Odwiedź nas na http://slayers-fans-society.blogspot.co.uk/
Taaa.
Tylko w jakim obrządku by się pożenili?
Bo jakoś trudno pobłogosławić związek Cephieda i Shabby'ego przed obliczem... Cephieda
Offline
O, to jest myśl!
Zaślubiny przed Elvisem~!
Offline
Heh, nie widziałam, to się nie wypowiadam.
Ale tak czy tak, ciężko byłoby zaślubić lokalne Bóstwo świata. Chyba, że przed L-sama?
Offline
W sumie, to mogliby żyć na kocią łapę.
Offline
Hehe ja wczoraj właśnie oglądałam Kac Vegas, całkiem spoko, dodatkowy plus za tygrysa :>
Offline
No wiesz, ja mam kilka pomysłów, które bym mogła odsprzedać.
Offline
No niby tak. Więc będę sprzedawać proste koncepty. Albo wręcz rozdawać. Tak z nich nie korzystam.
Offline
Możliwe, ale większe prawdopodobieństwo, że po prostu nie zdążę ich nigdy wykorzystać.
Offline
Wiem, i dlatego teraz nie obiecuję niczego.
Offline
Hmm. Niby tak.
Ale zamiast je kończyć, wolałabym napisać coś, co ma ręce i nogi.
W sumie, to ciągle biję się z myślami.
Offline
Cóz, taki jest plan. Zobaczymy, czy się uda.
Jak na razie, nawet łanszota nie mogę dokończyć.
Offline
Chyba w tym, że łapię kilka srok za jeden ogon i nie nadążam ze spisaniem pomysłów. I innymi zajęciami.
Offline
9 i 2/2 Odi et Amo.
„Gdybym miał niebios wyszywana szatę
Z nici złotego i srebrnego światła,
Ciemną i bladą, i błękitną szatę
Ze światła, mroku, półmroku, półświatła,
Rozpostarłbym ci tę szatę pod stopy,
Lecz jestem nędzarzem, posiadam tylko marzenia,
rozsiałem je u twych stóp.
Stąpaj lekko, gdyż stąpasz po moich marzeniach”
William Butler Yates, „Marzenia”
Ich dom z pokolenia na pokolenie zajmował się szermierką. Szermierzem był dziadek, szermierzem był ojciec. Odkąd pamiętał, co tydzień, co dwa, ktoś pukał do drzwi ich domu i prosił o pomoc. Problem z wampirem, wiedźmą, wilkołakiem czy inną bestią, zawsze o pomoc proszono ich rodzinę. Oczywiście pomoc ta była płatna, chociaż nie zawsze. Gdy biedni wieśniacy nie mieli grosza przy duszy, mogli liczyć na pomoc… szczególnie ze strony wuja. Wuj miał dobre serce, zawsze pomagał biednym. Wieczorami siadali przy stole on, dziadek i ojciec, wyjmowali miecze, worki i torby i rzucali je na stół. Wszyscy trzej odpinali zniszczone walką i wiatrem płaszcze a on w tym czasie rozwiązywał worki i wyjmował z nich złote puchary, diamenty, pieniądze i artefakty…
>;] Mwahahahahah
Offline