się tematem? Oczywiście, że nie. – odpowiedziała za niego bacznie oglądając swoje zadbane paznokcie – Przecież jesteś w nią ślepo zapatrzony i robisz wszystko co ci każe nie zastanawiając się nad konsekwencjami. Tak też teraz się stało. Powiem ci co ona zrobiła. Przyszła do mnie i zrobiła dokładnie to samo co ty. Gdy mnie dotknęła dowiedziała się czegoś czego nie powinna. Zobaczyła przyszłość, w której znalazła miejsce dla swojego triumfu. Jednak przeznaczenie nie jest książką, której można wyrwać niewygodne strony i napisać od nowa. – migdałowe oczy zwęziły się gniewnie – Ostrzegam cię. Musisz być bardziej krytyczny co do jej żądań, bo nie wiedząc kiedy ze sługi zmienisz się w marionetkę. Chcesz skończyć jak podwładna Dynasta, Sherra? – do pokoju wtoczyła się wielka biała puchata kula, która prowadziła złoty barek na kółkach. Zatrzymała się przy stoliku i za pomocą długich króliczych uszu, które wydobyły się z niej rozstawiła porcelanową zastawę i tacę ze słodkościami – Możesz odejść. – odgoniła ją dłonią. Puchate stworzenie w pośpiechu opuściło ich.
- Dziękuję za dobre rady, pani. – sięgnął po imbryk i nalał wszystkim gorącego napoju – Z pewnością wezmę je pod uwagę. Nie robię jednak niczego wbrew sobie.
- Czyżby…? – wszystko potoczyło się w ciągu kilku sekund. Dolphin nagle zniknęła z siedzenia by pod prawdziwą postacią krwiożerczej syreny pojawić się przy Filii. W momencie gdy jej długie szpony miały dosięgnąć jej szyi laga kapłana uchroniła ją przed śmiertelnym ciosem. Paraliżujący strach sprawił, że złotowłosa upuściła na podłogę pełną filiżankę, którą dopiero co wzięła do ręki. Oczy obojga Mazoku spotkały się i długo wpatrywali się w siebie – Widzisz? – odezwała się w końcu demoniczna władczyni – Wbrew sobie bronisz tej Ryuzoku, a nawet nie wiesz czy musisz. – wyszczerzyła rząd ostrych zębów w nienaturalnie szerokim uśmiechu. Chwilę potem wróciła do ludzkiej postaci i usiadła na swoje miejsce.
- To było niegrzeczne, pani. – wyglądał na niezadowolonego, ale ostatecznie dawał do zrozumienia, że przecież nic aż wielkiego się nie stało.
- Twój czas jeszcze nie nadszedł, Złoty Smoku. – zignorowała go, a zwróciła się do jego towarzyszki – Powiem wam, co was czeka, ale pod jednym warunkiem. Tylko Smoczyca będzie mogła zadać mi pytanie i to od niej zależy jak ono będzie brzmiało. Jak zinterpretujecie odpowiedź, to już wasz problem. Specjalizuję się w runach, a to oznacza, że one nie dają odpowiedzi na konkretne pytanie. Runy dają wskazówki co zrobić z problemem, który nie daje nam spokoju. Filio Ul Copt, czy wierzysz w runy?
- S-słucham? – była już wystarczająco skołowana nadmiarem wrażeń, a tu jeszcze oczekiwano od niej trzeźwości umysłu.
- Nie ma sensu pytać się run o przyszłość jeżeli nie wierzysz w ich moc. – podeszła do kredensu i wzięła z niego szkatułkę z masy perłowej. Postawiła ją na stoliku, otworzyła wieko i rozłożyła równo zawartość, na którą składały się dwadzieścia cztery kamienne runy i złożony kawałek białego lnu.
- Ja… - wiedziała, że były różne metody wróżenia. Ona ufała tylko przepowiedniom, które otrzymywała od Króla Ognistego Smoka w czasie medytacji. Jednak została przyparta do muru i tym razem musiała zawierzyć komuś bardziej doświadczonemu w tej kwestii. Chodziło przecież o Vala i może los świata. Chciała poznać chociaż najmniejszą wskazówkę – Wierzę! – odpowiedziała pewna siebie. Dolphin uśmiechnęła się słodko i podeszła do niej. Wyciągnęła dłonie w satynowych rękawiczkach w jej kierunku i objęła jej twarz gładząc kciukami jej policzki. Filia wzdrygnęła się. Mimo materiału czuła bijące zimno jej skóry.
- Nawet nie wiesz jak masz skarb przy sobie, Xellosie. Czy ty wierzyłbyś tak samo szczerze z głębi serca?
- Przecież wierzę, że jesteś wyrocznią i że twoje wróżby się sprawdzają, pani. – naburmuszył się jak dziecko.
- Nie… Ty jesteś tylko chciwy, żądny informacji. Ona natomiast chce prawdy i drogowskazu. – wróciła do stolika z runami.
- Ale to niesprawiedliwe! Ona będzie działała w swoim interesie, a nie moim. – zauważył.
- Los już dawno skrzyżował wasze drogi. – Filia zamknęła oczy i z ulgą wypuściła powietrze. Gdy uniosła powieki zdała sobie sprawę, że pomieszczenie, w którym byli zaczęło przybierać nieregularne kształty aż w końcu wyglądało jak zlepek kolorów. Jedyne co zostało w nienaruszonym stanie to stolik. Nie było obok niej kapłana, słyszała tylko echo głosu lorda. – Znacie się wystarczająco długo i oboje powinniście znać swoje cele. Zdecydowaliście się stanąć naprzeciw przeznaczeniu razem, więc musisz wierzyć, że Smoczyca zada właściwie pytanie, którego odpowiedzi oboje pragniecie. – zamyśliła się. Jedno pytanie, które oboje by zadali… Ona chciała ocalić Vala, on zmienić przeznaczenie, a to wszystko wiązało się jakoś z ich dzieckiem. Chyba wiedziała o co zapyta się – Filio Ul Copt, córko najwyższego kapłana Bazarda. Czy znasz swoje pytanie?
- Tak, i chcę je zadać! – odpowiedziała do pustej przestrzeni. Przy stoliku zmaterializowała się klęcząca postać Dolphin.
- Magia wróżenia Runami Stworzenia polega na tym, że za każdym razem gdy rzucasz nimi tylko trzy runy są odwrócone znakiem do góry. – rozłożyła białe płótno na stole i położyła na jego środek małe okrągłe kamienie z wyrytymi znakami. – Odsłonięta runa po mojej lewej odpowiada za zdarzenia stałe, runa po prawej za zdarzenia zmienne, z kolei środkowa za interakcję między tymi dwoma. Jak już mówiłam, nie dostaniesz odpowiedzi na pytanie „czy…?”, a „jak zmienić…?”, „co zrobić…?”.
- Rozumiem, pani. – otoczenie zostało oświetlone nakreślonymi magicznymi rycinami, które właśnie się pojawiły.
- Chwyć za rogi materiału po twojej stronie, ja złapię po mojej. W momencie gdy podrzucimy runy do góry masz głośno i pewnie siebie zadać im pytanie. Nie możesz zrobić tego zrobić ani za wcześnie, ani za późno. – ostrzegła ją. Ta przytaknęła w milczeniu. Przybliżyły końce lnu do środka stołu by za chwilę energicznie pociągnąć je do siebie co spowodowało, że kamienie wzniosły się do góry.
- Chcę wiedzieć jak mamy postąpić z naszym dzieckiem! – krzyknęła Filia. Po chwili runy spadły na materiał i tak jak powiedziała Deep Sea tylko trzy leżały znakiem do góry.
- Spójrzmy… - w skupieniu przyjrzała się przepowiedni, która przed nią leżała – Runa raido, która odpowiada za to co stałe i stabilne. Jest drogą, która wyznacza rytm życia i określa jak nią podążasz. Może oznaczać prawdziwą podróż, zmianę rytmu lub zmianę sposobu postrzegania świata. Jest to znak jeźdźca jak i koła, gdyż w podróż zwana życiem wymaga równowagi… - przeniosła dłoń nad prawy znak – Runa ingwaz, która odpowiada za to co mocno zmienne w czasie. Symbol jajka, rodzącego się życia. Jeżeli podejmiesz jakąś decyzję i chcesz aby się dopełniła musisz być pewna swoich idei, którymi się kierujesz... – wykonała ostatni ruch nad środkowym kamieniem – Runa kenaz, odpowiedzialna za wzajemne efekty runy stałej i zmiennej. Symbol wiedzy i światła słońca odbitego od księżyca. Zanim obarczysz winą innych, spójrz najpierw na siebie, bo to ty możesz być przyczyną twoich problemów. Kenaz to także dziecięca ciekawość poznawania świata mimo konsekwencji jakie niesie. Chcesz dotknąć ognia, ale uważaj, bo możesz się sparzyć… – zwęziła oczy.
Wróżba została dokonana. Ryciny zniknęły, a przestrzeń wróciła do pierwotnego stanu i znowu były w pokoju gościnnym.
- Co to wszystko znaczy…? – zapytała niepewnie Ryuzoku.
- Kto wie? – rozłożyła bezradnie ręce – Ja tylko przekazałam to co runy chciały ci powiedzieć. Od ciebie zależy jak je zrozumiesz. – napiła się herbaty.
- Ja wiem co to znaczy. – teraz blondynka przypomniała sobie o obecności Xellosa, którego przecież nie było przy przepowiedni, ale prawdopodobnie wszystko słyszał – Filia zawsze patrzy tylko na czubek własnego nosa i  nawet nie pomyśli żeby mi pomóc. Teraz wchodzi mi w drogę i dostała ostrzeżenie, że może się przejechać na swojej decyzji. Dla mnie to jasne, że ma się nie wtrącać.
- Słucham?! – spod sukienki wydostał się smoczy ogon z różową kokardą – Przepowiednia dotyczy nas obu, nie tylko mnie. Lepiej odpowiedz mi jak ja mam ci pomagać jeżeli nasze interesy są rozbieżne, hm? Nie uważasz, że to ostrzeżenie dla ciebie żebyś się nie mieszał w sprawy, które są ponad tobą?!
- Oboje możecie mieć rację… - podsumowała Dolphin, która odłożyła pustą filiżankę – Może czas najwyższy zacząć się słuchać zamiast oskarżać?
- Nie mam zamiaru go/jej słuchać! – krzyknęli chórem po czym spojrzeli na siebie i pokazali sobie języki.
- Od siebie dodam tyle, że ty jej potrzebujesz Xellos. Ty z kolei Filio, bez niego sobie nie poradzisz. Jesteście skazani na siebie. To będzie ciekawe… - zachichotała – Pokażecie mi jeszcze raz jak słudzy Mazoku i Shinzoku łączą swoje siły?
- Jeszcze raz? – zdziwiła się.
- Łączą? – otworzył oczy.
- Ups. – zasłoniła usta dłonią – Czyżbym powiedziała za dużo? – wstała i podeszła do nich obejmując ich ramiona – Komu w drogę temu wczas, prawda? – poprowadziła ich do drzwi, które same się otworzyły. Puściła Xellosa przodem zostawiając przy sobie Ryuzoku. Smoczyca zdała sobie sprawę, że smukła ręka obejmuje ją w talii, a druga wędruje w kierunku klatki pierściowej. Poczuła zimny oddech przy uchu i za chwilę usłyszała szept – Twój czas przebudzenia nadszedł, Córko…
- Słucham?! – Filia nie miała pojęcia o czym ona mówiła. Przecież wiedziała kto był jej matką. I o jakim przebudzeniu ona mówiła?!
- Ciii… - uspokoiła ją – Nie martw się. Nic mu nie powiem. Tak będzie zabawniej. – zwolniła swój chwyt i momencie kiedy Smoczyca odwróciła się, już jej nie było. Była przed nią krok za kapłanem – Xellos, mogę cię prosić na stronę?
- Tak, pani. – spojrzał na swoją towarzyszkę – Poczekaj na mnie przy głównym wyjściu. – po chwili oboje zniknęli w ciemnym korytarzu.
- Nie będę ukrywać, że wątpię w sukces Zellas. – przejechała palcem do ramie obrazu i skwasiła się czy zobaczyła jedno ziarnko kurzu na palcu – Jeżeli chcemy wygrać musimy połączyć siły. Jako, że straciłam swoich podwładnych w starciu z Liną Inverse od dzisiaj jesteś pod moimi rozkazami - spojrzała na niego władczo – Dzięki moim staraniom sprawię, że rasa Mazoku znowu będzie potęgą, a ta ruda czarodziejka nie będzie wchodzić nam w drogę. Twoich zadaniem będzie zabić Dra-Matę. – po raz drugi tego dnia śmiejąc się pokazała ostre jak u rekina zęby.
- Z przyjemnością, pani Dolphin. – kapłan uklęknął przed nią.

Koniec rozdziału drugiego.

Rinsey - 2014-03-04 17:30:20

Fragment napisany po prostu przepięknie! Opis wróżby to po prostu bajka :) Ale abym ci odpowiedziała dokładnie co w tym punkcie historii może wywnioskować czytelnik, to poprosiłabym cię o zamieszczenie dwóch rozdziałów tak aby były w jednym miejscu. Bo w sumie dosyć dawno je czytałam, ty coś w międzyczasie zmieniałaś, a na świeżo mam tylko 3-ci rozdział.

Charat - 2014-03-16 20:03:18

Ładny kawałek, ładny. Atmosfera gęstnieje.

Przyczepię się wrednie tylko do dwóch rzeczy. W pewnym momencie Filia mówi, że przepowiednia dotyczy dwóch osób. Z kontekstu wynika, że ma na myśli siebie i Xellossa... Ale wtedy powinno być "Przepowiednia dotyczy nas obojga" zamiast "Przepowiednia dotyczy nas obu". Chyba, że nie o Xellossie mówi, albo Xelloss wygląda w tym momencie jak niewiasta (a wiemy, że potrafi wyglądać jak niewiasta po serii Next, gdzie wystąpił w pięknej, czerwonej sukni - podejrzewam, że pożyczył od Zellas).
To raz, a dwa i to tylko takie kosmetyczne dwa; trochę dziwnie się czyta, kiedy Deep Sea Dolphin raz jest Dolphin a raz Delfinem z Głębi. Tak, wiem, że to poprawne tłumaczenie. Ale robi się wizualny zamęt w tekście.

Poza tym, jest pięknie i chciałabym dalej!

Meitsa - 2014-03-18 15:30:05

Kurcze, chyba faktycznie muszę przestać szaleć z tymi imionami/nazwami/przydomkami, bo jeden wielki bałagan się robi, a chodziło tylko o to żeby nie powtarzać w kółko Xellos/Filia/Dolphin/itd. żeby tylko wiadomo było kto akurat mówi ^^'

Charat - 2014-03-18 16:34:59

Ależ szalej z przydomkami, przymiotnikami i czym chcesz. Ale konsekwentnie jedna pisownia niech będzie XD

I tak jest bardzo, bardzo fajnie i strasznie mi się podobała runiczna wróżba. A Xelloss jest wredny <3 dla Filii.
Uspokoję na koniec, bez trudu można się połapać, kto mówi co.

A jak masz problem z podkreśleniem, która postać akurat przemawia, to 'zagraj pauzą'. Zwróć uwagę czytelnika na jakiś drobny szczegół dotyczący postaci, ewentualnie opisz coś, co się koło niej znajduje.

Meitsa - 2014-03-18 21:05:33

Ok, w takim razie wszystkie nazwy i tytuły będą w języku polskim, ale mam jeden dylemat. O ile takiej Zellas mogę przetłumaczyć tytuł, tak mam problem z Dolphin. Zellas to Zellas,  a Dolphin to Delfin (ewentualnie Delfina) i jakoś mi się to gryzie, bo chyba nikt nie stosował do niej tłumaczenia. Co zrobić wtedy z tym Deep Sea?

Charat - 2014-03-19 00:22:40

No właśnie nikt jak dotąd nie tłumaczył, bo w mandze o Dolphin nie wspomniano a anime miało takie tłumaczenie, jakie miało... Deep Sea by pasowało na 'z Głębi Oceanu/Oceanów'. W każdym razie, tak mi się wydaje, że to najwierniejsze tłumaczenie, bez udziwniania.

Z drugiej strony, ja w ficu przyjęłam odwrotną taktykę i trzymam się nazw angielskich. Bądź co bądź, w anime, na podstawie którego tekst fika powstaje, też szafuje angielskimi nazwami na przemian z japońskimi. I generalnie, o ile się zorientowałam, użycie angielskiego oznacza w slayersowym świecie 'słowa mocy', czy coś w tym stylu. Wyszłam z wesołego założenia, żeby stosować tą zasadę do wszystkich tytułów Mazoku i Shinzoku, bo w końcu to jak stopnie wojskowe w dwóch przeciwnych armiach. A ludziów i resztę śmiertelnego tałatajstwa tłumaczyć na polski, typu król, książę, czarodziejka, kapłan.
Dla osób nieznających angielskiego zawsze można zrobić przypis.

Też chaos, ale przynajmniej uzasadniony XD

Rinsey - 2014-03-24 22:39:51

Też przyjmuję taką taktykę :) Zwykle, jeżeli Japończycy używają nazw angielskich, przyjmuję, że tak akurat mają one brzmieć (faktycznie, masz rację ze słowami mocy, Charat, w sumie w temacie zaklęć też tak jest, inkantacja jest po japońsku, lecz hasło aktywujące jest po angielsku). Z drugiej strony, jak się wszystko konsekwentnie tłumaczy na polski, to też nie będzie mnie razić :)

I też jestem za "z Głębi Oceanu" :)

Meitsa - 2014-03-25 21:12:18

Hm, hm...
Będę musiała sobie jeszcze raz fanfika przeczytać z wersją angielską i polską i wtedy zdecyduje co będzie mi bardziej odpowiadać, byle żeby być konsekwentnym jak mówicie :)

Meitsa - 2014-04-17 23:08:47

Meitsa Mei the Vampire
Przeznaczenie #04

    Amelia wpatrywała się w Zelgadisa z szeroko otwartymi oczami nie wierząc własnym uszom. Jej tatko chciał aby wyszła za niego za mąż? Próbowała zapanować nad emocjami. Musiała pamiętać, że oprócz bycia panną na wydaniu była też księżniczką i czymś normalnym były ustawione małżeństwa dla dobra rodu lub kraju.
- Zelgadisie, jesteś bardzo szlachetny, ale nie musisz zmuszać się do czegoś czego nie chcesz. -  powiedziała bardzo oficjalnie.
- Przecież powiedziałem, że się zgadzam, ale pod jednym warunkiem. – skrzyżował ręce na piersiach. Dziewczyna drgnęła. Zawsze wiedziała, że za zamkniętym w sobie mężczyzną kryje się postać o wielkim sercu – Rozumiem, że jednak nie zgadzasz się.
- Jak mogłabym zmusić cię do małżeństwa z kimś kogo nie kochasz?! – zbulwersowała się -  To jest okrutne i niegodne! W imię miłości i sprawiedliwości nie zgadzam się! – krzyknęła heroicznie jak to miała kiedyś w zwyczaju.
- Cała ty… - na jego twarzy pojawił się łagodny uśmiech. Przystąpił kilka kroków i objął ją ramieniem. Zarumieniła się gdy poczuła jego bliskość – Głuptas z ciebie… - szepnął.

* * *

    Jak co dzień już od wczesnym godzin porannych w królewskim pałacu panował ruch i gwar. Każdy spieszył się załatwić swoje sprawy, a widmo nadchodzącej wojny wcale nie ułatwiało zadania. Ministrowie do spraw finansów, gospodarki, służby zdrowia, bezpieczeństwa, obrony, rolnictwa i wielu innych musieli mieć plany awaryjne na wypadek ciężkich czasów, które na bieżąco konsultowali z królem. Wywiad donosił, że od zachodniej części kontynentu zaczynają tworzyć się małe grupy pomniejszych Mazoku, które idą się w ich kierunku.
- Chcę spać! – w sali obrad rozległ się doniosły krzyk Liny Inverse – Jak ja nienawidzę porannych posiedzeń. Nawet nie zdążyłam zjeść śniadania!
- Wyśpisz się po śmierci. – zdenerwował się chimera, który ratował się kawą po nieprzespanej nocy – Doskonale wiesz, o której godzinie jest zebranie, więc z łaski swojej mogłabyś wcześniej się położyć i wcześniej wstać na posiłek.
- Cofnij to co powiedziałeś! – zirytowała się – W takim razie idę popełnić samobójstwo, ale ty idziesz do grobu razem ze mną! – już chciała rzucić czar kuli ognia gdy Gourry zdążył ją obezwładnić.
- Lina, daj spokój. – uspokajał ją – Zel ma rację. Na pewno byłabyś wyspana gdybyś nie szukała całą noc informacji w bibliotece jak powiększyć biust.
- Zamknij się, ptasi móżdżku! – zdzieliła go z kapcia paląc się ze wstydu.
- Pan Gourry jak zwykle nie ma wyczucia sytuacji… – szepnęła księżniczka do siedzącej obok niej Filii.
- Zgadzam się… - przytaknęła zakłopotana.
- Czymże są tak przyziemne sprawy jak niewyspanie i wątłe kształty kiedy mój naród stoi w obliczu zagrożenia?! – Philionel energicznie wstał z krzesła.
- Wątłe kształty? – pogromczyni bandytów zapulsowała żyłka na czole.
- Rozmawiałem już z ministrem obrony, który zapewnił mnie, że mamy wystarczającą ilość żołnierzy i magów, aby zawczasu  unieszkodliwić siły wroga póki są w mniejszości.
- Szkoda fatygi. Rozwalę wszystkich jednym Dragon Slavem. Czuję, że muszę się na kimś wyżyć. – podkasała rękawy.
- A wtedy zamek zostanie zaatakowany pod twoją nieobecność? – zauważył mag szamanizmu – Daj lepiej innym poznać wroga. Nie chcesz mieć chyba bezwartościowego wojska.
- Ale ja muszę wysadzić coś w powietrze, tak dla higieny psychicznej! – zaczęła wiercić się na krześle.
- Cierpliwości Lino. Nie wywołujmy wilka z lasu. – odparł ze spokojem król.
- Zel jest na miejscu. W razie czego da sobie radę do czasu aż wrócę.
- Już nie. – odpowiedział wywołany.
- Co nie? – zdziwiła się.
- Nie będę już na miejscu. Zdecydowałem, że będę towarzyszył Filii i Xellosowi, a przy idę szukać lekarstwa.
- Nam? -  odezwała się zaskoczona Smoczyca. Szermierz przytaknął.
- Chcesz nas zostawić?! A co z Amelią? Miałeś ją chronić. – wskazała za księżniczkę.
- Decyzja została podjęta wspólnie z królem i księżniczką. – zachowywał stoicki spokój.
- Bez mojej wiedzy?! Nie lubię gdy ważne decyzje są podejmowane za moimi plecami.
- Wybacz, i tak nie miałabyś nic do powiedzenia w tej sprawie.
- Nie miałabym?! – wydarła się – Otóż mam coś do powiedzenia i mówię, że absolutnie się nie zgadzam! – postawiła nogę na stole i machała rękami w proteście.
- Pani Lino, proszę się uspokoić. – Amelia próbowała załagodzić sytuację.
- Nie pouczaj mnie. Nie mogę zrozumieć dlaczego jest takim egoistą i bezczelnie zostawia mnie samą ze wszystkim!
- Ja nigdzie się nie wybieram. – odezwał się entuzjastycznie Gourry.
- Przymknij się, meduzo! Nikt by za tobą nie płakał.
- To było niemiłe… - posmutniał.
- Chyba coś przeoczyłaś. Przecież powiedziałem, że idę z Filią i Xellosem. Ktoś będzie miał ich na oku, a skoro wybierają się do smoczych świątyń możliwe, że jest tam lekarstwo dla mnie.
- Niby racja. – w końcu trochę ochłonęła – Ale i tak nie mogę pogodzić się z tym, że muszę tu tkwić.
- Zgodziłaś się.
- Między innymi dlatego, że ty też. Poza tym mam znowu patrzeć jak upada kolejne królestwo?
- Lino Inverse, decyzja została podjęta biorąc pod uwagę jej konsekwencje. – wtrącił się władca.
- Tylko dlaczego mam wrażenie, że powrót do ludzkiej postaci jest ważniejszy od eskorty? – zmrużyła oczy. Zelgadis miał już dość tej gry w podchody i porozumiewawczo spojrzał na Phila i Amelię.
- Bo to prawda. – powiedział w końcu.
- Chcę wyjaśnień. – skrzyżowała ręce na piersiach.
- Mam zostać wysoko postawioną osobą i mieć prawo głosu obok Amelii na wypadek braku Philionela. – starał się tak dobierać słowa, aby nie wspominać o małżeństwie. Przynajmniej na razie. Nie chciał wzbudzać niezdrowych sensacji – Chcę jednak służyć krajowi jako człowiek, nie potwór.
- Braku? – opuściła bezwładnie ręce.
- Wyobrażasz sobie chaos, który by powstał jakby Demony uprowadziły Phila? W takiej sytuacji Amelia potrzebuje wsparcia. Nie tylko ochroniarza.
- Zel… - zrobiło jej się głupio. Źle go oceniła. Pogodniała, podeszła do niego i klepnęła go po ramieniu.
- Jednak porządny z ciebie gość. – oboje uśmiechnęli się na zgodę.
- Skoro wyjaśniliśmy to sobie, możemy przejść dalej? – rozłożył na stole mapę kontynentu – Filia, mogę cię prosić?
- Tak, oczywiście. – poderwała się z krzesła.
- Jesteś w stanie dokładnie określić gdzie będziemy się kierować?
- Wszystkie świątynie znajdują się w obszarze poza byłą barierą. Na pewno udamy się do mojej opuszczonej świątyni. – zakreśliła piórem obszar gdzieś na środku Pustyni Zniszczenia - Na południowym wschodzie znajduje się świątynia Ragradii.
- Myślałem, że jest tylko jedna taka w górach Kataart. – zdziwił się.
- W tej mieszkają akurat Białe Smoki. Każdemu władcy może służyć kto tylko chce, więc świątyń jest więcej. Między innymi dlatego wszystkie części Klucza nie są w posiadaniu tylko Złotych.
- Rozumiem! – wtrąciła Lina – Takie rozwiązanie jest dodatkowym zabezpieczeniem, bo jeszcze bardziej utrudnia zebranie fragmentów. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że wszyscy pałają do siebie miłością…
- Można tak powiedzieć… - spojrzała ponownie na mapę - Tutaj Czarne Smoki mają świątynię poświęconą Rangortowi. – popukała palce w zachodnią część kontynentu – Z kolei największy problem będzie ze znalezieniem świątyni Valwina. Smoki Dimos zbudowały ją na wyspie, która unosi się wysoko ponad chmurami i jest zdana na prądy powietrzne. Może być dosłownie wszędzie. Z tego względu zostawimy ją na końcu. Może do tego czasu znajdziemy jakąś wskazówkę jak ją odszukać.
- Nie wydaje mi się żeby był to jakiś większy problem. – usłyszeli znajomy głos osoby, która nie powinna być przy nich obecna.
- Xellos! – zebrani automatycznie zasłonili swoimi ciałami króla i księżniczkę – Nie miałeś tu przychodzić nieproszony. – syknęła rudowłosa nie opuszczając gardy.
- O rety, rety! Myślałem, że już przywykliście do mojej obecności. - odpowiedziało mu wymowne milczenie.
- Wiesz jak dotrzeć do świątyni Wietrznego Władcy? – odezwała się pierwsza Smoczyca.
- Jeżeli muszę to się dowiem. Nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych. – na jego twarzy pojawił się promienisty uśmiech.
- Skoro wszystko już mamy ustalone nie powinniśmy tracić czasu. Ruszajmy od razu w drogę. – Zelgadis poszedł w kierunku drzwi – Przy okazji usuniemy największe zagrożenie w postaci Xellosa. – spojrzał na niego wrogo.
- Nie jestem rzeczą żeby tak do mnie mówić. – oburzony stuknął lagą w posadzkę, jednak po chwili podążył jego śladem. Nim przestąpił kilka kroków jego uwagę przykuł przedmiot leżący na podłodze. Zaciekawiony sięgnął po niego i zaczął mu się przyglądać. – Zelgadisie, czy to nie należy do ciebie?
- Co takiego? – podszedł do niego.
- To. – przekazał mu przedmiot. Szermierz gdy tylko rzucił na nie okiem zdenerwował się i cisnął rzeczą przed siebie.
- Nie rób ze mnie idioty! – szarpnął go za ubranie – Dość mam kąśliwych uwag na temat mojego wyglądu. Chciałeś mnie sprowokować tym kamieniem?!
- Kiedy ja widziałem jak ten kamień odpadł przed chwilą z twojej dłoni. – szare oczy otworzyły się szeroko. Zwolnił chwyt by przyjrzeć się swoim dłoniom. Na lewej po zewnętrznej stronie był ślad po zabliźnionej ranie wielkości znalezionego kamienia. Wyglądało to tak jakby odpadł mu strup, pod którym wytworzył się nowy, zdrowy naskórek. W dodatku był koloru różowego. Różowego jak ludzka skóra. Oniemiały spojrzał najpierw na Amelię, a potem na resztę przyjaciół. Byli tak samo zdezorientowani jak on.
- Fire Ball! – ognisty pocisk, który dosiągł celu sprawił, że Zelgadis od razu wyszedł z szoku.
- A to za co było!? – sprawczyni ataku zamiast się wytłumaczyć podbiegła do niego i potrząsnęła energicznie jak jakąś kukłą.
- Pani Lino, co pani robi?! – Amelia próbowała ją powstrzymać gdy do jej i innych uszu doszedł dźwięk czegoś uderzającego o podłogę. Gdy spojrzała pod nogi zobaczyła kilka kamieni, takich samych jak ten, który znalazł kapłan.
- Lustro! Dajcie mi lustro! Muszę się przejrzeć! – krzyknął rozgorączkowany. Niestety nikt go nie miał, ani nie było żadnego w pokoju. Wreszcie Filia chwyciła ze stołu wypolerowany na błysk srebrny talerz i podała przyjacielowi. Trzęsącą ręką wziął przedmiot i zaczął intensywnie wpatrywać się w swoje odbicie szukając jakiś zmian w wyglądzie. Dotknął palcami oczodołu gdzie zawsze było najwięcej drobnych kamyków i odkrył, że połowy z nich nie było. To było jednak za mało dla niego. Musiał się upewnić. Zacisnął oczy i potarł szorstką dłonią policzek. Wypuścił powietrze z płuc, które strasznie cisnęło go w klatce piersiowej i jeszcze raz spojrzał w talerz. Jednak nie śnił. Tarcie o twardy naskórek zadziałało jak papier ścierny. Czuł między palcami piasek, który teraz wciskał się w zakamarki ubrania – Jestem znowu człowiekiem… Jestem człowiekiem! – wykrzyczał śmiejąc się. Euforia urosła w nim do niewyobrażalnych rozmiarów. Pierwszy raz w życiu czuł tak nieopisaną radość. To czego pragnął całe życie w końcu się spełniło. Był człowiekiem. Był wreszcie taki jak inni. Był równy. Czuł, że znowu może wszystko.
- To musiała być klątwa! – krzyknęła księżniczka – Przez twój wygląd zamknąłeś się w sobie i bałeś się otworzyć swoje serce, ale kiedy to zrobiłeś zły czar prysnął. To potęga miłości! – wzruszona do łez rzuciła mu się na szyję.
- Amelio! – zmieszał się chwytając jej drobne ciało.
- Przyjaciele! – ryknął król podnosząc z tronu swoje potężne cielsko – Macie przed oczami cudowny przykład przewagi dobra nad złem! Tylko ktoś z wiarą i o czystym wnętrzu mógł przezwyciężyć swoje okrutne przekleństwo. Opatrzność czuwa nad nami i nie pozwoli by stolica białej magii upadła. To znak, że jest dla nas nadzieja. Chodźże do mnie, synu! – wyciągnął do młodego mężczyzny niedźwiedzie ręce – Nigdy w ciebie nie wątpiłem i choć ty sam mi zaprzeczałeś moja intuicja nie zawiodła mnie. – objął go jednym ramieniem, drugim swoją córkę – Obietnica została dopełniona. Błogosławię was i raduję się razem z wami. Przed wszystkimi tu świadkami oficjalnie oddaję ci rękę mojej córki. Niech wasza miłość rozkwita każdego dnia i rozleje się na całe królestwo, które będzie waszym ogrodem. Dbajcie o siebie i o nie jak o największy skarb, który dało wam życie. – monarcha nie mógł już powstrzymać emocji i zalał się łzami – Obwieszczam zaręczyny mojej córki i wielkie przygotowania do ślubu! – krzyknął żywiołowo po raz ostatni.
- Zaraz, zaraz, zaraz! – wrzasnęła rudowłosa – Jaka miłość? Jaki ślub? Kiedy to wszystko się stało i dlaczego znowu nic nie wiem?! – zaczęła tarmosić swoje włosy. Zelgadis z kolei wciągnął do płuc powietrze by zaraz głośno je wypuścić. Chcąc nie chcąc należały się innym wyjaśnienia, tym bardziej, że wszystko zaczęło dziać się w tempie ekspresowym.
- Nie powiedziałem całej prawdy. Wczorajsza umowa dotyczyła konkretnie ślubu między mną, a Amelią. Nie chciałem jednak o tym mówić z oczywistych względów.
- A od kiedy to wy się kochacie? Jeszcze tak bezczelnie za moimi plecami?! – tutaj świeżo upieczeni narzeczeni nie potrafili się jednoznacznie wytłumaczyć. Faktem było, że dopiero poprzedniego dnia wyjaśnili sobie pewne sprawy, ale od jak dawna byli ku sobie?
- Lina, daj im spokój. – poczuła na ramieniu ciężar ręki Gourriego – Naprawdę tego nie widziałaś i musisz ciągnąć ich za języki? – zamiast odpowiedzi zobaczył jej zmarszczone brwi i usta wygięte w małą podkówkę.
- A ty od kiedy jesteś takim znawcą ludzkich uczuć?
- Znawcą? Po prostu nie udaję ślepego, jak coś widzę. – uśmiechnął się najszczerzej jak tylko umiał. Czarodziejka naburmuszyła się, ale w głębi siebie musiała przyznać mu rację. Wszyscy znali się od lat i niemożliwym było żeby nie zauważyła tych wszystkich gestów, które miały swoje znaczenie, ale jednocześnie były trochę na dystans. Może właśnie z powodu tego dystansu dziewczyna nie brała tego na serio. Utarło jej się, że Zel zawsze będzie samotnikiem poszukującym lekarstwa, a Amelia rozszczebiotaną orędowniczką sprawiedliwości. Tylko, że czas nikogo nie szczędził i życie szło swoim torem. To oznaczało zmiany, bo przecież nic nie było wieczne, a już na pewno nie ludzkie życie, które jest krótkie i w rezultacie intensywne.
- Jakie to piękne i wzruszające… - Filia ocierała oczy bawełnianą chusteczką – Również chciałabym was pobłogosławić w imię Ceiphieda. Niech wasze małżeństwo będzie dalekie od trosk i zmartwień. Bądźcie dla siebie oparciem w dobrych i złych chwilach i nigdy nie zapominajcie o szczęściu drugiej osoby.
- Dziękujemy, pani Filio. – Amelia wytarła wierzchem dłoni mokry policzek.
- No bardzo to wszystko ładne, ale byłbym jednak daleki od sądzenia, że wygląd Zelgadisa jest efektem cudownego działania miłości. – Xellos stał oparty o ścianę i przyglądał się szeregu wydarzeń z pewnej odległości.
- Nie musisz być złośliwy w tak podniosłym momencie. Jak ci się nie podoba, możesz wyjść. Nikt cię tu nie trzyma. – został zbesztany przez Smoczycę.
- Ja tylko czekam aż postanowisz w końcu ruszyć swoje złote cztery litery i udamy się w drogę. Dość już czasu zmarnowaliśmy przez to przedstawienie.
- Jesteś bezczelny! – zignorował uwagę i ciągnął dalej swój wywód.
- Poza tym bardziej bym obstawiał na wygaśniecie czaru.
- Wygaśniecie? – Linie coś zaczęło świtać w głowie.
- Źródło mocy czaru leżało w magu, który go rzucił. W momencie jego śmierci wiązanie zostało przerwane i nastąpił proces regresji. Oczywiście nie mówimy o wszystkich jego czarach, ale akurat ten miał taką właściwość.
- A skąd ta pewność, panie wszystkowiedzący? – Filia skrzyżowała ręce na piersiach.
- Naprawdę myślisz, że urok został zdjęty przez gorące uczucie dwojga kochanków? Muszę cię rozczarować, takie rzeczy są tylko w bajkach.
- Zaklęcie musiało być naprawdę potężne skoro dopiero po tylu latach od śmierci Rezo zaczęło słabnąć. – ruda chwyciła się za brodę – Zel, czujesz żebyś był słabszy? Co z twoją fizycznością i zdolnością magiczną?
- Szczerze, nie czuję żadnego ubytku. Wręcz przeciwnie. Mam wrażenie, że mam jeszcze więcej energii.
- Czyli zostajesz…? – w głosie księżniczki nadzieja mieszała się z niepewnością.
- Na to wygląda. – odetchnęła z ulgą w duchu.
- W takim razie tylko niepotrzebnie zmarnowaliśmy czas. – wtrącił Mazoku – Filia, idziemy.
- Chwileczkę. – czarodziejka wyszła na środek sali łapiąc się pod boki – Ja też zmieniłam zdanie. Idę razem z wami. – mogła przysiąść, że przez moment widziała cień niezadowolenia na twarzy kapłana. To tylko potwierdziło słuszność jej decyzji.
- Skąd ta nagła zmiana? – Ryuzoku nie kryła zdziwienia. Nie mniej jednak te słowa dodały jej otuchy.
- Moja intuicja podpowiada mi, że popełnię błąd jeżeli puszczę was samych. – zmierzwiła palcami grzywkę – Zel będzie na miejscu, więc mogę spać spokojnie nie martwiąc się o przyszłość Saillune. Powiem wprost. – spoważniała – Nie ufam ci Xellos i chcę mieć cię na oku. – mierzyli się przez chwilę wzrokiem. Gdy na jego twarzy pojawił się złośliwy uśmieszek zrozumiała, że zgadza się na zasady gry, ale niech nie myśli, że da jej jakąkolwiek możliwość przewagi nad nim. W odpowiedzi również się uśmiechnęła co znaczyło, że Liny Inverse nie da się tak łatwo przechytrzyć – Gourry. – zwróciła się do blondyna – Ruszamy w drogę!

Rinsey - 2014-04-18 12:03:36

Jej! Ciąg dalszy! Będę miała co wieczorem czytać :D

Rinsey - 2014-04-19 19:51:04

Moment pomiędzy Amelią i Zelgadisem był po prostu prześliczny! *.* Ale niezbyt przekonuje mnie, że Zelgadis odzyskał ludzką postać na skutek wygaśnięcia czaru. Jak dla mnie to nie jest klątwa, która minie po spełnieniu jakichś warunków tylko magicznobiologiczna ingerencja. Tak jak drzewo spalone przez Fire Balla zostanie na zawsze spalone, tak też widzę sprawę przemiany Zelgadisa. Chyba że stoi za tym coś jeszcze, o czym jeszcze nie pisałaś. Ale ogólnie miło było przeczytać ciąg dalszy :)

Meitsa - 2014-04-20 20:53:55

Cieszę się, że wątek A/Z podobał się :) Chcę jak najbardziej odchodzić od banalnych scenariuszy i "wejść na wyższy poziom", że tak powiem. Ma być naturalnie, z uczuciem, a nie oklepanie.
Co do odzyskania ludzkiej postaci przez Zela to stoi za tym coś więcej, ale sore wa himitsu desu ;) Prawda wyjdzie na jaw po części w połowie fika, a dokładnie będzie to wyjaśnione w ostatnim chapterze (może nie tyle dokładnie, co dobitnie ;) )
Bardziej mnie martwi czy prawidłowo opisałam jego reakcję na to co się stało. Ciężko było mi wejść w jego miejsce i wyobrazić sobie co bym czuła. Zdałam sobie też sprawę, że do tej pory chyba jakoś nikt nie opisał tego wydarzenia w ciekawy i realistyczny sposób, więc miałam spory orzech do zgryzienia.

Rinsey - 2014-04-22 18:24:20

To taka wersja jak najbardziej Ci wychodzi :) To skoro za odzyskaniem przez Zela ludzkiej postaci stoi coś więcej, to już się nie czepiam :) A mogę się tylko podpytać, czy Xelloss naprawdę wie, czemu to się stało?
A reakcje myślę że opisałaś jak najbardziej wiarygodnie :). Chociaż faktycznie odzyskanie przez Zela ludzkiej postaci jest dosyć rzadko spotykane. Sama jakoś zwykle unikałam tego wątku ^^', więc doceniam Twój trud :)

Meitsa - 2014-07-04 14:48:07

Stwierdziłam, że wkleję to co do tej pory napisałam żeby nie było, że tyle czekacie na coś nowego, a przynajmniej ciekawość zaspokojona :) Przy okazji chciałam poznać opinię na temat świata i postaci, który stworzyłam od podstaw i będzie cały czas rozbudowywany.

Rinsey, nie zauważyłam twojego pytania ^^' Tak, Xellos wie z jakiego powodu Zelgadis odzyskał ludzkie ciało, ale nie ma zamiaru z nikim dzielić się tą wiedzą ;)

_________________

* * *

- Ciocia, co robisz? – Strażniczka Zaświatów usłyszała głos młodziutkiej Thei, za którą stał Val.
- Pracuję. – pokazała im wędkę, którą trzymała w ręce.
- Łowiąc ryby? Tu? – oczy chłopca zrobiły się wielkie ze zdziwienia. Miał jednak prawo do takiej reakcji gdyż stali nad stromym urwiskiem gdzie pod nimi kłębiły się opary dziwnej niebieskiej mgły. Był to dla dzieci nowy, nieodkryty teren. Ponury, szary i jałowy, który znajdował się za jednymi z licznych drzwi posiadłości Strażniczki.
- Nie ryby, tu ich nie ma. – zarzuciła wędką w otchłań – To co widzicie przed sobą to Jezioro Dusz. Tutaj trafiają dusze umarłych, które nie zatoną w Morzu Chaosu. Tutaj jest ich druga szansa.
- A po co ci ta wędka? – dziewczynka przekrzywiła głowę.
- Dzięki niej łapię dusze, które zostaną poddane reinkarnacji lub, tak jak teraz, łowię ich  cechy. Inteligencja, zręczność, siła, zdolność magiczna… Wyciągam je z losowych dusz i jeśli trafię na najlepszą, zabieram ją.
- Po co to robisz? – Val zmarszczył czoło.
- Dla was, oczywiście. – ton jej głosu był tak ciepły i życzliwy, że byli pewni iż pod jej maską krył się piękny i łagodny uśmiech – Nie mamy za dużo czasu do momentu przybycia waszych opiekunów, więc musicie jakoś wzmocnić się w jak najkrótszy sposób.
- Wzmocnić? Po co? – maluchy ledwo nadążały ze zrozumieniem informacji, które tylko były przyczyną większej ilości pytań.
- Czeka was wielka podróż. Ciężka i niebezpieczna. Ale nie bójcie się. Przygotuję was odpowiednio. – wstała z kamienistej ziemi i otrzepała z kurzu białą szyfonową togę – Thea, weźmiesz wiaderko z duszami?
- Się robi! – od razu podbiegła by zabrać przedmiot.
- Nie traćmy ani chwili. – chwyciła Vala za rękę – Od razu dam wam nowe zdolności. – przeszli kilkanaście metrów by zatrzymać się przed pustą przestrzenią. Kobieta wyciągnęła przed siebie dłoń. Po chwili powietrze pod jej palcami zadrżało i pojawiły się drzwi, przez które przeszli do posiadłości.
Budynek od środka przypominał wyglądem urząd jakich wiele. Drewniana boazeria, zielone dywany ciągnące się w każdym korytarzu, liczne świeczniki oświetlające drogi i tablice informacyjne dotyczące działów, urzędników oraz rozporządzeń.
Zanim trójka udała się w dalszą drogę podbiegła do nich zdyszana kobieta ubrana w błękitną, wydekoltowaną marynarkę z długimi połami ściętymi w ogon jaskółki.
- Pani Ferrum, pani Ferrum! – dzieci z zaciekawieniem przyglądały się nowoprzybyłej, której z kędzierzawych, półdługich białych włosów wystawały małe anielskie skrzydełka zamiast uszu.
- Dobura, co się stało? – zaniepokoiła się. Gdy kobieta złapała oddech wyciągnęła z kieszeni podszewki jakiś dokument i przekazała go jej.
- Według naszych statystyk nie damy rady pomieścić na raz w poczekalni kilku miliardów dusz. Nie mamy ani miejsca, ani ludzi! – prawie się rozpłakała ze zdenerwowania – Nie wiemy co z selekcją. Czy ktoś w ogóle zostanie ocalony w Jeziorze? Pani, jakie rozkazy? – Strażniczka po przeczytaniu raportu milczała dłuższą chwilę zastanawiając się nad odpowiedzią.
- Wszyscy mają zostać straceni w Morzu Chaosu. Zrobić dla nich osobną kolejkę, aby nie mieszali się z innymi duszami. Nie tamować przepływu, mają od razu utonąć. Wykonać. – jej głos był zimny jak lód – Idziemy. – wyminęła kobietę pociągając za sobą dzieci.
- Ciocia, co się dzieje? – blondyneczka szarpnęła ją za rękaw.
- Wszystko zaczyna walić się nam na głowy… - zażartowała kwaśno. Nie była to odpowiedź, której oczekiwała, ale dała za wygraną.
Anielica, która została sama ze swoimi problemami poszła w kierunku hali odpraw, gdzie codziennie tworzyły się kolejki umarłych. Zagryzła wargę gdy tylko wyobraziła sobie nadchodzący chaos, który niedługo miał tam zapanować. W przeszłości zdarzały się nienaturalnie duże napływy, ale to co miało nadejść, Departament Zaświatów miał zobaczyć po raz pierwszy odkąd został utworzony.
- Dobura, gdzie się podziewałaś? – usłyszała karcący głos gdy tylko stanęła w drzwiach wyższego piętra hali.
- Byłam u przełożonej! – patrzyła wilkiem na bruneta w czarnym płaszczu ze skrzydełkami nietoperza zamiast uszu, który również nie miał powodu do uśmiechu – Kazała nie robić selekcji… - posępniała.
- Mówiłem ci. – odgarnął ręką zaczesane na przód włosy, które nachodziły mu na oczy.
- Od kiedy nosisz okulary? – podeszła do towarzysza, aby przyjrzeć mu się dokładniej – Jakieś dziwne są. – zanim uzyskała jakąkolwiek odpowiedź zdjęła mu je szybkim ruchem oglądając na wszystkie możliwe strony.
- Zostaw, bo zniszczysz jak wszystko czego się tykasz! To prototyp. – zdenerwował się.
- Prototyp? A co robią? – miały prosty wzór, ale zauszniki były znacznie grubsze niż powinny.
- Załóż je to zobaczysz. Mają nam pomóc w ciężkich czasach. Działają na fale mózgowe i ruchy gałek ocznych. – zaintrygowała ją ta informacja. Miała już do czynienia z interaktywnymi urządzeniami, ale były to raczej zabawki niż narzędzia pracy. Wiedząc jak obsługiwać się takim sprzętem upewniła się, że okulary przylegają ciasno do czoła, aby sensory mogły bez zakłóceń odbierać fale. Odszukała palcami przycisk, który zawsze miał w zwyczaju być po prawej stronie. Włączyła je i odczekała chwilę czasu aż zakończy się proces kalibracji. W prawym oku zobaczyła uproszczony pulpit sterujący i po kilku nieudanych próbach zrozumiała zasadę działania. Podeszła do barierki ogarniając wzrokiem halę odpraw i w ciągu kilkunastu sekund miała wyświetlone wszystkie dane na temat zajętej przestrzeni, ilości dusz i personelu, a nawet mogła posegregować i oznaczyć dusze według pochodzenia co automatycznie skracało całą biurokrację, jako że każda z nich znajdowała się w bazie danych od momentu narodzin.
- Zuo, to jest genialne! – pisnęła podekscytowana – Ale to i tak nie rozwiązuje problemu… - jej entuzjazm od razu stopniał.
- Dlatego to ja zajmuję się logistyką, a nie ty. Tutaj nie ma miejsca na osobiste rozterki. Jeżeli miałabyś się rozdrabiać nad każdą pojedynczą duszą to w ciągu godziny mielibyśmy zator jak w kiblu, który zatkała na kilka dni kierowniczka Poo-Poo z Działu Zaopatrzenia. Tego smrodu do dziś nie zapomnę… - skrzywił się na samo wspomnienie.
- Przynajmniej mam więcej empatii od ciebie. – próbowała mu się odgryźć.
- I dlatego moja siostrunia pracuje w Dziale Selekcji. – poczochrał ją po głowie – Masz za dobre serce żeby codziennie patrzeć co tu się dzieje. – rzucił okiem na halę gdzie akurat grupa kilkunastu dusz była prowadzona do Morza Chaosu - Dla mnie to tylko liczby. Ty z kolei robisz to do czego czujesz powołanie. – wysilił się na szczery uśmiech, który miał ją pokrzepić. Dobura niestety w odpowiedzi jeszcze bardziej zmartwiła się, marszcząc brzydko czoło i skubiąc wargi – Hej! – ocknęła się gdy złapał ją za ramiona – Przestań tak intensywnie myśleć, bo spalisz cały cukier i znowu pod koniec dnia źle wypełnisz papiery. Chyba nie chcesz być zdegradowana za tą głupotę? – chciał wejść jej na ambicję, ale dalej milczała – Co ja z tobą mam… - westchnął zrezygnowany i sięgnął do kieszeni płaszcza – Masz! – wcisnął jej w ręce czarną futrzaną kulkę.
- Nie chcę go! – od razu się ożywiła gdy zorientowała się, że trzyma jego kocura.
- Zwierzęta działają jak terapia lecznicza. Jego towarzystwo na pewno sprawi, że przestaniesz się dołować.
– O tak, z pewnością! Ten kot wszystko robi mi na złość. Przy nim naprawdę nie mam czasu myśleć o niczym innym tylko przewidywać, którą część pracy mi zniszczy. – była zdenerwowana nie na żarty.
- Widzisz? Mój plan działa. Poza tym przesadzasz. – ziewnął – Nie umiecie się dogadać. Czarnuch uważa twoje biuro za swój teren, a ty wchodzisz mu ciągle w drogę.
- Ja?! Nie mam zamiaru tolerować jego sikania na dokumenty i rozbijania fiolek z próbkami do analizy. Robi to za każdym razem gdy u mnie jest. Nawet o tej samej godzinie! Założę się, że gdzieś są kocie zaświaty, o których nie mamy pojęcia. Siedzi sobie tam taki wielki spasiony koci król, który każde robić jak najwięcej złych uczynków w czasie dziewięciu żywotów. Najwredniejsze koty po śmierci czeka nagroda w postaci wiecznego życia pozagrobowego i nieskończona ilość tłuściutkiego łososia!
- Miau! – kot jakby wiedząc, że o nim mowa świdrował ją swoimi wściekle żółtymi oczami. Aż ciarki przeszły jej po plecach na jego widok.
- Widzisz?! Teraz próbuje mnie zastraszyć. – miała prawie łzy w oczach.
- Ty to masz wyobraźnię. – zaśmiał się – A teraz do roboty! – położył jej kota na głowie, obrócił ją o sto osiemdziesiąt stopni i posłał kopniaka w pośladek – Przez ciebie już mamy opóźnienie i będziemy musieli robić darmowe nadgodziny. – gdy tylko anielica zniknęła za drzwiami diabeł powrócił do swoich obowiązków pomagając sobie nowym wynalazkiem aby nadrobić stracony czas. – Żeby tylko te dusze były naszym jednym zmartwieniem… A co będzie z nami? – zadał sobie pytanie.

* * *

Rinsey - 2014-07-05 12:47:32

Ach, czyli tradycyjnie Xelloss wie wszystko, ale sore wa himitsu desu ;) Super, że zamieściłaś ten fragment! Jak ja uwielbiam czytać o nowych światach! Twoje zaświaty wyglądają naprawdę intrygująco i jestem bardzo ciekawa, jak świat będzie się w dalszej części rozwijał. Bardzo podobał mi się motyw z wędką. I imiona! Jak ja lubię takie mrugnięcia w stronę czytelnika ^^ Zadam tylko jedno głupie pytanie, czy Ferrum będzie miała wiele wspólnego z żelazem? :D

urwena - 2014-07-15 17:26:13

Wszystko pieknie, ladnie... Podoba mi sie styl, jezyk. Tylko jest kilka ale (no chyba ze zabiegi te byly zamierzone):
-Val najpierw mial postac chlopca w fiku a pozniej wykluwa sie znowu z jaja... Tak jakos mi sie ten koncept nie klei. Przeznaczenie cofnelo go znowu w rozwoju do etapu jaja zeby byl w identcznym wieku co Tea...?
-Zelgadis i jego odzyskanie ludzkiej postaci. Domyslilam sie ze ten fakt jest ukartowany przez Xellosa lub Przeznaczenie, ale jego reakcja i reakcja innych jest dziwna... Na zasadzie: "Hura, masz ludzka postac. Gratulacje Zel, a teraz juz sie nigdzie nie wybierasz, bo to nie jest podejrzane i bedziemy sie zmagac jedynie ze swoimi problemami..." Ta czesc rozdzialu bym zmienila.

Danilos Boardinghouse psycholog Piła savo przeciw pleśni