Odwiedź nas na http://slayers-fans-society.blogspot.co.uk/
Mam takie szczęście, że filozofię prowadzi mi jeden z najlepszych specjalistów w tej dziedzinie - człowiek z jakimiś chyba pietnastoma tytułami i on wymaga od nas naszego wlasnego zdania na temat wszystkich zagadnien, porownan do kultury i szeroko pojetych kontekstów, wiec...jestem zadowolona, ale egzamin jest bykiem wszechczasów. Muszę znać niemal wszystkie teksty każdego myśliciela!
Wniosek taki że piękna to dziedzina nauki, ale szalenie trudna do wkucia. Ja siedzę nad nią już siódmy dzień, a będę siedzieć jeszcze kolejnych 7.
Offline
No twoje studia Guenh też mnie ciekawią ale jak wspominałaś o niektorych przedmiotach to pewnie szerokim łukiem bym je omijała Ja jestem z tych co dostają do rąk narzędzia i mają kombinować jak ich użyć żeby powstało coś ciekawego ^^
Offline
Guenh jak nie popadać w pesymizm jak ja nic po tych studiach nie potrafię?
Wolałabym polibudę ale niestety jestem polidebil więc... bum... humanik.
Offline
Ja już filozofię miałam. I większosci, na szczęście, już nie pamiętam. Chociaż miałam bardzo fajnego wykładowcę.
Ale większość tych "śmieci" , jak to Socki określiła, miło wspominam. Może dlatego, że ja lubię myśleć. I często mi się zdarza, że myślę nad różnymi teoriami aż nie rozkminię o co w nich lata i jaki jest mój do nich stosunek.
Ze Slayersami podobnie, nie wzięłam się za pisanie, zanim nie miałam budowy Światów, LoN, astralu i wszystkich innych faktów w pamięci jak naszej własnej historii. A w sumie to nawet lepiej, bo Slayersy krótsze
Jakoś tak, nie umiem się wziąć za pisanie, dopóki wszystkiego nie odkryję.
W sumie chyba dlatego wolę pisać opowiadania autorskie.
Offline
Ano. Dlatego tak je lubię. A w ficach zawsze się można doczepić - "ale to nie było tak" i zawsze ktoś ci płacze jak małe dziecko, że się kanonowi dzieje krzywda.
Po prawdzie, to mnie też to często wkurza... I z wypowiedzi waszych wnioskuję, że Was również. Z tym, że mnie oprócz charakterów drażnią też tak zwane "grzechy pomniejsze", ale tam. Mniejsza o to.
Dlatego między innymi, tak mi trudno teraz do tego pisania wrócić. Kiedyś byłam bardziej bezczelna chyba, bo guzik mnie obchodziło, czy się zgadza, czy nie. Teraz większą radochę czerpię z autorskich.
Ale hej, może mi się znowu odmieni.
Offline
No niby mogę. Ale mnie takie fice strasznie wkurzają, więc wiesz Jak już się decyduje na czytanie fika, to mam takie pragnienie, żeby był równie dobry, jak seria. Albo i lepszy, bo i takie na swej drodze spotkałam.
Offline
A ja chyba nie znalazłam lepszych od pierwszych trzech części.
Revolution i R nie uznaję za kanon... poza tym nie trudno o lepsze fice od tego.
Moim jedynym wymaganiem jest- żeby mi się podobał ^^
Offline
W sumie to ja nie mam jakiś wielkich wymagań. Ot, żeby miało klimat serii, której dotyczy.
Te lepsze od oryginału to się zdarzyły w innych fandomach. I bardzo rzadko. Ze Slayers jeszcze nie znalazłam arcydzieła, które by dorównało temu, co mi się marzy.
Hmm, Revolution chyba potraktuję na zasadzie ciekawego eksperymentu. Ale to nie kanon, no.
Offline
Ja pamiętam, że jak był ten boom na Zmierzch to jakaś laska na swoim blogu napisała z cztery rozdziały jak to powinno wyglądać. Poprawiła dialogi, fabułę ... w zasadzie tylko imiona zostały. Było na prawdę scary ... i to chyba był najlepszy fic jaki czytałam
Offline
Ze Zmierchu najbardziej mi się podobało, jak jakaś grupa napisała swój scenariusz pierwszego filmu a'la Michael Bay.
"Bella, I love you" said Edward exploding. *Ka-BOOM~*
Zmierzch dla mnie i tak jest nie do uratowania. Straszny to tam jest rasizm i to, co autorka myśli o kobietach.
W ogóle, religia Mormonów jest bardzo dyskryminująca. I chociaż pani Meyer nigdy żadnej religii dla swoich bohaterów nie określiła, to widać wyraźnie, że wszyscy podzielają jej system wartości.
Musiałabym się zastanowić, jaki fic był najlepszy, jaki w życiu czytałam. Chociaż, nie. Skłamałam. Najlepszy, bezapelacyjnie dla mnie, jest fanfic do Kyo Kara Maou pod tytułem Whispers of the Rye.
Jest po prostu... idealną kontynuacją. Powinni go zekranizować. Bezapelacyjnie.
Cuda się zdarzają jednak.
Offline
Nie mam zielonego pojęcia co to Kyo Kara Maou ale będę pamiętała, że warto czytnąć.
Co do Zmierzchu- ja byłam załamana. Nie sądziłam, że ktoś to może wydać. Tragedia... no ale bylam równie zdziwiona kiedy laska to "wyprostowała". Inna sprawa, że tak na dobrą sprawę mogła już pisać własne opowiadanie, nikt by nie zauważył różnicy
Offline
Taka seria anime. Dosyć długa. Ale fajna.
W sumie to trudno coś o tym napisać, żeby nie zrobić spoilera. Hmm.
A do tego fica, to niestety dobra znajomość anime to podstawa.
A powiem szczerze, ja na Zmierzch się natknęłam przypadkiem. Miałyśmy iść do kina z koleżankami. Ale w ostatniej chwili Chomik stwierdziła, że cycki Scarlet Johanson, czy jak się tam cholera nazywa, swoim sterczeniem powodują u niej depresję. Dlatego poszłyśmy na Zmierzch.
I szczerze mówiąc, dopiero na drugi dzień naszą piątkę uświadomiła inna koleżanka (jak się okazało, fanka) że to nie była marna komedia, tylko supernatural romance.
Toś tio siooook~! był zakrzyknął Charat.
W końcu, żeby wiedzieć o co w tym dokładnie kaman, wizięłyśmy się we dwie z Chomikiem za książki. Zaczęłyśmy z myślą: Może są fajne a ekranizacja po prostu była marna?
Jak się okazuje, ekranizacja książce pochlebiła. I miała niezaprzeczalną zaletę, której książki pani Meyer nie posiadają: brak dostępu do płytkiego umysłu głównej bohaterki.
Koniec końców, wydanie i popularność tej ksiażki bardzo mnie uradowało. Gdyż, ponieważ i albowiem, jeśli takie byle gówno moze się stać światowym przebojem, to ja sobie poradzę bez problemu. HELL YEAH~!
I nie oszukujmy się, gimnazjaliści dyslektycy potrafią pisać lepiej niż Meyer. Chociaż nie, to obraza dla wszystkich gimnazjalistów.
Offline
Oj czepiłyście się pani Mayer...
Ja Zmierzch strawiłam, jakoś tam. Bo historia po pierwszej części mnie zaciekawiła historyjka i fakt że to o wampirach- co prawda iluminescencyjnych ale zawsze. Nie chcwalę tej twórczości, broń Boże. W tracie trawienia tego ciągle miałam wrażenie że pisałam lepsze fanfiki Postacie są płytkie na zasadzie: ktoś taki jest i basta. No i główna bohaterka... Jeszcze mi się nie zdarzyło żebym aż tak nielubiła głównego bohatera, żeby aż tak mi na nerwy działał.
Z powieści o wampirach wolę Anne Rice i jej Kroniki Wampirów
Offline
Nigdy nie czytałam ksiażki ,ale film miałam tą nieprzyjemność obejrzeć. Przez cały film czekałam,że w końcu się coś sensownego wydarzy. Jedynie okazały się zakaskujące napisy końcowe kiedy to ja cały czas myślałam ,że gdzieś jest w tym filmie ukryta jakaś druga strona. Tak więc jedyny sens miało zakończenie filmu bo mogłam w końcu się wyspać..._-_'''. Jedna moja znajoma ma bzika na punkcie filmu a druga z koleji namietnie czytala cała sage. Patrząc na ich zaangażowanie w tym tytule pomyślałam ,że dam mu szanse i obejrze jego drugą część a nóż się rozwinie. No straciłam kolejne prawie dwie godziny(czy ile to trwa). Za pierwszym razem czułam się zdumiona, ale przy drugim to już miałam ochote krzyczeć WTF??! Totalnie nie pojmuje co w tym filmie ludzie widzą. Nudny jak flaki z olejem. Ja nie widze dla niego żadnego usprawiedliwienia. W dodatku wkurza mnie to całe ubustwianie Pattisona...jejku on jest koszmarny. A główna bohaterka zmierzchju to taka mimoza...normalnie ma sie ochote utopić ją w kiblu.
Btw. I pytanie chyba który każdy kto miał styczność z tym tytułem sobie zadał i ja tu postawie. Co jak Bella dostanie okres?Bo chyba wtedy całą miłość pójdzie w diabły..huh.
Offline
Ja się zastanawiam zawsze, co do osób, które czytały serię - bo to NIE JEST SAGA, do jasnej anielki - czy nie zauważają, w jak okropnym położeniu znajdują się WSZYSTKIE bohaterki.
Każda pragnie praktycznie trzech rzeczy:
1. Mieć pięknego mężczyznę u boku.
2. Mieć dziecko/dużą rodzinę/zajść w ciążę.
3. Poświęcić się całkowicie punktowi 1 i 2.
W żadnym z tych punktów nie ma nic złego... pod warunkiem, że nie jest jedyną motywacją do istnienia, na podstawie której kobieta buduje swój system wartości i samoocenę. Jeśli brak dziecka/faceta/rodziny w oczach kobiety i jej otoczenia równa się temu, że nie jest "prawdziwą kobietą" to coś jest poważnie nie halo.
A tak własnie ma każda bohaterka w Zmierzchu. Każda.
Druga rzecz, która mnie wkurzała - kult faceta. Facet jest ideolo. Zawsze. Nawet jak zrobi coś, co jest jawnie niewłaściwe, czy wręcz nielegalne.
Przykłady; wymontowanie silnika z samochodu, żeby kobieta nie pojechała do przyjaciół, zlecenie porwania jej w tym samym celu, wymuszenie całusa, szantaż emocjonalny i rozoranie twarzy i ramienia pazurami.
Przy tym ostatnim mnie rozśmieszyły reakcje bohaterów relacjonujących to zdarzenie. Było tak: facet, Sam - wilkołak zabujał się na zabój w niejakiej Emily. Ale chodził z jej kuzynką. Z tego powodu Emily mu powiedziała, żeby spadał na drzewo. Sam się wkurzył, zmienił w wilkołaka i 'niechcący' zmasakrował jej pół twarzy. I częśc ramienia. Blizny na całe życie.
Od tego momentu są razem, na zawsze.
I wszyscy komentują, jak to jemu jest ciężko z tym żyć. Tu się zgadzam, powinno mu być ciężko. Powinno mu być przykro. Ale do tego przykro i ciężko powinno być jakieś wytłumaczenie w charakterze, jak to równie ciężko było tej zranionej dziewczynie przyjąć te jego "uczucia".
Litościwie pomijam, że to bardzo wątpliwy scenariusz.
Druga rzecz, co mnie uchachała. Edziolo Piękny mówi Belli pierwszego dnia ich związku: Lubię nocą przyłazić do twojego pokoju. Robię to, odkąd się wprowadziłaś. A Bella na to: Och, Edzinku, więc naprawdę mię kochasz, jakże jam szczęśliwa teroz!
No ej, nieznany Ci wtedy facet przyłazi nocą do twojego domu. Wcześniej ci mówi, ile razy to chciał cię wyssać do ostatniej żyłki. Okaż trochę niepokoju, kobito!
A pierwszy film jest boski. Tzn, jak się go odpowiednio skomentuje.
Mnie uchachały dwie sceny pod koniec. Pierwsza: Edzio i Zuy Wampir walczą w odłamkach szkła. Przy okazji wgniatając w nie główną bohaterkę.
I druga scena: Poturbowana, potłuczona, pokiereszowana i dziabnięta przez wampira Bella leży w szpitalu. Budzi się i jej mama jej mówi "Spadłaś ze schodów i wypadłaś przez okno w hotelu. Dlatego jesteś cała podrapana od szkła i połamana".
Chomik, moja the best kumpela: Oh, mamko, a w takim razie co robi ten ślad ugryzienia na moim ramieniu? - Widzisz córeczko, ugrzl cię pies! - Ale to ślad jak po ludzkiej szczęce mamo! - Widzisz, córeczko, to był zmutowany pies, bo obok hotelu jest czernobylska elektrownia. Tak mówi twój chłopak, Edward.
Wiecie, ja tak mogę długo. Bardzo lubię fankom Zmierzchu wskazywać wszystkie nieścisłości i niedorzeczności w ich ukochanej serii. Zaczęło się od tego, że fanki Zmierzchu spamowały na mangowych forach. Forumowicze zareagowali spokojnie i logicznie, a fanki Zmierzchu jak to fanki Zmierzchu "No, U H8er! Wut AR u tlking a boat, TWYLITE ISSS AWSUUUM!" <- serio, taka pisownia i dużo, dużo emotek.
Ot tego czasu uwielbiam je. Jak się im spokojnie wytłumaczy, co jest z tą książką nie halo, to wpadają w EPIC RAGE. A potem to już ostatni lot kamikaze.
WERSJA KRÓTKA TEGO POSTU: Bohaterka, która skacze z klifu, żeby usłyszeć głos faceta, który ją porzucił to idiotka.
Offline
A wiecie... ta dziewczyna z filmu doskonale wcieliła się w rolę Belli. Tak beznamiętnej i tępiej twarzy w życiu nie widziałam!
Idealnie dobrana !
Gorzej z Edziem bo miał być piękny.
Przynajmniej bym na coś popatrzyła a tu en burak co go rodzice patelnią karmili. Ał, Ał, fuj ...
Ja niestety nie umiem tłumaczyć ludziom, że Zmierzch jest do kitu. Po prostu dostaję napadu śmiechu gdy ktoś mi mówi, że to lubi:)
http://www.youtube.com/watch?v=ksJvEH-R_ew
Swoją drogą w tej komedii aktorka gra lepiej od oryginalnej Belli a Edward jest przystojniejszy od Edwarda primi
Offline
Zazwyczaj nie lubię komedii tego typu, ale dla tej zrobiłam wyjątek.
Na żywca to ja też nie umiem. Ale na forum, jak widać na obrazku powyżej, owszem. Zwłaszcza jak mi fanki Korniszona Patisona zaczynają popiskiwać w wątku o Hellsingu.
Offline