Odwiedź nas na http://slayers-fans-society.blogspot.co.uk/
Albo miliona lat.
A tak w ogóle zawsze mnie zastanawiało czy rzeczywiście, na któreś z paczki podziałaby śmierć. Bo porwanie na pewno- w sensie, że by chcieli odzyskać kompana podróży. Ale ze śmiercią przecież mogłoby być "No cóż, szkoda" popłakaliby i koniec. Nie wiem czy Zel by zrozumiał w momencie śmierci( Ame, Liny lub Xellosa - w zależności od parringu) co dla niego znaczyła druga osoba. O Xellosie już nie wspomnę.
Offline
Nie, no. Nie róbmy z niego przygłupa. Z czegoś on tam sobie zdaje sprawę, ale ma spore utrudnienie w postaci charakteru Liny. Już mówiłam, jak ona reaguje na wszystkie romantyczno-erotyczne podteksty. I zdarzało mu się obrywać bęcki za mniejsze "przewinienia", ot po prostu tylko dlatego, że był pod ręką.
No właśnie, pod ręką. Lina nikogo innego nie traktuje tak, jak Gourry'ego. Pobieżnie rzecz biorąc, można by uznać, że nim pomiata. I w pewnym sensie pomiata, ale Gourry jej na to pozwala. Co więcej, poza okazjonalnym 'Nie musiałaś mnie walić tak mocno', chyba nawet nie ma pretensji o takie traktowanie. Fakt, że Lina ma ciągoty do tyranii absolutnej i wszystkimi lubi rządzić, ale Gourry'ego to traktuje, jak swoją własność. A ja podkreślę - jemu z tym jest dobrze.
I myślę, że oni się kiedyś zejdą. Jak Gourry znajdzie odpowiednia chwilę, żeby wypowiedzieć właściwe słowa (a że je zna i potrafi powiedzieć prosto w oczy, to wiemy z Next) a Lina musi trochę dojrzeć, aż będzie w stanie go wysłuchać. Bez uciekania się do ironii, przemocy czy innych wybiegów.
IIii zeszłam z tematu.
Nie, naprawdę, niech ktoś mi kupi Gourry'ego. Toż to chodzący ideał jest.
Offline