Odwiedź nas na http://slayers-fans-society.blogspot.co.uk/
Hej dziewczyny, od pewnego czasu myślę o zrealizowaniu swojego dobrego, starego marzenia - chciałabym pojechać do Japonii bardzo bardzo bardzo.
Mój kolega za w połowie zorganizowaną, miesięczną wycieczkę wraz z podróżą i noclegiem zapłacił 12 000. Przyznam, że taka kasa piechotą nie chodzi i choćby skały **ały nie dam rady takiej kwoty uzbierać. Widywałam co prawda oferty krótszych wyjazdów za 5 000, ale tydzień na Japonię? Uh.
Stąd moje pytanie - Socki zapewne trochę się orientuje - jak tu coś zrobić, żeby się nie narobić a zapłacić mniej? Są jakieś dofinansowania na takie rzeczy? Może wycieczki grupowe są tańsze? Może zbierzmy się wszystkie razem i pojedźmy
Offline
No ja właśnie czytałam blog Fumy Turystyczne i tam wychodziło, ze małżeństwo za miesiąc w Japonii zapłaciło 20 tys zł, ale to było kilka lat temu a kurs jena od tamtego czasu wzrósł o 100% Mnie tez się marzy wycieczka do Japonii i chyba bym wolała zbierać kasę na wyjazd niż na mieszkanie czy samochod. W każdym razie wiem, ze mieszkając tu gdzie mieszkam moje szanse na wyjazd są nieco większe, a i co chwile słyszę, ze ktoś jedzie do Japonii. Mnie interesuje czy im wiecej osób pojedzie tym wyjdzie taniej. Pytanie kiedy taka wyprawa miałaby być, bo chyba najwcześniej za 2 lata żeby kasę zebrać. No i tydzień to chyba za mało, wydaje mi się, ze miesiąc to idealna długość.
Offline
Właśnie też się zastanawiam, skąd wszyscy biorą na to kasę... Boję się, że to utopijne marzenie, które realnym stanie się pod koniec mojego życia, ew. jak wygram w totka. Niestety, rozsądek każe mi raczej zbierać na mieszkanie Z kolei jechać tam mając 50-60 lat to też niezbyt kusząca opcja.
Ja chcę odtworzyć "Lost in Translation" i ja chcę to zrobić teraz! >:-(
Offline
Lost in Translation? O co chodzi, bo chyba nie jestem w temacie.
Może pomyslmy co zrobić żeby przybliżyć nasze marzenia? Wiadomo, ze chodzi o kasę, wiec jak zdobyć jej wiecej? Jak wyglada twoja zawodowa przyszłość? Czy możesz dorabiać juz jako fotograf?
Od siebie dodam, ze my z Szymonem stawiamy teraz na kursy, bo inaczej do przodu nie pójdziemy, tym bardziej, ze żadnych studiów nie mamy skonczonych.
Jeszcze co do mieszkania. Gdzie chcesz mieszkać? Ile orientacyjnie kosztują mieszkania, które cię interesują. Zwróć uwagę, ze to kwota znacznie większa od takiej wycieczki, a i tak prawdopodobnie weźmiesz kredyt, bo nie dasz rady uzbierać takiej kwoty. Jeżeli jesteśmy młodzi i nic nas nie hamuje to trzeba korzystać z tego co oferuje świat, bo potem człowiekowi coraz bardziej się nie chce.
Offline
moje życie zawodowe to jedna wielka loteria zależna od znajomości i szczęścia, trudno powiedzieć. Mogę zarabiać całkiem przyzwoicie, albo zarabiać nic - tutaj niestety nie ma stawek minimalnych Dlatego uwzględniam jedną z najgorszych opcji, tj. że w ciągu swego krótkiego życia zdążę uzbierać na jedną rzecz, a wtedy wypadałoby oszczędzać na mieszkanie. A to przykre, bo moim największym marzeniem było podróżować i to raczej na własną rękę.
Kiedyś chciałam mieć rodzinę, teraz się zastanawiam.
Ciężkie czasy
"Lost in translation", po polsku "Między Słowami" to film który absolutnie mnie zauroczył, a jego akcja dzieje się w Japonii.
Offline
A masz juz jakieś doświadczenie? Probujesz gdzieś swoich sił? Ja powiem od siebie, ze mimo bardzo złego nastawienia na początku faktycznie polecam wyjazd na granice jeżeli chce się cos wiecej osiągnąć. Nie trzeba od razu przyjeżdżać na stałe, ale przez jakiś czas uda się zarabiać takie pieniądze, ze bliżej ci do marzeń, a i będziesz miała wiecej możliwości do zawodowego rozwoju. Mimo, ze jestem tylko sprzątaczka a Szymon pracuje fizycznie i oboje zarabiamy minimum to juz odczuwamy finansowa różnice w porównaniu do Polski, bo tam ciagle byliśmy na minusie i żyliśmy na czyjejś lasce. Może warto to przemyśleć? Nie chce być pesymista, ale w Polsce zapowiada się coraz gorzej.
Offline
Za granicą nie mam znajomości, tu jakieś są Na wyjazd mogę szykować się najwcześniej za 4 lata, ale nie wykluczam sezonowego dorabiania w wakacje.
Chciałabym się jeszcze kształcić, zrobić drugi kierunek i kursy. Obawiam się w dodatku, że nie mam nerwów na pięcie się po szczeblach zagranicznej kariery. Moja siostra dopiero po 5 latach zaczęła przyzwoicie zarabiać i może sobie nareszcie pozwolić na kawalerkę. Nie mówiąc o tym, że trochę potrwało zanim opuściła zmywak. A że jestem osobą, która dość łatwo popada w depresję, mogłabym się tam zapłakać.
Na dzień dzisiejszy zagranicy mówię nie... Spróbuję dać z siebie wszystko w tym kraju, potem przyjdzie czas na kolejne.
Offline
A jaki chcesz robić drugi kierunek i kursy? Ja będę chciała robić jakiś kurs photoshopa (może, bo mam juz jeden ale polski) i na pewno kurs angielskiego, bo mimo, ze jak na sprzątaczke mówię swietnie po angielsku to do biura juz się nie nadaje
Dodajmy, ze UK to nie Polska i znajomosci nie są tak ważne, a to co umiesz i nawet studiów nie musisz mieć mogę potwierdzić, ze wyjazd w pojedynkę jest dla ludzi mocnych psychicznie. Szymon pojechał sam w ciemno i jego przygody na początku to jakaś abstrakcja dla mnie, bo ja po kilku dniach wracalabym z rykiem do mamy. Ważne wiec mieć kogoś przy sobie. Druga rada to mieć przy sobie jakieś zabezpieczenie gotówkowe. Dzięki temu łatwiej zacząć, np. kaucja za mieszkanie czy kursy. Ale żeby nie było różowo, teraz z praca jest gorzej niż kiedyś. Najgorsza znajdziesz w miesiąc.
Na razie postanowiłam uczyć się japońskiego z programem Rosetta Stone
Offline
W ogóle to czasami próbuje sobie wyobrazić swoją reakcje na widok Tokyo. Mam wrażenie, ze będę jednocześnie oczarowana i rozczarowna Oczarowana tradycja i m&a, a rozczarowana surowowscia nowoczesności i wielkim pospiechem mieszkańców.
Chciałbym wiedzieć co warto zobaczyć a co można sobie darować. No i chcialabym wiedzieć jak różni się Japonia na tle Polski i UK.
Offline
Hm, ja bym zaproponowała wyjazd za granicę, może nie kompletnie w ciemno- ja sama na to też bym się nie zdecydowała, bo był tu już mój mężczyzna, ale przynajmniej na parę dni zahaczyć się u znajomych czy coś. Na znalezienie pracy każdy narzeka, ale prawda jest taka, że jeśli ktoś chce pracować to pracę znajdzie i nawet ta "najgorsza" jest lepsza niż ta "lepsza" w Polsce. J apodobnie ja Meitsa sprzątam i może to nie jest praca marzeń nawet ją polubiłam, na wycieczkę do Japonii bym już miała tylko moja druga połowa jest zdecydowanie przeciw: "po co? na co? czemu tak daleko? nikt tam nie gada po angielsku, nie ma tam nic ciekawego itd." Do tego dochodzi kolejne postawowienie, które nazywa się swój własny domek...
Ja bym chciała jechać na wycieczkę zorganizowaną, przegonili by mnie po wszystkich atrakcjach i nie musiałabym się martwić że się nie dogadam, a i tak byłabym szczęśliwa że spełniłam marzenie... Więc może kiedyś...
Offline
NA pewno lepiej ma ten, co ma jakieś doświadczenie i dobry angielski, ale nawet ludzie bez niczego znajda ta najgorsza prace i żyją godziwie. Ja tez polubilam moja prace, bo mnie zwyczajnie odstresowywala i dała ukojenie po poprzedniej pracy za biurkiem i przede wszystkim po studiach, które prawie doprowadziły do nerwicy
Ura, szkoda, ze twój facet ma inne podejście do wyjazdu mój jest jak najbardziej za, ale my oboje to mangowcy wiec nie ma o czym mówić. Nie wiem czy zdecydowalabym się na zorganizowana wycieczkę. Oprócz szkolnych nie byłam na żadnej i nie wiem czy podobaloby mi się podazanie za tłumem i oglądanie wszystkiego o określonych godzinach. Lubię wszystko sama odkrywać i iść tam gdzie mnie oczy i nogi poniosą. Całe życie tak podrozowalam i bardzo mi do odpowiada. Może bym się gdzieś tam zgubiła po drodze, ale przygody musza być
Offline
Odradzam wycieczki zorganizowane zwłaszcza jeśli jest się zainteresowanym rzeczywiście jakimś miejscem i chce się dowiedzieć/zobaczyć coś więcej niż podają w przewodnikach. Miałam wątpliwą przyjemność być na takim zorganizowanym spędzie (zmuszona) i dziękuję, więcej nie biorę. Zawsze się znajdzie jakaś mądala co wie lepiej niż przewodnik i się tym głośno chwali, ktoś inny nie wie do czego służy zegarek i trzydzieści osób czeka, gonią z punktu A do punktu Z bo jest lista do odhaczenia. Poza tym zorganizowanie takiej wyprawy we własnym zakresie to zazwyczaj sporo niższy koszt i dużo satysfakcji
Co do pracy za granicą to właśnie zaczynam być w temacie więc proszę o trzymanie kciuków
Offline
Jest w tym coś... Tylko że jeśli mnie ktoś nie przymusi do czegoś to z inicjatywą w wolny dzień raczej nie wyjdę i nie zrobię nic czego nie musiałabym
Kciuki trzymamy, oczywiście. Się towarzystwo forumowe rozjeździło po świecie ;D
Offline
Wydaje mi się, ze jeżeli ktoś lubi podążać za tłumem to nic nie stoi na przeszkodzie żeby i tak nie jechać z biurem podróży, a lepiej wybrać się z grupa znajomych. Wystarczy, ze mamy jednego zapelnca co lubi wszystko sam organizować pod katem grupy i na pewno zobaczymy wiecej interesujących rzeczy
Hagan, a gdzie się wybierasz? Mieszkające na obczyźnie zawsze mogą w czymś doradzić
Po cichu liczę, ze w końcu Socki zabierze głos w sprawie wymarzonej wycieczki do Japonii :oczy kota ze Shreka:
Interesują mnie jeszcze kwesje kulturowe i zachowanie. Trochę rzeczy juz się słyszało, ale ostatnio dobilo mnie, ze smarkanie gdziekolwiek jest niekulturalne. A ja co 5 minut siegam po chusteczke, bo cały rok z nosa woda mi leci! (katar zatokowy?)
Offline
Całkowicie zapomniałam o tym panu, a tak ciekawie pisze o Japonii, i nawet forum jest
http://kawaii-mrjedi.blogspot.co.uk/
http://japoniaoczamifana.frix.pl/
Offline
Ho, Mister Jedi. Też go podczytuję, ale ostatnio mam kosmiczne braki. Trzeba uzupełnić.
Nie ukrywam, że wam zazdroszczę odporności psychicznej i życia za granicą. Sama bym chętnie zwiała z kraju gdzie pieprz rośnie, ale wsparcia po obu stronach brak. Musiałabym się zdać na żywioł i spalić wszystkie mosty. Tym bardziej, że opinii o pracy za granicą jest tyle samo, co i wyjeżdżających...
Co do samej Japonii, to z jednej strony bym chciała. Z drugiej, czytałam gdzieś (bodajże w "Tatami kontra krzesła"), że cudzoziemców w Japonii często dopada stan wyobcowania, uniemożliwiający 'wczucie się' w japońską kulturę. Pewnie wszystko zależy od tego, kto jedzie i z kim. Na pewno ja czułabym się lepiej mając przy sobie kogoś, kto chociaż trochę język japoński zna i przypilnuje, żebym na przykład nie zaczęła zajadać się mydłem sądząc, że to tofu.
Offline
Sama w życiu bym się nie zdecydowała na jakikolwiek wyjazd za granicę. W kraju to co innego. Wiem, że jeżeli jakimś cudem zostałabym sama to wracałabym do Polski. Do Japonii też sama bym się nie wybrała. Na pewno chciałabym organizować jakąś grupę.
Offline
Jakbym się już wybierała do Japonii, to z pewnością zabrałabym Sinah w charakterze podręcznego słownika, rozmówek polsko-japońskich i wsparcia duchowego. Poza tym, on ma niesamowite szczęście.
No i pewnie pozostałych przyjaciół chętnych na taką wycieczkę, a co. Redakcja Zboczeńca Polskiego na pewno by się wybrała.
W ogóle, wydaje mi się, że fajnie by było pojechać taką większą grupą krewnych i znajomych Królika. Tylko może najpierw wypadałoby się spotkać i obczaić, czy jesteśmy się w stanie znieść na żywo.
Co do wyjazdu za granicę, zdarzyło mi się kiedyś, owszem. Ale nie w ciemno i nie samej, poza tym nie było możliwości przedłużenia pobytu. Szkoda trochę, bo jakby było, z chęcią bym wróciła.
Offline
Na nadrobienie bliższych relacji nigdy nie jest za póżno. Ja z Guenh i Socki to potwierdzamy Ile to lat temu było? 10 kiedy wszystkie dopiero się poznałyśmy? Z Guenh mimo bardzo bliskiej znajomości dopiero rok temu zobaczyłam się na żywo i było to ekscytujące przeżycie Myślę, że jeżeli jakimś cudem chciałybyśmy rozganizować wspólny wypad charaktery nie byłby dużym problemem. Zauważyłam, że ludzie, z którymi mam dłuższy kontakt przez neta i wydają mi się zajebiści na żywo są tak samo fajni, a nawet lepiej
Offline
A wiesz, co do forumowiczów to nie mam jakiś większych wątpliwości czy obaw, bo łączy nas przynajmniej jedna wspólna pasja, jaką jest pisanie o Slayers. Ale zawsze jest to 'a nuż'.
Poza tym, pewnie przynajmniej część z nas chciałaby zabrać kogoś ze swojego otoczenia. I to tez różnie może wypaść.
Z drugiej strony, nie musimy się zaraz wszyscy kochać, nie? Wystarczy, że się nie zagryziemy i miło spędzimy czas.
Zresztą, na razie i tak 'gdybamy'.
Chyba, że wygram w totka. Wtedy jedziemy.
Offline
Albo ja jak wygram, właśnie zaczęłam grać z męską połówką w totka Szczerze nie wiem jak to u mnie miałoby wyglądać, bo mój Szymon jest za tym żeby pierwszy raz jechała sama z nim (w końcu to nasz pomysł na miesiąc miodowy) a potem hulaj dusza piekła nie ma i można organizować jakąś grupę.
Offline
Miesiąc miodowy... pamiętam, że w przedszkolu definicja miodowego miesiąca oznaczała kogoś, kto codziennie rano na śniadanie je chleb z miodem, przez cały miesiąc. Tak mi się jakoś przypomniało xD
Mam nadzieję, że wygrasz i że będziecie mieć wspaniały miesiąc miodowy (z miodem, z ryżem, z sake, pełen serwis).
Generalnie to ja w ogóle chciałabym pojechać gdzieś. Z wiekszą grupą znajomych i dobrze się bawić. Nie musi być na drugiej półkuli, może być np. przeciwległy koniec Polski.
Offline
U mnie kiepsko z finansami w sensie takim ogólniejszym niż tylko 'ja'. Dlatego się nie ośmielam napalać na żadne koncerty.
Ale jeśli będę miała w czerwcu wolne i jakiś plan się pojawi, to nie mówię nie.
Offline
Jezeli cos by wypaliło to tym bardziej bede sie cieszyc na przyjazd do Polski. Im wiecej się dzieje tym ciekawsze wakacje
A tak wstepnie to co bys chciała zrobić? biwak? konwent? wycieczka na miasto? wypad nad jezioro?
Offline
Hmm. Wieki całe nie byłam na konwencie. Może tego mi trzeba. Miasta tez lubię zwiedzać.
Tak z ciekawostek, byłam jeden dzień w Grudziądzu w maju zeszłego roku, bardzo mi się podobało.
Zresztą, ja wszystko lubię. Tylko uprzedzam, że nie umiem gotować w warunkach polowych ani rozbić namiotu i lepiej mi nie dawać ostrych narzędzi do ręki, bo to się źle kończy xD
Jestem otwarta na wszelkie propozycje, tylko nie wiem, jak do czerwca będzie wyglądała moja sytuacja rodzinna i finansowa. To jest główna przeszkoda, a nie brak chęci czy cuś.
Offline
A w ogóle to gdzie obecnie rezydujesz? Bo można wtedy obszar zawęzić mając na uwadze kto jak daleko mieszka i żeby każdy miał blisko.
Namiotu nigdy nie rozbijałam i myślę, że byłoby to ciekawe doświadczenie
Offline
Zależy, jaki rodzaj namiotu masz na myśli.
E... zabrzmiało trochę dziwnie. Chodziło mi o to, że teraz sa na rynku dostępne takie modele, w których się mieszka jak w pałacu i składa całkiem prosto. Nie trzeba wbijać śledzi.
Za to takie stare modele i Charat to niebezpieczne połączenie.
A mieszkam w stolicy województwa wielkopolskiego. Ale jak jakaś wieksza okazja, to wszędzie da się podjechać.
Offline
Jak powiedziałam, ja namiot na żywo widziałam tylko z daleka i nie mam zielonego pojecia jak takiego coś się obsługuje i jakie są modele. Przed oczami mam obrazki filmów familijnych gdzie dumny tata probuje złozyć namiot do kupy i zawsze mu się popsuje
Ok, to mamy do wyboru miasta, jeziora, morze i jakieś eventy. Góry kocham, ale boje się, że ogólnie za droga zabawa.
Offline